Staropolskie ciało piśmienne

Każdy akt komunikowania jest psychosomatyczny, ale większą uwagę tradycyjnie przyciąga pierwszy człon tego złożenia, jako że komunikacja piśmienna sama siebie umieszcza raczej w dziedzinie ducha, niż ciała. Z tego też zapewne powodu nasi przodkowie niewiele nam przekazali sprawozdań z fizycznych i fizjologicznych uwarunkowań lektury i pisma. Jest jednak rzeczą oczywistą, że czytanie i pisanie wymagają przyjęcia pewnej pozycji („natura umieściła w zadku dwie poduszki, aby długie siedzenie było znośniejsze” pisał Andrzej Glaber (Glaber 1893: 61), przyborów, odpowiednich okoliczności, np. oświetlenia, ciszy albo przeciwnie – izolującego hałasu, powodują też reakcje ciała: przemijające (senność, zmęczenie, śmiech, erekcja, z której zwierzał się swojemu dziennikowi Samuel Pepys) lub trwałe (deformacja dłoni, pogorszenie wzroku).

Epoka staropolska jest okresem, w którym toczy się jeszcze rywalizacja (o zmiennej dynamice, choć przesądzonym wyniku) pomiędzy głosem i pismem, pomiędzy rękopisem i drukiem; trzeba zarazem pamiętać, że większość społeczeństwa była niepiśmienna, co w XV, XVI, a nawet XVII w. dotyczy także szlachty (Samsonowicz 1989: 105-106, Urban 1984: 77-80, Gilmont 1999: 224). Część (zwłaszcza kobiety) umiała tylko czytać (Chartier 2005: 123, Partyka 2004: 61-62), ponieważ rozumienie i stawianie liter były w dawnych czasach osobnymi, jakkolwiek dziwnie by to dzisiaj nie brzmiało, umiejętnościami – zdarzało się, że nauczywszy czytania, pisania uczono za dodatkową opłatą (Tóth 2000: 22).

Choć zatem sztuki to niezależne, w znacznym zakresie składały się na jeden proces (np. notowania, kopiowania), a ich somatyczne aspekty pozwalają się uporządkować według trzech kryteriów: nośnika, przekazu i okoliczności. Z zastrzeżeniem, że spotykają się one w każdym lekturowym i piśmiennym przedsięwzięciu.

Nośnikiem nazywam tutaj powierzchnię, na której utrwalono tekst, razem z „markerem” koniecznym do zapisania tej powierzchni (Nieco inny podział proponuje Chandler 1995: 148-149.). Nośnik stawia ciału czytającemu zróżnicowane wymagania: w innej pozycji czyta się zwój, w innej wertuje kodeks; książka ma swój ciężar, zapach i stopień czytelności, a także – co niezwykle ważne w epoce lektury adnotowanej – ślady spotkania z czytelnikiem. Takie właśnie, pomarszczone, pozaginane, popisane egzemplarze szczególnie podobały się Erazmowi z Rotterdamu (Gruchała 2002: 172), choć średniowiecze zalecało szacunek dla książki, okazywany m. in. czystością rąk (Bouchet 2008: 281). Można także przypuszczać, że rozpoczęty w starożytności wątek uzależnienia od lektury (Kato Młodszy, Petrarka, Andrzej Krzycki, Piotr Tomicki) zawierał także aspekt bibliofilski, powiązany z fizycznością woluminu, na co pośrednio mogłaby wskazywać używana metaforyka zjadania czy wręcz pożerania książek.

Na wysiłek i tempo pisania wpływa zarówno materialność nośnika (od biblijnego piasku i palca po kamień i dłuto), jak i pracochłonność konwencji graficznych (pismo alfabetyczne należy do najprostszych). Nie wydaje się zarazem, by narzędzia piśmienne, w epokach dawnych raczej jednorazowe lub nietrwałe (pióro, trzcina, tabliczka), były przedmiotem takich rytualizacji, z jakich zdaje sprawę Alchemia słowa Jana Parandowskiego czy Daniel Chandler, któremu dla średniowiecza i wczesnej nowożytności udało się zebrać bardzo skromny materiał. „Oto – wyliczał Jan z Garlandii – narzędzia niezbędne dla klerków: księgi, pulpit, lampka nocna z łojem i lichtarz, latarnia i lejek z atramentem, pióro, pion i linia, stół i feruła, katedra, tablica, kamień do szlifowania ze skrobaczką i kreda […]” (cyt. za: Le Goff: 477). Konwencje graficzne natomiast miały zapewnić nie tylko czytelność tekstu, ale także świadczyć o statusie posiadacza niepowszechnej sztuki stawiania liter. Interesującym przykładem jest Kaligrafija abo kancelaryja (1695) Stanisława Serafina Jagodyńskiego. Utwór ten doczekał się już historycznoliterackiego omówienia (Krzywy 2009); wśród ogólnych reguł dobrej nauki (bogobojność, pilność itd.) Jagodyński wymienia także „ustawiczność”, czyli wytrwałość w siedzeniu (dlatego ławki w szkołach powinny być heblowane), a dobry uczeń powinien mieć wytarte łokcie i niezużyte trzewiki. Osobne paragrafy poświęcone są oku, pamięci i współpracy pomiędzy nimi. Najważniejsza jest ręka:

