Białoszewski – węch

W hierarchii zmysłów obecnych w twórczości prozatorskiej Mirona Białoszewskiego, węchowi przypada miejsce pośrednie. Jest znacznie mniej istotny niż słuch czy wzrok, które odgrywają główną rolę w doświadczaniu świata przez autora Pamiętnika z powstania warszawskiego. Nie mniej okazuje się znaczący, zwłaszcza we współtworzeniu atmosfery opisywanych w prozie wnętrz mieszkalnych, miejskich ulic, czy otwartej przestrzeni natury. Pełni też ważną funkcję w oswajaniu nowego mieszkania, może pomóc zadomowieniu bądź wzmóc poczucie wyobcowania. Bodźce zapachowe są przez Białoszewskiego zdecydowanie częściej odnotowywane niż doznania przynoszone przez smak czy dotyk. Pod względem frekwencji zmysł węchu najczęściej ujawnia się w Szumach, zlepach, ciągach i Chamowie, ale w mniejszym lub większym stopniu obecny jest we wszystkich tomach prozy oraz Tajnym dzienniku.

O pozycji, jaką Białoszewski wyznacza zmysłowi węchu może świadczyć chociażby zapis z niedzieli, 14 sierpnia 1976, zamieszczony w Tajnym dzienniku:

Miron Białoszewski : Tajny dziennik: 391

Ze względu na dolegliwości serca nie wychodzę. Spałem cały dzień, po brzegi. Wieczorem otworzyłem okno, deszcz, zapach liści, nastawiłem czajnik i płytę ze starocerkiewnym nabożeństwem. Regulowałem, żeby jedno drugiego nie zagłuszało. (…) Nic nie boli. Półsenność, a właściwie nie. Dobrze mi. Chce mi się czytać, słuchać, wyglądać oknem, wąchać. Nie muszę pisać, ale mogę.

Zapach liści, wyczuwany przez otwarte okno, stanowi tylko jeden z oddziałujących na pisarza bodźców, nie najważniejszy, ale zarazem warty odnotowania. Wtapia się on płynnie w atmosferę pokoju, współtworzy specyfikę dobrej chwili, która oby trwała jak najdłużej. Gdy nic nie boli, a sąsiedzi nie sprawiają przykrości nadmiernym hałasem, można z wszystkiego się cieszyć: czytać, słuchać muzyki, tworzyć. Czynność wąchania wymieniona została przez pisarza zaraz po słuchaniu i patrzeniu.

Podobne miejsce węchu w hierarchii zmysłów można zaobserwować w zapisie z 14 czerwca 1975 z tomu prozy Chamowo, w którym opisana została pierwsza doba narratora-Mirona — alter ego Białoszewskiego — w nowym mieszkaniu przy ul. Lizbońskiej na Saskiej Kępie. Poznawanie bloku rozpoczyna się od obserwacji widoków z okna, a więc rozpoznaniu nowej sytuacji zmysłem wzroku, a także rozmów z przyjaciółmi — słuchaniu opinii innych o nowej lokalizacji. O ile wzrok odgrywał za dnia rolę decydującą, nocą jego funkcję przejmują słuch i węch:

Miron Białoszewski : Chamowo: 8-9

Pierwsza noc w nowym domu.
(…)
Niepokoją mnie nowe układy akustyczne. Winda, góra obok, autobusy skręcające z Saskiej w jakąś, telewizje i towarzystwa z sąsiedniego dziesięciopiętrowca. (…)
Nie mam do niczego zaufania. W łazience chyba rury tak śmierdzą. Komódka nowa obok zawiewa sztucznym orzechem. Zapachu tynku już nie czuję. Od samych wąchań mam gorączkę.
W oknie wciągnąłem do nosa coś nowego. Spytałem Le., bo jeszcze wtedy był, co to
— zieleń? Nie.
Nie lipy, nie dzikie bzy.
Le. nie czuł, nie wiedział.
Nagle olśnienie. Moje.
– Woda!
Wisła.

Intensywne zapachy nowego mieszkania przytłaczają, wzmagają odczucie obcości, niepokoją. Narrator-Miron stara się je wszystkie rozpoznać i nazwać, co nie jest łatwe. O ile jednak trudno jednoznacznie określić źródło bodźców odbieranych zmysłem słuchu — „nowych układów akustycznych”, o tyle te percypowane zmysłem węchu udaje się po chwili namysłu niemal bezbłędnie przypisać otaczającym elementom: rurom w łazience, komódce, wreszcie Wiśle. Silne zapachy wywołują ponadto reakcję somatyczną bohatera — gorączkę. Organizm odreagowuje w ten sposób nadmiar wrażeń percepcyjnych. Kolejną reakcją obronną, którą można zaobserwować w przywołanym fragmencie, jest stępienie węchu na długotrwale obecne wonie, w tym przypadku „zapach tynku”. Podobną sytuację odnotował Białoszewski w Pamiętniku z powstania warszawskiego. Podczas przeprawy kanałami zmysł węchu, stępiały po piekle powstańczej Starówki, nie dostarczał bohaterowi właściwie żadnych bodźców i z konieczności cały ciężar percepcyjny przejęły kinestezja i zmysł dotyku.

