Warszawska Praga w okresie ostatnich 70 lat, a więc w ciągu życia jednego pokolenia, ulegała znaczącym przemianom. Zmieniał się nie tylko jej wygląd zewnętrzny, ale także struktura społeczna oraz pejzaż dźwiękowy. Zmiany w dawnej fonosferze Pragi są obecnie dość trudne do zbadania, a chyba jedyną metodą umożliwiającą choć częściowe jej poznanie i opisanie jest prowadzenie wywiadów oraz rejestrowanie wspomnień ludzi pamiętających jej wygląd sprzed lat. Na podstawie tego typu materiałów możemy w przybliżeniu określić, jakie zmiany następowały w pejzażu dźwiękowym prawobrzeżnej Warszawy.
Współcześnie żyją jeszcze ludzie urodzeni przed II wojną światową lub w pierwszych latach okupacji niemieckiej, których dorosłe życie przypadło na okres odbudowy stolicy, intensywnego rozwoju i włączania w jej granice coraz większych obszarów podmiejskich i wiejskich. Te dość szybko postępujące procesy spowodowały istotne zmiany w otoczeniu dźwiękowym mieszkańców. Szczególnie duże zmiany następowały w ciągu ostatniego wieku na warszawskiej Pradze, która nie została zniszczona podczas wojny w tak dużym stopniu jak część miasta na lewym brzegu Wisły i dzięki temu zachowała jeszcze dawny charakter. Mniejsze zmiany następowały także w strukturze społecznej, co widoczne jest do dziś chociażby w możliwej do usłyszenia jeszcze gwarze praskiej. To wszystko sprawia, że Praga stała się interesującym obszarem badawczym nie tylko dla antropologa kultury, ale także dla etnomuzykologa.
Od kilku lat badania nad wspomnieniami związanymi z dawnym wyglądem i funkcjonowaniem tej części stolicy prowadzi powstające obecnie Muzeum Warszawskiej Pragi, w ramach którego tworzone jest Archiwum Historii Mówionej.
Cytowane w niniejszym tekście fragmenty rozmów pochodzą z wielogodzinnych wywiadów z ludźmi, którzy swoje dzieciństwo lub całe życie spędzili na warszawskiej Pradze. Były to osoby pochodzące z różnych grup społecznych, w większości Polacy, ale także dzieci rodziców różnych narodowości, o różnorodnym wykształceniu, wyznaniu, zawodach oraz poglądach. W większości to ludzie starsi, urodzeni przed wojną lub w jej początkach, pamiętający czasy okupacji oraz uczestniczący w przemianach, jakie następowały po zakończeniu II wojny światowej. Część z nich do dziś mieszka na Pradze, a pozostała część czuje się z nią silnie związana emocjonalnie.
Ze zgromadzonych wspomnień oraz dokumentów historycznych wynika, że w okresie przedwojennym i krótko po wojnie obszar dzisiejszej Pragi bardziej przypominał wieś niż miasto. Mieszkanka Śliwic tak opisuje krajobraz dźwiękowy tego miejsca:
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Przytoczona wypowiedź wskazuje na wybitnie wiejski charakter dźwięków słyszalnych około 60 lat temu na obszarze obecnie leżącym niemal w środku Warszawy. Rozmówczyni podkreślała panującą tam ciszę, w której słyszalny był rechot żab i śpiew słowików. Ponadto wiejską atmosferę budowały także odgłosy wydawane przez hodowane w okolicy zwierzęta domowe. W ciągu lat teren Śliwic i wokół nich stawał się coraz bardziej zagospodarowany. Współcześnie większość tego obszaru wchodzi w obręb Fabryki Samochodów Osobowych. Poprowadzone zostały szyny tramwajowe, powstała kilkupasmowa jezdnia, wskutek czego dźwięki dobiegające znad Wisły przestały być słyszalne. Zostały zagłuszone przez ryk silników samochodowych, a skutki uboczne urbanizacji z pewnością spowodowały zubożenie istniejącej tam kiedyś fauny i flory. Te zmiany, także w sferze dźwiękowej, wpływają również na życie samych mieszkańców. Zjawisko to opisane jest w następującym fragmencie wywiadu:
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Gwizd wspomnianej kolejki mareckiej miał dla mieszkańców Śliwic znaczenie czysto praktyczne – pozwalał uniknąć niepotrzebnego, zbyt długiego czekania na jej przyjazd, a jednocześnie spóźnienia się. Jej zbliżanie się było słyszalne na tyle wcześnie, żeby mieszkańcy Śliwic zdążyli z domu dojść do stacji. Obecnie, nawet gdyby kolejka nadal funkcjonowała i stanowiła ważny środek lokomocji, usłyszenie jej gwizdu (z odległości z jakiej słyszalny był kiedyś), byłoby mocno utrudnione z racji natężenia hałasu powodowanego przez inne maszyny i urządzenia.