Stanisław Serafin Jagodyński : Kaligrafija abo kancelaryja: D2-D2v

Kto chce mieć charakter [pisma – D. Ś.] rześki, męski i raźny, trzeba, żeby mężnie rękę trzymał i prowadził, mocno łokieć położywszy na stole; piórka nie ściskać, ale brać i trzymać tak mierno, żeby się w ręku i nie chwiało i nie obracało; a dlatego snać pospolicie białogłowskie pisma nieraźne, że subtelnie paluszkami piórko przyjmując, i ręki na stół kłaść nie chcą, żeby się koszulka nie umazała, albo cięnka nader nie popsowała.

Wynika stąd że sztuka kaligrafii nie brała pod uwagę leworęczności, rozróżniała natomiast pomiędzy męskim i damskim stylem pisma, choć uwagi w sprawie tego drugiego mają wyraźnie satyryczny charakter.

Przekaz – jak chcę go tu rozumieć – obejmuje całokształt sytuacji komunikacyjnej. Śmiech, płacz, dreszcz, ekscytacja bywają doświadczeniami ciała czytającego, a wliczyć tu trzeba także praktyki magiczne (uśmierzanie bólów porodowych, zadawanie impotencji itd.). Lekturowa konsumpcja owoców grafomańskiej muzy skutkuje obrzydzeniem i efektami skatologicznymi (nie brak przykładów od Andrzeja Krzyckiego do Wacława Potockiego), ale to bardziej prześmiewcza amplifikacja niż sprawozdanie z doznań. Rozweselająca lektura pomagała w melancholii, ponieważ źródłem i smutku, i wesela miała być śledziona, a spotkanie się w niej tych dwóch przeciwstawnych jakości potrząsało organem, powodując śmiech (Glaber 1893: 59). Zarazem jednak, właśnie ze względu na ten cielesny aspekt nieopanowanego śmiechu on sam był podejrzany, a gatunki rozweselające (jak fraszki ) niżej cenione. Wacław Potocki – świetny przecież fraszkopis, dziwił się swoim słuchaczom, że dopominają się o fraszki (dla ciała), a nie lektury nabożne (dla ducha).

Psychofizyczne reakcje ciała piszącego także podlegają wpływom przekazu, co widać m. in. w zmianach duktu pisma odręcznego: zmienia się on na przykład, gdy ręka zapisuje kłamstwa. Pierwszy traktat grafologiczny opublikował Camillo Baldi (Trattato Come Da Una Lettera Missiva […], 1622). Charakter pisma uważano też za oznakę stylu myślenia: Potocki nieczytelne pismo przypisywał „kołtunom konceptów” (Na pismo nieczytelne abo nierozumiane).

Zarówno twórcza euforia (oddalająca senność), jak znużenie (senność sprowadzające) wyznaczają tylko jedną ze skal somatycznego rezonansu. Pisanie bywa rozrywką, ale i mozolną pracą – dlatego trud średniowiecznych kopistów uważano za praktykę ascetyczną: „Nikt nie wie, jakiego to wymaga wysiłku. Trzy palce piszą, dwoje oczu patrzy. Jeden język mówi, całe ciało pracuje” (cyt. za Manguel 2003: 413). Właśnie: pisze się całym ciałem, pismo odpowiada jego topografii i nie ma takiego pisma, które czytałoby się od dołu do góry (Schmidt 2006: 237). Przytoczona wypowiedź zarazem wskazuje na zaangażowanie głosu w akcie pisania, a trzeba pamiętać, że mowa była – w popularnym ujęciu – uważana za dodatkowy zmysł, jako że usta i język miały mieć bezpośrednie połączenie z duszą (Woolgar 2006: 84n.). Rozróżniamy nie tylko pomiędzy cichym i głośnym czytaniem, ale także pomiędzy cichym i głośnym pisaniem. Po pierwsze, dyktowanie było rozpowszechnionym sposobem komponowania tekstu (zapisywanego ręką sekretarza), po drugie, mnisi w skryptoriach pracowali pod dyktando lub odczytywali sobie na głos przepisywany materiał; dopiero w IX w. pierwsze regulacje wprowadzają obowiązek ciszy, co sprawiło, że koordynacja ręki z aparatem artykulacyjnym stała się zbędna, a tempo pracy mogło się zwiększyć (Manguel 2003: 413).

