Actio / pronuntiatio

Pojawiające się w tytule hasła dwa łacińskie terminy wskazują na dwa dopełniające się aspekty oratorskiego wystąpienia: actio – odnosi się przede wszystkim do gestykulacji, a więc mowy ciała, a pronuntiatio – „podkreśla jego aspekt głosowy” (Schmitt 2006: 39).

Grecja

W retoryce greckiej mówcy przywiązywali ogromną wagę do wygłoszenia,
a potwierdza to opinia Demostenesa, którą zanotował Cyceron: „Powiadają, że gdy zapytano Demostenesa, co jest najważniejsze w wymowie, wygłaszaniu […] przyznał i pierwsze,
i drugie, i trzecie miejsce” (Cyceron 2010: III, 213). Była to jednak przede wszystkim wiedza praktyczna, gdyż opracowań teoretycznych nie było. Świadczy o tym uwaga zawarta przez Arystotelesa w Retoryce na temat „spraw” związanych z wygłoszeniem mowy, „które
w ogromnym stopniu decydują o powodzeniu mówcy, a dotąd nie zostały przez nikogo opracowane” (Arystoteles 1988: 1403b 20). Dość luźnie uwagi na temat mowy ciała przedstawił Platon w Kratylosie. Oto fragment wypowiedzi Sokratesa na ten temat:

Jeśli […] chcielibyśmy wyrazić coś wysokiego lub coś lekkiego, to myślę, że w kierunku nieba unieślibyśmy rękę, naśladując naturę zjawiska – gdyby zaś chodziło o coś niskiego
i ciężkiego, to ku ziemi. I gdybyśmy chcieli przedstawić biegnącego konia lub jakieś inne zwierzę, […] wtedy jak najbardziej podobne do nich ciało i kształty winniśmy uczynić. […]
w ten sposób ciało stałoby się środkiem wyrazu, naśladując to, co […] chciało przedstawić (Platon, „Kratylos”: 423a-b).

Rzym

W retoryce rzymskiej wygłaszanie mowy (actio, pronuntiatio) zostało opisane
w rozprawach teoretycznych przede wszystkim Cycerona i Kwintyliana. W dialogu O mówcy Cyceron – słowami Krassusa – przypisuje wygłoszeniu (actio) najważniejszą rolę:

Samo wygłoszenie […] ma w wymowie decydujące znaczenie. Bez niego nawet człowieka najbardziej wymownego nie można w ogóle zaliczyć do mówców, a biegły w tej sztuce mówca przeciętny często przewyższa najlepszych (Cyceron, „O mówcy”: III, 213).

Rzymski teoretyk wymowy tak oto definiuje interesujący nas tu termin: „Wygłoszenie jest […] językiem ciała, […] więc powinno zgadzać się z myślą” (Cyceron 2010: III, 222). Cyceron poświęca wiele miejsca temu działowi retoryki, gdyż jest on pomijany przez mówców „którzy są wyrazicielami samej prawdy, a zajmują się nim jedynie naśladowcy prawdy – aktorzy” (Cyceron 2010: III, 214). Autor dialogu O mówcy wyżej ceni prawdę od naśladownictwa, ale jest świadomy, że sama prawda bez sztuki nie potrafi się obronić. Rzymski teoretyk wymowy omawia różne odmiany głosów: „gładkie, chropawe, napięte, rozluźnione, wypowiadane jednym tchem lub z przerwami na oddech, załamane, przytłumione, nadęte” (Cyceron 2010: III, 216). Każdy rodzaj uczucia (wzruszenia) jakie chce wzbudzić mówca wśród słuchaczy, wymaga innego rodzaju głosu. Każdemu z tych uczuć powinien towarzyszyć odpowiedni gest oratorski. Cyceron wyraźnie oddziela gesty aktora od zachowania oratora. Mówca swoimi gestami ma jedynie wskazywać „na jakąś ogólną myśl bez jej wyraźnego pokazywania, a jedynie ją sugerując” (Cyceron 2010: III, 220). Na różnice między grą aktora a zachowaniem mówcy Cycero wskazuje także w Mówcy pisząc, iż

[…] sposób wygłoszenia mowy [będzie] różny od gry aktora tragicznego, różny w ogóle od zachowania się na scenie: ruchy ciała będą umiarkowane, dużą rolę natomiast odegra mimika twarzy, lecz nie tak zwane strojenie min, a naturalne uzewnętrznienie uczuć towarzyszących wypowiadanym słowom (Cycero, „Mówca”: XXIII, 86).

