Gruźlica: choroba – ciało – słowo

Doświadczenie choroby umieszcza w centrum doznań ciało, za sprawą którego definiujemy schorzenie i kształtowaną przez nie tożsamość osoby cierpiącej czy zmagającej się z bólem, często nieodłącznym składnikiem choroby. Pryzmat literatury wikła nas dodatkowo w pośrednictwo języka, który próbuje znaleźć adekwatny odpowiednik dla doświadczenia choroby, i to, co wydaje się pozasłowne, nazwać (Pietrych 2009: 7–8). Ów słowny już kształt schorzenia przybrać może tak sugestywny wizerunek, że literacka kreacja staje się autonomiczna, niezależna od medycznego źródła, a bywa, że i sprzeczna z nim. Prawidłowości rządzące triadą choroba – ciało – słowo doskonale ilustruje gruźlica.

Literacki kształt gruźlica zawdzięcza przełomowi XVIII i XIX wieku – to wówczas formowały się fundamentalne dla niej mity i metafory, tak ekspansywne, że mówi się wręcz o zjawisku „tuberkulizacji kultury” (Szubert 2011: 51–57). Mity, ponieważ nic tak nie pociągało w wykorzystaniu choroby w tekście, jak jej tajemniczość, zagadkowość, a gruźlica właśnie to oferowała, zwłaszcza w okresie przed naukowymi odkryciami Roberta Kocha. Na takim gruncie rozwijały się różnorodne metafory, które to, co w chorobie niejasne, na swój sposób oswajały, ale i ową tajemniczość wzmacniały, bo zamykały w krępującym gorsecie znaczeń stereotypowych (Sontag 1999; Ładoń 2011).

Metaforyzacja literackiego obrazu gruźlicy ujawnia się m.in. na polu semantycznym dotyczącym ciała. W kreacji tuberkulozy – co warto od razu zaznaczyć – ważne okazują się dwie równoległe płaszczyzny: z jednej strony przekonanie, jakoby była to przede wszystkim choroba duszy, z drugiej – rytm gruźlicy jako równoprawny składnik mitu. Oferuje bowiem gruźlica wielorakie, niejednokrotnie przeciwstawne, symptomy, które mocno upośledzają ciało i nadają mu charakterystyczny wygląd. Oto gruźlik bywa chudy, chociaż regularne posiłki wyznaczają Andrzeja Kuśniewicza jego dnia (zwłaszcza podczas sanatoryjnego pobytu); może być zarówno blady, jak i zarumieniony od powracającej gorączki; apatyczny i słaby, ale z tą samą częstotliwością – pobudzony i ożywiony. Tuberkuloza ujawnia się ponadto w rozpoznawalnym kaszlu, przybierającym czasami skrajną formę krwotoków. Nosicielami tych rozbieżnych składników gruźlicy są – na gruncie literatury polskiej – przede wszystkim bohaterowie prozy Jarosława Iwaszkiewicza (Ładoń 2007).

Ciało stanowi dla tuberkulozy szczególne medium. Przyspieszone tętno, pot jako objaw gorączki, kaszel, krwotoki – wszystkie te elementy sumują się w rozpoznawalny znak choroby w tym samym stopniu stygmatyzujący, co wyróżniający (Szubert 2011: 56). Doświadczenie somatyczne nie tylko nie pozwala zapomnieć o chorobie, ale czyni chorujące ciało szczególnie dostrzegalnym i frapującym. Rozgorączkowany Staś, bohater Brzeziny Iwaszkiewicza, tak je odczuwa: „[…] było dość gorąco i pot spływał po ciele i karku Stanisława. Pozwalało mu to odczuwać bardziej realnie ciało, stawało się ono czymś łechcąco dotykalnym, niezmiernie przyjemnym i uciążliwym zarazem; […]” (Jarosław Iwaszkiewicz, Brzezina: 227).

Zniewalająca moc gruźlicy wyraża się w konieczności definiowania własnej tożsamości poprzez chorobę, gdy zatem jej widmo się oddala, cierpiący odczuwa pustkę. Tak dzieje się w przypadku Emila, bohatera Króla Obojga Sycylii erotycznym. Przejście na stronę zdrowych Emil odczuwa jak pozbawienie go czegoś istotnego:”Jakby ktoś nagle zapalił światło w mrocznym pokoju, w którym drzemałem owinięty w ciepły pled, albo rozsunął firanki wprost na słoneczny dzień. Wszystkie zwidzenia i lęki zrodzone w mroku uleciały i zostałem sam, zubożony i oszukany. I nieco ośmieszony (Andrzej Kuśniewicz, Król Obojga Sycylii: 41).

