Polskie Towarzystwo Eugeniczne (dalej PTE) powstało na początku lat 20. ze stowarzyszeń społeczno-lekarskich zawiązanych na przełomie XIX/ XX w. W latach międzywojennych PTE działało bardzo prężnie; dysponowało własnym periodykiem „Zagadnienia Rasy” (przemianowanym w 1938 r. na „Eugenika Polska”), kinem „Urania” ulokowanym nieopodal Uniwersytetu Warszawskiego na ulicy Nowy Świat, urządzało kursy eugeniczne, wykłady, wystawy, zamieszczało reklamy własnych poradni w prasie. Pod koniec lat 30. fundowało stypendia dla młodych naukowców. Do 1930 r. pod patronatem PTE ukazało się 53 książek i broszur oraz 200 tys. ulotek (Wernic 1929: 1). Eugenicy posługiwali się szerokim asortymentem środków propagandowych, nie wyłączając nowoczesnych technik wizualnych, takich jak film, plakaty, fotografie.
Warszawska siedziba Polskiego Towarzystwa Eugenicznego miała charakterystyczny wystrój. Ściany zapełnione były fotografiami typologiami ras ludzkich, mapami antropologicznymi przedstawiającymi rozmieszczanie poszczególnych ras w Polsce (z tzw. wojskowego zdjęcia antropologicznego wykonanego na początku lat 20. XX w.), portretami zagranicznych i polskich twórców eugeniki i genetyki, modeli dziedziczenia według prawa Mendla. Od pierwszego wrażenia wystrój siedziby Polskiego Towarzystwa Eugenicznego nie pozostawiał złudzeń, że tworzą go osoby zainteresowane kategorią rasy antropologicznej, dziedziczeniem i ulepszaniem ludzkiego gatunku.
Członkowie Polskiego Towarzystwa Eugenicznego organizowali wystawy eugeniczne. Jednym z elementów wystawy była obszerna plansza z trzema postaciami dźwigającymi ciężar w równym odstępie lat 1916, 1926 i 1936. Pierwsza postać z niewielkim ciężarem była wyprostowana, druga pochylona lekko do przodu, trzecia uginała się wyraźnie pod ładunkiem na jej plecach i barkach. Nad postaciami umieszczono napis: „Obciążenie podatkami na cele dysgeniczne”.
W przedstawieniu tym eugenicy odwoływali się do kontekstu dekady lat 30., czyli ostrego kryzysu ekonomicznego w Europie i Polsce. Afisz adresowany był do obywateli płacących podatki i państwa jako instytucji zarządzającej i dystrybuującej środkami opieki społecznej. Cele dysgeniczne oznaczały nadmiernie obciążenie budżetu państwa kosztami opieki społecznej, które nie tylko nie przynosiły społecznego pożytku, ale wpływały negatywnie na zdrowie następnych pokoleń. Eugenicy mieli określoną biopolityczną wizję społeczeństwa (Lemke 2010: 16-23). Wielokrotnie krytykowali model polityki zdrowotnej państwa, nie tyle za zaniechania, co nadmierną gorliwość w podtrzymywaniu życia ludzi ciężko lub nieuleczalnie chorych. W czerwcu 1930 r. na Zjeździe Delegatów PTE prezes Leon Wernic zażądał od państwa redukcji wydatków publicznych na „beznadziejne”, jak to ujął, próby ratowania życia chorych na raka i zaawansowaną gruźlicę. (Wernic 1930: 194). Poniechanie kosztownego leczenia ludzi w podeszłym wieku i ciężko chorych stanowiło część planu eugeników ograniczenia wydatków na służbę zdrowia.
Oryginalny pomysł wykorzystania tej grupy ludzi przedstawił prof. Tomasz Janiszewski, były minister i wiceminister zdrowia. Proponował przedłużenie wieku poborowych do 60 roku życia, a przy werbunku na wojnę całkowite zniesienie ograniczenia wieku. Przekonywał, że starzy ludzie, obciążający budżet państwa w czasie pokoju, mogą spłacić swój dług w czasie wojny. Powinni być werbowani do wojska i wysyłani na front, świetnie nadają się bowiem do obsługi karabinów maszynowych i innych urządzeń.