A oto jaką postawę, według rzymskiego teoretyka, powinien przybrać mówca:

Układ tułowia powinien być oznaką dzielności i męstwa, nie taki jak ruchy aktorów na scenie, lecz jak w walce lub palestrze. Ruchy rąk powinny być bardziej powściągliwe, palce podążać winny za słowami, nie je wyrażać. Ramię powinno być bardziej wysunięte do przodu, jakby wycelowana włócznia. Tupać wypada przy bardziej emocjonalnym wstępie lub przy zakończeniu (Cycero, „O mówcy”: III, 220).

Jednakże w całej postawie mówcy najważniejszą rolę odgrywa wyraz twarzy, „w nim zaś największe znaczenie mają oczy” (Cycero 2010: III, 221).

W podręczniku Kwintyliana uwagi dotyczące „obywatelskiej przestrzeni gestu” znalazły swój najwszechstronniejszy wyraz. Rzymski kodyfikator reguł retoryki pisze, iż „wygłaszanie mów […] zwiera w sobie dwa elementy: głos i gest, przy czym głos oddziałuje na słuch, a gest na wzrok, zmysły zaś te są drogą, którą docierają do duszy wszelkie uczucia […]” (Kwintylian: XI, III, 14). Szczególna rola gestu w sztuce oratorskiej wynika z tego, że mówca, podobnie jak aktor, może wiele rzeczy wyrazić bez słów. Kwintylian pisze: „nie tylko ruchy rąk, lecz także skinięcie głową wyraża naszą wolę,
a u niemych zastępuje mowę” (Kwintylian: XI, III, 66). Według Kwintyliana orator poprzez gesty i ruchy swojego ciała nie tylko działa na zmysł wzroku swoich słuchaczy, ale także swoim wzrokiem wpływa na emocje widzów:

W samej twarzy najważniejsze znaczenie mają oczy. One bowiem najbardziej zdradzają stan naszego ducha i już to promienieją radością, już to zasnuwa je cień smutku. Dla wyrażenia naszych uczuć dała im natura łzy tryskające z bólu lub płynące z radości. Poruszając się zaś przybierają oczy wyraz napięcia i emocji albo odwrotnie, spokoju, stają się dumne, groźne, łagodne i surowe i będą przybierały ten czy inny wyraz zależnie od potrzeby (Kwintylian: XI, III, 75).

Uogólniając myśl rzymskiego nauczyciela możemy stwierdzić, że oczami nie tylko oglądamy świat ale również oczy są „zwierciadłem duszy”, a więc wyrażamy nimi w sposób zamierzony lub bezwiednie, siebie, własne myśli odczucia i przeżycia (zob. Poprzęcka 2008: 5).

W innym miejscu swojego podręcznika Kwintylian pisze, że bez gestów „przemówienie jest zawsze kalekie i nieudolne”, przy czym wielka jest ich ilość
i różnorodność. Wśród wszystkich gestów najbardziej wymowne są ruchy rąk: „Albowiem, jeżeli ruchy pozostałych części ciała jak gdyby wspomagają nasze słowa, to o ruchach rąk można powiedzieć, że mówią same przez się (Kwintylian: XI, III, 85).

