Ciało żydowskie – romantyzm

[ K] Przedstawienie ciała Żyda w literaturze doby romantyzmu odzwierciedlało w wielu przypadkach negatywne stereotypy dotyczące społecznej, religijnej, ekonomicznej i kulturowej roli tej narodowości, niejednokrotnie jednak znacząco od nich odbiegało. Podstawowym wyróżnikiem decydującym o sposobie ukazywania postaci żydowskich w literaturze XIX wieku nie była przynależność do określonego prądu literackiego, lecz indywidualne postawy pisarzy: filosemickie względnie antysemickie (Detka 1991: 1047). Istotną rolę odgrywały także kryteria rodzajowe: „o ile w liryce […] dominowały typy pozytywne, o tyle w powieści i dramacie sąsiadowały ze sobą obrazy krańcowo rozbieżne” (Detka 1991: 1047).

Negatywne stereotypy związane z przedstawicielami społeczności żydowskiej – kojarzonymi „głównie ze sferą działalności kupiecko-handlowej, z pośrednictwem i dzierżawą” (Detka 1991: 1047) – ukazywały ich jako postaci chciwe, obłudne, skąpe, sprytne, podstępne i tchórzliwe (Leociak 1992: 27-30). Ponadto miały ich charakteryzować: przemyślność w dążeniu do wzbogacenia się, motywowana żądzą zysku udawana uniżoność, intryganctwo i skłonność do oszustwa (Cała 1992; Inglot 1999). Te ujęcia ukazywały przedstawicieli społeczności żydowskiej „z zewnątrz”, „z punktu widzenia obcego” (Detka 1991: 1047), z „perspektywy polsko-szlacheckiej” (Inglot 1999: 186). Żydzi byli też obsadzani zwykle w roli bohaterów drugoplanowych lub zgoła epizodycznych (Inglot 1999: 185). Niezależnie od różnorodnych typów postaci literackich, odzwierciedlających najczęściej odgrywane przez Żydów role społeczne – głównie arendarzy, kupców, lichwiarzy, przemytników, faktorów, lekarzy, neofitów („przechrztów”), biedoty żydowskiej, patriotów, ale także zdrajców i donosicieli (Detka 1991: 1047-1049; Cichy 1996: 101-116) – dominował stereotypowy sposób ujmowania cielesnego wyglądu tych postaci.

Najbardziej rozpowszechnionym w literaturze romantycznej wizerunkiem cielesności Żyda był obraz [ K] dojrzałego mężczyzny (mimo to często padało lekceważące określenie „żydek”), zwykle krępej budowy ciała, otyłego (jeśli był bogaty), z charakterystycznymi defektami postawy. Obowiązkowym atrybutem negatywnego stereotypu był przede wszystkim szczegółowy opis głowy i twarzy, podlegający regułom [ K] popularnej wówczas fizjognomiki (Bachórz 1991: 293-296), wnikający aż do psychiki postaci i motywacji jej działania. Tak więc, opis głowy (twarzy), czasem wręcz nazywanej „łbem” (tak w Mickiewiczowskim Panu Tadeuszu, gdzie Żydzi „na łbach zawieszają” filakterie; Mickiewicz 1995: 109), uwzględnia przede wszystkim obfity zarost: włosy w kolorze kruczoczarnym lub rudym (od odcienia „ czerwonego” poprzez ognisty, aż do szafranowego), wąskie, zmarszczone, [ K] obwisłe brwi (czarne, siwe lub żółtosiwe), długą, kruczoczarną lub rudą („ryżą”) brodę oraz podobnego koloru długie pejsy, czasem spływające aż „na piersi i ramiona” (mogą one wyróżniać się nieco „żółciejszym kolorem” – jak w opisie Hahngolda z Zygmuntowskich czasów Józefa Ignacego Kraszewskiego; Kraszewski 1966: 24). Najistotniejszym elementem twarzy stereotypowego Żyda są wiecznie rozbiegane, „latające”, [ K] czarne oczy (a właściwie „oczka”!), bystre, świdrujące i błyszczące „jak węgle w popiele”, rzucające „ukośne” (więc nieszczere) spojrzenia, nigdy nie budzące zaufania. Spod obfitego zarostu wyłania się czerwona i piegowata twarz, w której szczególnie wyraźnie wyakcentowane są zwłaszcza dwa elementy: wąskie, sine usta, „ścięte” w grymasie złości i nieufności, wypowiadające złorzeczenia, przekleństwa, a nawet bluźnierstwa, cmokające lub wrzeszczące, a także nos – wydatny, zakrzywiony, haczykowaty, „spuścisty”. Pisarze na ogół nie wspominają o szyi (chyba że jest na niej stryczek, jak w wierszu Mickiewicza Do Franciszka Grzymały; Mickiewicz 1993: 374). W tym stereotypowym wizerunku żydowskie serce ukazywane jest zwykle jako przepełnione złymi emocjami, albo wręcz trucizną nienawiści (Aleksander Groza w poemacie Starosta kaniowski napisze dosadnie o Aronie, żydowskim słudze okrutnego magnata polskiego: „Ile w sercu trucizny, co w tych piersiach bije, / Gdzie się, jak w piekle, siedm głównych grzechów kryje.”; Groza 1843: 109). Ręce natomiast bywają schowane w kieszeniach, założone w geście bezczynności („żydowska rzecz ręce założywszy czekać” – powiada Gerwazy z Pana Tadeusza; Mickiewicz 1995: 117), zdarza się jednak, że są „drgające”, obmywane „po każdym szachrajstwie” (jak w opowiadaniu Józefa Dzierzkowskiego Palec Boży; Dzierzkowski 1875: 217), podobnie zresztą jak „zręczna” dłoń oraz palce. Nogi – jeśli już poświęca się im uwagę – poruszają się nerwowo lub drgają konwulsyjnie.

