Ciało obcego – wyobrażenia ludowe

W tradycyjnej kulturze chłopskiej obcy – jako osoba przybywająca spoza orbis interior – uosabiał wszystkie właściwości świata nieoswojonego, niepodlegającego prawom, jakie rządzić miały kosmosem danej społeczności. Uchodził on zatem za istotę, która nie mieściła się w ramach przyjętej definicji swojskości i której nie sposób było przypisać jednoznacznie określonego statusu. Obcość w najbardziej radykalnej formie reprezentowały wszelkie postaci hybrydyczne, odmienne pod względem fizycznym, a więc w sposób wyraźnie zauważalny i niepodlegający wątpliwościom (Kowalski 1998: 361). Wobec tego każdego, kto wyróżniał się na tle grupy niezwykłymi cechami zewnętrznymi (np. ułomność fizyczna, ponadprzeciętny wzrost, nietypowy kolor włosów lub oczu), podejrzewano o związek z orbis extrior. Z kolei, na zasadzie symetrii, przybyszom zza granic znanego świata przypisywano liczne deformacje w budowie anatomicznej. Tę prawidłowość w postrzeganiu rzeczywistości najlepiej obrazuje formuła: każdy inny jest obcy i każdy obcy jest inny. Nawet jeśli powyższe przekonanie nie zawsze wyrastało z bezpośredniej konfrontacji z przedstawicielami danej grupy, jego utrwalaniu sprzyjała przekazywana w formie ustnych opowieści tradycja (zob. Stomma 1989: 92; Fiderkiewicz 1989: 124).

Wśród obcych, obok przedstawicieli innych nacji (Żydzi, Niemcy, Cyganie, Ukraińcy) i wyznawców innej religii, sytuowano także ludzi pozbawionych stałego miejsca zamieszkania, a co za tym idzie – również „swojej” społeczności (żebraków, wędrownych dziadów, pielgrzymów, uciekinierów), wszelkiego rodzaju odmieńców (ludzi posiadających nietypowe cechy fizjonomiczne i anatomiczne, chorych umysłowo, kalekich, ponadprzeciętnie pięknych lub brzydkich), osoby mające dostęp do świata transcendentnego (kapłan, znachor, czarownik) bądź sytuujące się w sferze liminalnej (kobieta miesiączkująca lub ciężarna, panna z dzieckiem) (Kowalski 1998: 361) oraz przedstawicieli innych stanów i profesji, to jest nie-chłopów i nie-rolników (mieszczanin, kowal, młynarz) (Stomma 2002: 75).

Typowy dla społeczeństw tradycyjnych etnocentryzm kazał sytuować grupę własną w środku świata, a więc w miejscu uprzywilejowanym, podczas gdy wszyscy obcy mieli zamieszkiwać bliższe lub dalsze rubieże cywilizowanego świata. Wzory kultury własnej stanowiły w tego typu światopoglądzie jedyny punkt odniesienia w waloryzacji innych grup, ich sposobu życia, wierzeń i obyczajów (Burszta 1998: 13). Wobec tego wszystko, co nie przystawało do matrycy „naszego świata”, zamieszkanego przez prawdziwych ludzi, twórców kultury i cywilizacji, należało uznać za nieludzkie, niecywilizowane i niekulturalne. Tego rodzaju podejście widoczne jest m.in. w chłopskich wyobrażeniach dotyczących ciała obcego, które z założenia musiało być inne, a przez ten fakt gorsze – niepełne, okaleczone czy zdeformowane.

Zwierzęce cechy obcych

Obcy, jako zamieszkujący bliżej niedookreślone obszary orbis exterior, a więc funkcjonujący poza prawem ludzkim, obowiązującym w przestrzeni oswojonej, nie mogli szczycić się mianem ludzi, a przynajmniej nie w pełni. Pogląd o zoomorficznym charakterze obcych (jego świadectwem mogą być m.in. zachowane maski postaci Żydów z obrzędów kolędniczych, ukazujące pokrzywione twarze z garbatym nosem, z brodawkami, ze znacznym owłosieniem; Fiderkiewicz 1989: 125) uprawdopodobnić miały przypisywane im deformacje i zachowania typowe dla zwierząt, niespotykane w społecznościach cywilizowanych. Żywiono zatem wobec obcych przekonanie o ich śleporództwie, zwierzęcej budowie anatomicznej, niemożności opanowania ludzkiej mowy, ludożerstwie czy wreszcie zwierzęcej genealogii.

