Przyrodzenie/genitalia

Miłość i pożądanie

Genitalia, czyli narządy płciowe kobiet i mężczyzn, należały w społecznościach tradycyjnych do jednych z bardziej intrygujących elementów ludzkiego ciała, wywołujących skrajnie odmienne postawy – od uczucia pożądania po przekładający się na tabuiczne działania stany lękowe. Naturalne zaciekawienie tym, co ukryte pod pod odzieżą, potęgował zauważalny związek tzw. sfery intymnej z miłością, seksualną zmysłowością i fizycznie ujmowaną przyjemnością.

Jerzy Bartmiński : Jasiu konie poił. O stylu erotyku ludowego: 18

Najważniejszą częścią ciała kochanków są oczywiście narządy płciowe. Z nimi wiąże się szczyt doznań erotycznych, poprzez nie można najostrzej zarysować kontrast męskości i kobiecości. Miłość opiewana przez lud przy całej dość bogatej oprawie psychologicznej jest zmysłowa. Zespolenie płciowe jest przewodnim motywem działania bohaterów, wokół niego krążą ich myśli, pragnienia, wspomnienia.

Świadectwem postawy sensualistycznej fascynacji płcią przeciwną mogą być wpisane w zachowane przekazy folkloru liczne symboliczne obrazy utraty wianka, pojenia czy karmienia konika, a nawet przedstawione w sposób dosłowny sceny ściskania panien przez kawalerów, zaintrygowanych z oczywistych względów dolnymi partiami dziewczęcych ciał:

Oj, dana, dana, dana,

Oj, cóżeś mi za dama,

Oj kiedy mi nie dała,

Oj konikowi siana […]. (Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 67/1: 333)

W wiejskiej rzeczywistości erotyczne zaspokajanie, choćby w wymiarze wizualnym, nie należało do szczególnie trudnych, gdyż jeszcze w XIX wieku nie noszono zbyt często bielizny (Libera 1995b: 50, 100) – zwłaszcza w okresach letnich „chłopki nie miały możności, czy też staranności do dokładnego skrywania swych wdzięków podczas pracy; dolne partie ciała nie należały do starannie zakrytych […]” (Libera 1995b: 50). Z kolei panny miały ułatwioną obserwację nagich kawalerów np. w trakcie kąpieli w rzece czy w jeziorze, na co wskazują zachowane frywolne pieśni ludowe: „A moja matulu, /da, nie pójdę za niego, /da, bo się w stawie kąpał, da, widziałam u niego” (Kolberg 2005: 137). Ponadto częściowe rozładowanie napięcia seksualnego przychodziło za sprawą dotyku, gdyż „repertuar społecznie aprobowanych sposobów zalotów obejmował poklepywanie, podszczypywanie, gwałtowne uściski, pociąganie obiektu uczuć na posłanie, przewracanie na sianie itp.” (Wiślicz 2004: 60).

Świadectwa sądowe z XVI-XVIII wieku wskazują jednak, że obok kulturowo dopuszczalnych form zaspokajania pożądania, jak pożycie małżeńskie czy publiczne podglądanie i obłapywanie panien, odnotowano wiele form gwałtownego wyładowywania żądz seksualnych, wykraczających poza przyjęte normy obyczajowe. Dawano ujście popędom seksualnym niemal w każdych sprzyjających ku temu okolicznościach, czyli w momentach odosobnienia kochanków, np. w lesie, na polu, w stajni, gdzie spółkowano głównie w pozycji leżącej, ale bywało że i na stojąco (Wiślicz 2004: 50-51). Niekiedy do zespolenia dochodziło pod przymusem, czego kulturowym świadectwem mogą być pieśni zawierające symboliczne obrazy miłości wymuszonej. Do często przywoływanych należą sceny spotkania samotnej panny – pasącej bydło czy wędrującej po wodę, i mężczyzny (kawalera, pana) bezkarnie wykorzystującego seksualnie kobietę, by następnie ją porzucić:

Szła dziewczyna dolinką, dolinką,

Chłopiec za nią z nowinką, nowinką.

Nowinkę jej powiedział, powiedział,

Wianeczek jej odebrał, odebrał […].