Często, zwłaszcza w krótszych utworach, reprezentacje ciała żydowskiego są ograniczone do kilku najbardziej stereotypowych cech (bywa, że karykaturalnie wyolbrzymionych), głównie rozbieganych oczu („oczek”), obfitej brody lub długich pejsów (w balladzie Mickiewicza Nocleg Żyd, powieszony zdrajca, „pejsami zamiata po ziemi”; Mickiewicz 1993: 348; inny anonimowy autor zwraca się z przestrogą do udawanego szlachcica: „Gdyby dziadka odkopano, / Znaleźliby pejsy w grobie.”; Inglot 1999: 226). Niektórzy pisarze sugerują też niezdarne poruszanie się (w Panu Tadeuszu „karczma chwiejąca się, krzywa, / Podobna jest do Żyda, gdy się modląc kiwa”; Mickiewicz 1995: 109-110; Norwidowski aktor grający Żyda w wierszu Do Bronisława Z. nie tylko nosi brodę, ale też „niezgrabność kłamie umiejętnym krokiem”; [ K] Norwid 1971c: 239). Autorzy utworów literackich dobry romantyzmu nierzadko przywołują też elementy stroju, który traktują jako „na poły rytualne świadectwo przynależności do judaizmu” (Inglot 1999: 157). Wśród charakterystycznych elementów ubioru żydowskiego (głównie męskiego) znajdują się: jarmułki, filakterie, czarne płaszcze, kapoty i opończe, kitajowe łapserdaki, czasem po prostu – łachmany, a także pilśniowe kapelusze lub czapki (sobolowe lub lisie).

Przywołane reprezentacje, w intencji pisarzy posługujących się negatywnym stereotypem Żyda, miały akcentować odmienność, obcość, a często także rzekomą nędzę moralną oraz brzydotę fizyczną przedstawicieli tej narodowości (Eco 2007a: 261) – jak w charakterystyce Przechrzty z Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego: „oko wschodnie, czarne, cieniowane długimi rzęsy – ramiona obwisłe, nogi uginające się, ciało niedołężnie w bok schylone – na ustach coś lubieżnego, coś złośliwego, na palcach złote pierścienie” (Krasiński 1990: 291). Tę tendencję dodatkowo podkreślał bowiem fakt, że stereotypowe postaci Żydów obsadzane były na ogół w roli „czarnych charakterów” (Inglot 1999: 177-178).