Mieczysław Dąbrowski zwraca uwagę, że bohater Kuśniewicza staje wobec gruźliczego „mitu odrzucenia i swoistego przekleństwa” (Dąbrowski 2004: 139). Co interesujące, ów pogrobowiec modernizmu z powieści Kuśniewicza powtarza losy najsłynniejszego w dziejach literatury gruźlika, Hansa Castorpa, dla którego piętno choroby jest czynnikiem pożądanym; to zdrowie powoduje wyalienowanie z towarzystwa kuracjuszy szwajcarskiego Davos.

W chorobie, która tak silnie się uzewnętrznia, gruźlik staje się nie tylko jej podmiotem, ale i odgrywa rolę obserwatora własnego dramatu. Uciążliwe ciało nie pozwala bowiem o sobie zapomnieć, stając się specyficznym pryzmatem doświadczenia świata, tak jak w przypadku bohatera Brzeziny: [Staś] Słuchał swojego oddechu, śledził życie swojego ciała, pulsowanie w skroniach, tętno w przegubach rąk i czesał co chwila włosy, spadające na oczy, patrzył na siebie w lustro, jakby szukając potwierdzenia swojego istnienia (Jarosław Iwaszkiewicz, Brzezina: 243).

Dla Stasia umieranie na gruźlicę równało się zachwytowi, to skrajne doświadczenie pozwoliło mu przecież odnaleźć harmonię i pełnię życia, co – w połączeniu z piękna dopełnieniem ofiarowanym przez Malinę – wpłynęło na ustalenie pozytywnego stosunku do własnego, poddanego niemocy, ciała (Przybylski 1970: 184–192).

Inaczej ta kwestia przedstawia się we Wspólnym pokoju Zbigniewa Uniłowskiego, gdzie w osobie Lucjana Solisa zogniskowane zostało pogłębiające się obrzydzenie wobec własnej cielesności naznaczonej chorobą:

Zbigniew Uniłowski : Wspólny pokój: 265

Lucjan ściągnął z siebie zupełnie kołdrę i wyciągnął nogi, zastanowiła go ich nadmierna chudość. Z pary krzepkich ud młodego mężczyzny zrobiły się jakieś tyczki z wystającymi kościami u kolan. […] Po raz pierwszy począł siebie oglądać i to ogromne wychudzenie przejęło go pogardą dla samego siebie. Błogie uczucie chłodu ogarnęło go i leżał tak, prawie nago, na swym łóżku, niby dziwaczny pasażer lada chwila oczekujący swego pociągu, co ma go uwieźć w „nieznane”. Wiedział, że są to ostatnie oględziny tego nieszczęsnego ciała.

O poczucie wstrętu w przestrzeni wspólnego pokoju wszak nietrudno. Kreacja Solisa w pewnym stopniu odbiega od estetyzowanych ujęć tuberkulozy, gdzie tło dla wyrafinowanego suchotnika stanowiły np. górskie pejzaże. Solis tymczasem umiera w miejscu zapełnionym przez persony odpychające, nudne, widmowe, gdzie jego konanie jest tylko jedną z wielu śmierci (Gutkowska 2005: 54–70; Wierzbicka-Trwoga 2007). Fizjologiczna strona chorowania odgrywa tutaj większą rolę niż w przypadku wydanej w tym samym roku Brzeziny. To, co z pewnością łączy Iwaszkiewicza i Uniłowskiego, to akcentowanie szpitalnymi chorującego ciała. Wewnętrzne przeżywanie cierpienia wraca niejako ku ciału, wychodzi mu na spotkanie, nadając mu tajemniczego uroku. W obrazowaniu specyficznego znaczenia nabiera twarz; to ona przykuwa uwagę, na niej koncentruje się dogasające życie, chociaż i tutaj nieodmiennie pojawiają się już rysy śmierci. Owo piękno twarzy jest bowiem warunkowane właśnie przez zamierające ciało, nad którymi chorujący już nie panuje. Oto portret umierającego Lucjana Solisa:

