Doświadczenia traumatyczne – proza wczesnego modernizmu

Pisarze Młodej Polski odebrali lekcję naturalizmu – lekcję literatury ufundowanej na chłodnym, studiującym spojrzeniu. Często zaskakująco przenikliwej, ale też w niepokojący sposób drastycznej. Wypełnionej obrazami przemocy i okrucieństw składających się na zwykłą ludzką egzystencję, na życie człowieka au naturel – człowieka sprowadzonego na nowo do królestwa LIMK zwierząt, poddanego brutalnej presji bezdusznych praw biologii i bezwzględnych determinant społecznym. Taka droga poszukiwania prawdy o ludzkiej kondycji, prawdy nagiej, nieuszminkowanej, podanej bez ogródek – odgrywa ważną rolę w kształtowaniu się tych młodopolskich form odczuwania świata, które znalazły wyraz w prozie wyczulonej na ciemne tony egzystencji i chętnie odwołującej się do poetyki dotkliwości. Proza ta rodzi się nierzadko z wrażliwości społecznej. Bywa żarliwa i zaangażowana. Niekiedy ociera się o publicystykę. Jest w niej też ton głębokiego współczucia – ludzkiej solidarności z cierpiącymi. W tym kręgu sytuuje się niemal w całości pisarstwo Stefana Żeromskiego i Władysława Orkana, twórczość Ludwika Stanisława Licińskiego, wczesne powieści Janusza Korczaka, zapośredniczone w naturalistycznej optyce opowiadania i szkice Adama Szymańskiego czy nowelistyka Zygmunta Niedźwieckiego.

Młodopolska poetyka dotkliwości kształtuje się w polu stałego oddziaływania naturalizmu, ale ma też inny, nie mniej istotny dopływ – związany z wrażliwością i estetyką o proweniencji „neurastenicznej” lub „dekadenckiej”. Jego obecność zaznacza się w utworach o nerwowcach. Biorą one na warsztat egzystencjalną skazę, której przejawem jest między innymi stan chorobliwego znużenia pomieszany z nerwowym rozdrażnieniem. To rozdrażnienie nerwów prowadzi do udręczających autoanaliz, ale przekłada się też na wyostrzenie zmysłów. U Aleksandra Mańkowskiego – w powieści Hrabia August. Notatki i wrażenia (1890) – mocno wyakcentowany zostanie słuch. U Leo Belmonta – w jego W wieku nerwowym (1890) – istotną rolę odegra wzrok. W obu powieściach neurotyczny impuls przekłada się na taki sposób doświadczania zewnętrznej rzeczywistości, którego dominantą okazuje się cierpienie – psychiczne i fizyczne – postrzegane jako fundacyjna i nieusuwalna właściwość ludzkiej egzystencji. Jedną z metafor takiego stanu rzeczy jest bezsilność medycyny wobec chorób ciała i duszy – ujawniająca się w zakończeniu Hrabiego Augusta i tematyzowana przez głównego bohatera W wieku nerwowym, a z największą siłą dochodząca do głosu w scenie uwięzienia Rymszy przez obłąkanego. Świat dotknięty przez szaleństwo – pogrążony w nim lub przez nie opanowywany – to również ważny temat literatury czerpiącej z estetyki dekadenckiej i właśnie utrzymane w jej duchu rozwiązania artystyczne mają decydujący wpływ na rozległość diapazonu młodopolskiej poetyki dotkliwości. Kształtujący ją dekadencki impuls dobrze jest widoczny w prozie Stanisława Przybyszewskiego i Tadeusza Micińskiego. Zaznacza się zwłaszcza w tych utworach, które na różne sposoby estetyzują przejawiające się w nich okrucieństwo wyobraźni. Nasycanie świata przedstawionego bolesnymi doznaniami to jedna z obiegowych konwencji Młodej Polski. Źródłowe idee tej konwencji – Baudelaire’owski ideał chorego piękna i skrajny pesymizm Artura Schopenhauera – podejmowane były chętnie i wiodły nie zawsze jawny żywot w tekstach pisarzy najróżniejszych orientacji. Łatwo jednak traciły głębię. Zmieniały się w sztampę. Estetyzacja doświadczeń traumatycznych często prowadziła do ich leksykalizacji – cierpienie i grozę zmieniała w liczmany. Eksploracji bolesnych doznań rzadko udawało się nadać taki walor intelektualny i wyobraźniowy, z jakim mamy do czynienia na przykład w powieściach Micińskiego – zwłaszcza w Xiędzu Fauście (1913) i w Mene-Mene-Thekel Upharisim!… Quasi una phantasia (1931), czy w eseju i zarazem poemacie Teodor Dostojewski. Z mroków duszy rosyjskiej (1906) Stanisława Brzozowskiego. Ujawniająca się w tych tekstach sadystyczna inklinacja jest otwartym horyzontem poszukującej myśli. Wydobywa na jaw nocną stronę życia, akcentuje jego dolorystyczny kontur. Obaj pisarze postrzegają ludzką egzystencję jako nieprzerwany ciąg momentów granicznych – spotkań z ciemnością, cierpieniem, złem. Obaj mają sporo wnikliwej uwagi dla drzemiących w każdym człowieku mrocznych, wynaturzonych namiętności, które popychają nie tylko do zbrodni i okrucieństw wyrządzanych innym, ale ściśle wiążą się też z odczuwaniem bólu i przerażenia, z autoagresją, z instynktem śmierci.