Opisem, który wręcz modelowo wypełnia reguły negatywnego wizerunku Żyda, jest charakterystyka Hahngolda z powieści Zygmuntowskie czasy Józefa Ignacego Kraszewskiego:

Hahngold miał może lat pięćdziesiąt, może więcej, ale wyglądał czerstwo jeszcze i rumiano: długa broda ryża, długie pejsy, podobnego, lecz żółciejszego koloru, spływały mu na piersi i ramiona. Trocha twarzy spod włosów wyglądająca, czerwona, piegowata, z nosem spuścistym, świeciła dwojgiem oczu pokrytych rzęsami i brwiami zwisłymi, żółtosiwymi, spod których wejrzenie Żyda ze źrenic jego żółtopłowych padające dziwniej jeszcze połyskiwało. Oczka te nieustannie latały, obracały się, ciskały na wszystkie strony, a niekiedy ruchom ich towarzyszyły konwulsyjne drgania prawej ręki i nogi. Sinych ust ledwie spod wąsów i brody zarosłej cokolwiek widać było; kryły się one w czerwone włosy kampsora. Ubiór jego podobny był dzisiejszemu strojowi Żydów, pokrywał go płaszcz po wierzchu czarny, łatany i niepozorny, związany jedwabnym sznurkiem pod szyją. Na głowie miał głęboko wsuniętą czapkę z lisami, której wierzch z wypłowiałego żółtego aksamitu ledwie coś na futro wychodził. Za pasem sukni, ukryty wprawdzie, ale jeszcze widoczny, długi miał nóż w czarnej pochwie z rękojeścią hebanową, zakrzywioną. Obok niego wisiał na rzemyku kałamarz rogowy, futeralik na pióra i zwitek papieru oplątany sznurkiem jedwabnym. Postać jego nie okazywała wcale dostatku i owszem przeciwnie, a jednak wieść powszechna, pomimo starannie objawianego ubóstwa, czyniła go niezmiernie bogatym (Józef Ignacy Kraszewski, „Zygmuntowskie czasy”: 24).

Znacznie uboższy był natomiast stereotypowy obraz [ K] ciała Żydówki. Ograniczał się zwykle do czarnych oczu, kruczoczarnych włosów i ciemnej cery. Czasami dodawano karykaturalnie wysoki wzrost (we fragmencie, z którego ostatecznie Mickiewicz zrezygnował, Sędzia z Pana Tadeusza mówił o pewnej Żydówce, „ćwik babie”, jako „dziewce długiej i dziobatej, niepięknej i niemłodej, nawet niebogatej”; Mickiewicz 1995: 432) lub – przeciwnie – niski, połączony z obfitą tuszą (jak w przypadku Ryfki, jednej bohaterek powiastki Józefa Dzierzkowskiego Palec Boży; Dzierzkowski 1875: 217). Z kolei w ironicznym fragmencie pochodzącym z wiersza Pełtew z rana Józefa Dunin-Borkowskiego „kraśne Żydówki” „wiodą się pod boki” (Inglot 1999: 233). Podobnie jak w przypadku mężczyzn, i tym razem wyróżniały się oczy: „czarne, wielkie i naprzód wydane, z wyrazem zaczajonej na każdą wiadomość ciekawości” (Dzierzkowski 1875: 217). Regułą tych opisów było wspominanie o różnorodnych uchybieniach i niedoskonałościach ciała.

W przytoczonych opisach uderza uprzedmiotowiający punkt widzenia. Niektórzy pisarze doby romantyzmu dodawali do swoich opisów skojarzenia demoniczne (np. sugerując „piekielne intrygi” Żydów) lub związane z czarami (te z kolei częściej kojarzono z negatywnym stereotypem Żydówek, zwłaszcza ich czarnych oczu oraz „magicznego” wzroku). Częste w literaturze romantycznej ujęcia zbiorowe podkreślały brak indywidualizacji oraz anonimowość bohaterów żydowskich („przerażone Żydostwo nieraz kupami przed jednym żakiem pierzchało” – pisał Kraszewski w Zygmuntowskich czasach; Kraszewski 1966: 17; „zajechała bryka do karczmy, a z niej wysypało się mnóstwo Żydów, Żydówek i Żydziąt” – relacjonował narrator powieści Ignacego Hołowińskiego Rachel; Markiewicz 1997: 44). W poemacie Aleksandra Grozy Starosta kaniowski natrafiamy natomiast na wstrząsający obraz grupy zamordowanych i poranionych Żydów: „przed schodami bez pamięci leży, / Jak śmiecia, kupa żydów” (Groza 1843: 125).