…wśród nich wyjąwszy konających jeszcze znajdą się tacy, którzy będą woleli poświęcić resztki swojego życia dla dobra państwa , niż bezczynnie oczekiwać na łożu i tak nieuniknionej śmierci (…) strata wojenna pewnej liczny ludzi młodych stanowi w sumie dla społeczeństwa i dla Państwa daleko większą stratę życiową , niż strata tejże liczby ludzi starych. (Janiszewski Wojna obronna ze stanowiska eugeniki: 201)
Plansza z trzema postaciami odzwierciedlała zatem obsesję eugeników na punkcie tzw. „typów niewartościowych”, którzy obciążają budżet państwa, są zaporą na drodze cywilizacyjnego rozwoju i dobrobytu.
Kolejny dział wystawy stanowiły duże, starannie wyeksponowane plakaty. Dwa z nich ostrzegały przed degenerującymi organizm ludzki chorobami wenerycznymi. Pierwszy przedstawiał parę małżeńską tulącą w ramionach małe dziecko spoglądającą z przerażeniem na oplatającą ich mackami ośmiornicę symbolizującą degenerację. Rodzina jest bez ubrań, naga, przywołuje biblijne wyobrażenia Adama i Ewy, którzy złamali boski zakaz i dopuścili się grzechu pierworodnego. Grzech ten splamił kolejne, postępujące po nich pokolenia. Wrażenie to potęguje podpis:
Pamiętajcie, że choroby weneryczne wieszcza nie tylko was, lecz mogą zniszczyć przyszłość waszych dzieci, a nawet wnuków waszych, leczone zazwyczaj znikają bez śladu, zaniedbane stają się nieszczęściem życia. Zamiast leczyć się, lepiej ich unikać, a głównie ich źródła –nierządu.
W cytacie tym mamy wszystkie elementy parareligijnego przekazu: grzeszny tryb życia, klątwę spadającą na kolejne pokolenia, którą może powstrzymać leczenie i przemiana świadomości, odpowiadająca religijnemu nawróceniu. Ten parareligijny przekaz zakodowany był w teorii eugenicznej bardzo głęboko. Jej twórca – Francis Galton wyznaczał bowiem eugenice rangę religii obywatelskiej, której wskazania będą kształtowały nowoczesne, uświadomione eugenicznie społeczeństwo.
Następny plakat skierowany był do zupełnie innego odbiorcy, robotnika sezonowego udającego się za chlebem za granicę. Ciemna, pozbawiona rysów twarzy postać chłopa (nosi charakterystyczne spodnie wzute w wysokie buty) podkreśla anonimowość wychodźcy, na dalszym planie wiejski krajobraz; wysokie topole i chałupa kryta strzechą, na nieco bliższym: stary ojciec i żona z dwojgiem małych dzieci machających na pożegnanie – odwołują się do potocznych doświadczeń tysięcy Polaków ze wsi i małych miasteczek. Podpis pod plakatem nawoływał do wstrzemięźliwości od LIMK alkoholu i nierządu, podstawowych „trucizn rasy”.
Trzeci plakat skierowany był natomiast do mieszkańców dużych miast. Zza nowoczesnego, wielopiętrowego budynku o modernistycznej bryle wychyla się ogromna postać. Postać ta przypomina mitologicznego herosa; ma nagie, umięśnione ciało, rozwiane wichrem włosy. Jedna ręka herosa rozrzuca pod głowami zbitego tłumu kobiet i mężczyzn ulotki reklamujące działalność warszawskiej poradni eugenicznej, w drugiej zaś trzyma megafon, z którego wydobywa się hasło: „Zasięgajcie porad przed zawarciem małżeństwa”. Plakat ten reklamował poradnie PTE udzielające porad przedmałżeńskich. Na ogół odradzano zawarcie związku małżeńskiego osobom dziedzicznie chorym, kalekim, cierpiącym na przewlekłe schorzenia.