Okoliczności czytania/pisania najtrudniej poddają się jakiejkolwiek typologii, łatwo też podlegały literackiej stereotypizacji, jak kategorie otium i negotium. Szkoła, klasztor, podróż, praca indywidualna lub zbiorowa, głośna lub cicha, pozycja ciała, jego wiek i zdrowie (zwłaszcza stan wzroku), oświetlenie, hałas, pora roku – bywały okazjonalnie tylko rejestrowane lub wpisywane w pewien ogólniejszy program. Czytanie po obiedzie jest szkodliwe, ponieważ angażuje ciepło, które nie schodzi do żołądka, by służyć trawieniu: „Dlatego ludzie, wiele nad księgami siedzący, rzadko tłuści bywają, a pospolicie bladzi albo jednak chorzy, a to dla złego trawienia pokarmu, które sobie psują długim siedzenim; stąd znać, iż kto ma tłusty brzuch, ten sie niewiele uczy […]” (Glaber 1893: 108-109). O wycieńczających lekturach pisał później Szymon Maricius z Pilzna: „Praca uczonych, zwłaszcza profesorów, nie jest lżejszą od jakiejkolwiek innej pracy, ponieważ (jak na to się zgadzają wszyscy lekarze) szkodzi zdrowiu i sprowadza ciężkie choroby, niszczy siły i przyśpiesza starość” (Maricius 1956: 168). Drzeworyt zamieszczony w dziele Vergiliusa Polidorusa De inventoribus rerum libri tres (1506) przedstawia znużonego uczonego, ocierającego twarz chustką (Bieńkowska 1976: 66). Produktem technicznej wynalazczości epoki humanizmu były specjalne machiny (Grafton 1999: 209-210), podające potrzebne książki – wygoda raczej wątpliwa, ale świadcząca o potrzebie zwiększenia wydajności pracy w czasach mnożenia się literatury – w tempie znacznie większym niż przed wynalezieniem druku.

Znamienne, że w programie ziemiańskiej szczęśliwości najwłaściwszym dla lektur sezonem jest zima – zarówno ta metaforyczna (czyli starość, jak w Żywocie człowieka poczciwego Reja), jak i astronomiczna, z krótkim dniem i nadmiarem wolnego czasu. Wypełnić go może – zdaniem Andrzeja Zbylitowskiego – popijanie lub lektura (Zbylitowski 1988: 173-174). Przespać długiej nocy niepodobna, dlatego zimą trzeba odwiedzać skromną ziemiańską bibliotekę (Haur 1693: 166). Jeśli w XVII wieku czytanie (romansów) stało się namiętną rozrywką „dam modziastych” (co Haur uważał za „wygadzanie ciału”), to nigdy nie zajęło wysokiej pozycji w hierarchii męskich krotochwili, na co uskarżał się i Sebastian Petrycy z Pilzna, i Potocki, i Kochowski. A i czytać, jak się zdaje, nie bardzo było co: kalendarz, w literaturze oświeceniowej ośmieszający sarmackie horyzonty umysłowe, w podobnym znaczeniu pojawia się i u Potockiego:

Wacław Potocki : Odjemek herbów szlacheckich: 480

Piją; karty, warcaby na przemiany tłuką;
Psy karmią i tą szkolnej wetują nauką.
Drugi, przyszedszy z gumna, choć przez okulary,
Nie mając co, kalendarz ślabizuje stary.