Choć rozwój technologiczny, a szczególnie powstawanie nowocześniejszych środków transportu jest niezwykle przydatne, to stanowi także jeden z głównych czynników wzmagających ogólny hałas miasta. Stopniowo w pejzażu dźwiękowym coraz rzadziej słyszane były odgłosy końskich kopyt, a zastępowały je dźwięki tramwajów oraz samochodów. Dla ludzi żyjących wówczas zjawiska te były zauważalne i miały znaczenie, dlatego też często o nich opowiadali podczas wywiadów.
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
W pejzażu dźwiękowym Pragi ważnym elementem był także tramwaj, którego odgłosy wspominają prawie wszyscy rozmówcy.
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Po wojnie, w niedługim czasie środki transportu ulegały znaczącym przemianom. Człowieka wychowanego wśród dźwięków końskich kopyt i furmanek stopniowo zaczęły otaczać zupełnie inne odgłosy – pisk kół skręcającego tramwaju, warkot silników elektrycznych i spalinowych. Istotne znaczenie miały z pewnością także zmiany w nawierzchni ulic. To w ciągu życia jednego pokolenia prawie wszystkie praskie ulice zmieniły się z brukowych w asfaltowe, co nie pozostało bez wpływu na pejzaż dźwiękowy miasta. O zmianach tych rozmówcy opowiadają jako o faktach, które odnotowali, ale którym nie nadają większego znaczenia.
Trochę inne emocje wywołują natomiast wspomnienia związane z wędrownymi handlarzami i usługodawcami. Rozmówcy zwykle wyrażają żal, że trudno ich spotkać we współczesnej Warszawie.
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Być może ta i podobne wypowiedzi stanowią wyraz nostalgii za „ginącymi zawodami” i „kolorytem Pragi”, niemniej, jak wynika ze zgromadzonych relacji, dźwięki wydawane przez ludzi trudniących się ostrzeniem noży czy lutowaniem garnków były jednymi z bardziej charakterystycznych odgłosów budujących atmosferę dawnej Pragi. Stanowiły dla mieszkańców sygnał o nadejściu często wyczekiwanego usługodawcy. Ponadto były atrakcją dla dzieci, które chętnie obserwowały jego pracę. Obecnie osoby ostrzące noże spotkać można już niezwykle rzadko. Ich funkcja, dźwiękowy sposób informowania o swojej obecności oraz reakcje ludzi na ich widok są jednak podobne. W starszych osobach wywołują wspomnienia z przeszłości, a dla dzieci są atrakcją i pewnego rodzaju ciekawostką.