Zbigniew Uniłowski : Wspólny pokój: 276

Twarz jego matowa była i blada. Kości policzkowe wyciągnęły skórę i sterczały po obu stronach twarzy niby dwa pagórki, pod którymi znowuż dwie jamy się usadowiły; były to zapadnięte policzki. Nad czołem pochylały się w fantastycznym rozwichrzeniu włosy, przypominały miniaturowe wierzby chylące się żałobnie nad marmurową płytą jakiegoś grobowca. Oczy, dwa szkliste stawy, przymglone tajemnym jakimś urokiem. Właśnie między tymi oczami a błękitnym grzbietem nosa wibrowały nieuchwytne promienie, kolorowy cień snuł się w oczodołach, coś emanowało z tych oczu i czyniło wrażenie piękna i niesamowitości.

Męskie piękno krzyżujące się ze śmiercią jest znaczącym motywem w Kochankach z Marony, jednym z ostatnich gruźliczych tekstów Iwaszkiewicza, interpretowanym nieraz jako modyfikacja czy autoreplika Brzeziny (Maciejewska 1976). O ile bowiem piękno Stasia miało wymiar uwewnętrzniony, o tyle Janek nie podlega już estetyzacji tego rodzaju. Na gruźlicę umiera mężczyzna o twarzy lalki, którego marniejące ciało budzi jednakowoż wstręt kochanki:

Jarosław Iwaszkiewicz : Kochankowie z Marony: 135

Ola zauważyła tylko, że [Janek] ma szczególnie błyszczące, bardzo niebieskie oczy, ocienione obfitymi rzęsami jak lalka.

Jarosław Iwaszkiewicz : Kochankowie z Marony: 152

Ola przypatrzyła się uważnie twarzy Janka. Był bardzo piękny, ale tak jakoś za bardzo, właśnie jak obrazek. Miał olbrzymie niebieskie oczy, które rozjaśniały się, ale chłodnym blaskiem. I te lalkowate rzęsy. Usta miał zbyt wąskie, co go czyniło nieprzyjemnym. Dopiero gdy rozchylały się w uśmiechu, stawały się czarujące.

Jarosław Iwaszkiewicz : Kochankowie z Marony: 125

[Ola] Delikatnie dotknęła wargami jego skóry. Była zimna. Kilka kropel potu zebrało się w zagłębieniu. Cofnęła wargi. Było jej nieprzyjemnie. [Janek] całował ją w szyję, w piersi. Całował coraz pomalej, widać było, że się męczy, że mu nie starcza oddechu.

O niedomaganiach ciała gruźlika przypominać mają także charakterystyczne rekwizyty: termometr, spluwaczka i chustka. Wywiedzione przede wszystkim z sanatorium, typowej gruźliczej przestrzeni, towarzyszyły chorującym również poza alkoholowe murami, chociaż trzeba nadmienić, że frekwencja ich pojawiania się w tekstach nie jest zbyt wysoka. Wiąże się to z faktem, że poza sanatorium na gruźlicę nie choruje się w tym oczywistym sensie; ona oferuje bohaterom coś więcej – buduje ich tożsamość, pozwala na głębsze rozumienie siebie i świata. Gruźlicy zatem sporadycznie mierzą gorączkę, bo ów sanatoryjny balast przypomina o uciążliwościach schorzenia, definiuje ich na powrót jako chorych, podczas gdy oni podejmują ostatni wysiłek, by uporczywie trwać po stronie pełni życia i zdrowia. Tak rozumieć można np. nonszalanckie zachowanie Lucjana Solisa, bohatera Wspólnego pokoju Uniłowskiego. Hulaszcze i alkoholowe przygody mężczyzny pozwalają mu nie zauważać linii dzielącej zdrowie od choroby. Krwotok Lucjana, pokazany w scenerii „Moulin Rouge”, to znak wręcz upojenia chorobą:

Jarosław Iwaszkiewicz : Kochankowie z Marony: 160-161

Lucjan czuł w sobie wielkie ciepło i rozochocenie. Wrócił właśnie od tańca i pochylił się nad stolikiem, […], kiedy nagle uczuł słony smak w ustach, a w chwilę potem poczuł, że ma je pełne czegoś gęstego. Usiadł więc i przybliżył chustkę do ust. Była to świeża, spieniona krew. […] Lucjan połykał kawałki lodu i czuł przyjemne osłabienie. […] szedł wycieńczony, ale mimo to lekko pijany, z przyjemnym szumem w głowie i pięknymi kolorowymi widziadłami przed oczami. […] Było mu dobrze i lekko.