(Franciszek Kotula, Znaki przeszłości: 300)

Rzadko zdarza się, że uwodziciel w balladach oferuje za swój niecny czyn małżeństwo bądź zapłatę:

Poszła panna po wodę,

miała piękną urodę,

wyjechał ci pan

i stłukł ci jej dzban.

Moja panno, nie płaczże,

ja ci ten dzban zapłacę […].

(Oskar Kolberg: Dzieła wszystkie, t. 67/1, Pieśni i melodie ludowe w opracowaniu fortepianowym: 228)

W księgach sądowych odnotowano także wypadki innych nieakceptowanych społecznie działań o podłożu seksualnym, za które można uznać erotyczne zainteresowanie przedstawicielami tej sami płci – homofilia (Wiślicz 2004: 57-58), również zwierzętami – zoofilia (Wiślicz 2004: 56), ale w związku ze znaczną tabuizacją tego rodzaju zjawisk, wykraczających poza oficjalnie przyjęty model ludowej miłości, trudno mówić o częstotliwości ich występowania.

W celu zaspokojenia swych seksualnych pragnień można było uciekać się również do praktyk o charakterze nadprzyrodzonym, jak sugerują zachowane przepisy z zakresu miłosnej magii. Wśród oferowanych porad, mających ułatwić pozyskanie względów upatrzonej panny czy wręcz jej uwiedzenie, znajdują się receptury odsyłające do symboliki erotycznej czy też do rytuałów leczniczych opierających się na spożywaniu mediacyjnych pokarmów, ziół (np. tzw. zajęczej babki1Zajęcza babka – Występujący na łąkach szczaw pospolity.)

Franciszek Gawełek : Konik zwierzyniecki, wianki i sobótki. Wybór pism: 240-241

Jeśli chcesz mieć dziewkę, weźmij zajęczej babki i krwi ze zająca i wosku, zrób z tej mieszaniny świeczkę, zaświeć przed nią (dziewką), a pójdzie za tobą. […] Jeśli chcesz dziewkę dostać, weźmij jabłko pod lewą pazuchę, a noś przez 9 dni, a potem daj jej zjeść, a dostaniesz ją.

Do aktu seksualnego oczywiście nie musiało dochodzić za sprawą magii czy rozwiązań siłowych, bowiem nierzadko spółkowano za zgodą obu stron. Obok zbliżeń małżeńskich, czyli zgodnych z powszechnie akceptowanym systemem norm moralnych, zdarzały się dobrowolne kontakty seksualne, niekiedy o znamionach przestępstw obyczajowych, jak kazirodztwo czy zdrada małżeńska. Bywało, jak można wnioskować ze źródeł historycznych czy folklorystycznych, że seks uprawiano z najbliższym krewnym, niekiedy z sąsiadem lub z sąsiadką, do czego miało dochodzić zwłaszcza w sytuacji, gdy mąż nie domagał, np. z racji wieku (popularne były małżeństwa o podłożu ekonomicznym, a nie emocjonalnym), bądź nie mógł zapewnić potomstwa, którego posiadanie uchodziło w wiejskiej społeczności za sprawę priorytetową (Wiślicz 2004: 52-53). Za dodatkowe potwierdzenie występowania tego rodzaju sytuacji mogą służyć zarówno dawne relacje z podróży po Huculszczyźnie, sugerujące rozwiązłość seksualną żyjących tam kobiet i mężczyzn, przekładającą się na znaczną zachorowalność na syfilis, jak też podobne w treści wzmianki w Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza (Madyda 2003: 73-77).

