Dzięki obrazowym przedstawieniom słownym czytanie dzieła „O początkach, wywodach, dzielnościach, sprawach rycerskich i domowych sławnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego” pozwala oczami wyobraźni zobaczyć to, o czym pisał Stryjkowski: dziejopis i (!) poeta w jednym autorskim podmiocie. Nie tyle sama wiedza o przeszłości, ile wyobrażanie sobie opisywanych wydarzeń wywołuje emocje (zazwyczaj podziwu i dumy z powodu heroicznych przodków). To przede wszystkim sprzężone z emocjami wyobrażenia wzrokowe determinują ikonosferę dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Już w dedykacji księciu Jerzemu Olelkowiczowi dzieje Litwy i Litwinów (na zasadzie pars pro toto: pisząc Litwa i Litwini, mam na myśli zarazem Żmudź i Żmudzinów oraz Ruś i Rusinów) zostały ujęte jako taka wiedza historyczna, która jest wiedzą jakby widzianą. Ten naoczny status przeszłości, która jest poznawana głównie oczami wyobraźni i poniekąd tym samym staje się raczej wielorakimi wyobrażeniami plastycznymi niż choćby najsumienniejszą faktografią, Stryjkowski potwierdził tymi słowami dedykacji, którymi zapowiedział czytelnikowi nie tylko to, co znajdzie się w jego kronikarskim dziele, ale również to, jaka ta materia historyczna będzie – otóż dzieje Litwy będą nie tyle sumą wiadomości historycznych, ile raczej przedstawieniami słownymi.
Można powiedzieć, że dzieje dawnej Litwy posiadają ikonograficzny status: są one jakby sprzężeniem zwrotnym wiedzy historycznej i wyobraźni czytelników, przy czym „obrazy dzielności” nie pozostają bynajmniej wyłącznie wiedzą czystą bądź przeżyciem jedynie estetycznym, wręcz przeciwnie: pełnią funkcję służebną, mają bowiem kształtować dumę Litwinów. Dla Stryjkowskiego wiedza o przeszłości z jej „prawie herkuleskimi wojnami” przodków pozostawała wiedzą dwakroć utylitarną: jego dzieło zmaże hańbę, jaką pozostaje nieznajomość dawnych dziejów, i niejako tym samym pozwoli potomkom zasadniej poczuć dumę narodową. Analogicznie jak wiedza o przeszłości nie jest czysta, tak też wyobrażenia historycznych postaci oraz ich czynów nie są tylko takimi czy innymi wyobrażeniami. Jedne i drugie, fakty dziejowe oraz ich obrazy, są bowiem najmocniej splecione z emocjami Litwinów: odkrywana przed nimi przez Stryjkowskiego ich własna przeszłość, utrwalana w pamięci nie tyle historyczną faktografią, ile poetyckimi obrazami dziejopisa, wywołuje poznawczą satysfakcję i narodową dumę, zdeterminowane rozpoznaniem (uwarunkowanej przeszłością) tożsamości.
Jako ten, który opowiada „O początkach, wywodach, dzielnościach, sprawach rycerskich i domowych sławnego narodu litewskiego, żejmodzkiego i ruskiego”, Stryjkowski stworzył iluzję naoczności. W jego dziele to ona jest zasadniczą formą parawizualną. Jednak już w początkach dzieła historiograf sięgał po naoczność w sensie quasi-realnym (Dziechcińska 1987: 85-89). Mianowicie kiedy pisał o tym, jak Teutoni zadziwili Rzymian przejściem przez Alpy zimą, wówczas dla unaocznienia czytelnikom, czym było to przejście, wspomniał swą zimową przeprawę przez Karpaty. To osobiste doświadczenie, zwerbalizowane w poetyce „naoczności”, jest wypowiedzią członka poselstwa do Stambułu i zapewne mógłby je zwerbalizować każdy jego uczestnik (oczywiście pod warunkiem, że potrafił pisać). Istotna informacja biograficzna: w poselstwie Stryjkowski był sekretarzem i (!) rysownikiem.