Teksty Iwaszkiewicza rozwijają wybór gruźliczych akcesoriów, obrazując jednocześnie skrajności chorobowej kreacji. Staś w Brzezinie zaprezentowany zostaje w chwili swego krwotoku zgodnie z wzorcem romantycznym, w którym synonimem choroby były – może nieco bardziej subtelne niż u Iwaszkiewicza – ślady krwi na białej chusteczce: „Kaszlnął i nagle zrobiło mu się lekko nawet, bo głowa wydała mu się pustą banią. Przytknął chusteczkę do ust, ale okazała się wątłą przegrodą, krew leciała mu przez palce” (Iwaszkiewicz 1979: 268). O przekraczaniu ograniczeń XIX-wiecznej metaforyki gruźliczej świadczy definitywnie opis krwotoku Janka, bohatera Kochanków z Marony, w którym chusteczkę zastępuje zlokalizowane pod łóżkiem kochanków wiaderko:

Jarosław Iwaszkiewicz : Kochankowie z Marony: 232

I nagle coś jakby zabulgotało u niego w przełyku. Ola z przerażeniem uniosła się na łóżku i ujrzała, że krew wycieka Jankowi z ust. […] Janek ostatkiem sił pochylił się nad wiaderkiem. Krew tryskała z gardła. […] był to potok wyraźny, konkretny, jasnoczerwony, w świetle płomyka połyskujący – i który szedł z gardła Jankowego prawie nieprzerwanie wielkimi porcjami, nierytmicznie.

Dzięki ciału choroba zyskuje specyficzną formę wyrazu, która przezwycięża milczenie. Kiedy bowiem gruźlikom brakuje głosu, dosłownie: kiedy tracą zdolność mówienia, jedynym sposobem uzewnętrznienia schorzenia pozostaje wykorzystanie akustycznych symptomów, głównie kaszlu (Potkański 2008: 202–213). W opisach tego zjawiska znać niezwykłą różnorodność: „[Lucjan] Dziwił się, że ów zawsze wstrętem go przejmujący bulgot flegmy w gardle, owo rzężenie denerwujące minęło zupełnie i pozostały cichutkie jakieś poświsty niby jęk struny, gdy mucha na niej usiądzie” (Uniłowski 1976: 275). Z jednej strony Lucjan wsłuchuje się w pracę śmierci, jaka toczy się w jego własnym ciele, z drugiej – dokonuje ostatecznego podsumowania życia. Umieranie w otwartym wspólnym pokoju pozbawia ów akt prywatności, intymności, upublicznia go i naraża na dyskomfort prowadzenia ostatnich konwersacji. Tymczasem Solis wyraźnie nakierowany jest na racjonalne przeżycie śmierci:

Zbigniew Uniłowski : Wspólny pokój: 275

Leżąc teraz w pachnącym czystością łóżku, Lucjan przeżywał rozkosze abnegacji i jasności umysłu spowodowanej osłabieniem organizmu. W istocie, pogrążony był w absolutnej ascezie, funkcje mięśni, żołądka zanikały, pracował tylko mózg niby precyzyjna maszyna sama dla siebie, nie zużytkowująca sił dla ubocznych celów.

Swój głos Solis wycofuje sam, chcąc skoncentrować się jedynie na wewnętrznych przeżyciach: „Nic mi nie trzeba, przestańcie się mną interesować. Czuję się doskonale, potrzebuję tylko spokoju. Rozmowa mnie tego spokoju pozbawia” (Uniłowski 1976: 283).

