Podsłuchiwanie jest takim rodzajem percepcji audytywnej, która pozostaje ukryta (lub wydaje się niemożliwa z powodu bariery językowej) dla osób, których rozmowy są dzięki niej odbierane. Literatura pozytywizmu aranżując tego typu wydarzenia podkreśla ich akcydentalny charakter: standardowo podsłuchiwanie nie jest działaniem intencjonalnym, będącym częścią zaplanowanej strategii (np. zdobywania wiadomości), ale okazuje się wynikiem nieoczekiwanego zbiegu okoliczności.
Wyjątek od tej reguły pojawia się wtedy, gdy sytuacje podsłuchiwania występują w obrębie relacji familijnych zwłaszcza na linii rodzice – dzieci. Literatura pozytywizmu przedstawia ten proces z obu perspektyw, przy czym jego konsekwencje są zdecydowanie ważniejsze niż sam przebieg. W twórczości Elizy Orzeszkowej pojawiają się sceny podsłuchiwania, w trakcie których matki niespodziewanie dowiadują się ważnych informacji dotyczących ich dzieci. W Panu Grabie matka Kamili wiedziona złymi przeczuciami przeprowadza się do domu córki i zięcia, a po pewnym czasie udaje podsłuchuje ich małżeńską kłótnię (Orzeszkowa 1913b: 80-83). Natomiast w Jędzy matka Jadwigi podsłuchuje rozmowę córki z sąsiadką, która przede wszystkim dotyczy – nieznanych dotąd – losów pozostałych dzieci: Józefa i Władysława (Orzeszkowa 1966:130-135). W obu przypadkach percepcja podsłuchujących nie zostaje zaprezentowana, gdyż narrator opowiada wydarzenia z perspektywy osób rozmawiających, a te nie wiedzą (przynajmniej nie od początku), że są podsłuchiwane. Dlatego skala doznań wywołanych usłyszanymi informacjami pokazana jest pośrednio, za pomocą następstw: obie matki dostają apoplektycznego ataku, który w pierwszym przypadku zabija, a w drugim – paraliżuje.
Wydaje się, iż ta różnica jest uwarunkowana nie tylko kondycją fizyczną. Sceny te stanowią bowiem element antymacierzyńskiego wymiaru prozy Orzeszkowej (Borkowska 1996: 172-176) i mają silne nacechowanie etyczne. Matka Kamili jest świadoma winy względem córki, którą tak nieszczęśliwie wydała za mąż, kierując się własnymi ambicjami. Podsłuchana rozmowa jest ostatecznym dowodem w tej kwestii, a zarazem unaocznia nieodwracalny charakter tego stanu rzeczy, i dlatego wywołuje śmiertelne skutki. Natomiast matka Jadwigi jest przekonana o jak najlepszym wychowaniu swoich synów, zatem podsłuchane rewelacje o ich „upadku” (Józef żeni się z Rosjanką, Władysław dostaje się do więzienia) są tyleż niespodziewane, ile niezasłużone. Pisarka sugeruje więc, iż wypieranie własnej odpowiedzialności (a nawet zrzucanie jej na innych) pełni funkcję reakcji obronnej zarówno w wymiarze psychologicznym, jak i somatycznym.
Intrygujący jest fakt, iż reakcje podsłuchujących dzieci okazują się analogiczne. W Argonautach Orzeszkowej mała Kara zakrada się do gabinetu ojca i dowiaduje się o małżeńskim kryzysie swoich rodziców (Orzeszkowa 1951:155-163), natomiast w Rodzinie Połanieckich Henryka Sienkiewicza Lidka podsłuchuje rozmowę prowadzoną przez matkę i Marynię, dotyczącą projektu zerwania stosunków tej ostatniej ze Stanisławem (Sienkiewicz 1992:120-122). Kara, wreszcie uzyskawszy niedostępne informacje, siebie obwinia o spowodowanie rozpadu rodziny, dlatego doprowadza się do zgubnego przeziębienia. Lidka – przeciwnie – wyznaje swoją niechęć do Maryni, z powodu której Połaniecki cierpi, a także mniej zajmuje się nią samą.