Aby ograniczyć miłość występną, skutkującą niechcianymi ciążami, chorobami, bójkami, a nawet morderstwami (zob. Wiślicz 2004), za pośrednictwem różnego typu przekazów popularyzowano normy uczciwego postępowania, wskazując przy okazji na ewentualne kary dla osób sprzeniewierzających się przyjętym zasadom. Najczęściej edukacja odbywała się za sprawą pieśni, które „chętne i często formułują zalecenia tyczące zwłaszcza właściwych, pożądanych zachowań seksualnych, kreślą obrazy dobrze realizowanej miłości cielesnej” (Wężowicz-Ziółkowska 1991: 166). Wśród wpisanych w nie zakazów, scharakteryzowanych przez Dobrosławę Wężowicz-Ziółkowską, wymienić można m.in. zbyt wczesne rozpoczynanie współżycia seksualnego, zwłaszcza przez dziewczęta („Od pieńka do pieńka / chojenka rośnie, nie żeń się, dziewczyno, aż ci obrośnie”), podejmowanie współżycia mimo niewydolności płciowej („kiej mos w portkach licho, / to sidź w chałpie cicho”) oraz zbyt natarczywe ujawnianie pożądania. Ośmieszeniu z kolei podlegały brak sprawności seksualnej, oziębłość seksualna oraz niedbałość o higienę osobistą (Wężowicz-Ziółkowska 1991: 167-169). Wzmocnieniem wymowy zaleceń seksualnych są przywoływane w pieśniach dotkliwe kary za niemoralne występki, wśród których dominują wygnanie ze wsi, społeczne napiętnowanie, a niekiedy śmierć czy zapowiedź potępienia wiecznego:

Oj, parobecku gładki,

nie chodź do mężatki,

będzies gozał w piekle

po same łopatki.

(Tomasz Wiślicz, Z zagadnień obyczajowości seksualnej chłopów w Polsce XVI – XVIII wieku. Przyzwolenie i penalizacja: 55)

Powyższe przykłady kar z przekazów pieśniowych współgrają z materiałem etnograficznym, w którym odnotowano dość liczne przypadki publicznego napiętnowania za grzeszne uczynki. Jak podaje Biegeleisen:

Henryk Biegleisen : Wesele: 15

Chłopu pod Szadkiem (woj. kaliskie), zdradzającemu żonę, wymierzono jeszcze niedawno, bo w 1902 r. następującą karę za wiarołomstwo. Oto winowajca z dziewczyną, z którą miał stosunek, ubrani w końskie chomąta na plecach, z wędzidłami w ustach, ciągnęli wóz, powoził niemi parobek a otaczał go tłum wieśniaków z batami i kijami, nie szczędząc koniom razów.

Przyrodzenie w ludowej fizjonomice

Mimo licznych społecznych obostrzeń i kar, odnoszących się do nadmiernego zainteresowania sferą płci, skrywane pod odzieżą obszary kojarzone z seksualnością pociągały i wywoływały domysły odnośnie do wyglądu narządów rodnych u poszczególnych osób. Ponieważ w ludowej fizjonomice dolne partie ciała nazywano lewą bądź dolną twarzą (wiązano je z negatywną stroną zaświatów (Libera 1995b: 111)), traktując je jak odbicie twarzy właściwej (zwanej prawą bądź górną), próbowano z jej składowych domniemywać, jakimi walorami fizycznymi poniżej pasa dysponuje dany człowiek. Na przykład na podstawie kształtu nosa mężczyzny wyrokowano o wielkości jego fallusa („chłopa poznać po jego nosie” (Paluch 1995: 61)), z kolei na kształt waginy miały wskazywać usta – małe i wąskie świadczyły o nieznacznych jej rozmiarach, a obfite – o okazałych kształtach. Wydatne wargi pań traktowano także jako znak ich ponadprzeciętnej zmysłowości i dużego temperamentu (Libera 1995b: 100). Szczególnie powiązanie narządu odpowiedzialnego za zmysł powonienia ze sferą męskiej seksualności wydaje się znaczące, gdyż w licznych humoreskach ludowych obcinanie nosa stanowi karę za niewłaściwe zachowanie, czego oczywiście nie należy natychmiast wiązać z kastracją. Za sprawą tego rodzaju działania, wpisującego się – jak można sądzić – w obszar zabiegów karnawalizacyjnych, a polegającego na pozbawianiu najbardziej eksponowanego oraz kojarzonego z seksualnością narządu, mamy raczej do czynienia z symboliczną formą poniżenia i degradacji (Wróblewska 2011: 184: 185).