Zupełnie inaczej ukazywano ciało żydowskie w ujęciach, które znacząco odbiegały od negatywnego stereotypu. Teksty tego rodzaju powstawały na fali nastrojów filosemickich, wywołanych choćby nadziejami na masowy udział Żydów w powstaniach narodowych czy też związanych z manifestacjami patriotycznymi 1861 roku w Warszawie, w których czynnie uczestniczyli również przedstawiciele tej społeczności). Wiązały się one na ogół z ukazaniem Żydów w innych niż tradycyjne rolach społecznych (np. w roli mędrców, artystów, biedaków lub osób cierpiących). Dla liryki romantycznej charakterystyczna była stylizacja uwznioślająca, kładąca szczególny nacisk na ukryte w twarzy „piękno duszy”, często nawiązująca też do języka biblijnego (Inglot 1999: 133, 135), podkreślająca zdolność do głębokich uczuć, mądrość przełamującą uprzedzenia religijne, a także patriotyzm Żydów (Inglot 1999: 104). Ciało żydowskie podlegało wówczas regułom romantycznej charakterystyki pięknych postaci – czujących, cierpiących, rozpaczających lub kochających, ale zawsze uduchowionych i zindywidualizowanych (Eco 2007b: 299-320). Wyraźnie widoczna była też rezygnacja z ukazywania tych części ciała, które były szczególnie często wykorzystywane w ujęciach stereotypowych (długie pejsy, rozbiegane i świdrujące „oczka”, haczykowaty nos, czarna broda).

Ciało Żyda to nadal z reguły ciało mężczyzny, tyle że starego, ciało przygarbione (czasem zgarbione są plecy), z sędziwą głową (czasem opadającą na piersi), z siwą (a nie czarną!) brodą, poważnie powiewającą lub gładzoną gestem powagi i namysłu (Mickiewiczowski Jankiel „Rękę jedną za czarny pas jedwabny wsadził, / Drugą poważnie sobie siwą brodę gładził”: Mickiewicz 1995: 110). W takich ujęciach wyróżnia się poważne, wysokie czoło, czasem chmurne, czasem pofałdowane troską. Zwracają uwagę oczy, ale są one zupełnie inaczej ukazywane niż w przypadku ujęć podlegających regułom negatywnego stereotypu: teraz są to [ K] oczy „załzawione”, nabrzmiałe lub „nabrzękłe” łzami, lejące łzy (nawet „zdroje łez”, ich strumienie przypominają perły lub układają się w aureolę – dlatego też można je „wypłakać”), innym razem są to oczy „dumne”, pełne wyrazu lub młodzieńczego żaru (nawet u starców!), czasem są „gorące”, „krwawe”, „czerwone”, „tęskne”, „smętne” lub zbolałe, ale nie z nienawiści, lecz z nieludzkiego utrudzenia (jak w Księgarzu ulicznym Władysława Syrokomli; Syrokomla 1970: 390, 391, 395), bywają też zamglone, ponure, przymrużone w nastroju uniesienia lub religijnej ekstazy („okiem dusza wzleciała w niebiosa” – pisał Julian Klaczko w wierszu Izraelita na zwaliskach Jerozolimy; Inglot 1999: 215), cechują się zaś „jasnym wejrzeniem” lub „rycerskim spojrzeniem” (jakiż kontrast do stereotypowego spojrzenia z ukosa!).

