Niechciany dotyk (w podróży)

W literaturze drugiej połowy XIX w. kształtuje się nowy typ przestrzeni artystycznej i związany z nią nowy schemat fabularny: chodzi o przygodę, w której – przy silnym ograniczeniu ruchów fizycznych – aktywizowane są przede wszystkim zmysły i myśli podróżującego pociągiem bohatera. Fabularna rama jest prosta: rozpoczęcie podróży wyznaczane zostaje drastycznym uszczupleniem przestrzeni, koniec drogi to zarazem powrót do stanu, w którym bohater odzyskuje pełną swobodę działania. Kolejowa mikroprzestrzeń przedziału potęguje swoje osobliwości przez to, że jest zamykana (i kontrolowana) od zewnątrz, co stwarza sytuację jakby dobrowolnego uwięzienia, poddania podróżującego dyscyplinie, na którą wystawia się zwykle ciała skazańca. W XIX-wiecznych pociągach relacja konduktor – podróżny do złudzenia przypomina tę, z jaką ma do czynienia więzień, osadzony w celi i nadzorowany przez strażnika:

Józef Kraszewski : Nad modrym Dunajem: 8, 35

Pociąg biegł już coraz żywiej, gdy od strony, przy której ci państwo siedzieli, stanął w oknie konduktor, dopominając się o bilety. Kobieta żywo się ku niemu pochyliła i po cichu szeptać coś zaczęła… […] Obok znajdował się wagon pierwszej klasy; drzwiczki jego były dotąd zamknięte, dopiero na stacji głos się dał słyszeć z wewnątrz, dopominający się u konduktora, aby mu otworzono .

To przykre podobieństwo nie może ujść uwadze bohatera; jego skarga jeszcze dobitniej charakteryzuje cenę, jaką płaci się za postęp i nowoczesność:

Józef Kraszewski : Nad modrym Dunajem: 22

– Nie lepiej to nam było dawniej, mówił stary, jechać ze dworem, własnymi końmi, własną wolą, ruszać sobie, rozglądając się swobodnie po świecie – niż dziś tą parą lecieć do diaska na skręcenie karku, pozamykanym w pudełkach, pod komendą niemieckiego wartownika, który cię w niewolę zakuwa.

Do ograniczeń przestrzennych dochodzi w podróży kolejowej regulowanie (standaryzacja) czasu: sztywne godziny odjazdów i przyjazdów pociągów nie uwzględniają biologicznych rytmów pasażerów. Skutkiem tego są ciała, które cierpią wskutek niedostatku (jedzenia, picia) lub nadmiaru (wrażeń zmysłowych, niezmienianej długo pozycji). Ratunkiem może okazać się sen, który pozwala wyłączyć (stępić) świadomość podróżującego, a w ten sposób skrócić uciążliwości drogi. Ale potrzeby ciała (głód, pragnienie, potrzeby fizjologiczne) często są silniejsze i nie pozwalają zasnąć. Pociąg (to nowoczesne narzędzie industrializujące przemieszczanie się) dyscyplinuje ciało i odziera je z wszystkiego, co indywidualne. Podróż w przedziale odbywają ciała uśrednione, poddane bolesnej standaryzacji, upodabniające się do siebie – najczęściej wbrew woli ich właścicieli.

Podróż w przedziale oferuje kilka różnych scenariuszy zachowań. Przede wszystkim pozwala na oglądanie współpodróżnych, tych zwłaszcza, którzy zajmują miejsca naprzeciw i są skierowani do obserwującego twarzami. I właśnie twarze są zazwyczaj oglądane lub nawet studiowane, badane ukradkiem tak, by spojrzenia nie skrzyżowały się. Czasem jednak panujący tłok i znużenie podróżą przekładają się na inny obraz: nie ma w nim podróżujących osób, a jest jedynie jakaś zbita, jednolita masa, która wydaje z siebie nieartykułowane dźwięki, wydziela nieprzyjemne zapachy i którą przesłania gęsta chmura tytoniowego dymu:

Władysław S. Reymont : Marzyciel: 152

Wagony trzeciej klasy były nabite i pełne dymu i szwargotów.

Juliusz Kaden-Bandrowski : Niezguła: 119

W wagonach duszno, kwaśno od ciężkiego powietrza, od zaduchu taniego jadła i marnego tytoniu.

W zdecydowanej większości przypadków narrator spogląda na współpasażerów zza pleców mężczyzny, dlatego szczególnie drapieżnie kształtowane jest spojrzenie kierowane ku młodej, atrakcyjnej kobiecie. Żeromski kilkakrotnie sprzęga pozycję narratora z perspektywą obserwowanej kobiety (szczególnie wyraźnie w Dziejach grzechu, gdy Ewie Pobratyńskiej każe znosić natarczywość męskich spojrzeń, najpierw na dworcu a później w przedziale pociągu jadącego nocą do Wiednia). Ciężar spojrzeń odczuwa też atrakcyjna bohaterka powieści Gruszeckiego Kolejarze. Korporalizacja męskiego spojrzenia idzie w parze ze skróceniem fizycznego dystansu, które wymusza ciasny przedział lub zatłoczony stacyjny peron:

Stefan Żeromski : Dzieje grzechu: 147

Martwe spojrzenia osób siedzących osaczały ją nieznośnie.