Z przekonaniem o powiązaniu górnej i dolnej twarzy wiążą się także różnego rodzaju gry znaczeniami wpisane w ludowe pieśni dotyczące „dawania gęby”. Jak stwierdza Libera:

Zbigniew Libera : Rzyć, aby żyć. Rzecz antropologiczna w trzech aktach z prologiem i epilogiem: 80

Takie dawanie gęby mogłoby wydawać się dość niewinne, gdyby nie to, że gęba znaczy usta, wargi (Ta ma gębę jak miód) i pocałunek (Dać gęby), a obkochać – wycałować, kochać – miłować, wyściskać, całować, mieć stosunek seksualny, że tym samym słowem oznacza się wargi ust i wargi sromowe.

W kulturze tradycyjnej o wyglądzie i jakości narządów płciowych decydować miała nie tylko uroda twarzy, ale również dynamika chodzenia oraz przynależność etniczna. Sądzono, że kobiety poruszające się bardzo szybko odznaczają się szerokim kroczem, w związku z tym należą do istot rozwiązłych i szczególnie płodnych, a chodzące powoli – do skromnych i cnotliwych (Libera 1995b: 102-103). Z kolei osoby uznane za obcych, pochodzące spoza wspólnoty, jak np. Żydzi, podejrzewano o niekształtność, a nawet monstrualność przyrodzenia, zaś ludzi zajmujących się czarami posądzano o nadmierną pobudliwość seksualną (Libera 1995a: 273).

Genitalia jako źródło lęku

Narządy płciowe obok uczucia fascynacji i pożądania wzbudzały różnego rodzaju obawy wynikające z niejasności zasad ich funkcjonowania. Z jednej strony lęk brał się z nietypowej lokalizacji genitaliów, osadzonych blisko sfery odbytu, wywołującej skojarzenia dość negatywne. Sąsiedztwo obu części wydawało się nieco kłopotliwe, bowiem sfera seksualnej przyjemności osadzona była w pobliżu sfery defekacji, ale jednocześnie poniekąd usprawiedliwione, skoro przyrodzenie za sprawą wydalania moczu było włączone – podobnie jak rzyć – w proces usuwania z organizmu zalegających w nim nieczystości. Łączenie układu moczowego z płciowym przekładało się z kolei na działania medyczne, ponieważ przy problemach z utrzymaniem moczu przez mężczyznę dokonywano zabiegów bezpośrednio na jego członku, przykładając do niego wewnętrzną stronę cebuli (Libera 2009: 143), panie zaś w celu zapobiegania chorobom kobiecym podmywały się własnym moczem (Paluch 1995: 58).

Lęk dodatkowo wzmagała cykliczna nieczystość kobiet. Gdy płciowe narządy męskie wytwarzały życiodajną spermę, przez narządy kobiece regularnie uchodziła z ciała krew miesięczna, co samo w sobie odbierano jako zjawisko tajemnicze, powiązane z wpływem księżyca, a ponadto kojarzone z raną (por. Paluch 1995: 63). Kobiety menstruujące uchodziły więc za niebezpieczne dla otoczenia, czego świadectwem jest szczególnie bogata reprezentacja zakazów odnoszących się do ich zachowania. Poprzez możliwość skażenia swą nieczystością, nawet przebywanie w pobliżu pewnych miejsc czy osób było dla krwawiących zabronione. Pod wpływem kobiecej krwi miały bowiem psuć się pokarmy, obumierać rośliny, pszczoły, z tego więc względu w czasie periodu niewiasta nie miała prawa piec chleba, kisić ogórków, wchodzić na owocowe drzewa czy pracować w polu (Wasilewski 2010: 262). Warto dodać, że wiele z tych przesądów funkcjonuje również współcześnie.