Istotną rolę w pozytywnej reprezentacji ciała żydowskiego odgrywa twarz – co ciekawe – ukazywana bez zwracania uwagi na detale, raczej nazywana po prostu „twarzą” („twarz starca opromienia pochodnia natchnienia” – pisał Aleksander Kraushar w wierszu Przez wieki; Inglot 1999: 241), naznaczona wyrazem zmęczenia, boleści, smutku albo zgrzybiałości. W takiej wzniosłej twarzy czasem wyróżniają się jeszcze „wyżółkłe lice” jako znak cierpienia i nędzy (Inglot 1999: 213) lub skronie uwite ostrym cierniem (to przejrzysta aluzja do cierniowej korony Chrystusa). Motywowane stylizacją biblijną są też napomknienia o języku (pojawiające się zwykle w parafrazie biblijnego zwrotu z psalmu Super flumina Babylonis, następująco parafrazowanego choćby przez Teofila Lenartowicza w wierszu o tym samym tytule: „niech wprzód język zeschnie nam na skórę”, Lenartowicz 1956: 109) oraz o „twardym karku” (wyrażenie użyte przez Kornela Ujejskiego w poemacie Mojżesz przed śmiercią; Inglot 1999: 277 – to także wyraźna aluzja do biblijnego zwrotu „lud o twardym karku”).

Z kolei pierś bywa „ściśniona” bólem (słychać wtedy wydobywający się z niej jęk) lub „mężna”. Jeśli pierś jest naga, to odsłania czujące i gorące serce, „pokorne i ciche”, ale też krwawiące lub skamieniałe „z bólu, hańby i rozpaczy” (Aleksander Kraushar, Handel! Handel!; Inglot 1999: 239), lejące krew „serdeczną” (za wolność i wiarę). Ręce (prawice, dłonie) takich postaci wznoszą się w geście modlitewnym, błagalnym, lamentacyjnym lub po prostu załamane są nad głową. W ich dłoniach spoczywają instrumenty muzyczne, palce dotykają strun harfy lub liry. Mickiewiczowski Jankiel, jeden z modelowych reprezentantów tego typu przedstawieniowego, ma też kolana, na których kładzie swoje ukochane cymbały (ale kolana można też „wyklęczeć” w błaganiu). Oto opis tego bohatera – uduchowionego Żyda-artysty i zarazem polskiego patrioty:

Powiewała poważnie broda podniesiona,

Na jagodach miał kręgi dziwnego rumieńca,

We wzroku, ducha pełnym, błyszczał żar młodzieńca,

Aż gdy na Dąbrowskiego starzec oczy zwrócił,

Zakrył rękami, spod rąk łez potok się rzucił […].

Mówiąc, ciągle szlochał […].

(Adam Mickiewicz, „Pan Tadeusz”: 357)

A to z kolei inny obraz ciała szlachetnego Żyda, wyraźnie nawiązujący do reguł popularnej w romantyzmie fizjognomiki (Bachórz 1991: 293-296):

[…] średniego wzrostu piękny mężczyzna w sile i pełni lat, z twarzą wyrazistą, jakby włoskiego charakteru, w której się przecież cudzoziemski, wschodni typ, baczniej przypatrzywszy się, przypominał. Czoło miał wyniosłe, pogodne, choć na nim wcześnie troska czy praca niejeden fałd narysowała; wejrzenie jasne, śmiałe, jakby o ukojeniu walk wewnętrznych świadczące, rysy w ogóle piękne, uderzające wyrazem i energią. Znawca fizjognomii ludzkich, człowiek z uczuciem, wejrzawszy raz na to oblicze, musiał mu się baczniej i z zajęciem przypatrywać; coś ku niemu pociągało. (Józef Ignacy Kraszewski, „Żyd. Obrazy współczesne”: 13).

