Wzrok jest tym zmysłem, który dla pisarzy romantycznych okazał się szczególnie istotny (Cieśla-Korytowska 1997: 22; Stefanowska 2001: 33). Nie bez powodu teoriopoznawcza dyskusja przedstawiona w Romantyczności (1822) Adama Mickiewicza skoncentrowana jest właśnie wokół zagadnień związanych ze spojrzeniem. W balladzie, uznanej za manifest polskiego romantyzmu, „mędrca szkiełko i oko” (Mickiewicz 1997: 102) przeciwstawione zostało „oku wewnętrznemu” czy też – innymi słowy – „oku duchowemu”. Najbardziej oczywistą konsekwencją tej opozycji są odmienne poglądy na temat poznania rzeczywistości. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze wzrokiem empirycznym, z okiem uzbrojonym w soczewkę – mikroskopijną bądź teleskopową, ponieważ starzec „widzi świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce” (Mickiewicz 1997: 103). Mędrzec z Romantyczności traktuje więc oko jako narzędzie, które pośredniczy między zmysłowym światem a porządkującym wrażenia rozumem. Takie poglądy głosił w Filozofii umysłu ludzkiego (1822) Jan Śniadecki, będący pierwowzorem starca z ballady. Z drugiej strony, dzięki wizjom szalonej na pozór Karusi, Mickiewicz podjął w utworze zagadnienie wzroku wewnętrznego, którego tradycja sięga pism Platońskich, zwłaszcza Uczty i Sofisty (Przybylski 1996: 404-405), choć autor Ballad i romansów odwołał się w tym przypadku do Szekspira, czyniąc mottem ballady słowa pochodzące z Hamleta: „Zdaje mi się, że widzę… gdzie? / Przed oczyma duszy mojej” (Mickiewicz 1997: 99). Według mędrca oko Karusi jest uszkodzone, ponieważ samo wytwarza obrazy i przesyła je do mózgu, wydając go na pastwę szaleństwa. Odmienne stanowisko przyjmuje narrator ballady, twierdząc, że Karusia widzi, choć jej spojrzenie nie ma nic wspólnego ze zdroworozsądkowym postrzeganiem rzeczywistości. Chodzi raczej o szczególny dar, dzięki któremu dziewczyna widzi więcej i czuje więcej – tym darem jest właśnie „oko wewnętrzne”, zwrócone ku temu, co pozostaje niewidzialne dla „oka zewnętrznego”. Z tego właśnie powodu Karusia jest szalona pozornie – naprawdę posiada jednak coś, co w aksjologii romantyków zajmowało pozycję niezwykle wysoką: zdolność kontaktowania się ze światem umarłych oraz lepszego, pełniejszego wglądu we własną świadomość. O takiej właśnie potrzebie wspomina też Pustelnik w czwartej części Dziadów (1823), mówiąc, że tylko „oko wewnętrzne” pozwala zajrzeć w głąb człowieka, podczas gdy oko uzbrojone w soczewkę poznaje jedynie zewnętrzne fenomeny, doświadcza rzeczywistości w sposób naskórkowy.
Spór między starcem a poetą z Romantyczności trudno byłoby jednak ograniczyć tylko i wyłącznie do aspektu epistemologicznego. Prawdziwą stawką w tej grze jest bowiem próba określenia tożsamości poznającego podmiotu (Przybylski 1996: 408). Według starca, którego słusznie uznaje się za personifikację systemu wartości istotnych dla tradycji oświeceniowej, człowieka określić można poprzez jego relacje ze światem zewnętrznym (w tym przypadku przeświadczenie o prawdziwości poznania zmysłowego dawało prym empiryzmowi) oraz zdolność do rozumowego porządkowania wrażeń (tu bezcenne okazywało się przywiązanie do racjonalizmu). Wszelkie zjawiska, które mogły człowieka zaniepokoić bądź podważyć jego wiarę w logicznie uporządkowany świat, były przez klasycyzm skutecznie eliminowane. Stąd tyle gorzkich uwag Jana Śniadeckiego pomieszczonych w artykule O pismach klasycznych i romantycznych – czytamy tam m.in. o tym, że romantycy usiłują „uorganizować szaleństwo” (Śniadecki 2003: 50) i „wprowadzają dziś na scenę schadzki czarownic, ich gusł i wieszczby, duchów chodzących i upiorów, rozmowy diabłów i aniołów” (Śniadecki 2003: 50). A przecież zdrowe i sprawne oko czy ucho nie pozwalają tych duchów ani zobaczyć, ani usłyszeć. Ostry sąd Jana Śniadeckiego podyktowany był przekonaniem o szkodliwości metafizyki – człowiek winien się ograniczyć do poznawania tego, co jest mu bezpośrednio, tj. poprzez zmysły, dostępne. Pytania o duszę są złymi pytaniami, ponieważ nie dysponujemy ani jednym narzędziem, które pozwoliłoby nam tę duszę zbadać lub choćby pochwycić. Innego zdania byli romantycy. Ich wzrok wewnętrzny pozwalał żywić wiarę w wewnętrznego człowieka. Stąd właśnie wezwania Maurycego Mochnackiego w dziele O literaturze polskiej w wieku XIX do „uznania samych siebie w naszym jestestwie” (Mochnacki 2000: 183), stąd romantyczny psychologizm, który tak bardzo zaciążył na teorii Zygmunta Freuda, a w konsekwencji na rozwoju dwudziestowiecznej psychoanalizy. Romantycy byli przekonani, że prawdziwą tożsamość człowieka należy odszukać, odkopać – dlatego popularnym obrazem w ich utworach stało się spoglądanie w przepaść (René François-Renégo Chateaubrianda z 1802 roku czy Kordian Juliusza Słowackiego z 1834) oraz oglądanie podziemnych labiryntów (Henryk von Ofterdingen Novalisa z 1802 czy Assunta Cypriana Norwida z 1870). Tylko tam, gdzie spojrzenie przyprawia o zawrót głowy lub gdzie wzrok empiryczny okazuje się zupełnie bezradny, odkryć można siebie samego (Przybylski 1996: 392-425; Piwińska 1981: 85-101, 199-215). Bez wzroku wewnętrznego człowiek pozostałby tylko zmysłowym zwierzęciem.