To samo zjawisko obserwujemy w gruźliczych narracjach Iwaszkiewicza. Na kartach dwóch późnych tekstów – Sławy i chwały oraz Opowiadania szwajcarskiego – chorujący mężczyźni tracą głos: dosłownie dzieje się to w przypadku Edgara Szyllera cierpiącego na gruźlicę gardła oraz metaforycznie – w przypadku Zygmunta Więcierzaka, Polaka znajdującego się we francuskojęzycznym otoczeniu. Pozbawieni możliwości wypowiedzenia się zostają obdarzeni ekwiwalentami. Szyller – zgodnie z konwencją schorzenia – wyczulony pozostaje na melodię swego ciała, w którym odkrywa postępujący proces umierania:

Jarosław Iwaszkiewicz : Sława i chwała: t. 2, s. 324

Ciało przywoływało go do porządku – począł więc nasłuchiwać, co się dzieje w tym ciele. Tkwiło – bardzo wychudłe – na kanapce i nie dolegało mu prawie wcale. Czuł jednak, że jakiś proces w tym ciele zachodzi: w płucach odczuwał pewną dolegliwość i jakby jakiś ferment. Nie kaszlał wcale, ale wiedział, że coś się tam dzieje, coś szemrze, jak w ulu, w którym pracowite pszczoły lepiły śmiertelny wosk.

Drugą dyspozycją Edgara pozostanie polisensoryczny odbiór świata, a zwłaszcza wyostrzenie zmysłu wzroku.

Z kolei kreacja bohatera Opowiadania szwajcarskiego staje się dowodem na świadome przekroczenie przez Iwaszkiewicza konwencji: romantyczny kostium tuberkulozy zostaje zdjęty, duchowa poświata choroby – rozwiana. Oto mamy do czynienia nie z estetą i artystą, ale z prostym polskim żołnierzem, nieznajdującym właściwie żadnej przyjemności w kontemplacji swej choroby. W ogóle w Zygmuncie trudno szukać tego charakterystycznego dla suchotników skupienia na sobie, rozkoszowania się chorobą. Utrata głosu mężczyzny dokonuje się na kilku polach: Więcierzak zatem po pierwsze słabo włada językiem francuskim, po drugie – jego wykształcenie, obycie i poglądy nie czynią z niego partnera gospodarzy, rozmiłowanego w kulturze małżeństwa; wreszcie – pogorszenie stanu zdrowia i krwotok mowę dosłownie mężczyźnie odbiera. Jest jednak znamienna „muzyka choroby” w Szwajcarii – to muzyka kaszlu. Kaszel niepostrzeżenie wkrada się w ciszę górską, czyniąc pobyt Zygmunta realnym, ale i metaforycznie zmieniając życie i poglądy gospodarzy. Zygmunt staje się dla nich jak dźwięki przychodzące z innego świata; nawet kiedy rąbie drzewo, słychać rytm mazurków Fryderyka Chopina (nota bene ulubionego chyba gruźlika Iwaszkiewicza), dramatycznego tańca schorowanego ciała. Wiecierzak gra także „jasnym uśmiechem” gruźlika, tajemniczym jak „utwór muzyczny, którego się nie rozumie”.

Tym samym w osobie Zygmunta – podobnie do większości wykreowanych w literaturze gruźlików – zapisana zdaje się wyjątkowość osoby naznaczonej chorobą traktowaną nie jako piętno, ale element wyróżniający, obdarzający jakąś szczególną wiedzą, świadomością, która wykracza poza normę zdrowia.

Źródła

Źródła

  • Iwaszkiewicz Jarosław, „Sława i chwała” (1958), t. 2, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1978.
  • Iwaszkiewicz Jarosław, „Brzezina” (1932), cyt. za Iwaszkiewicz Jarosław; „Opowiadania”, t. 1, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1979.
  • Iwaszkiewicz Jarosław, „Kochankowie z Marony” (1961), cyt. za Iwaszkiewicz Jarosław, „Opowiadania”, t. 5, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1980.
  • Iwaszkiewicz Jarosław, „Opowiadanie szwajcarskie” (1960), cyt. za Iwaszkiewicz Jarosław, „Opowiadania”, t. 4, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1980.
  • Kuśniewicz Andrzej, „Król Obojga Sycylii” (1970), Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970.
  • Uniłowski Zbigniew, „Wspólny pokój” (1932), cyt. za Uniłowski Zbigniew, „Wspólny pokój i inne utwory”, oprac. Bolesław Faron, BN I, nr 224, Wydawnictwo Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Kraków 1976.
  • Bakke Monika, „Ciało otwarte. Filozoficzne reinterpretacje kulturowych wizji cielesności”, Poznań 2000.
  • Brachowicz Marta, Tylikowska Anna (red.), „Ciało. Zdrowie i choroba”, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, Lublin-Nowy Sącz 2011.