Miron Białoszewski : Szumy, zlepy, ciągi: 249

Bardziej metaforycznie znaczenie węchu potraktowane zostało w Szumach, zlepach, ciągach:
Fakty do słów, słowa do faktów. Jak psy do kota? I węch, i prych. Fakty wylatują ze słów. (…)
Słowa odfrunęły, przefrunęły. Daleko. Oj, moje gołąbki. Grzeszne, pocieszne, plujcie na siebie, prychajcie, ale się wąchajcie z życiem, faktami.

Węch, u człowieka znacznie słabiej rozwinięty niż u zwierząt, wciąż jednak spełnia swoją podstawową, pierwotną funkcję: przestrzega przed niebezpieczeństwem, pozwala rozróżnić wroga od przyjaciela, obcego od swojego. Przynosi informacje, które nie kłamią, a to o prawdę zawsze Białoszewskiemu — „piewcy Marszałkowskiej” najbardziej chodziło. Z deklaracji chwytający to, co pod ręką, pragnął po prostu być jak najbliżej rzeczywistości, najdoskonalszej „artystki” (Kostrzębska-Petelska 1973: 11). Wezwanie do „wąchania się z życiem” można więc rozumieć jako apel do podsycania w sobie ciekawości świata, niesłabnącej chęci poznania.

Zapachy w prozie Białoszewskiego sprawiają wrażenie wiernych rzeczywistości. Autor Rozkurzu nie przywołuje woni wyjątkowych, raczej powszednie, pospolite, dobrze znane, wśród których nie brak i tych waloryzowanych negatywnie, odstręczających. Z młodości opisywanej w Starym życiu z tomu Rozkurz oraz w Szumach, zlepach, ciągach pozostały wspomnienia „schodów krzyczących, śmierdzących, gęstych” (Białoszewski 1989: 67), świec i kadzideł kościelnych (Białoszewski 1989: 228), „zimnej klamki, śmierdzącej mrozem” (Białoszewski 1989: 326) i rozgrzanej pod dachem komórki kotki Mizi:

Miron Białoszewski : Szumy, zlepy, ciągi: 63

A ta komórka, do której Mama wpuszczała Mizię, była taka, że zasychało natychmiast wszystko w nosie i w człowieku, a głowę jakoś pchało w tył. Wieczorem, po nagrzaniu, po pierzynę Mama wlatywała biegiem i pędem wyskakiwała.

W przywołanym cytacie bodźce zapachowe łączą się z odczuciami skóry — „zasychało natychmiast wszystko w nosie i w człowieku”. Na zapach i gorąco reagowało całe ciało, głowa bezwiednie cofała się, a wejście do komórki było możliwe jedynie na moment. Polisensoryczność opisu komórki na poddaszu nie jest odosobniona. Zapachy dzieciństwa stanowią zazwyczaj część całościowego doznania dopełnianego wrażeniami innych zmysłów, m. in. słuchu i dotyku.

Dużo wrażeń zapachowych przyniosło ze sobą powstanie warszawskie. W Pamiętniku z powstania warszawskiego wymieniane są między innymi zaduch piwnic, intensywna woń karbidówek, smród spalenizny i stęchłego mięsa:

Miron Białoszewski : Pamiętnik z powstania warszawskiego: 32

Wpadliśmy po pachnących betonem, cegłami i niewykończeniem schodach do głębokich piwnic z grubymi murami. Cisza. I zapach zaduszonej pralni. Wpadły nam w ucho i w nos. A co wpadło w oko — szkoda gadać.

Miron Białoszewski : Pamiętnik z powstania warszawskiego: 73

Były upały. I nie rozdawało się mięsa z dopiero co zarzniętych świń i krów, tylko to z wczoraj czy z przedwczoraj. A to z wczoraj czy z przedwczoraj było już zaśmierdziałe. I jak wojsko to gotowało, bo wojsko to gotowało, w środkowych schronach, w kotłach, kubłach, to smród szedł na całe piwnice. Raz spróbowaliśmy i my to jeść. Aleśmy ze Swenem nie mogli tknąć. Śmierdziało nie do zniesienia. Chociaż byliśmy już bardzo wygłodniali.
W tym smrodzie pamiętam leżących pokotem po nocnej akcji powstańców z łączniczkami i sanitariuszkami pod jednymi kocami.