Kolejnym elementem dawnego pejzażu dźwiękowego, który zaginął bezpowrotnie, są głosy licznych i różnorodnych grup narodowościowych i społecznych mieszkających kiedyś na Pradze. Wymienić należy Żydów, Rosjan, Niemców, ale także ludzi posługujących się praską gwarą, których dziś już niezwykle trudno spotkać. Jeden z rozmówców następująco wspominał obecność żydowskich dzieci na skwerze położonym pomiędzy jezdniami ulicy Targowej:
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Brzmienie języka jidysz słyszane w dzieciństwie podczas spacerów utkwiło tej osobie w pamięci do dziś. Cytat ten wskazuje, że stało się tak dzięki zdziwieniu, jakie w małym dziecku budził dźwięk niezrozumiałego dla niego języka. Biorąc pod uwagę jego rok urodzenia, zauważyć można, że omawiane wspomnienie pochodzi z wczesnego dzieciństwa rozmówcy – z okresu, kiedy sporą część mieszkańców Pragi stanowili Żydzi, współtworząc także jej pejzaż dźwiękowy. Współcześnie tego języka też już nie słychać, pojawiają się za to inne i jest ich nawet więcej. W praskiej fonosferze słychać obecnie wiele języków azjatyckich, zachodnioeuropejskich oraz współczesne slangi młodzieżowe i różnych grup społecznych. Warto zatem pamiętać, o tym, że słuchając otaczających nas rozmów i głosów, możemy określić, jacy ludzie się wokół nas znajdują – ich płeć, wiek, narodowość czy pochodzenie. Choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, dźwięki mogą nam czasem powiedzieć więcej niż wzrok i być kluczem do analizy rzeczywistości – stosunków społecznych, a także zmian zachodzących w strukturze wyznaniowo-narodowej społeczności.
Z pejzażu dźwiękowego Pragi znikały także stopniowo odgłosy bazarów. Wspomnienia osób bywających na nich przed wojną wskazują, że były to miejsca niezwykłe – pełne gwaru, dające wiele możliwości, ale czasem także niebezpieczne.
Maria Szymańska-Ilnata : Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010: [brak strony]
Na bazarach trudno było wyróżnić dominujący dźwięk. Przeplatały się tam nawoływania kupców, muzyka wędrownych muzykantów, z pewnością także odgłosy sprzedawanych zwierząt. Rozmówcy wspominają specyficzny, nieistniejący już dziś sposób zachęcania ludzi do zakupów, polegający na recytowaniu ułożonych wcześniej dowcipnych rymowanek. Przykładem może być ówczesna reklama krawatów na gumce: „Co się namęczem, co się nabrudziem, krawat pognieciem, koszulę zbrudziem” (kobieta, ur. 1937 (Wywiady z mieszkańcami Pragi 2009-2010)). Na bazar przychodzili mieszkańcy Warszawy, Pragi i okolicznych wiosek czy miasteczek. Pojawiali się tam ludzie różnych narodowości, słychać było wiele języków i ogólny gwar. Bazar stanowił miejsce spotkań, wymiany zdań, przekazywania plotek i informacji, a dla wielu ludzi główne miejsce zaopatrzenia i sposób na utrzymanie. Na bazarze było głośno i tłoczno, ale – jak mówią rozmówcy – miało to też pewien urok. Choć stwierdzić można, że na Pradze zachowało się dziś stosunkowo dużo bazarów, to ich atmosfera, a także dźwięki uległy zmianom. Obecnie już nikt nie zachęca do zakupów okrzykami. Słychać natomiast muzykę ze stoisk, na których sprzedawane są nagrania, głosy handlujących obcokrajowców oraz zwykłe rozmowy sprzedawców i kupujących.
Dużym przemianom uległa atmosfera panująca na praskich podwórkach. Dawniej były to lokalne miejsca spotkań i wymiany informacji oraz miejsce zabaw dla dzieci. Słychać tam było rozmowy sąsiadów wychylonych przez okna, głosy matek wołających swoje dzieci do domu oraz okrzyki bawiących się dzieci i dźwięki różnych czynności wykonywanych przez mieszkańców, np. trzepania dywanów i rąbania drewna. Na niektórych podwórkach były także stajnie, z których dobiegały odgłosy zwierząt. Słysząc konkretne dźwięki dobiegające zza okna, mieszkańcy mogli – nie wyglądając przez nie – zorientować się, co się tam dzieje. Matki z pewnością rozpoznawały głosy swoich dzieci i jednocześnie miały stale „słuchową” kontrolę nad tym, gdzie one przebywają i co robią. Przypuszczalnie sąsiedzi wzajemnie się kontrolowali – wiadomo co i kiedy robiła konkretna osoba zwłaszcza w przestrzeni wspólnej, którą było podwórko. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że podwórko było rodzajem lokalnego domu kultury na świeżym powietrzu, do którego czasem zawitał domokrążca, kuglarz czy teatrzyk lalkowy, wzbudzając wśród mieszkańców poruszenie i ciekawość. Wówczas stawało się ono sceną, a z okien wyglądała publiczność nagradzająca występujących, rzucając drobne monety zawinięte w papierki. Na dzisiejszych podwórkach jest zdecydowanie mniej atrakcji. Nie hoduje się już tam zwierząt, coraz mniej dzieci się tam bawi, sąsiedzi też rzadziej spędzają tam czas. Dźwiękowo nastąpiła radykalna zmiana – dawniej to podwórko było głośniejsze, a obecnie więcej dźwięków dobiega z mieszkań. W większości słychać w nich dźwięki telewizorów lub innych urządzeń elektronicznych bądź elektrycznych.