Odbiegające od negatywnych stereotypów reprezentacje ciał Żydów często ukazywane są jako ciała ludzi cierpiących. Taki charakter ma obraz biblijnych braci Machabeuszy, poddawanych wymyślnym torturom, a mimo to odważnie ginących za swoją wiarę („Nogi, język, ręce w ogień rzucono ucięte – / Ciało jego w rozpalone naczynie złożono” – pisał o jednym z nich Henryk Merzbach w wierszu Matka Machabeuszów; Inglot 1999: 260). Żydowscy niewolnicy z wiersza Kornela Ujejskiego mówią o sobie: „Jak struny poschły nam żyły; […] / A twarze nasze sine jak marmury; / A włos nasz pełen popiołu i brudu” (Izrael w Egipcie; Ujejski 1992; 85-86). Z kolei inny Żyd przedstawiony jest z rozpiętymi, wyciągniętymi (niczym Chrystus!) ramionami (w wierszu Żydowie polscy. 1861; Norwid 1971e: 340). Różnorodnym cierpieniom towarzyszą płacz i jęki, czyli „boleści głosy” (jak w wierszu Kornela Ujejskiego Hymn wychodźców z Egiptu; Ujejski 1992: 89), które zastąpiły „żydowskie wrzaski” (jak nakazywał negatywny stereotyp). W niektórych utworach tego okresu ukazane są ciała nędzarzy żydowskich (jak w wierszu Wincentego Korotyńskiego Kwestarz starozakonny): noga „półbosa”, a na niej „rana na ranie”, lany obficie pot, marne pożywienie („garść bobu”), troska na licach, ale czujące serce (Inglot 1999: 236, 237). Takie ciało nędzarza przemienia się po śmierci w zwłoki. Z kolei w obrazach miłości rodzicielskiej wspomina się o łonie, do którego przytulają się małe dzieci. Traci też swoje znaczenie czerń ubiorów – pojawiają się odświętne, rytualne stroje żydowskie, m.in. w kolorze białym.

W literaturze doby romantyzmu notujemy także odejście od stereotypowego wizerunku Żydówek. W tego rodzaju przedstawieniach ich cielesności nadal kluczowe znaczenie odgrywają oczy – zresztą zgodnie z ideą piękna romantycznego (Vigarello 2011: 133-137): są one hebanowo czarne i roziskrzone niczym gwiazdy, ale też pełne wyrazu, płonące uczuciem, głębokie, wyrażające bogatą osobowość. Wdzięku dodają długie, kruczoczarne włosy splecione „w pierścienie” warkoczy, „białe lica”, „twarz w rumieńcu” oraz kształtne ramię, „miękka dłoń” i „drobne paluszki” u nóg (Rebeka; Ujejski 1992: 84), a ponadto „kibić przecudnej urody i szyja bielsza od śniegu” (tak w Nałęczu Feliksa Bernatowicza; Inglot 1999: 28). Ciała Żydówek charakteryzuje nieomal eteryczny powab („na delikatnych rysach jej twarzy widać było jakieś wyższe uczucie” – tak Ignacy Hołowiński przedstawiał główną bohaterkę swej powieści Rachel; Markiewicz 1997: 42), a także niezwykła regularność rysów i doskonałość kształtów. Wymienione cechy pozostają w zgodzie z klasycznymi kanonami piękna (Eco 2007b: 72-77), toteż czytelnik może odnieść wrażenie, że opis wyglądu tych kobiet ma wręcz zaprzeczać ich żydowskiemu pochodzeniu. Oto przykładowy konterfekt pięknej Żydówki, autorstwa Teodora Tomasza Jeża:

Natura się na nią wysiliła we względzie estetycznym. Zrobiła z niej klasyczne cacko, któremu żaden najwybredniejszy krytyk nie miałby nic do zarzucenia, ani pod względem regularności rysów, ani też pod względem przebijających się przez nie od niechcenia wdzięków, które nasuwały na myśl marzenia o tajemnej głębi duszy, obleczonej w nieposzlakowanej czystości i poprawności kształty, według modelu niewiast biblijnych, naszkicowanych przez autora Pieśni nad pieśniami. Miała w sobie coś wschodniego, palącego, czego zapewne powodem była krucza czarność jej warkoczy, tak długich, że rozpuściwszy je, mogła się nimi nakryć jak płaszczem, i hebanowa czarność jej ócz, tak głębokich, że patrzący zawrotu głowy dostawali, jak nad przepaścią. (Teodor Tomasz Jeż, „Urocza”: 68).

Ważną inspiracją dla przezwyciężenia stereotypowych reprezentacji ciała Żydówek w dobie romantyzmu była postać biblijnej Judyty. Jej przedstawienie stało się wówczas doskonałym pretekstem nie tylko do ukazania urody, ale także do przedstawienia gwałtownych emocji i niezłomnego charakteru kobiety żydowskiej (tak w poemacie Józefa Wojciechowskiego Judyta oraz w wierszu Antoniego Goreckiego Judyt; Inglot 1999: 213-214, 266-267).