Ślepi na świat przychodzić mieli np. Tatarzy krymscy, niemogący otworzyć oczu przez kilka dni po urodzeniu, oraz Żydzi, którzy do przejrzenia potrzebować mieli chrześcijańskiej krwi oraz hostii (Bystroń 1995: 53-54; Gryciuk, Moroz 1993: 90). W całej Polsce powszechne było także przekonanie, że Mazurzy przychodzą na świat niewidomi i dopiero po upływie dziewięciu dni zaczynają widzieć, co jednoznacznie pozwalało kojarzyć ich ze zwierzętami, których młode rodzą się ślepe. Konotacja ta wyrażana była wprost w popularnym poznańskim wyzwisku: „Psi narodzie, śleporodzie mazowiecki” (Bystroń 1995: 53). Śleporództwo znamionować miało także szewców, na co wskazuje zanotowana w Bochni rymowanka:

Gdy się szewczątko ulęgnie, patrzy na skórę jak pies,

Siedem dni nie widzi, słońcem się brzydzi,

Szkaradna bestyja szewc.

(Bystroń Jan, Megalomania narodowa: 53)

Na uwagę zasługuje tu nie tylko wskazanie na nietypową dla człowieka przypadłość szewskich noworodków, ale także nazywanie ich „szewczątkami” (a samego szewca – „bestyją”). Miano to – utworzone najwyraźniej na wzór nazw młodych zwierząt, jak koźlątko czy kurczątko – stanowi kolejny wskaźnik zoomorfizmu dzieci szewców, o których obcości decydowały względy klasowo-zawodowe.

Obcy nie tylko mieli rodzić się ślepi jak młode psów czy kotów, ale podejrzewano ich także o deformacje anatomiczne, wskazujące jednoznacznie na ich związek z królestwem zwierząt. Wierzono między innymi, że Kurpie rodzą się z ogonami (Stomma 2002: 43), Żydom, Hucułom i Białorusinom przypisywano nadzwyczaj bujne owłosienie, przywodzące na myśl sierść lub runo baranie (Stomma 2002: 42), natomiast o długowłosych przedstawicielach własnej społeczności mówiono: „ni to baba, ni to Żyd” (Paluch 1995: 117). Obcych miały też charakteryzować szczególnie ostre zęby oraz spiczaste lub wyjątkowo duże uszy, zapewniające wyostrzony słuch (Stomma 2002: 42), jak również niekształtność, a nawet monstrualność przyrodzenia, co miało podkreślać ich nadmierną pobudliwość seksualną (Libera 1995: 273).

Obok widocznych deformacji cielesnych w wyobrażeniach ludowych pojawiają się nieprawidłowości w budowie anatomicznej aparatu mowy, które miały uniemożliwiać obcym opanowanie ludzkiego sposobu komunikowania się. Warto w tym miejscu zauważyć, że za język właściwy ludziom uważano mowę rodzimą, dialekt grupy własnej, a wszelkie od niego odstępstwa piętnowane były jako odgłosy zgoła zwierzęce bądź wyśmiewane z racji swojego brzmienia. Najbardziej jaskrawe różnice językowe dostrzegano w mowie grup obcych etnicznie, co szczególnie wyraźnie podkreślano w odniesieniu do Niemców. Sama etymologia nazwy „Niemcy” wskazuje na niemotę ludzi, do których się odnosi, w przeciwieństwie do „Słowian”, którzy opanowali sztukę posługiwania się słowem (Bystroń 1980: 339). Mianem „niemiec” określano osobę niemą lub głuchoniemą (Pietkiewicz 1938: 439). Język niemiecki wyśmiewano jako dziwacznie brzmiący, a Niemców – jako niemogących opanować języka polskiego i posługujących się nim w sposób nieudolny, prowokujący sytuacje komiczne (Bystroń 1980: 340). Co ciekawe, znaczenia niemieckich słów: Deutsch Sprache – „język niemiecki” i deutlich – „mówić” wyraźnie wskazują, że sami Niemcy to właśnie siebie uważali za władających mową ludzką.