Opracowania

  • Dąbrowski Mieczysław, „»Nierzeczywista rzeczywistość«: o twórczości Andrzeja Kuśniewicza”, Wydawnictwo Elipsa, Warszawa 2004.
  • Gutkowska Barbara, „»Że życie a sztuka to co innego – z szacunkiem«. O Wspólnym pokoju Zbigniewa Uniłowskiego”, [w:] tejże, „Odczytywanie śladów. W kręgu dwudziestowiecznego autobiografizmu”, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2005.
  • Janiuk Jerzy; „Obraz gruźlicy na przełomie XIX i XX wieku w literaturze pięknej okresu Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego”, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2010.
  • Ładoń Monika, „Obraz gruźlicy w opowiadaniach Jarosława Iwaszkiewicza”, [w:] „Mity słowa, mity ciała”, pod red. Lidii Wiśniewskiej, Mirosława Gołuńskiego, współpraca Anna Stempka, Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2007.
  • Ładoń Monika, „Romantyczne stylizacje gruźlicy. Wśród Iwaszkiewiczowskich repetycji”, [w:] „Romantyczne repetycje i powroty, pod red. Agnieszki Czajkowskiej, Artura Żywiołka, Wydawnictwo Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, Częstochowa 2011.
  • Łoch Eugenia, Wallner Grzegorz (red.), „Między literaturą a medycyną. Literackie i pozaliterackie działania środowisk medycznych a problemy egzystencjalne człowieka XIX i XX wieku”, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curii-Skłodowskiej, Lublin 2005.
  • Łoch Eugenia, Wallner Grzegorz (red.), „Między literaturą a medycyną. Cz. II. Problemy psychologiczne ludzi cierpiących w badaniach interdyscyplinarnych”, Wydawnictwo Norbertinum, Lublin 2007.
  • Maciejewska Irena, „O »Brzezinie« i »Kochankach z Marony« Iwaszkiewicza”, [w:] „Lektury i problemy”, wybór i oprac. Janusz Maciejewski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1976.
  • Pietrych Krystyna, „Co poezji po bólu? Empatyczne przestrzenie lektury”, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009.
  • Potkański Jan, „Parabazy wpływu. Iwaszkiewicz, Bloom, Lacan”, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2008.
  • Przybylski Ryszard, „Eros i Tanatos. Proza Jarosława Iwaszkiewicza 1916–1938”, Czytelnik, Warszawa 1970.
  • Przymuszała Beata, „Szukanie dotyku. Problematyka ciała w polskiej poezji współczesnej”, Universitas, Kraków 2006.
  • Ritz German, „Między histerią a masochizmem. Utopijne koncepcje ciała mężczyzny”, [w:] „Codzienne, przedmiotowe, cielesne. Język nowej wrażliwości w literaturze polskiej XX wieku”, pod red. Hanny Gosk, Wydawnictwo Świat Literacki, Izabelin 2002.
  • Sobstel Dorota, „Chopin geniusz cierpiący. Gruźlica jako metafora epoki”, [w:] „Zapisy cierpienia”, pod red. Katarzyny Stańczak-Wiślicz, Wrocław 2011.
  • Sontag Susan, „Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory”, przeł. Jarosław Anders, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990.
  • Stańczak-Wiślicz Katarzyna (red.), „Zapisy cierpienia”, Wydawnictwo Chronicon, Wrocław 2011.
  • Sznajderman Monika, „Zaraza. Mitologia dżumy, cholery i AIDS”, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 1994.
  • Szubert Mateusz, „Żyjąc w cieniu śmierci… Kulturowy obraz gruźlicy”, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Wrocław 2011.
  • Wieczorkiewicz Anna, Bator Joanna (red.), „Ucieleśnienia. Ciało w zwierciadle współczesnej humanistyki. Myśl – praktyka – reprezentacja”, WydawnictwoIFiS PAN, Warszawa 2007.
  • Wierzbicka-Trwoga Krystyna, „Łamanie tabu sekrecji na przykładzie »Wspólnego pokoju« Zbigniewa Uniłowskiego”, „Pamiętnik Literacki” 2007, nr 3.
  • Wojtkiewicz-Rok Wanda, Kovtun Asija, Barański Jarosław (red.), „Medycyna, literatura, sztuka – przestrzenie”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2009.

Artykuły powiązane