Na tej samej wystawie uwagę przykuwają jeszcze inne graficzne przedstawienia: na jednym z nich widzimy udręczoną postać pracownika biurowego pochylonego nad maszyną do pisania. Jedną ręką podpiera głowę, jego twarz wyraża znudzenie. Nie koncentruje się na wykonywanej pracy, myślami jest gdzie indziej. Zarysowana we mgle postać chłopca ze skrzypcami jest niespełnioną pasją muzyczną urzędnika. Podpis na plakacie rozwiewa wszelkie wątpliwości. Eksperci od eugeniki zachęcają do korzystania z porad wyboru zawodu, opartych na badaniach psychofizycznych. „Aby spełniać godnie swoje obowiązki musisz zbadać swój stan fizyczny i zamiłowania” – głosił podpis. Rzeczywiście poradnie eugeniczne udzielały porad w zakresie wyboru zawodu i przeprowadzały testy psychotechniczne ujawniające predyspozycje zawodowe i intelektualne.
Następny plakat w tym samym dziale prezentuje rodzinę z jednym dzieckiem. Postacie są odrażające, biednie ubrane, leżące dziecko na kolonach matki jest brudne i wychudzone. Ojciec w geście rozpaczy okrywa głowę dłońmi. Przyczyną nieszczęścia rodziny jest małodzietność. Podpis oznajmiał, że rodzina z dwojgiem dzieci przyczynia się do wymierania narodu, prawodawstwo powinno popierać zdrowych fizycznie i wartościowych i przeciwdziałać „rozradzaniu się matołków i idiotów”.
Mniejsze zdjęcia umieszczone pod plakatami prezentowały twarze niemowląt i dzieci z wrodzonymi wadami. Twarze są zniekształcone, pokryte guzami, ranami, spuchnięte częściowo obandażowane. Z pewnością nie zostały wykonane na zamówienie eugeników, ale przeniesione z dokumentacji szpitalnej odnotowującej przebieg i leczenie poszczególnych schorzeń. W odróżnieniu od plakatów zdjęcia niosą chłodny, lekarski, obiektywny przekaz. Kontrastują z pełnymi wyrazu, sugestywnymi plakatami. Stanowią dopełnienie wystawy i swoiste memento dla tych, którzy lekceważą cele i środki eugeniki.
Za wspólna cechę wizualnej propagandy eugenicznej należy uznać odwoływanie się do państwa jako siły mającej prawo decydować o liczebności populacji i decyzjach prokreacyjnych jednostek. Już w 1921 r. eugenicy wyrazili jasno swój pogląd na role państwa. „… Państwo – ten najwyższy hodowca – winno dołożyć wszelkich starań , by nie tylko uzyskać dla celów swoich wybitną wydajność rozrodczą narodu naszego, lecz również by wpłynąć na polepszenie rasy.” (Zakrzewski 1921: 2)
Artefakty na wystawie podkreślały nieustannie obowiązki obywateli wobec państwa, z których najważniejszy wyrażał się w formule użyteczności. Zdolny pracownik przysparza siły ekonomicznej państwu w czasie pokoju i siły militarnej w czasie wojny, liczna rodzina wzmacnia biologiczny potencjał państwa. Eugenicznie małowartościowi – starzy lub chorzy – którzy pasożytniczo żyją na koszt państwa nie dając mu nic w zamian. Wystawa odzwierciedlała główne cele polskiej eugeniki, ograniczenie wydatków na opiekę społeczną, poddanie pod kontrolę państwa decyzji prokreacyjnych jednostek, racjonalizacja zachowań seksualnych ludzi.
W porównaniu do niemieckiego a potem nazistowskiego ruchu eugenicznego wizualna propaganda eugeników polskich była stosunkowo łagodna. Nie naruszano podstawowego tabu: godności osób ułomnych i chorych. W nazistowskich Niemczech na długo przed wprowadzeniem akcji T4, zakładającej likwidację fizyczną niepełnosprawnych przed seansami filmowymi wyświetlano zgromadzonej publiczności filmy propagandowe, w których celowo zohydzano ludzi ułomnych. Pokazywano ich nieskoordynowane ruchy, zdeformowane ciała, niekontrolowane grymasy twarzy. Umiejętnie operowano światłem i cieniem, aby z twarzy chorych wydobyć brzydotę, bezmyślność, karykaturalność ich istnienia. Za pomocą przekazu filmowego, odpowiednio dobranych ujęć, narracji, gry światła, kontrastów (lekarz – symbol nauki, racjonalności, cywilizacji, oraz „puste skorupy ludzkie”, żyjące pasożytniczo i zatruwające – przez swoją nadmierną reprodukcję – zdrową tkankę niemieckiego narodu) zwiększano próg akceptacji niemieckiej opinii publicznej dla zbrodniczych działań totalitarnego państwach II wojny światowej.