To drążenie bolesnej strony istnienia leży u podstaw młodopolskiej poetyki dotkliwości i z niezwykłą siłą odzywa się u obu sztandarowych prozaików epoki – Żeromskiego i Przybyszewskiego. W twórczości autora Popiołów przekłada się na fatalistyczną aurę przenikającą świat, na przesycone okrucieństwem i cierpieniem krajobrazy doświadczenia, na rzeczywistość klęski, bólu, niegojących się ran. Pisarz niekiedy wręcz epatuje brutalnością. Chętnie mnoży drastyczne obrazy. Intensyfikuje bolesne doznania. W jego utworach sporo jest scen znęcania się i doznawania cierpień – na sekwencji takich scen zbudowane jest już Zapomnienie otwierające debiutanckie Opowiadania z roku 1895. Niemało jest też brutalności i okrucieństw wojny – choćby w Popiołach (1904), czy w Nawracaniu Judasza (1916). Zawsze jednak grozie traumatycznych doznań towarzyszy u Żeromskiego współczucie – mądre, dyskretne i przez to tym bardziej poruszające, choć niezmiennie podszyte ćmiącym pesymizmem. O empatię i współczucie dla ludzkiego cierpienia trudno posądzać Przybyszewskiego, który również przygląda się temu, co „w człowieku żyje, rży z rozkoszy, wije się w konwulsjach bólu, tarza się w gnojówce rozpusty, babrze się w posoce mordu i zbrodni” (Przybyszewski 1922: 41). Autor Krzyku swoje analizy ludzkiej kondycji prowadzi z innej perspektywy i dla innych celów niż Żeromski. Krąg negatywnych doświadczeń ciekawi Przybyszewskiego głównie ze względu na tajemniczą i niepokojącą osmozę, która zachodzi pomiędzy doznaniami ciała i stanami psychicznymi. Zacieranie granicy dzielącej obie sfery jest w epoce stałą praktyką. Swoją rolę odgrywa tu subiektywizacja i introspekcyjność prozy – koncentracja na sposobach przeżywania świata, na wiwisekcji stanów wewnętrznych. Jednocześnie psychologizacja traumatycznych doznań ciała prowadzi do zapośredniczenia w nich poruszeń duszy. Autor Dzieci szatana podejmuje i rozwija ten wątek – rozpisuje młodopolski dolor vitae na figury rzeczywistego bólu. Ale idzie też krok dalej. Erotyzuje cierpienie. Nasyca je pierwiastkami cielesnej rozkoszy – spokrewnionej z okrucieństwem, pomieszanej z odrazą, nasączonej grozą. W ten sposób skłonność do dykcji paroksyzmów, do delirycznych wizji rojonych przez psychopatów i narkomanów – staje się dyspozycją wyobraźni otwartej na ból jako formę poznania. I poznającej ból – czego trafiający do przekonania, a przy tym ekspresywny i poruszający dowód daje Requiem aeternam (1904). Tak zorientowana wyobraźnia podąża w stronę miejsca, w którym dolor concretus – niemy ból udręki życia – staje się głosem egzystencji sięgającej dna istnienia. To dwuznaczna ambicja i jej spełnienie zapewne przekracza możliwości literatury, ale podobne pragnienie odzywa się u wielu pisarzy tamtej epoki. Słychać je u Micińskiego – w nowelach i powieściach penetrujących traumatyczną naturę świata. Z jeszcze większą siłą dochodzi do głosu w prozie akcentującej wyjątkową wartość jednostkowego cierpienia, osobnego bólu, który poświadcza prawdę doświadczenia utwierdzonego w ciele – prawdę życia.