Rzymski kodyfikator retoryki, podobnie jak Cyceron wyraźnie podkreśla – mimo podobieństw i związków między aktorem i oratorem – że inny rodzaj gestów przystoi oratorowi, a inny aktorowi:

[…] chłopiec [uczący się retoryki – M. S.] musi pobierać trochę nauki również u aktora komediowego, ale tylko o tyle, o ile kandydat na mówcę musi znać zasady sztuki deklamatorskiej. Nie chodzi tu bowiem o to, żeby chłopiec, którego przysposabiamy na mówcę, uczył się czy to głos swój zmieniać na cienki głosik kobiecy, czy też trząś się jak staruszek. Nie potrzebuje on także odgrywać roli zataczającego się pijanego, ani wczuwać się w rolę uniżonego niewolnika, ani też umieć naśladować uczucia kochanka, charakter skąpca czy tchórza (Kwintylian: I, XI, 1-2).

I dalej jeszcze Kwintylian dodaje:

Tak samo nie należy brać od aktorów każdego ich gestu czy każdego ruchu w postawie ciała. Chociaż bowiem mówca powinien dać z siebie i jedno i drugie, to jednak musi się on trzymać w tym wszystkim jak najdalej od formy scenicznej i nie przesadzać ani w mimice, ani
w ruchach rąk, ani w sposobie stawiania kroków. Bo jeżeli w ogóle obowiązuje mówcę w tych rzeczach jakaś sztuka, to przede wszystkim ta, żeby się nie wydawać sztucznym (Kwintylian: I, XI, 3).

Wielką zasługą teoretyków rzymskich jest sformułowanie idei, „że mowa gestów jest uniwersalna” (Schmitt 2006: 41). W przyszłości pogląd ten cieszyć się będzie ogromną popularnością.

Bizancjum

W bizantyńskiej sztuce średniowiecznej:

Istnieją dwa modele portretowania autora: w postaci stojącej oraz w pozycji siedzącej. Pierwszy typ portretu z istoty swojej wyraża siłą swojej formy statykę i, ograniczony możliwościami postaci portretowanych, także ruch. Postać przemawia raczej dostojeństwem, powagą i wewnętrznym skupieniem niż ekspresją zewnętrzną. Środki, jakimi posługują się w taki sposób przedstawieni autorzy to gesty dłoni, rekwizyty, najczęściej księga lub zwój oraz precyzyjnie udrapowany uroczysty ubiór. Siedzące postaci charakteryzuje znacznie bogatsza skala ruchu – widoczne jest przewartościowanie dynamiki i ekspresji postaci, która ukazana została w akcji (Urszula Mazurczak, „Antyczny portret poety-retora w sztuce średniowiecznej na podstawie wybranych wizerunków bizantyńskich ewangelistów”: 73).

Portrety postaci stojących wywodzą się – tak pisze Urszula Mazurczak
– z aleksandryjskiej tradycji obrazowania, gdzie szczególnie rozwijały się szkoły retorów,
i gdzie mówcy i nauczyciele wymowy ciszyli się szczególnym prestiżem. Uroczystą postawę mówcy podkreślał ubiór: „chiton i chimation oraz rekwizyty: zwój w dłoni, u stóp kapsuła pełna zwojów” (Mazurczak 1994: 73-74).

Średniowiecze

Mimo iż w średniowieczu znacznemu ograniczeniu uległ obszar społecznego oddziaływania słowa mówionego i gestu, a także narastała „podejrzliwość wobec ruchliwości” i ciała, to jednak nadal pojawiają się uwagi dotyczące wygłaszania mów
i zachowania oratorów.

Godfryd z Vinsauf kończy swą Nową poetykę uwagami dotyczącymi „sztuki przemawiania”, pisząc m.in.:

Przy wygłaszaniu niech dźwięczą trzy języki: pierwszym niech będzie język ust, drugim język oblicza mówcy, a trzecim gestu”. I dalej jeszcze dodaje m.in. uwagi o gestach i zachowaniu mówcy: „Naśladuj prawdziwy szał. Jednak nie bądź szalony; częściowo zachowuj się jak tamten człowiek, lecz nie do końca; i ruch twój we wszystkim niech będzie taki sam, lecz nie tak wielki; […] rzecz dawaj do zrozumienia, tak jak przystoi. Możesz przedstawiać gesty wieśniaka i być eleganckim (Godfryd z Vinsauf, „Nowa poetyka”: 121).