Niewątpliwie najświetniejszą kreacją romantycznej Żydówki (nawiązującą do postaci biblijnej Judyty), była jej imienniczka z Księdza Marka Juliusza Słowackiego. W tekście dramatu napotykamy jednak dwa, zupełnie odmienne sposoby reprezentacji ciała tej bohaterki. Najpierw postrzegamy jej postać przez pryzmat [ K] rozpalonej erotycznie wyobraźni polskiego szlachcica (i zdrajcy) Kosakowskiego, który wypowiada swoisty hymn pochwalny urody Judyty, ale czyni to w złej wierze, z myślą o jej seksualnym wykorzystaniu. Oto fragment zdradzieckiej przysięgi, którą składa przed Judytą, by ją posiąść:

Na twe czoło wykąpane

W ptasim gołębicy mleku!

Na twoje usta różane,

Których łuk napięty drży! […]

Na twe oczy, z których bije

Razem żar i noc, i dzień!

Na twoją łabędzią szyję!

I na ten błękitny cień

Twoich rzęsów, który spada

Aż na rubin twoich lic!

Na tę głowę, gdzie gromada

I brylantów, i rubinów

Pali się jak tysiąc świéc […]!

Na każdy z perełek ząb […]!

Na każdą perłę w tym zębie,

Co jakoby grochy duże

Zwinęły się w srebrną różę

I twoją głowę oblały!

(Juliusz Słowacki, „Ksiądz Marek”: 68-69)

Kosakowski traktuje Judytę tylko jako obiekt pożądania, jego spojrzenie skupia się zatem głównie na częściach ciała tradycyjnie kojarzonych z seksualnością – kilkakrotnie wspomina o jej czole, oczach (którymi „czart strzela”), rzęsach, ustach, zębach, „łabędziej szyi”, piersiach, a także o „białych rękach” (Słowacki 1955: 51, 52, 68-69, 97, 98). Z kolei sama bohaterka, przeżywająca żałobę po najbliższych, złamana krzywdą osobistą i wykorzystana seksualnie, swoje ciało postrzega i opisuje zupełnie inaczej, całkowicie pozbawiając je wartości erotycznej. Będąc w stanie głębokiej rozpaczy, mówi o swoim podobieństwie do mary, wylewanych łzach, bosych stopach, kredowej bladości cery, twarzy „bielszej od miesiąca”, włosach rozpuszczonych na znak żałoby, głowie, którą z rozpaczy „tłucze o ściany”, cierpiącym sercu, ramieniu, które unosi w geście zemsty, nogach, którymi zamierza zdeptać wrogów (Słowacki 1955: 67, 77, 78, 79, 80, 107). Judyta wspomina też o kolanach, na które upada na rozkaz Księdza Marka, a także o „bladych” ustach, splamionych bluźnierstwem i złorzeczeniem, które ów natchniony prorok oczyszcza z „wszelkiej szkarady” (Słowacki 1955: 86, 87). Jakże ludzki to wizerunek!

W utworach lirycznych, nacechowanych sympatią do Żydów, pojawia się także [ K] żydowskie dziecko: anielsko piękne („oblicze – wzrok jak promień zorzy – / I niebieskie tęskne oko – i miał uśmiech boży…” – pisał Henryk Merzbach w wierszu Matka Machabeuszów; Inglot 1999: 260), przytulone do łona rodzica, ale też umierające z głodu, martwe. Samo ukazanie dziecka, które uchodziło przecież za symbol niewinności, było jednak wymownym świadectwem ucieczki od negatywnego stereotypu.

We wszystkich zacytowanych obrazach uderzające jest to, że cielesność odgrywała ważną rolę w charakteryzowaniu żydowskich postaci literackich doby romantyzmu. Ta obserwacja dotyczy zarówno ujęć wykorzystujących negatywny stereotyp, jak również wizerunków bardziej oryginalnych, będących owocem niekłamanej sympatii do przedstawicieli narodu żydowskiego.

Artykuły powiązane