Prawda nagiego życia – dająca o sobie znać w bolesnych doznaniach, odzywająca się w poniżeniu i nędzy – interesowała zwłaszcza takich pisarzy jak Ludwik Stanisław Liciński, Janusz Korczak, czy Feliks Brodowski. Twórcy ci niemało zawdzięczają naturalistycznej optyce. Jej chłodną rzeczowość łamią jednak dykcją – jak mówi Brzozowski – „ironicznie bolesnych zestawień i lamentacji”, w których do głosu dochodzi „bezcelowość rozpaczliwa i całkowicie świadoma własnego istnienia w obrębie danych form społecznego bytu” (Brzozowski 1984: 152). To rozpaczliwe poczucie bezcelowości nie prowadzi do zobojętnienia, nie przechyla się w cynizm. Wręcz przeciwnie. Jest pożywką dla żarliwości sprzeciwu. Staje się mocnym punktem oparcia dla poszukującej myśli – podążającej za doświadczeniem, zakorzenionej w zmysłowej recepcji świata. Zwłaszcza Liciński potrafi oddać bolesny kontur ludzkiej egzystencji – kontur rysowany ostrzem na wskroś sensualnych doznań. Odczucie przenikliwego chłodu, głód i ból, uderzenia gorączki, fale zmęczenia i senność, skrajne wyczerpanie – wszystko to otwiera perspektywę na źródłową prawdę bycia w świecie. W tomie Z pamiętnika włóczęgi (1908) i w pośmiertnie wydanych Halucynacjach (1911) wyostrzona percepcja bohaterów przekłada się na turpistyczną inklinację wyobraźni i pod jej dyktando sprawdza świadectwo zmysłów na dnie życia – w brudnym zaułku, na podłodze aresztu, w przydrożnym rowie. Licińskiego interesuje knajacka wrażliwość. Bierze na warsztat doświadczenia baciarzy, pobytowców bez paszportu, włóczęgów ukrywający się przed żandarmami, miejskiej biedoty, bywalców zakazanych spelunek, degeneratów, zdeklasowanych inteligentów, prostytutek. I czyni to w poczuciu, że prawda o świecie odsłania się komuś, kto patrzy na otaczającą go rzeczywistość z perspektywy rynsztoka. W takim spojrzeniu jest coś rozdzierającego. Oko dostrzegające bolesny rdzeń istnienia staje się raną. Jak mówi bohater Burzy: „teraz widzę przez rozdarte oczy” (Liciński 1978: 222). Tak przenikliwym wzrokiem obdarzony jest ktoś, kto swoją solidarność z cierpiącymi opiera na osobistym doświadczeniu – zawierza udręczonym zmysłom, figury obolałej wyobraźni wyprowadza z sensualnych doznań. Wyostrzona wrażliwość na krzywdę i ból rodzi poczucie niemocy i gorycz. Stąd – głęboki smutek, ironiczna garda, wybuchy agresji. I dyskretny ton męskiej skargi. Podobnie jest u Korczaka – w jego amorficznej powieści Dziecko salonu (1906) i do pewnego stopnia we wcześniejszych Dzieciach ulicy (1901). Także Brodowski – w nowelistycznych szkicach i fragmentach składających się na tomy Chwile (1903), Liote (1905) i Drzewa (1907) – kreśli obrazy świata, w którym okrucieństwo i cierpienie nie są czymś akcydentalnym i chwilowym, ale stanowią nieusuwalny budulec ludzkiej rzeczywistości. W takim świecie chlebem powszednim są doznania przypominające, że ludzkie życie w swojej najgłębszej istocie zawsze w jakiś sposób dotyka dna. Wiedział o tym niemało Władysław Orkan piszący Pomór (1910). Sporo wiedziała Gabriela Zapolska.

W prozie Młodej Polski w pobliżu dna egzystencji żyją nie tylko nędzarze, włóczędzy i prostytutki, ale często też ludzie podziemni – polityczni spiskowcy, konspiratorzy, szeregowi rewolucjoniści. Również ich doświadczenia – zwłaszcza podczas przesłuchań, tortur, pobytów w więzieniach lub na zesłaniu – odsłaniają traumatyczną stronę zmysłowo odbieranej rzeczywistości, która daje o sobie znać poprzez ropiejącą skórę, ból kaleczonego ciała, dokuczliwe zimno i wilgoć. Takie doznania powracają w utworach Gustawa Daniłowskiego, Andrzeja Struga, Jana Augustynowicza, Wacława Sieroszewskiego. Wszyscy oni potrafią oddać w sensualnie zapośredniczonym skrócie drastyczność nagiej egzystencji. Jej ciemną grozę u Struga czy Daniłowskiego łagodzi często ideowe zaangażowanie bojowców i niepodległościowych działaczy. Ale nawet u tych pisarzy niepewna pociecha zwykle zatrzymuje się na granicy doświadczeń krańcowych – powolnego umierania, wyniszczającej choroby, skrajnego wycieńczenia, dojmującego głodu.