W średniowieczu wiele uwagi poświęcono wygłaszaniu kazań. Tego rodzaju zalecenia pojawiły się w różnego rodzaju podręcznikach dla mówców kościelnych (artes praedicandi). Thomas Waleys nakazywał kaznodziei

aby gdy będzie przemawiał zachował [w gestach i ruchach cielesnych – M. S.] […] należyty umiar, ale też nie był jak nieruchomy posag, lecz wykonywał jakieś stosowne ruchy. […] Niech zatem umie kaznodzieja układać swoje ruchy i gesty, gdy ukazuje się ludowi, aby nie wywołał zgorszenia słuchaczy wskutek zbytniego nieskoordynowania swoich poruszeń (Thomas Waleys, „De modo componendi sermones”: 211).

Brunetto Latini (Skarbiec wiedzy) powołując się na autorytet Cycerona zaleca przyszłemu mówcy:

aby twój głos, słowa i postawa były zawsze zgodne z tematem. Co się tyczy postawy, zważaj by trzymać głowę prosto, ani zadartą ku niebu, ani spuszczoną z oczyma wbitymi w ziemię, nie wykrzywiaj też brzydko warg, nie drap brwi, nie podnoś rąk ani nie czyń żadnych niestosownych gestów (Brunetto Latini, „Skarbiec wiedzy”: 285).

W księdze III Brunetto Latini definiuje – ponownie z powołaniem się na Cycerona
– piątą część retoryki:

Wygłoszenie to zdolność wypowiedzenia tego, co myśl znalazła, a także umiejętność nadania swej postaci, głosowi i zachowaniu cech stosownych do spraw, o jakich mowa, i do stylu,
w jakim mówimy. Aby rzec prawdę, przemawiający winien zwracać uwagę zarówno na temat mowy, jak i na swe własne zachowanie: inne powinny być jego gesty, mina i spojrzenie, gdy mówi o sprawach smutnych, inne – gdy temat jest radosny, jeszcze inne, gdy mówi o pokoju bądź o wojnie, a wszystko to stosownie do miejsca i chwili. Każdy zatem powinien zważać na to, by ruchy rąk, wyraz oczu i twarzy nie były nigdy niewłaściwe […] (Brunetto Latini, „Skarbiec wiedzy”: 372-373).

Brunetto Latini rozpatruje problemy związane z wygłoszeniem mowy w kontekście klasycznej problematyki odnoszącej się do decorum, a całe to zagadnienie podporządkowuje zasadzie kairos.

Zarówno antyczna jak i średniowieczna tradycja teoretycznych rozpraw
i podręczników retorycznych o gestach przeciwstawia nadmierną gestykulację aktorów (histrionów) umiarkowanemu zachowaniu dobrych mówców i godnych chrześcijan (Schmitt 2006: 275).

Wczesna nowożytność

Zarówno w XVI jak i XVII wieku, podobnie jak w okresach poprzednich, jedną ze sztuk wyzwolonych szczególnie oddziałujących na zmysł wzroku była retoryka (oratorstwo). W podręcznikach poświęconych tej sztuce bardzo często ostatni piąty rozdział (ewentualnie piąta księga) poświecony był zagadnieniom „wygłoszenia” (actio, pronuntiatio).

Jakub Górski, polski humanista z XVI wieku, idąc śladami Cycerona analizuje sposób wygłaszania mów w powiązaniu z rodzajami wymowy. I tak, gdy chodzi o zalecenia dotyczące sposobu wygłaszania w prostym rodzaju wymowy, pisze on m.in.:

W sprawie pospolitej nie przystoi podniesienie głosu i gestykulacja właściwa tragedii. Nie należy też stosować środków jakimi posługują się aktorzy […]. W takiej sprawie bardzo może […] pomóc wyraz twarzy: raz poważny; raz łagodny; raz spokojny; to znów zagniewany;
a zawsze odpowiadający naturze omawianej sprawy (Jakub Górski,„O rodzajach wymowy”: 40, 2).