Artur Gruszecki : Kolejarze: 143

A na dobitek czuła na sobie spojrzenia ciekawe mężczyzn, Żydów, posługaczy…

Ciążą spojrzenia mężczyzn, które padają na kobiety, ale dokuczają też spojrzenia tych, którym się nie poszczęściło, a którzy mogą podróżnemu czegoś zazdrościć. Czasem to nie spojrzenie, ale sam bolesny widok wprawić może w irytację lub przygnębienie. Stacja i pociąg gromadzą ludzi różnych stanów, kontakt wzrokowy jest nieunikniony, społeczne kontrasty – gdzie indziej rozproszone i starannie ukrywane – tu rysują się z wielką ostrością: „Widok biedaków w niewymowny sposób torturował panią Latter.” (Prus 1990 b: 227).

Ufizycznienie widzenia sprawia, że mocno skrócony dystans między podróżnymi kurczy się jeszcze bardziej: cudzy wzrok dotyka, drażni natarczywością i dociekliwością. Jeszcze bardziej niż dłużąca się droga męczy wystawienie ciała na widok, poddawanie się oglądaniu. W spoglądanie wkładają bohaterowie wszystkie te siły, których normalne spożytkowanie powściąga ciasnota wagonu i bliskość obcych ciał. Spojrzenie staje się w takich warunkach spoglądaniem, wzrok nie rejestruje bodźców dochodzących z zewnątrz, tylko ku zewnętrznemu światu wybiega, penetruje otoczenie – jak silny snop światła:

Stefan Żeromski : Promień: 20

W ślad za tym promieniem szły oczy Raduskiego w kraj, w poprzek onej dalekiej, dalekiej strony, a spragniona dusza nasycała się żywiącym blaskiem, jak pierwsza lepsza obumarła bylina wśród wygonu…

Juliusz Kaden-Bandrowski : Niezguła: 99

Parł oczy w miękką, wilgotną, śnieżną dal, chciał ją tymi promieniami oczu jakby odrutować niby jakąś niezmyloną, krzepką tarczą.

Korporalizacji widzenia towarzyszy wzmożenie doświadczeń słuchowych. O ile cudzy wzrok zdaje się zatrzymywać na skórze, to cudze słowa i odgłosy mechaniczne przenikają do wewnątrz, świdrują, przechodzą przez ciała na wskroś. Ucieczką przed niechcianymi i natrętnymi spojrzeniami może być spoglądanie przez okno lub lektura, przed niepożądanymi dźwiękami nie ma ucieczki, są jakby nieodzownym wyposażeniem kolejowej przestrzeni, o której nie da się w drodze zapomnieć. Głos w przedziale i na dworcu traci intymność, nie trafia tylko do wyodrębnionego adresata, ale staje się cząstką wspólnego wszystkim dźwiękowego otoczenia. Bohaterowie nie tylko zatem słuchają, ale podsłuchują, stając się odbiorcami słów, które krążyć winny w przestrzeni sfamiliaryzowanej, w relacjach z najbliższymi. Słyszane są przede wszystkim cudze pożegnania, mniej lub bardziej wylewne, cudze przestrogi dawane przed drogą; do uszu postronnych trafiają czułe zapewnienia o miłości, wierności, deklaracje o pamięci, którą wznieci rozstanie. Temperaturę czułych słów obniża chłód kolejowych odgłosów: beznamiętnych zapowiedzi konduktorów, dzwonka i gwizdków ogłaszających odjazd, stukotu i sapania pracujących maszyn. Całość akustyczna dokucza, bo nie daje się w żaden sposób kontrolować. Zmieszane słowa tracą swe sensy, stają się kolejowym hałasem:

Ignacy Dąbrowski : Zmierzchy: 108

W powietrzu krzyżowały się tylko wykrzykniki obojętnych konduktorów i wiecznie spieszących się podróżnych: Vintimiglia, San Remo, Torino, Marsylia, Livorno, Nizza, Milano, Mentona!…

Niechciane słowa i niepożądane dźwięki wprawiają w rozdrażnienie, inaczej bywa, gdy nieprzeznaczone dla słuchacza słowa są mu nieobojętne, bo zdradzają myśli osoby bliskiej, obnażając to, co było ukryte pod maską wyrachowania i galanterii. Modelowa jest tu sytuacja Wokulskiego, bohatera unieruchomionego w przedziale i maltretowanego widokiem Izabeli spoufalającej się ze Starskim, ale nade wszystko – smaganego słowami z rozmowy prowadzonej po angielsku. Dramaturgię sceny buduje Prus w ten sposób, że doznania wzrokowe i słuchowe bohatera nabierają stopniowo charakteru dotykowego: zwłaszcza słowa stają się dla bezbronnego Wokulskiego – najdosłowniej – coraz cięższe i coraz dokuczliwsze: „Za Pruszkowem zmęczony i jednostajny głos pana Tomasza zaczął go męczyć. Za to coraz wyraźniej wpadała mu w ucho rozmowa panny Izabeli ze Starskim, prowadzona po angielsku (Prus 1990 a: 689).