W pierwszym z przywołanych cytatów, podobnie jak we fragmencie Chamowa dotyczącym pierwszej nocy w nowym mieszkaniu, bodźce zapachowe („zapach zduszonej pralni”) współwystępują ze słuchowymi. Z kolei drugi cytat stanowi dobry przykład innego, równie częstego w twórczości Białoszewskiego, połączenia dwóch zmysłów: węchu ze smakiem. Co charakterystyczne, zapachy jedzenia odnotowywane są nie podczas konsumpcji potraw, ale w chwili głodu. Brak jedzenia zdaje się dodatkowo podsycać wrażliwość na zapachy. Paradoksalnie jednak smród nieświeżego mięsa zniechęca do jego spożycia nawet mimo głodu. Narrator-Miron i jego przyjaciel Swen okazują się być znacznie bardziej węchowo wrażliwi niż powstańcy i łączniczki, którym odór nie przeszkadzał.

W tomie Zawał przeważają zapachy szpitalne, na które składa się mieszanka woni chemicznych i naturalnych, nie zawsze przyjemnych. Z zapachem medykamentów i środków czyszczących miesza się bowiem smród potu, chorób. Odór ekskrementów nie został wyrażony wprost, ale łatwo można się go domyślić. Białoszewski nie szczędzi bowiem szczegółów o zapchanych ubikacjach, zabrudzonych moczem, a nierzadko i kałem oddawanym wprost na posadzkę, wspomina też o rzędach niewypróżnionych urynałów. To nie mogło ładnie pachnieć, ale autor Donosów rzeczywistości o tych zapachach nie wspomina.

W Chamowie za to nie pominął smrodu publicznych wychodków (Białoszewski 2009: 191) ani cuchnących blokowych zsypów (Białoszewski 2009: 81). Co ciekawe wonie sąsiedzkich obiadów nie zostały odnotowane, choć wątpliwe, by nie były odczuwalne w mrówkowcu. Znacząca aluzja „obiadowa” pojawia się dopiero w Tajnym dzienniku, nie wyrażona bezpośrednio przez Białoszewskiego, ale funkcjonująca na prawach cytatu:

Miron Białoszewski : Tajny dziennik: 390

Tadzio powiedział:
— Zabronione grać głośno. A czy nie powinny być zabronione smrody gotowania, lecą w okno, straszne!

W Chamowie i Tajnym dzienniku przyjemnych wrażeń węchowych dostarczają łąki intensywnie pachnące trawą i ziołami oraz bukiety polnych kwiatów, którymi autor Rozkurzu przyozdabiał mieszkanie. W Tajnym dzienniku pojawiają się też informacje o zapachach, których Białoszewski nie lubił. Wśród nich wymienione są przede wszystkim zapachy innych ludzi i smród papierosów.

Miron Białoszewski : Tajny dziennik: 444

Jedną z gorszych rzeczy to są zapachy ludzi. Nie bardzo mogę znieść cudze zapachy w moim domu, nawet po czyimś wyjściu. Nigdy tych zapachów cudzych nie znosiłem, ale teraz to mi jest chwilami po prostu od nich niedobrze przez kilka godzin. Było parę osób w życiu, które nie pachniały dla mnie przykro, i z tymi osobami mogłem z przyjemnością przebywać.

Miron Białoszewski : Tajny dziennik: 453

Wietrzyłem i nie mogłem się dowietrzyć, bo te papierochy powłaziły z dymem w każdy zakamarek. Pantofle domowe, w które on wlazł, żeby niby nie brudzić podłogi, bo wyglansowana przez panią Annę z Hożej, tak prześmierdły jego potem, że musiałem myć te pantofle pod kranem, samą wodą nie pomogło, wiec wodą z mydłem. Potem wietrzyłem. Trochę pomogło. Potem zastanawiałem się, dlaczego ja tak nie znoszę tych węchowych wszystkich spraw od pewnego czasu. Wreszcie sobie uświadomiłem, że to dlatego, że ja od trzech lat nie palę i odkąd nie palę, mój węch stał się bardzo dokuczliwie wrażliwy.

Źródła

Źródła

  • Białoszewski Miron; „Pamiętnik z powstania warszawskiego” (1970); cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 3: „Pamiętnik z powstania warszawskiego”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.
  • Białoszewski Miron; „Szumy, zlepy, ciągi” (1976); cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 5: „Szumy, zlepy, ciągi”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989.
  • Białoszewski Miron; „Zawał” (1977); cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 6: „Zawał”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991.
  • Białoszewski Miron; „Rozkurz” (1980); cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 8: „Rozkurz”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1998.
  • Białoszewski Miron; „Chamowo” (2009); cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 11: „Chamowo”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2009.
  • Białoszewski Miron; „Tajny dziennik” (2012); cyt. za: „Tajny dziennik”, Znak, Kraków 2012.