W przypadku rodzaju umiarkowanego uwagi Górskiego są bardzo ogólnikowe
i krótkie: „sposób wygłoszenia, podobnie jak pozostałe [elementy wymowy], winien być umiarkowany i opanowany, jednak nie tak spokojny, jak w stylu niskim, i nie tak gwałtowny, jak w poważnym” (Górski 2010: 54). Gdy zaś chodzi o podniosły rodzaj wymowy, to „Temu rodzajowi […] właściwy jest patetyczny i gwałtowny sposób wygłaszania i takie też uczucia; cały język jest ostry i pełen wzburzenia” (Górski 2010: 61, 1).

Inny polski teoretyk retoryki z pierwszej połowy XVII wieku Mikołaj Krzysztof
z Chalca Chalecki, idąc śladami swojego nauczyciela, Szymona Caulera, tak definiuje „wygłoszenie”: „Na wygłoszenie składają się dwa elementy: głos i zachowanie. Pierwszy
z nich oddziałuje na zmysł słuchu, drugi na wzrok”. (Chalecki 2009: 37). Nas szczególnie interesują uwagi Chaleckiego o zachowaniu mówcy (actio): „Co do zachowania, zwraca się uwagę, a nawet wymaga zróżnicowanego i pełnego wdzięku dostosowania całego ciała i jego części do wielości spraw i uczuć. Jak bowiem głos dla umysłu, tak też zachowanie jest sposobem wyrażania się ciała” (Chalecki 2009: 37).

Z kolei Stanisław Papczyński, polski nauczycieli retoryki z drugiej połowy XVII wieku, zwraca uwagę na mimikę twarzy mówcy: „Mimika twarzy powinna być dostosowana do treści mowy. Temat smutny wymaga smutnego oblicza, poważny poważnego, przyjemny pogodnego, porywający płomiennego, budzący oburzenie gniewnego” (Papczyński 2007: 474-475). Stanisław Papczyński uważa, iż nie należy potępiać mówców, którzy płaczą, ale tylko wtedy, gdy ich zachowanie ma pobudzić do łez słuchaczy:

Nie należy ganić mówcy, gdy płacze, jeśli tylko, pragnąc szczerze pobudzić innych do łez, sam wcześniej zaleje się łzami. Ale cóż wspanialszego może być od mówcy, który nie uroniwszy ani jednej łzy, samym tylko głosem, bez płaczu, wyciska łzy z oczu słuchaczy, surowymi słowami […]. Łzy potrafi wycisnąć niekiedy również mowa słodka i łagodna, podobnie jak może siąpić deszcz, choć nie ma grzmotów (Stanisław Papczyński, „Zwiastun królowej sztuk”: 475).

Jeśli chodzi o gesty mówcy, to Papczyński, powtarza poglądy swoich poprzedników
i pisze m.in.:

Gestykulacja polega na umiejętnym panowaniu nad harmonijnymi ruchami całego ciała
i niektórych jego części. Dołóż zatem wszelkich starań, abyś nie kiwał się jak Żydzi odmawiający psalmy, abyś nie wyciągał zbytnio przed siebie ramion, nie przyciskał rąk do piersi, nie wymachiwał nimi, nie kręcił zbytnio głową, abyś nie pokładał się, niby to
z wyczerpania, na mównicy – kaznodzieja ma do tego prawo – abyś zbyt często nie chrząkał […], nie kasłał i nie spluwał, nie wycierał nochala, nie ocierał twarzy z potu, chyba że to okaże się konieczne (Stanisław Papczyński, „Zwiastun królowej sztuk”: 475).

Jednakże Stanisław Papczyński najbardziej ostrzega mówcę – zgodnie z zaleceniami swoich poprzedników, przede wszystkim Cycerona – przed stosowaniem gestykulacji i gry aktorskiej:

Wystrzegaj się też jak najbardziej tego, abyś będąc mówcą, nie chciał być aktorem. Są bowiem tacy, a wśród nich zdarzają się i duchowni, którzy zamiast Tulliusza, naśladują Roscjusza. A przecież czymś haniebnym byłoby starać się przypodobać słuchaczom gestami, gdy brakuje treści lub słów (Stanisław Papczyński, „Zwiastun królowej sztuk”: 475).