Gdy sens rozmowy staje się dla bohatera najzupełniej czytelny, wypowiadane słowa, raniąc, sprawiają ból: „Zdawało mu się, że każde słowo Starskiego i panny Izabeli pada mu na twarz, na głowę, na piersi jak krople ołowianego deszczu…” (Prus 1990 a: 689).

Ta scena tortur, jakim poddawany jest bohater, jeszcze inaczej buduje analogię przedziału – więzienia. I wpisuje się w obraz podróży kolejowej, która staje się – obok pracy fabrycznej i służby wojskowej – narzędziem dyscyplinującym ciała nowoczesnego społeczeństwa. Ciało zdyscyplinowane podlega wymuszonemu ruchowi. Podróż pociągiem męczy, ale dolegliwe są dla bohaterów też przerwy w ruchu, postoje – wymuszone rozkładem jazdy, okolicznościami (śnieg) lub pozycją społeczną (brak zatrudnienia, unieruchomienie w okienku kasowym).

Bohaterom dokucza ufizycznienie bodźców wzrokowych i słuchowych. Uwiera także dotyk, bo nie łączy się zazwyczaj z aktywnością, lecz z uleganiem ruchom, na jakie się nie ma wpływu. Podróżujący bohater cierpi, bo jego ciało odbiera bodźce dotykowe niechciane, niepożądane, naruszające autonomię jednostki i kwestionujące jej wyłączne prawo do własnego ciała.

Kolej ułatwia przemieszczanie się, podróż pociągiem wydaje się dla wielu lotem, w którym nie ma żadnych przeszkód. Tej swobodzie osiąganej w szerszej (i społecznej) skali towarzyszy utrudniony ruch indywidualnych ciał w kolejowych mikroprzestrzeniach: przeciskających się, ocierających się, sztywniejących w wymuszonej kilkugodzinną drogą pozie. Podróż taka to mitręga, fatyga, zmęczenie, kulminujące we wstręcie do współpodróżnych (Schivelbusch 1980: 127-130).

Źródła

  • Dąbrowski Ignacy, „Zmierzchy. Powieść”, Nakładem Jana Fiszera, Warszawa 1914, cytaty na s.: 108;
  • Gruszecki Artur, „Kolejarze. Powieść w 2 tomach” (1908), cyt. za: Gruszecki Artur, „Kolejarze. Powieść w 2 tomach”, Biblioteka Domu Polskiego, t. 1, Warszawa 1927, cytat na s.: 143;
  • Kaden[-Bandrowski] Juliusz, „Niezguła”, Księgarnia B. Połonieckiego, Lwów 1911, cytaty na s.: 99, 119;
  • Kraszewski Józef Ignacy [Bolesławita B.], „Nad modrym Dunajem. Nowela”, Nakładem Księgarni Gubrynowicza i Schmidta, Lwów 1876, cytaty na s.: 8, 22, 35;
  • Prus Bolesław, „Lalka” (1890), cyt. za: Prus Bolesław, „Lalka” [w:] tegoż, „Pisma wybrane”, ze wstępem Marii Dąbrowskiej, t. 4: „Lalka”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990, cytat na s.: 689;
  • Prus Bolesław, „Emancypantki” (1894), cyt. za: Prus Bolesław, „Emancypantki”, [w:] tegoż, „Pisma wybrane”, ze wstępem Marii Dąbrowskiej, t. 5: „Emancypantki”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990, cytat na s.: 227;
  • Reymont Władysław Stanisław, „Marzyciel” (1910), cyt. za: Reymont Władysław Stanisław, „Marzyciel”, [w:] tegoż, „Dzieła wybrane”, wybór i redakcja Henryk Markiewicz, JerzySkórnicki, t. 3: „Nowele”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1957, cytat na s.: 152;
  • Schivelbusch Wolfgang, „The Railway Journey. Trains and Travel in the 19th Century”, translated from the Germanby Anselm Hollo, Basil Blackwell, Oxford 1980;
  • Żeromski Stefan, „Promień” (1898), cyt. za: Żeromski Stefan, „Promień”, [w:] tegoż, „Dzieła”, opracowanie tekstu Stanisław Pigoń, t. 7: „Promień”, Czytelnik, Warszawa 1974, cytat na s. 20;
  • Żeromski Stefan, „Dzieje grzechu” (1908), cyt. za: Żeromski Stefan, „Dzieje grzechu”, [w:] tegoż, „Dzieła”, opracowanie tekstu Stanisław Pigoń, t. 12: „Dzieje grzechu. T. 1”, Czytelnik, Warszawa 1974, cytat na s. 147.

Artykuły powiązane