Podsłuchiwanie dokonywane w kontekście więzi rodzinnych jest więc przez literaturę pozytywizmu prezentowane paradoksalnie. Zdobyte – przypadkowo lub celowo – wiadomości dotyczą także tego, kto podsłuchuje, dlatego nie potrafi on zachować względem nich dystansu. Z tego powodu nawet sam fakt podsłuchiwania nie jest konsekwentnie ukrywany, a podsłuchujący niekiedy sami ujawniają swoje postępowanie. Ich sfera afektywna zostaje bowiem zbyt silnie poruszona, powodując wybuch agresji przeciwko sobie lub innym. O tym, iż zachowanie takie nie ma charakteru wyłącznie kobiecego, przekonuje przykład Wokulskiego z Lalki Bolesława Prusa. W pociągu do Krakowa podsłuchuje on rozmowę, jaką po angielsku prowadzi jego narzeczona – Izabela Łęcka – ze swoim kuzynem Kazimierzem Starskim (Prus 1998b: 512-516). Stanisław natychmiast orientuje się, że użycie przez nich obcego języka stanowi sposób szyfrowania przekazu, dlatego zamierza ujawnić swoją znajomość angielskiego, zwłaszcza że „teraz” – inaczej niż np. w trakcie wielkopostnej kwesty – istnienie sekretów czy ukrywanie czegokolwiek wydaje się mu absolutnie niemożliwe. Dopiero połączenie percepcji audytywnej z wizualną – na szybie pociągu pojawia się odbicie rozmawiających – wywołuje u Wokulskiego przekonanie, że Izabela nie jest z nim szczera, a zatem podsłuchiwane staje się uzasadnione. Prus nie tylko prezentuje przebieg owej percepcji, ale również podkreśla jej traumatyczny charakter. Bohater:
Przycisnął się do ławki wagonu, patrzył w szybę – i słuchał. Zdawało się mu, że każde słowo Starskiego i panny Izabeli pada mu na twarz, na głowę, na piersi, jak krople ołowianego deszczu…
Już nie myślał ich ostrzegać, że rozumie, co mówią, tylko słuchał i słuchał… (Prus: 1998b: 513).
Podsłuchiwanie (i podglądanie) prowadzi zatem do sytuacji, w której cierpienie okazuje się niemożliwe do uniknięcia. Wokulski im dłużej słucha, tym silniejszego doświadcza bólu, ale nie decyduje się na przerwanie tego „eksperymentu”. Bohater doznaje ambiwalentnych odczuć: z jednej strony odrzucenia i upokorzenia, z drugiej zaś – fascynacji odkrytym romansem, autentyczną namiętnością, jakiej doświadczają arystokraci.
Wewnętrzny rytm przyciągania i odpychania, jakiego doznaje Stanisław, szybko ulega też somatyzacji, w trakcie której jazda pociągiem zostaje sprowadzona do serii cyklicznych i gwałtownych drgań. Stan ten wywołuje paraliż, z jakiego wyzwala go dopiero przyjazd na stację i zatrzymanie pociągu. Wtedy pojawi się – tłumiona dotąd – ekspresja agresji, która pierwotnie skierowana zostaje przeciwko zwycięskiemu rywalowi (Starskiemu), a następnie ulega transformacji, prowadząc Wokulskiego do działań samobójczych.
Podsłuchiwanie, które odbywa się poza obrębem rodzinnych więzi, jest w literaturze pozytywizmu niemal zupełnie pozbawione udziału sfery afektywnej i ogranicza się do wymiaru poznawczego. Mechanizm ten ilustruje fragment Lalki przedstawiający pobyt Ignacego Rzeckiego na licytacji. Stary subiekt podsłuchuje tu aż cztery rozmowy, ale ponieważ dwie z nich (Krzeszkowskiej z adwokatem, Szlangbauma z podstawionym licytantem) nie dostarczają żadnych informacji o zamiarach Wokulskiego, więc zostają demonstracyjnie zignorowane (Prus 1998a: 555-558). Znamienny jest jednak fakt, iż nawet podsłuchanie „właściwych” dialogów nie daje Rzeckiemu pewności: z wymiany zdań między Łęckim i adwokatem wynika, że Wokulski nie przystępuje do licytacji (Prus 1998a: 553-554), natomiast konwersacja między dwoma Żydami sugeruje – niejasny, a zarazem niebezpieczny – związek Stanisława z tym przedsięwzięciem (Prus 1998a: 565-566). Dysonans poznawczy sprawia, że zdobyte dane okazują się nieefektywne, a Rzecki interpretując wynik aukcji, opiera się na własnych nadziejach związanych z osobą Wokulskiego.
Wszelako w przypadku starego subiekta Prus także wprowadza wątek emocjonalnej reakcji związanej z podsłuchiwaniem. W przeciwieństwie do Stanisława Rzecki zaznaje słabej, ale i przyjemnej ekscytacji płynącej z przechwytywania cudzych rozmów. Obie sytuacje są zresztą w jakiś sposób analogiczne: podsłuchiwanie Krzeszowskiej i Maruszewicza (Prus 1998b: 74-76) oraz Wokulskiego i Stawskiej (Prus 1998b: 413-414) koncentruje się na samej sytuacji, a nie na przekazywanych informacjach. Rzeckiego wyraźnie intryguje damsko-męski dialog, który wydaje się mu zapowiedzią sytuacji intymnej, jakiej on sam chciałby także doświadczyć.