Przypadek niemiecki pokazuje, jak groźną bronią w rękach eugeników były nowoczesne środki audiowizualne. Co sprawiło, że polscy eugenicy nie odważyli się na używać drastycznych środków, jakich używali niemieccy lekarze? Odpowiedź na to pytanie wymaga zwrócenia się nie tylko w kierunku ustroju państwa, tj. totalitaryzmu, ale przede wszystkim wymaga analizy typu kultury. Nienawistny stosunek niemieckich naukowców do ludzi ułomnych nie narodził się w dniu dojścia Hitlera do władzy, ale znacznie wcześniej. Pogarda dla ułomności była obecna w głównym nurcie nowoczesnej psychiatrii niemieckiej. Płynęła wartkim strumieniem z niemieckich katedr uniwersyteckich, podręczników akademickich i nowoczesnych klinik. Zasady higieny rasowej, która w Polsce pozostała na marginesie politycznego dyskursu już w wilhelmińskich Niemczech, a potem Weimarze przesuwały się nieubłaganie do samego centrum – myśli politycznej i ideologii. Dojście Hitlera do władzy umożliwiło pokaźnej grupie lekarzy niemieckich wdrożenie w życie zasad, które propagowali na łamach swoich książek. Dla polityków nazistowskich stanowili natomiast grupę ekspertów, która powołując się na autorytet i osiągnięcia nauki zracjonalizowała obsesyjny antysemityzm Hitlera i wdrukowała go w ideologię narodowego socjalizmu. Niemieccy eugenicy dostarczali dowodów na degenerację potomstwa pod wpływem mieszania się ras, argumentowali potrzebę izolacji Żydów względami genetycznymi. Lekarze niemieccy, genetycy, antropolodzy i psychiatrzy opatrywali swoimi nazwiskami drakońską ustawę sterylizacyjną z 1934 r., patronowali akcji T4, stali na czele instytutów rasowych rozstrzygających o aryjskim lub niearyjskim pochodzeniu, w latach wojny dopuścili się wielu zbrodni. Nie robili tego pod presją totalitarnego państwa, ale z własnej inicjatywy (Muller-Hill:1999).
Wizualna propaganda niemieckiego i polskiego ruchu eugenicznego odzwierciedlała zatem różnice w ideologii obu ruchów. W idei polskiego ruchu eugenicznego nie była jadowitego antysemityzmu i triady pojęć: lud-naród-rasa, wokół których okrzepła higiena rasowa w nazistowskich Niemczech. Biopolityczna wizja narodu i państwa, nawet pozbawiona cech antropologicznego rasizmu i antysemityzmu, nie weszła do języka politycznego II Rzeczpospolitej. Wszystkie projekty ustaw sterylizacyjnych zostały odrzucone przez polskich urzędników państwowych, a ideologia eugeniczna poddana surowej krytyce Kościoła katolickiego (Gawin: 2003). W tym sensie propaganda Polskiego Towarzystwa Eugenicznego poniosła w II Rzeczpospolitej spektakularną klęskę.
Źródła
- Gawin Magdalena, „Rasa i nowoczesność. Historia polskiego ruchu eugenicznego 1880-1952”, Neriton, Warszawa 2003.
- Janiszewski Tomasz, „Wojna obronna ze stanowiska eugeniki”, 1932, nr 4, s. 201.
- Lemke Thomas, „Biopolityka”, przeł. Tomasz Dominiak, wyd. Sic!, Warszawa 2010.
- Muller-Hill Benno, „The Blood from Auchwitz and the Silence of the Scholars”, „History and Philosophy of the Life Sciences” 1999, t. 21, s. 335.
- Wernic Leon, „Aktualne zagadnienia ruchu eugenicznego w ogóle, a w Polsce w szczególności”, „Zagadnienia Rasy” 1929, nr 5, s.1.
- Wernic Leon, „Uwagi praktyczne w sprawie rozwoju ruchu eugenicznego w Polsce”, „Zagadnienia Rasy” 1930, nr 10-11, s. 194.
- Zakrzewski Zygmunt, „Walka ze zwyrodnieniem”, „Zagadnienia Rasy” 1921, nr 11, s. 2.