W przeszłości wsłuchiwanie się w odgłosy dobiegające zza okna ułatwione było brakiem urządzeń grających czy hałasujących w domu. W okresie przedwojennym radia były rzadkością. Jak wynika z wywiadów, ale także z historii rozwoju technologii radiowych, w tym czasie radia były drogie, a więc niedostępne dla przeciętnego mieszkańca Pragi. Ponadto początkowo nie miały głośników i słuchało się ich przez słuchawki. W czasie wojny radia były konfiskowane przez Niemców i jeśli komuś się udało je zachować, słuchać musiał w konspiracji. Z tych powodów dźwięk radia dobiegający z mieszkania w tych czasach był rzadkością, a jednocześnie osoby przebywające w mieszkaniach łatwiej odbierały bodźce dźwiękowe z zewnątrz. Ciszy w domu nie zakłócały także inne urządzenia – chociażby wykorzystywane współcześnie w kuchni miksery, roboty oraz odkurzacze. Sytuacja uległa znacznej zmianie po wojnie, kiedy radioodbiorniki nie tylko przestały być zakazane, ale stały się także bardziej dostępne i lepsze jakościowo. Nadal nie każdego stać było na zakup radia, więc możliwość słuchania odbiornika, który miał sąsiad, była ceniona. Później produkować zaczęto radioodbiorniki o większej mocy. Posiadanie tego typu radia wiązało się ze statusem społecznym. Jeśli więc kogoś było na nie stać, często starał się nim pochwalić. Powstały wówczas pewnego rodzaju lokalne „zawody” na to, kto ma głośniejsze radio, o czym wspominał także jeden z rozmówców. Opisane przez niego zachowania pozwalają zastanowić się nad panującymi wówczas stosunkami społecznymi. Ze słów rozmówcy wynika, że omawiane konkursy nie były potępiane przez sąsiadów, więc głośna muzyka dobiegająca z sąsiedniego mieszkania ich nie drażniła. Z pewnością ogólne natężenie hałasu było wówczas znacznie mniejsze niż obecnie, a radioodbiorniki również miały mniejszą moc niż muzyczny sprzęt znany dzisiaj. Niemniej, jak mówił rozmówca, po „rozkręceniu radia” trudno było w mieszkaniu „wytrzymać”. Przyzwolenie sąsiadów na tego rodzaju zachowania wynikać mogło również stąd, że osób biorących udział w tej nietypowej konkurencji nie było wiele. Wystawianie radia na parapet otwartego okna nie następowało też codziennie. Jak wspomniał rozmówca, pożądane do tego były dobra pogoda i dzień wolny od pracy. Dzisiaj tego rodzaju konkurencje nie byłyby raczej zaakceptowane. Większość ludzi dba o przestrzeganie ciszy nocnej i protestuje przeciwko zakłócaniu własnego spokoju przez sąsiadów.
Ciekawym zjawiskiem z czasów Polski Ludowej było instalowanie w domach tak zwanych „kołchoźników”, przez które nadawany był jeden program. W każdym mieszkaniu posiadającym kołchoźnik słychać było to samo. Oczywiście zjawisko związane było z politycznie uwarunkowanymi realiami i socjalistycznymi założeniami, jednak na pejzaż dźwiękowy miasta wpłynęło znacząco. Z wielu mieszkań kamienic na to samo podwórko dobiegały te same dźwięki. Można było słuchać radia, siedząc na podwórku i nie być narażanym na kakofonię dźwięków, która powstałaby, gdyby mieszkańcy kamienicy słuchali różnych programów radiowych.