Inną funkcjonalizację podsłuchiwania zaproponował natomiast Sienkiewicz w Potopie, gdzie ukrywający się Kmicic-Babinicz także czterokrotnie podsłuchuje różne rozmowy. Za każdym jednak razem uzyskuje pewne informacje: wie, w jakiej sytuacji znajdują się wojska konfederatów (Sienkiewicz 1956b: 64-67), jakie nastroje panują wśród podbitej szlachty (Sienkiewicz 1956b: 153-154), a przede wszystkim dowiaduje się o planowanym ataku na częstochowski klasztor (Sienkiewicz 1956b: 187-191). Zdobycie tej wiadomości pozwala na organizację jego obrony, a w krytycznej sytuacji – podczas wyprawy w celu zniszczenia działa – Kmicicowi udaje się podsłuchać wymianę haseł, którymi posługują się szwedzcy strażnicy (Sienkiewicz 1956b: 339).
Równie niestandardowa okazuje się scena podsłuchiwania, jaką przedstawił Sienkiewicz w Bartku Zwycięzcy. Tytułowy bohater zostaje wyznaczony do pilnowania dwóch żołnierzy z legii zagranicznej, którzy zostali wzięci do niewoli w trakcie urządzonej na nich pod Paryżem zasadzki. Jeńcy następnego dnia będą rozstrzelani, dlatego ich rozmowa dotyczy strachu przed śmiercią, a także – sensu ich działalności zbrojnej. Dla Bartka szokujący jest już fakt, iż słyszy polski język; następnie zaś zdaje sobie sprawę, że stanie się – mimowolnym – oprawcą swoich rodaków. Im dłużej podsłuchuje ich rozmowę (a także modlitwę), tym silniej doświadcza sprzecznych reakcji: z jednej strony chciałby uwolnić więźniów i razem z nimi uciec, z drugiej jednak strach przed karą za dezercję eliminuje jakiekolwiek działanie. Wewnętrzne rozdarcie ulega somatyzacji:
Bartka poczyna febra trząść.
Najgorzej, gdy sobie człowiek nie zdaje sprawy z tego, co mu jest. Bartek nic nie ukradł, a mu się zdaje, jakby co u kradł i jakby się bał, że go złapią. Nic mu nie grozi, a przecie boi się czegoś okrutnie. Oto nogi dygocą pod nim, karabin cięży mu strasznie i coś go dusi, jakby jaki wielki płacz. Za Magdą czy Pognębiłem? Za obojgiem, ale i tego młodszego jeńca tak mu żal, że sobie rady dać nie może (Sienkiewicz 2004: 499).
Znamienny jest jednak fakt, że ta traumatyczna scena nie przynosi spodziewanych konsekwencji. Wstrząs mija, a w uśmierzeniu jego ewentualnych skutków pomaga bohaterowi alkohol. Podsłuchane informacje wraz z doznaniem egzystencjalnego zagrożenia mogłyby dokonać – np. pacyfistycznego – przełomu, który wszelako nie następuje.
Ostatnią grupę zjawisk stanowią akty podsłuchiwania, których dopuszcza się służba względem swoich pracodawców. Literatura pozytywizmu przedstawia te sytuacje w kategoriach komicznych nieporozumień, gdyż służący najczęściej nie rozumieją prowadzonych w obcych językach konwersacji, a mimo to starają się je zinterpretować. Paweł w Lalce podsłuchując lekcje angielskiego w gabinecie Wokulskiego, dochodzi więc do wniosku o tajemniczych spekulacjach pryncypała (Prus 1998a: 426-427), a Stanisław w Emancypantkach stwierdza, iż Arnold Latter, odwiedzając swoją byłą żonę, narazi się na pobyt w więzieniu (Prus 1951: 243-244). Prus wyraźnie też podkreśla, iż zdobyte przez służących „informacje” są przez nich wykorzystywane w celu zbudowania autorytetu i umocnienia swojej pozycji wśród współpracowników. Zamiary te – jak w przypadku interakcji między Pawłem oraz inkasentem Obermanem w Lalce (Prus 1998a: 522-523) – kończą się najczęściej niepowodzeniem.
Literatura pozytywizmu stale wskazuje zatem na mankamenty, jakie wynikają z podsłuchiwania. Przechwycone w ten sposób wiadomości okazują się niepełne czy niewiarygodne albo, przeciwnie, ujawniają prawdę, do której podsłuchujący nie mieliby innego dostępu. W obu jednak sytuacjach ta percepcja okazuje się nieefektywna: w pierwszej wywołuje poznawczy chaos i rozmaite próby jego zamaskowania; w drugiej zaś prowadzi do traumatycznych doznań, które albo niczego nie wnoszą, albo wywołują niebezpieczne stany agresji i autoagresji. Powyższą regułę potwierdzają nawet – funkcjonujące na prawach wyjątku – sytuacje z Potopu, ponieważ zakładają one zatajenie prawdziwej tożsamości podsłuchującego: wiarygodnych i zarazem pragmatycznie pożytecznych informacji można się dowiedzieć wyłącznie, udając kogoś innego.
Artykuły powiązane
- Tenczyńska, Anna – Stasiuk – słuch i słuchanie