Okoliczności pisania, czy szerzej: piśmiennych zatrudnień umysłowych, były i są wdzięczną materią dla klisz i stereotypów (np. „benedyktyńska praca” czy „czułe nocy” Kochanowskiego). W starożytności grecko-rzymskiej pisanie, gdy przestało być umiejętnością nielicznych, zostało zdegradowane do zajęć niewolniczych, jak każdy wysiłek fizyczny (Pianko: 22-24). Wczesne średniowiecze, w którym sztuka ta stała się znów ekskluzywna, nadało jej odpowiednio wyższą rangę, jako czynności ascetycznej i pobożnej (Potkowski 2006: 78, 298), podlegającej wykładni alegorycznej: „Piszecie piórem pamięci na pergaminie czystej świadomości, wyskrobanym ostrzem bojaźni Bożej, wygładzonym pumeksem niebiańskich pragnień i wybielonym kamieniem kredowym pobożnych myśli. Waszym liniałem jest wola Boża. Rozszczepiona stalówka – połączoną miłością Boga i bliźniego. Kolorowe inkausty to łaska niebios. Wzorem jest życie Chrystusa” (cyt. za Burke 2003: 490). W miarę rozpowszechnienia, laicyzacji i profesjonalizacji tego kunsztu (przełomowe były wieki XII i XIII), wykształciła się warstwa skrybów, różnego pochodzenia i stanu, przepisująca (jak profesorowie i studenci) na własne potrzeby lub w celach zarobkowych. Kopiści pozostawiali niekiedy adnotacje na temat okoliczności, w jakich przyszło im pracować, a nie wszystkie z nich nadawałyby się do pobożnej alegorezy: pewien kapłan skarżył się na wielkie biedy i niedostatki, w których nikt mu nie udzielił wsparcia (Presens scriptor circa predictum opusculum magnas miserias et inopias est perpessus a nullo habens aliquod subsidium); inny popijał wodę i zagryzał truskawkami (Aquam bibens et fraga comedens); student-kopista spodziewał się wynagrodzenia w postaci pięknej panny, wskazanej z imienia (Debetur pro penna scriptori pulcra puella specialiter Gezeke); innemu nie brakowało niczego, oprócz jakiejkolwiek urodziwej dziewczyny (Et hic nichil deficit nisi una pulcra puella) (Potkowski 1993: 26, 41, 45, 53).

Ikonograficzny wzorzec humanisty nawiązywał do wizerunku św. Hieronima i przedstawiał uczonego w pozycji odświętnej, w otoczeniu konwencjonalnych rekwizytów (nawiązują do niego, świadomie lub nie, uczeni i pisarze pozujący do fotografii na tle książek), a jego świetną parodią jest drzeworyt otwierający Statek szaleńców Sebastiana Branta. Autorzy ziemiańscy miewali swoje biblioteczki i ulubione miejsca pracy (na przykład pod lipą). Można jednak odnieść wrażenie, że swoje pisarskie pasje realizowali w „kradzionych godzinach” i pomimo niesprzyjających okoliczności. Marcin Bielski, uroczyście rezydujący przy pisarskim stole na znanym drzeworycie, umykał czasem, jeśli mu wierzyć, od gderania żony, nie doceniającej jego intelektualnych ambicji („wszytko nad księgami leżysz, / do roboty nie dobieżysz”). Potocki skarżył się na hałas, sąsiadów, muchy, brak czasu; szukając spokoju, wypływał łódką w trzciny, ale tam dopadały go komary… Czy jako uczona rozrywka, czy pobożna powinność, czy odpłatne zajęcie, staropolskie pisanie było tym, czym przedtem i potem: wysiłkiem ciała, dopominającego się o elementarne wygody, spokój i czas.

Źródła

Źródła

  • Andrzej z Kobylina, „Gadki o składności członków człowieczych z Arystotelesa i też inszych mędrców wybrane” (1535), oprac. Józef Rostafiński, Kraków 1893.
  • Jagodyński Stanisław Serafin, „Kaligrafija abo kancelaryja”, w drukarni Franciszka Cezarego, Kraków 1695.
  • Maricius Szymon z Pilzna, „O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje” (1551), cyt. za: „Wybór pism pedagogicznych Polski doby Odrodzenia”, oprac. Józef Skoczek, Ossolineum, Wrocław 1956.
  • Zbylitowski Andrzej, „Wieśniak” (1600), [w:] „Staropolska poezja ziemiańska. Antologia”, oprac. Janusz S. Gruchała i Stanisław Grzeszczuk. Warszawa 1988, ref. dos. 173-174.
  • Haur Jakub K., „Skład abo skarbiec znakomitych sekretów oekonomijej ziemiańskiej”, w drukarni Mikołaja A. Schedla, Kraków 1693; ref. do s. 166.
  • Potocki Wacław, „Odjemek herbów szlacheckich” (powst.1683-1695), cyt. za: tegoż, „Dzieła”, t. 3: „Moraliai inne utwory z lat 1688-1696”, oprac. Leszek Kukulski, Warszawa 1987; cytat na s. 480.