Trzeci powód lęku wynikający z funkcjonowania genitaliów wypływał z ich związku z możliwością przekazywania życia. Męskie nasienie, będące jego nosicielem, po dostaniu się do narządów kobiety mogło przynieść owoc w postaci nowej istoty ludzkiej. Powstawanie dziecka w łonie matki (macica pojmowana była raczej jako wędrujący narząd wewnętrzny, typowy tak dla kobiet, jak dla mężczyzn (Paluch 1995: 55-56)) uchodziło więc za zjawisko cudowne, oczekiwane, a jednocześnie groźnie, gdyż nie do końca przewidywalne. Z powyższych względów spółkowanie dwojga kochanków traktowano jako akt fizjologiczny z jednej strony, ale jednocześnie jako akt symboliczny z drugiej:

Anna Zadrożyńska : Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w Polsce: 177

W tradycyjnym światopoglądzie stosunek seksualny wydaje się raczej symbolicznym wędrowaniem w zaświaty niż realnym aktem prokreacji. Za pośrednictwem kobiety dopełniałaby się podróż mężczyzny w »tamten« świat, otwierałyby się wrota zaświatów. Tak rozumiane zbliżenie seksualne byłoby oczywistym symbolicznym gestem, mającym moc zaklinania życia w ogóle. Zatem spotykać się je powinno zawsze wtedy, gdy wyczerpywał się czas życia, gdy trzeba było obrzędowo rekreować ludzki świat. I rzeczywiście w kulturach zwanych często plemiennymi właśnie wówczas symulowano akty seksualne, a towarzyszyły temu różne rytuały mające na celu ożywienie ziemi, skał, pól, strumieni.

Dostrzegana, a nie do końca pojmowana moc kojarzona z funkcjonowaniem genitaliów, jak również wstyd przed okazywaniem nagiego ciała sprawiły, że seks uprawiano, ale unikano bezpośredniego mówienia na jego temat. W efekcie stworzono bogaty rezerwuar słów i symbolicznych obrazów, pełniących rolę swoistych zastępników, pozwalających na obejście zakazów obowiązujących w języku. I tak jak w folklorze spółkowanie kojarzono zwykle z czynnościami rolniczymi (np. sianie, młócenie, grabienie), na określenie narządów płciowych w mowie codziennej stosowano słowa: przyrodzenie, grzeszne cało, wstyd, brzydak, krok, małżeństwo, słabnica (Krawczyk-Tyrpa 2001: 112-113), z czego część wykazuje wyraźnie charakter prześmiewczy. Z kolei wśród nazw kobiecych narządów płciowych dominują: macica, matka, matkowizna, rodzenica, urodliwka, pudełko, puszka, bolączka, a zewnętrzne ich części nazywano m.in.: ciotką, ciupą, dudą, psutą, cipskiem, kuciapką, psioczą, piczką czy pituleczką (Krawczyk-Tyrpa 2001: 113). Wśród najstarszych symbolicznych odpowiedników wspomnieć można koło, pierścień, jajo, z żartobliwych – żabka, myszka, dziura (Paluch 1995: 63; inne zob. Wężowicz-Ziółkowska 1991: 161).

Równie bogato prezentuje się sfera nazewnicza narządów męskich, ogólnie określanych pindlem, ojczyzną, kutem. Gdy buła, gały, kulki, jagody, jajca odnosiły się jedynie do jąder, to ciul, bąbelek, bucek, cypek, kuras, dyrdak – do męskiego członka (Krawczyk-Tyrpa 2001: 114). W bardziej symbolicznych ujęciach bywała mowa o kogucie, ptaku, kurze, wężu, kocurze, koniu, ale zdarzało się użycie słów wyraźnie podkreślających wspomniany związek genitaliów z oddawaniem moczu, jak: siur, sisior, siurak (Paluch 1995: 61).

Podobnie tabuizowane omówienia stosowano do pochodzących z genitaliów wydzielin, np. w przekazach ludowych męskie nasienie symbolizowały elementy natury, takie jak: deszcz, rosa, woda, ziarno, w których to nazwach i ich desygnatach wpisana była idea zapładniania (Paluch 1995: 98). Zestaw symboli płciowości był oczywiście zdecydowanie bogatszy, zwłaszcza przywoływanych w trakcie rodzinnych czy dorocznych obrzędów, i według Benedyktowiczów ściśle należy go wiązać z symboliką świata oraz sferą płodnościową:

Poprzestajemy tu na odnotowaniu wzajemnego przenikania się symboliki erotycznej i jej współwystępowania z symbolami należącymi do sakralno-kosmicznego wzorca stworzenia świata – jak np. drzewo życia – rózga weselna z jej płodnościowo-falliczną symboliką. Wystarczy więc przypomnieć o zdobiących rózgę, choinkę symbolach miłości, o jabłkach, o orzechach, wiśniach, jagodach, oznaczających też w pieśniach żeński żywioł uosobiony w drzewie życia, o kojarzeniu żywiołu żeńskiego z drzewami tegoż rodzaju (kalina, leszczyna – dziewczyna) i męskiej symboliki drzew rodzaju męskiego (jawor, chmiel, dąb), o erotycznej konotacji pola, roli, ziemi jako elementu biernego, żeńskiego i męskiej symbolice pługa, radła, o erotycznej symbolice zasiewania, jak widać to choćby w zwyczajach wigilijnych wróżb, gdzie wyciągnięcie nie tylko „kukiełki” z ciasta, spod obrusa wigilijnego stołu przez kobietę, ale nawet i znalezienie przez nią ziarenka zwiastowało syna lub córkę. (Danuta Benedyktowicz, Zbigniew Benedyktowicz, Symbolika domu w tradycji ludowej (cz. II))

Przyrodzenie a tabu

Brak rzetelnej wiedzy na temat funkcjonowania narządów płciowych i w ogóle ludzkiego organizmu, jak i związane z tym poczucie lęku sprawiały, że sfera ludowej seksualności była znacznie tabuizowana nie tylko na poziomie języka, o czym przekonuje brak jednorodnego zespołu nazw odnoszących się do genitaliów czy aktu seksualnego. W kulturze tradycyjnej wszelkie działania o charakterze erotycznym obwarowane były licznymi nakazami i zakazami. Określano zasady współżycia małżonków, np. zabraniając spółkowana w święta czy przed ważnymi wydarzeniami, jak polowanie, by nie bezcześcić sacrum bądź nie osłabiać sił witalnych w ważnych momentach życiowych. Zakazywano pożycia seksualnego niemałżonków, choć w części regionów, m.in. na Huculszczyźnie czy Podhalu, kontakty przedślubne były tolerowane (Tomicki 1977: 48, 52). Ustalano także normy prezentowania nagości, która było dozwolona jedynie w trakcie leczenia oraz w okresie symbolicznych działań o charakterze płodnościowym, bowiem wówczas wiązano ją z mityczną naturalnością człowieka (Wasilewski 2010: 236; Kowalski 1998: 339-340). Natomiast już niedopuszczalna była podczas LNK snu, gdyż demony miały wtedy ułatwiony dostęp do niechronionego odzieżą ciała, zwłaszcza do jego części miękkich i wszelkich otworów. Z analogicznych powodów za niepożądane uchodziły sytuacje obnażania się przez dzieci, choć sama ich nagość nie uchodziła za zjawisko gorszące. Libera wskazuje też na obowiązujący w społecznościach tradycyjnych i nie tylko w tego rodzaju wspólnotach – zakaz dotykania własnego przyrodzenia (Libera 1995b: 51). Nieprzestrzeganie norm związanych ze sferą seksualności skutkować mogło licznymi nieszczęściami w rodzinie, np. głuchotę u dzieci żydowskich tłumaczono całowaniem genitaliów żony przez męża w trakcie coitus, co sprzeczne miało być z zapisami talmudycznymi (Libera 1995b: 78-79).

Powiązanie przyrodzenia jednocześnie z procesem oczyszczania organizmu (wydalanie krwi czy moczu) i z procesem rozrodczym (rozmnażanie) powodowało tworzenie dodatkowych zakazów oraz porad łączących obie sfery. Na przykład oddawanie moczu przez mężczyznę w kierunku księżyca, po odbytym stosunku seksualnym z żoną, miało grozić poronieniem (Libera 2009: 143). Z kolei wydalanie moczu przez kobietę po fizycznym zbliżeniu chroniło ją od ciąży, gdyż wierzono, że dochodzi wtedy do wypłynięcia z jej ciała znajdującego się tam nasienia (Libera 2009: 140). Za to moczenie się dziecka podczas chrztu miało charakter wróżebny, gdyż sądzono, że zapowiada jego rozwiązłe życie (Libera 2009: 141).