Zgodnie z tradycją antyczną i późniejszą Stanisław Papczyński wskazuje na szczególną rolę i funkcję gestykulacji rąk:

Jeśli sprawa nie wymaga akurat czegoś innego, mówca nigdy nie powinien trzymać rąk nieruchomo, ale jedną z nich, częściej jednak prawą, powinien wykonywać jakieś gesty, a w sprawach większej wagi, w sprawach o ogólniejszym charakterze, powinien gestykulować obiema rękami. Gestami powinien posługiwać się na początku wstępu, opowiadania, uzasadnienia i pozostałych części mowy, po jednym czy drugim członie [zdania]. […] Wypada też nie zamykać oczu ani ich zbytnio nie wznosić do góry, a przenikliwemu spojrzeniu powinien towarzyszyć nieznaczny gest ręki (Stanisław Papczyński, „Zwiastun królowej sztuk” 476-477).

W podręcznikach homiletycznych przestrzegano kaznodziejów przed nadmierną gestykulacją podczas głoszenia kazań:

Mówiąc o kulawym zbliżającym się do Jezusa z prośbą, by go uzdrowił, kaznodzieja nie może zachowywać się tak, jakby on sam kulał; a wspominając o ludziach, którzy zadają sobie śmiertelne ciosy nożem, nie wolno mu wymachiwać ręką jak szablą, ani też kulić się na ambonie (Manuel Morán, José Andrés-Gallego, „Kaznodzieja”: 186).

Jednakże w praktyce oratorskiej szczególnie w kazaniach wygłaszanych metodą „patetyczną” nie brakowało zachowań czysto teatralnych. Oto jeden z duchownych

Gdy kazanie miało się ku końcowi, nakładał często na głowę koronę cierniową, a nagie ciało chłostał metalowym biczem. Jakby tego było mało, okrągłym korkiem oprawionym w metal
i najeżonym szpilkami i igłami, ranił z całą siłą czoło tak, że krew tryskała obficie na oczach całego zgromadzonego tłumu, który płakał i prosił o litość (Manuel Morán, José Andrés-Gallego, Kaznodzieja: 171).

Pełne teatralnych zabiegów były także kazania pokutne. Kaznodzieja

Rozwiązawszy nagle sznur, który przepasywał jego sutannę, zarzuca go sprawnym ruchem na lewe ramię (…) prawą ręką chwyta za bicz złożony z dwóch żelaznych prętów, który podają mu asystujący współbracia, zaczyna okładać się nim solidnie, robi to przez jakiś czas
i wywołuje tym tak wielkie wzruszenie tłumu, że choć jednocześnie głosi swe kazanie, nie słychać nic prócz jęków […] (Prosperi, „Misjonarz”: 233).

O tym, że antyczna teoria retoryczna dotycząca roli i znaczenia gestu była powszechnie znana w XVII wieku nie tylko adeptom sztuki oratorskiej, świadczą uwagi francuskiego malarza i teoretyka sztuki Nicolasa Poussina, który pisał m.in.:

Dwoma sposobami można opanować dusze słuchaczy: gestem i słowem. Gest sam przez się jest tak możny i skuteczny, że Demostenes cenił go wyżej niż sztukę wymowy; dlatego też Marek Tulliusz nazwał go „mową ciała”, a Kwintylian przypisywał mu tyle siły i mocy, że bez niego – jak sądził – bezużyteczne są pojęcia, dowody i ekspresja (Nicolas Poussin, „Uwagi o malarstwie”: 187).

Przywołane tu przykłady stosowanych przez kaznodziejów teatralnych środków wyrazu wskazują, iż wprawdzie były one dość liczne, to jednak dają się skodyfikować
i zamknąć w stosunkowo skromnym repertuarze powtarzalnych chwytów i zabiegów. Gesty te, jeśli skutecznie wpływały na uczucia i zachowania audytoriów, gwarantowały sukces mówcom zarówno świeckim jak i duchownym.

Artykuły powiązane