Niezależnie od na ogół skromnej liczby epitetów, Stryjkowskiego przedstawieniom słownym plastyczności odmówić nie można. Jego sztuka opisu jest – można powiedzieć – dwubiegunowa. Z jednej strony szczegółowe, wyjątkowo sugestywne opisanie zapaśników, a właściwie jedynie pokonanego przez Borejkę Tatarzyna, i panoramiczne odmalowanie słowami zdobytego przez Turków Konstantynopola, z drugiej zaś strony wyjątkowa oszczędność wysłowienia, jakby unaocznienie okrutnej „rzeczy” (bitew, rzezi ludności) wymagało niewielu „słów”. Jak wyjaśnić dysproporcję między szczegółowym opisem Tatarzyna i panoramicznym opisem Konstantynopola a jakże lakonicznym opisem rozlicznych okrucieństw? Być może tym, że te nie wymagały uaktywnienia wyobraźni ówczesnych czytelników dzieła Stryjkowskiego, ponieważ ci byli z nimi oswojeni, natomiast niemałą trudnością dla czytelniczej imaginacji byłoby wyobrażenie sobie Konstantynopola czy ogromnego Tatarzyna.
Kiedy Stryjkowski opowiadał o wydarzeniach, wówczas poruszał wyobraźnię czytelników nie tyle epitetami, ile mnożeniem czasowników: działania postaci przedstawianych piórem Stryjkowskiego żywiej pobudzają wyobraźnię dziejopisa i tym samym czytelników jego dzieła niż w swej naturze statyczne kształty. Toteż nic dziwnego, że obraz lawiny schodzącej z gór Bułgarii mocniej zostaje w pamięci niż same góry.
Jako autor porównań Stryjkowski nie jest oryginalny, często bowiem jako ich materię wykorzystywał to, co wspólne ludziom i zwierzętom (analogia: bitwa– polowanie), bądź też wskazywał podobieństwa między postaciami, sięgając po chwyt przez Ernsta Roberta Curtiusa nazwany „przewyższaniem”. Innymi słowy skojarzenia zwerbalizowane jego piórem są tradycyjne: obok zwykłych, tzn. prostych, porównań mamy porównania zwane homeryckimi czy przynajmniej do nich zbliżone.
W unaocznianiu poniekąd niezliczonych bitew jako człon określający pojawiają się np. zwierzęta (najczęściej lew, ale również lis i pszczoły), trawa ścinana kosą czy żyto padające pod gradem, morskie fale. Takie porównania proste charakteryzują się wysokim stopniem konwencjonalizacji. Porównania zwane homeryckimi pozwalają pełniej i silniej unaocznić opisywane piórem poety wydarzenia. Już na pierwszych kartach dzieła Stryjkowski porównał Włochów przybywających do swej nowej ojczyzny do łowców, a przestraszonych ich widokiem Gepidów do zwierzyny. Jednak nie to pokojowe spotkanie, ale późniejsze bitwy są tym, co szczególnie sprzyja porównaniom homeryckim.
Istotna jest nie tyle konwencjonalność porównań prostych czy też homeryckich (ostatecznie ówczesna kultura literacka oryginalności nie ceniła), ile ich funkcja: są one potwierdzeniem tego, że dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego okazują się podobnie poezjotwórcze, jak dzieje Greków i Trojan. Stają się świadectwem równouprawnienia „sławnego narodu litewskiego, żejmodzkiego i ruskiego”. Taka ich pozaestetyczna funkcja jest sprzężona z „przewyższaniem” jako swoistą formą porównania.
Malowane piórem Stryjkowskiego obrazy poetyckie można podzielić na trzy grupy:
- dwa obrazy przyrody (suszy i burzy morskiej),
- dwa obrazy pogrzebu księcia (Świntogróda i Giedymina),
- ponad trzydzieści obrazów bitew (ich liczba jest subiektywna, uwarunkowana bowiem tak przyjętym rozumieniem „obrazu poetyckiego”, jak też wrażeniami czytelnika).