Rozbudowana sfera zakazów i wyobrażeń dotyczących przyrodzenia stanowiła nie tylko wyraz lęku przez nieznaną czy nie do końca rozumianą sferą ludzkiego ciała. Jak słusznie zauważa Wasilewski:

Jerzy Wasilewski : Tabu: 242

[…] może dla zrozumienia symbolicznego sensu zakazu niezbędne jest uwzględnienie jego prokreacyjnych, wręcz stwórczych konsekwencji? Seksualność to przecież poza wszystkim także obszar demonstrowania mocy kreacyjnej, która w języku symboli urasta do rangi wręcz kosmicznej i jest traktowana synonimiczne z płodnością, urodzajem, kontynuacją życia. Pożądanie to siła eksplozywna, ale niekontrolowana; taka żywiołowa, pozaracjonalna moc jest groźna, ale też podatna na zagrożenia, jak to demonstrują niezliczone przykłady apotropaicznych funkcji fallusa z jednej, a lęków przed utratą zdolności do erekcji i płodzenia z drugiej strony.

Genitalia w magii i medycynie ludowej

Ambiwalencja widoczna w ocenie genitaliów, wynikająca także z ich niejednoznacznego statusu ontologicznego, na co wpływ miało ich usytuowanie między sferą ludzką (związek z ciałem) a demoniczną (otwory, przez które następuje wydalanie z ciała wszelkich nieczystości), decydowała o tym, że postrzegano je jako niezwykle aktywne apotropeiony2Apotropeion – Środek, któremu w kulturach tradycyjnych przypisywano właściwości magiczne o charakterze sprawczym (np. leczniczym, zapobiegawczym, wywołującym uczucia miłosne). Mogły stać się nim przedmioty codziennego użytku, ale zwykle jego funkcje pełniły elementy o nacechowaniu sakralnym, dewocjonalia, części ciała nieboszczyka, także zioła, kamienie niezwykłych kształtów itp.. Przez skrywane w nich niepojęte, tajemne siły rozrodcze miały posiadać moce oddziaływania przede wszystkim w zakresie erotycznym, płodnościowym oraz medycznym. Uważano, że genitalia zarówno w postaci naturalnej, jak i w odpowiednio spreparowanej mogą stanowić doskonały środek na dolegliwości zdrowotne i miłosne, więc nader chętnie wykorzystywano je w różnego rodzaju zabiegach magiczno-medycznych. Na przykład w trakcie choroby dziecka (urok, przestrach, konwulsje) – jak podaje Zbigniew Libera – „matki odsłaniały cunnus i tyłek, przysiadywały twarz (czoło, usta) dziecka, jak na przykład […] u Lasowiaków: matka bez majtek przysiaduje chore dziecko na padaczkę, ze słowami: czym cię rodzę, tym cię tracę” (Libera 1995b: 105). Podobny zabieg wykonywała gospodyni na polu przed sadzeniem kapusty, „aby przez kontakt swych narządów rodnych i ich mocy pobudzić płodność ziemi” (Kowalski 1998: 340).

Obnażanie przyrodzenia i w ogóle rozbieranie się do naga w procesie leczniczym należało do częstych działań symbolicznych, mających przybliżyć chorego do „tamtego świata”, bowiem nagość wyrażała stan śmierci, a jednocześnie początek nowego życia (Libera 1995a: 224-225). Z kolei na Huculszczyźnie dziewczyna, która chciała zyskać względy umiłowanego chłopca, musiała poczęstować wybranka upieczonym przez siebie ciastem wałkowanym udami (Libera 1995b: 101). Obnażenie genitaliów, analogicznie jak pokazanie rzyci czy środkowego palca, miało natomiast odstraszać demony, śmierć, choroby, ulewy i burze (Libera 1995b: 66). Niektóre z powyższych zasad odnoszono także do genitaliów zwierzęcych, które niczym mocz czy nawóz wykorzystywano do produkcji afrodyzjaków oraz leków na bezpłodność (Libera 1995b: 165).