Zmiany w pejzażu dźwiękowym warszawskiej Pragi zachodziły pod wpływem wielu czynników. Jednym z głównych był postęp cywilizacyjny oraz techniczny, który wprowadzał do użytku różnego rodzaju maszyny i narzędzia, a wraz z nimi nowe dźwięki. Duże znaczenie miały także zmieniające się warunki życia i sytuacja polityczna wymuszające zanik pewnych dźwięków, a wzmożenie się innych (odgłosy wojny, które w tym opracowaniu pomijam). Istotne też wydają się być zmiany w mentalności ludzi, ponieważ chyba także nimi tłumaczyć można na przykład mniejszą popularność bazarów.
Źródła
- Altman Rick (red.), „Sound Theory, Sound Practice”, Routledge, New York 1992.
- Bernat Sebastian, „Metody badań krajobrazów dźwiękowych”, [w:] Bernat Sebastian (red.), „Dźwięk w krajobrazie jako przedmiot badań interdyscyplinarnych”, Instytut Nauk o Ziemi Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Komisja Krajobrazu Kulturowego Polskiego Towarzystwa Geograficznego, Lublin 2008.
- Białoszewski Miron, „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000.
- Braun Krzysztof, „Fonosfera tradycyjnej wsi rolniczej w ciągu jednego dnia. Casus Kurpie”, [w:] Bernat Sebastian (red.), „Dźwięk w krajobrazie jako przedmiot badań interdyscyplinarnych”, Instytut Nauk o Ziemi Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Komisja Krajobrazu Kulturowego Polskiego Towarzystwa Geograficznego, Lublin 2008.
- Dubois Daniel, Guastavino Catherine, Raimbault Manon, „A Cognitive Approach to Urban Soundscapes: Using Verbal Data to Acces Everyday Life Auditory Categories”, „Acta Acustica united with Acustica”, 2006, vol. 92, p. 864-874.
- Kapelański Maksymilian, „Koncepcja »pejzażu dźwiękowego« (soundscape) w pismach R. Murraya Schafera”, praca magisterska, maszynopis w IM UW 1999.
- Kędzierski Igor, „Słuchanie miasta”, „Witryna” 2005, http://witryna.czasopism.pl/pl/gazeta/1027/1095/1132 (dostęp 19.01.2011).
- Losiak Robert, „Muzyka w przestrzeni publicznej miasta. Z badań nad pejzażem dźwiękowym Wrocławia”, [w:] Bernat Sebastian (red.), „Dźwięk w krajobrazie jako przedmiot badań interdyscyplinarnych”, Instytut Nauk o Ziemi Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Komisja Krajobrazu Kulturowego Polskiego Towarzystwa Geograficznego, Lublin 2008.
- Miliszkiewicz Grzegorz, „Klimat dźwiękowy miasteczka czasów II Rzeczypospolitej”, 2007, http://www.muzeum-radom.pl/indexm.php?r=24&nid=499 (dostęp 8.05.2011).
- Schine Jennifer, „Movement, Memory & The Senses In Soundscape Studies”, http://www.sensorystudies.org/?page_id=389 (dostęp 9.01.2011).
- Shafer Murray R., „The Soundscape. The tuning of the world”, Destiny Books, Rochester, 1994.
- Shafer Murray R., „Muzyka środowiska”, przeł. Danuta Gwizdalanka, „Res Facta” 1982, nr 9.
- Wywiady z mieszkańcami i byłymi mieszkańcami warszawskiej Pragi przeprowadzone w latach 2009-2010.
Artykuły powiązane
- Brzostek, Dariusz – Przemiany kulturowe – hałas
- Dutka, Elżbieta – Śląsk – sensorium naziemne
- Śliwa, Anna – Białoszewski – sensorium blokowiska
- Norkowska, Aleksandra – Dźwięki miasta