Zaproszenie do podróży w nieznane zakamarki duszy nie pozostawało oczywiście bez wpływu na kształt romantycznego tekstu – wymagało myślenia obrazami, myślenia w pełni poetyckiego (Przybylski 1996: 408). Dlatego wielu romantyków poszukiwało takiej formy ekspresji, która byłaby wolna od teoretyczno- czy historycznoliterackich ustaleń (co wiązać można z przełomem antyretorycznym i niechęcią do porządkujących, podręcznikowych opisów literatury), a jednocześnie stać się mogła zapisem objawienia – już doświadczonego lub takiego, które ma dopiero nadejść. Stąd pomysły na poezję wizyjną, natchnioną czy wieszczą, tak często pojawiające się w prelekcjach paryskich Mickiewicza, późnej twórczości Słowackiego czy też w utworach Zygmunta Krasińskiego (w przypadku tego pisarza emblematyczne wydają się postaci Męża i Orcia z Nie-boskiej komedii z 1835 roku). Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że obrazowość literatury romantycznej zupełnie eliminuje rzeczywiste doświadczenie wzrokowe, czyli taki sposób patrzenia, którego zwolennikiem w Romantyczności był starzec. Okazuje się bowiem, iż wzrok empiryczny, wyraźnie deprecjonowany przez romantyków w starciu z klasykami, w równym stopniu co wzrok wewnętrzny zaważył na ówczesnej teorii tekstu – równowagę dwóch typów spojrzenia w tym zakresie wyraźnie podkreślał Mochnacki, pisząc w Literaturze polskiej w wieku XIX o „poezji subiektowej” (skupionej na wewnętrznych doświadczeniach podmiotu) oraz o „poezji obiektowej” (której autorzy kierują spojrzenie na otaczającą ich rzeczywistość) (Mochnacki 2000: 297, 300, 312). Co więcej, to właśnie wzrok empiryczny uznać należy za kluczową kategorię, pozwalającą na uważne prześledzenie dziejów romantycznej malarskości czy opisowości (obecnej w formule „widzę i opisuję” z Pana Tadeusza – 1834), a w konsekwencji na analizę przekształceń takich gatunków jak poemat opisowy czy – innymi słowy – poemat deskryptywny (w tym przypadku warto pamiętać m.in. o Sonetach krymskich z 1826 roku czy o tzw. Lirykach lozańskich napisanych przez Mickiewicza w latach 1838-1840). Istotne wydaje się także to, iż opisowość tekstów romantycznych generuje kolejne opozycje (między wiedzą a doświadczeniem, dosłownością a metaforycznością, obiektywizmem a subiektywizmem, odtwarzaniem a kreacją), będące swego rodzaju przedłużeniem i komplikacją omówionego już sporu między starcem a poetą z ballady Romantyczność.
Można zatem stwierdzić, że wnioski płynące z przedstawionej w Romantyczności dyskusji na temat oka, wzroku i spoglądania są trojakiego rodzaju: po pierwsze – dotyczą romantycznej epistemologii, po drugie – wpływają na ukształtowanie i rozumienie podmiotu; po trzecie – ich konsekwencje dają się dostrzec w sferze poetologicznej.
Źródła
Opracowania
- Cieśla-Korytowska Maria; „Romantyzm a poznanie”; wstęp do antologii „O romantycznym poznaniu”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997.
- Piwińska Marta; „Złe wychowanie. Fragmenty romantycznej biografii”; PIW, Warszawa 1981.
- Przybylski Ryszard; „Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec Królestwa Polskiego”; Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996 (rozdz. „Romantyczne oko duszy” oraz „Oko klasyka”).
- Stefanowska Zofia; „Próba zdrowego rozumu. Studia o Mickiewiczu”; Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2001 (rozdz. „O »Romantyczności«” oraz „Świat owadzi w czwartej części »Dziadów»«”).
Teksty źródłowe
- Mickiewicz Adam; „Romantyczność” (1822); cyt. za: Mickiewicz Adam, „Wybór poezyj”, t. 1, oprac. Czesław Zgorzelski, Ossolineum, Wrocław 1997, cytaty na stronach: 99, 102, 103.
- Mochnacki Maurycy; „O literaturze polskiej w wieku XIX” (1830); cyt. za: Mochnacki Maurycy, „Rozprawy literackie”, oprac. Mirosław Strzyżewski, Ossolineum, Wrocław 2000, cytaty na stronach: 183, 297, 300, 312.
- Śniadecki Jan; „O pismach klasycznych i romantycznych” (1819); cyt. za: Śniadecki Jan, „Wybór pism estetyczno-literackich”, Universitas, Kraków 2003, cytaty na stronach: 50.
Artykuły powiązane
- Kowalczuk, Urszula – Wzrok i podmiotowość – pozytywizm