Źródła

Źródła

  • Gawełek Franciszek, „Konik zwierzyniecki, wianki i sobótki. Wybór pism”, wyb. Franciszek Ziejka, Księgarnia Akademicka, Kraków 2010.
  • Kolberg Oskar, „Dzieła wszystkie”, t. 77/1, Radomskie. Suplement do tomów 20 i 21, Instytut im. Oskara Kolberga, Poznań 2005.
  • Kolberg Oskar, „Dzieła wszystkie”, t. 67/1, Pieśni i melodie ludowe w opracowaniu fortepianowym, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Wrocław-Poznań 1986.
  • Kotula Franciszek, „Znaki przeszłości”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1976.

Opracowania

  • Bartmiński Jerzy, „Jasiu konie poił. O stylu erotyku ludowego”, „Teksty” 1974, nr 2.
  • Benedyktowicz Danuta, Benedyktowicz Zbigniew, „Symbolika domu w tradycji ludowej (cz. II)”, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 1999, z. 4.
  • Biegeleisen Henryk, „Wesele”, Nakład Instytutu Stauropigjańskiego, Lwów 1928.
  • Kowalski Piotr, „Nagość”, [hasło w:] tenże, „Leksykon – znaki świata. Omen – przesąd –znaczenie”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa–Wrocław 1998.
  • Krawczyk-Tyrpa Anna, „Tabu w dialektach polskich”, Wydawnictwo Akademii Bydgoskiej im. Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2001.
  • Libera Zbigniew, „Medycyna ludowa. Chłopski rozsądek czy gminna fantazja?”, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995a.
  • Libera Zbigniew, „Nerki, pęcherz moczowy, mocz (Fragment semiotyki antropologii popularnej w czasach nowożytnych i współczesnych)”, [w:] „Tabu, etykieta, dobre obyczaje”, pod red. Piotra Kowalskiego Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2009.
  • Libera Zbigniew, „Rzyć, aby żyć. Rzecz antropologiczna w trzech aktach z prologiem epilogiem”, Liber Novum, Tarnów 1995b.
  • Madyda Aleksander, „Stanisława Vincenza antropologia kultury huculskiej”, [w:] „W kręgu folkloru, literatury i języka. Prace ofiarowane profesorowi Janowi Mirosławowi Kasjanowi w 70. rocznicę urodzin”, pod red. Marii Jakitowicz, Violetty Wróblewskiej, Wydawnictwo UMK, Toruń 2003.
  • Paluch Adam, „Etnologiczny atlas ciała ludzkiego i chorób”, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995.
  • Tomicki Ryszard, „Norma, wzór i wartość w życiu seksualnym tradycyjnych społeczności wiejskich w Polsce”, „Etnografia Polska” 1977, t. 21.
  • Wężowicz-Ziółkowska Dobrosława, „Miłość ludowa. Wzory miłości wieśniaczej w polskiej pieśni ludowej XVIII-XX wieku”, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze – Wydawnictwo, Wrocław 1991.
  • Wasilewski Jerzy Sławomir, „Tabu”, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010.
  • Wiślicz Tomasz, „Z zagadnień obyczajowości seksualnej chłopów w Polsce XVI-XVIII wieku. Przyzwolenie i penalizacja”, „Lud” 2004, t. 88.
  • Wróblewska Violetta, „Humoreski ludowe w kontekście teorii karnawalizacji literatury”, [w:] „Teoria karnawalizacji. Konteksty i interpretacje”, pod red. Andrzeja Stoffa, Anny Skubaczewskiej-Pniewskiej, wyd. II, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2011.
  • Zadrożyńska Anna, „Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w Polsce”, Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2000.

Bibliografia

  • 1
    Zajęcza babka – Występujący na łąkach szczaw pospolity.
  • 2
    Apotropeion – Środek, któremu w kulturach tradycyjnych przypisywano właściwości magiczne o charakterze sprawczym (np. leczniczym, zapobiegawczym, wywołującym uczucia miłosne). Mogły stać się nim przedmioty codziennego użytku, ale zwykle jego funkcje pełniły elementy o nacechowaniu sakralnym, dewocjonalia, części ciała nieboszczyka, także zioła, kamienie niezwykłych kształtów itp.