Opracowania

  • Bonowicz Wojciech; „Mrówki”; „Zeszyty Karmelitańskie 2009, nr 4, s. 111–115.
  • Dobosz Andrzej; „Dnie i noce w mrówkowcu”; „Rzeczpospolita” 2009, nr 250, s. A30.
  • Gleń Adrian; „»W tej latarni«… Późna twórczość Mirona Białoszewskiego w perspektywie hermeneutycznej”; Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2004.
  • Gołąb Mariusz; Język i rzeczywistość w twórczości Mirona Białoszewskiego”; „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Scientiae Artium et Litterarum” 10, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2001.
  • Jajdelski Wojciech; „Symbolika czystości i brudu w twórczości szpitalnej Mirona Białoszewskiego”; „Pamiętnik Literacki” 1999, z. 3, s. 95–106.
  • Kanabrodzki Mateusz; „Kapłan i fryzjer, Żywioł materialno-cielesny w utworach Georga Büchnera, Witolda Gombrowicza, Mirona Białoszewskiego i Helmuta Kajzara”; Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2004.
  • Karpowicz Agnieszka; „Kolaż. Awangardowy gest kreacji. Themerson, Buczkowski, Białoszewski”; Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007.
  • Kostrzębska-Petelska Agnieszka; „Rzeczywistość to artystka. O poezji Mirona Białoszewskiego”; „Poezja” 1973, nr 7, s. 11–22.
  • Kuc Monika; Nocny salon kosmetyczny”; „Rzeczpospolita” 2004, nr 303.
  • Łukasiewicz Jacek; „O znajdowaniu : notatki literackie”; „Odra” 2009, nr 12, s. 91–92.
  • Łukaszuk-Piekara Małgorzata; „»niby ja«”: o poezji Białoszewskiego”; Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1997.
  • Kirchner Hanna (red.); „Miron. Wspomnienia o poecie”; Wydawnictwo TENTEN, Warszawa 1996.
  • Mizerkiewicz Tomasz; „Wszystko dodane (przez) Białoszewskiego”; „Nowe Książki” 2009, nr 11, s. 20.
  • Owczarek Bogdan; „Poza autobiografią. O prozie Mirona Białoszewskiego”; „Twórczość” 1995, nr 10.
  • Głowiński Michał, Łapiński Zdzisław (red.); „Pisanie Białoszewskiego. Szkice”; Wydawnictwo IBL, Warszawa 1993.
  • Polak Cezary; „Bizancjum na peryferiach Warszawy”; „Dziennik” 2009, nr 175, s. 16.
  • Poprawa Adam; „Nowe, jeszcze niedokończone: nowa książka Mirona Białoszewskiego”; „Tygodnik Powszechny” 2009, nr 35, s. 45-46.
  • Przybylski Ryszard Kazimierz; „Widowisko pisania”; „Czas Kultury” 2010, nr 2, s. 133-136.
  • Rasmus-Zgorzelska Agnieszka, Sobaszek Grzegorz; Nadaję z mrówkowca”; „Ozon” 2005, nr 9, s. 76–77.
  • Sendecki Marcin; „Miron Mag na Chamowie: mamy święto: pierwsze pełne wydanie dziennikopowieści Mirona Białoszewskiego”; „Przekrój” 2009, nr 30, s. 58.
  • Sobolczyk Piotr; „Genius loc.cit.”; „Dekada Literacka” 2009, nr 5/6, s. 89–96.
  • Sobolewska Anna, „Maksymalnie udana egzystencja: szkice o życiu i twórczości Mirona Białoszewskiego”, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 1997
  • Sobolewska Justyna; „Miron nadaje z mrówkowca”; „Polityka” 2009, nr 30, s. 44–46.
  • Sobolewski Tadeusz; „Mozart na Saskiej Kępie”; „Gazeta Wyborcza” 2009, nr 169, s. 14.
  • Śliwa Anna; „Jak pozostać (o)sobą w bloku. Kilka uwag o tożsamości podmiotu późnych wierszy Mirona Białoszewskiego”; [w:] „Literatura i/a tożsamość w XX wieku”, pod red. Adriana Glenia, Ireny Jokiel i Marka Szladowskiego, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2007, s. 107–116.
  • Śliwa Anna; „Opowiedzieć powstanie, opowiedzieć starość”; „Twórczość” 2009, nr 11, s. 115-117.
  • Wojak Magdalena; „Wyobcowania, rozchodzenia, olśnienia”; „Wyspa” 2009, nr 3, s. 130–131.
  • Zielińska Marta; „Białoszewski i zapachy”; [w:] „Lustra historii. Rozprawy i eseje ofiarowane Profesor Marii Żmigrodzkiej z okazji pięćdziesięciolecia pracy naukowej”, pod red. Marii Kalinowskiej i Elżbiety Kiślak, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1998, s. 191–206.

Artykuły powiązane