Opracowania

  • Bieńkowska Barbara, „Staropolski świat książek”, Ossolineum, Wrocław 1976.
  • Burke James, „Drukarskie prasy, czyli o maszynach do porządkowania myśli”, przeł. Krzysztof Środa, [w:] „Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów”, oprac. Grzegorz Godlewski, Andrzej Mencwel, Roch Sulima, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2003.
  • Bouchet Florence, „Le discours sur la lecture en France aux XIVe (indeks) et XVe siècles: pratiques, poétique, imaginaire”, Honoré Champion Éditeur, Paris 2008.
  • Chandler Daniel, „The Act of Writing. A Media Theory Approach”, University of Wales, Aberystwyth 1995. Korzystam z wersji w formacie Word, dostępnej na stronie http://www.aber.ac.uk/media/Documents/act/act.html (dostęp z 27. 07. 2012). Podana przeze mnie paginacja odnosi się do tego pliku.
  • Chartier Roger, „Stosowanie pisma”, przeł. Małgorzata Zięba, [w:] „Historia życia prywatnego”, t. 3: „Od renesansu do oświecenia”, pod red. Roger Chartier, Ossolineum, Wrocław 2005.
  • Głombiowski Karol, Szwejkowska Helena, „Książka rękopiśmienna i biblioteka w starożytności i średniowieczu”, PWN, Warszawa 1971.
  • Grafton Anthony, „The Humanist as Reader”, [w:] „A History of Reading in the West”, edit. by Guglieme Cavallo and Roger Chartier, transl. by Lydia G. Cochrane, University of Massachusettes Press. Bm. 1999.
  • Gruchała Janusz S., „Iucunda familia librorum. Humaniści renesansowi w świecie książki”, Universitas, Kraków 2002.
  • Krzywy Roman, „Manu propria. O kształcie retorycznym i antropologiczno-pedagogicznych treściach »Kaligrafiji« Stanisława Serafina Jagodyńskiego, DiG, Warszawa 2009.
  • Le Goff Jacques, „Wiek uniwersytetów”, przeł. Eligia Bąkowska, [w:] „Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów”, oprac. Grzegorz Godlewski, Andrzej Mencwel, Roch Sulima, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2003.
  • Manguel Alberto, „Milczący czytelnicy”, przeł. Roman Chymkowski, [w:] „Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów”, oprac. Grzegorz Godlewski, Andrzej Mencwel, Roch Sulima, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2003.
  • Partyka Joanna, „Żona wyćwiczona. Kobieta pisząca w kulturze XVI i XVII wieku”, Wydawnictwo IBL, Warszawa 2004.
  • Pianko Gabriela, „Praca pisarza, księgarza i bibliotekarza w starożytności”, PWN, Warszawa 1955.
  • Potkowski Edward, „Książka i pismo w średniowieczu. Studia z dziejów kultury piśmiennej i komunikacji społecznej”, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Pułtusk 2006.
  • Potkowski Edward (red.), „Polska pisząca w średniowieczu. Kopiści i kolofony rękopisów średniowiecznych ze zbiorów polskich”, t. 1: Biblioteki Warszawy, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1993.
  • Samsonowicz Henryk, „Środowiska piszące w Polsce u schyłku średniowiecza”, [w:] „Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza”, red. Teresa Michałowska, Ossolineum, Wrocław 1989.
  • Schmidt Siegfried J., „Język, pismo, rzecz i prawda”, [w :] „Konstruktywizm w badaniach literackich. Antologia”, red. Erazm Kuźma, Andrzej Skrendo, Jerzy Madejski, Universitas, Kraków 2006.
  • Śnieżko Dariusz, „Jak czytało staropolskie ciało? Somatyczne doświadczenia lektury”, „Teksty Drugie” 2006, nr 6.
  • Tóth István Győrgy, „Literary and Written Culture in Early Modern Central Europe”, Central European University Press. Budapest – New York 2000.
  • Urban Wacław, „Sztuka pisania w województwie krakowskim w XVII i XVIII wieku”, „Przegląd Historyczny” 1984, z. 1.
  • Woolgar Chris M., „The Senses inLate Medieval England”, Yale University Press, New Haven and London 2006.

Artykuły powiązane