Wymowna jest nie tylko ta liczebnie znacząca przewaga bitew, także istotne jest to, którym spośród nich Stryjkowski poświęcił najwięcej uwagi. Otóż na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się bitwa pod Grunwaldem, ta jest dominantą, wszystkie pozostałe, również te pod Warną czy Chojnicami, z nią równać się nie mogą. Ta bowiem otrzymała postać jakby monograficzną, tzn. została zarysowana piórem dziejopisa w sposób wszechstronny i wyczerpujący.
Zważywszy liczbę unaocznionych piórem Stryjkowskiego bitew, można uznać, że oszczędnie sięgał po porównania homeryckie. Zapewne między innymi dlatego, że pełnią one funkcję retardacyjną, on zaś starał się oddać dynamikę i zmagań całych oddziałów wojsk, i pojedynczych walk. Dlatego nie „statyczne” przymiotniki, ale „dynamiczne” czasowniki oraz ich formy imiesłowowe zostały połączone w szeregi.
Zarazem bitwa widziana oczami wyobraźni bywa również słyszana (opisy dźwięków charakteryzujących pola bitew, dosłowne przywołania bitewnych okrzyków, onomatopeje). Takie audiosferyczne dopełnienia bitewnej ikonsfery pozwalają mówić (przez analogię do poezji pięciu zmysłów) o Stryjkowskiego „poezji dwóch zmysłów”: wzroku i słuchu. Plastyczne talenty Stryjkowskiego znajdują potwierdzenie w unaocznianych jego słowami obrazach bitew, zarazem niemałej wrażliwości na bodźce słuchowe także odmówić mu nie można, czego bezdyskusyjnie dowodzi porównanie prawdziwie homeryckie „wyprawy Litawów i Żejmodzi […] do ruskich krain” w 1217 r. z przygotowaniami żurawi do odlotu.
W tym porównaniu „poezja dwóch zmysłów” staje się obrazowaniem może nawet synestezyjnym. Wrażenia wzrokowe i słuchowe są tak mocno ze sobą sprzężone, że są współodczuwane.
W dziele Stryjkowskiego przeczytamy wyłącznie o wydarzeniach bądź poprzedzających zbrojne stracie, bądź też należących do samej wojennej akcji. Czas pokoju? – ten wydaje się dziejom Litwy wręcz nieznany! Jakby w trybie nieuchronnym koniec jednej wojny wywołuje początek następnej. Bywa i tak, że nowa wojna wybucha jeszcze w czasie trwania innej. Można nawet mówić o „monokulturze” wojen wewnętrznych i // lub wojen z wrogami zewnętrznymi.
Kreowana piórem Stryjkowskiego „iluzja naoczności” pojawia się w różnych wymiarach jego dzieła: opisy i opowiadania, porównania, obrazy poetyckie, „obraz w obrazie” (bliżej nieokreślone przedstawienia wizualne, unaoczniające hojność, z jaką Witold podejmował gości podczas spotkania władców w Łucku).
Źródła
Źródła
- Stryjkowski Maciej, „O początkach, wywodach, dzielnościach, sprawach rycerskich i domowych sławnego narodu litewskiego, żemojdzkiego i ruskiego, przedtymnigdy od żadnego ani kuszone, ani opisane, z natchnienia Bożego a uprzejmie pilnego doświadczenia” (1582). Oprac. Julia Radziszewska. Państwowy Instytut Wydawniczy. Warszawa 1978, cyt. na s. 174.
Opracowania
- Dziechcińska Hanna, „Oglądanie i słuchanie w kulturze dawnej Polski”. Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa 1987.
- Dziechcińska Hanna, „Parawizualność literatury staropolskiej jako element ówczesnej kultury”. W:„Słowo i obraz”. Oprac. Agnieszka Morawińska. Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa 1982.
- Obremski Krzysztof, „»Ikonosfera« dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego unaoczniona piórem Macieja Stryjkowskiego”. W: „Socialinių tapatumų reprezentacijos. Lietuvos Didžiosios Kunigaikštystės kulturowe”. Oprac. Aista Paliušytė. Uniwersytet w Wilnie. Vilnius 2010.