Głód jest ważnym tematem modernistycznej prozy. W intrygujący sposób pojawia się w Śmierci (1893) Ignacego Dąbrowskiego, w Jance (1895) Zapolskiej, u Reymonta – w Komediantce (1896), w nowelach Pracy! (1891) i Tomek Baran (1895), w syberyjskiej prozie Sieroszewskiego, u Licińskiego. Najbardziej przejmujące studium niszczycielskiej siły głodu dał Orkan w powieści Pomór (1910). Kanwą tego utworu są rzeczywiste wydarzenia, które miały miejsce na Podhalu po rabacji roku 1846. Pod piórem autora Drzewiej stają się one figurą niewstrzymanej ekspansji śmierci, metodycznie postępującej rzezi wszystkiego, co ludzkie – w porządku fizycznym, moralnym, duchowym. Jednym z narzędzi tej ekspansji jest epidemia cholery. Choroba ciała – odczarowana, pozbawiona romantycznego powabu – zajmowała modernistów jako niezafałszowana, najbardziej autentyczna forma egzystencji. Jednak opisywane w różnych dykcjach przez prozaików Młodej Polski cierpienie wynędzniałego organizmu, drastyczne symptomy i objawy chorób, które jak nikt potrafił oddać Żeromski, eksponowane przez Zapolską choroby weneryczne – nie były przejawami życia. Zmierzały do śmierci. I właśnie umieranie jest jednym z królewskich tematów tamtej epoki. Wyjaławiająca gorączka, osłabienie, mdłości, omdlenia, atrofia sił witalnych, ból, odrażający zapach z ust, ropiejące ciało, krwotoki, kaszel – to znaki panowania śmierci. Jej patronat nad życiem dotyczy porządku metafizycznego. Poraża psychikę. Wyjaławia duchowość. Ale przede wszystkim daje o sobie znać za sprawą sensualnego wymiaru bycia w świecie. W najgłośniejszym utworze z tego kręgu, w Śmierci Dąbrowskiego – a powieść ta nosi podtytuł Studium – bohater i podmiot narracji z równą dociekliwością poddaje analizie własną świadomość i fizjologię umierania. Wgłębia się w procesy psychicznej dewastacji i w dynamikę postępującego wyniszczenia organizmu – wyniszczenia obserwowanego w lustrze i odczuwanego w ciele. Ta wiwisekcja sprawia, że obie sfery tracą autonomię i zaczynają udzielać sobie nawzajem cech i właściwości. W ten sposób – u progu epoki – osmoza zmysłów i poruszeń duszy ukazuje swój traumatyczny wymiar. Jego odsłony będą modelowały wyobraźnię i wrażliwość modernistów. Przyczynią się do wydobycia na światło dzienne stanów wewnętrznych trudnych do pojęciowego uchwycenia i werbalizacji. Znajdą swój wyraz w zapisach doznawanego bólu, w charakterystycznej zwłaszcza dla Żeromskiego metaforyce drażnionych ran i chłosty, w eksponowaniu perwersyjnych aspektów cierpienia u Przybyszewskiego, w powracających obsesyjnie u Micińskiego odwołaniach do tortur i męki na krzyżu. Kształtowana poprzez takie gesty poetyka dotkliwości – poetyka obolałych miejsc, rozszarpywanego ciała, otwartej rany – stanie się jedną z najważniejszych dykcji Młodej Polski.

Źródła

  • Brzozowski Stanisław, „Współczesna powieść polska i krytyka”, wstępem poprzedziłTomasz Burek, Kraków 1984.
  • Gutowski Wojciech, „Artysta – więzień urbanistycznych fantazmatów. O »Krzyku« Stanisława Przybyszewskiego”, [w:] tegoż, „Konstelacja Przybyszewskiego”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008
  • Kopeć Zbigniew, „W norze”, [w:] tegoż, „Niepokorni. Brudni. Źli. Ludzie marginesu w prozie polskiej XX wieku”, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2010.
  • Liciński Ludwik Stanisław, „Halucynacje. Z pamiętnika włóczęgi” (1911), posłowie, oprac. tekstu, nota edytorska Tomasz Lewandowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978.
  • Podraza-Kwiatkowska Maria, „Literatura Młodej Polski”, PWN, Warszawa 1992.
  • Próchniak Paweł, „Sen nożownika. O twórczości Ludwika Stanisław Licińskiego”, Wydawnictwo KUL, Lublin 2001.
  • Przybyszewski Stanisław, „Krzyk. Powieść” (1917), wyd. 2, Lektor, Warszawa 1922.

Artykuły powiązane