Jednak nie tylko język niemiecki budził niechęć jako nieludzki. Żywiono między innymi przekonanie, że „Francuzy bełkocą, bo majom takie długie języki, co je musom w gębie zwijoć” (Stomma 2002: 47). Hiperbolizacja fizycznych cech obcych także kazała wiązać ich ze światem zwierząt lub stworów mitycznych. Nienaturalna długość języka Francuzów mogła dodatkowo wskazywać na ich rozbudzony popęd płciowy i ponadprzeciętną wielkość genitaliów. Mowę Żydów nazywano z kolei szczekaniem – „Cicho Żydy niech sam rabin szczeka” (Stomma 2002: 47) lub szwargotaniem (Banasiewicz-Ossowska 2007: 100) i kojarzono ją z wrzaskiem, nieartykułowanym krzykiem: „Wrzeszczy jak Żydzi w bóżnicy”, „Krzyki jak w szkole żydowskiej” (Banasiewicz-Ossowska 2007: 100). Jak zauważyła Maria Fiderkiewicz:

Zgodnie z tradycyjnym myśleniem ludowym dziwaczne brzmienie języka jidysz czy hebrajskiego (podobnie jak języków obcych w ogóle) wynikało z anatomicznej inności „innych”, może dlatego dawne i współczesne maski przedstawiające Żydów [w obrzędach kolędniczych – przyp. E.W.], wyobrażają go jako człowieka bezzębnego z długim „ozorem” i wykrzywionymi wargami.

(Maria Fiderkiewicz, Wyobrażenia o Żydach w folklorze Beskidu Żywieckiego: 125)

Ludność chłopska w dźwiękonaśladowczej formie „sokoro-mokoro” wyśmiewała także dziwność brzmienia języka cygańskiego (Ficowski 1985: 338). Nieczysty i trudny w wymowie język Cyganów miał być według ludowej mitologii karą za kradzież gwoździ, którymi Jezus Chrystus miał zostać przybity do krzyża:

Żołnierze Piłata prosili Cygana-kowala, by zrobił cztery gwoździe do krzyża. Czwartym mieli głowę Chrystusa przebić. Żona Cygana schowała gwóźdź pod język. Kiedy żołnierze przyszli do kowala, jego nie było w domu, więc ona musiała z nimi rozmawiać – przebiła se język, dlatego ich język jest trudny, czerkodoczą (…)

(Magdalena Zowczak, Dlaczego Cygan kradnie?: 37)

Wydarzenie, jakie dokonało się w czasie mitycznym,rzutuje na funkcjonowanie społeczności cygańskiej w rzeczywistym świecie. Rana języka, uniemożliwiająca Cygance wyraźną artykulację, zostaje niejako przypisana wszystkim jej potomkom, których języki (narządy) uchodzą za symbolicznie okaleczone. Bliżsi sąsiedzi, posługujący się językiem brzmiącym w odmienny sposób, także posądzani byli o deformacje aparatu mowy. Wierzono między innymi, że Mazurzy mają posklejane zęby (Stomma 2002: 47), dlatego ich wymowa różni się od dialektów innych regionów.

O zwierzęcym charakterze obcych miały świadczyć również ich zamiłowania kulinarne, znacznie odbiegające od tego, co zwykło uważać się za cywilizowane. Chyba najbardziej drastycznym znamieniem obcości miał być domniemany kanibalizm reprezentantów odmiennych grup etnicznych (z wyjątkiem czarownic, nie posądzano o ludożerstwo swoich bezpośrednich sąsiadów czy przedstawicieli innych klas, ale raczej osoby bardzo odległe kulturowo). Jedzenie ludzkiego mięsa przypisywano Rosjanom, Francuzom (Bystroń 1980: 326-323), Żydom, których oskarżano o jedzenie chrześcijańskich dzieci lub picie ich krwi w celach rytualnych (Tokarska-Bakir 2008: 170-172; Stomma 1989: 91-92), oraz Tatarom, o których ludowe bajki głosiły: „wsadziuł tatar pastucha do pieca, upiék go i zjád” (Saloni 1908: 232).

Zoomorfizm obcych bywał tłumaczony w perspektywie mitycznej ich pochodzeniem od zwierzęcych przodków. Szeroko rozpowszechnione było między innymi przekonanie o zwierzęcej genealogii Żydów. Zgodnie z ludową wykładnią:

Wsadzili Żydzi świnię pod koryto i powiadajom do Pana Jezusa: „kieś taki prorok, to powiydz co tu jest pod korytem?” – „Świnia z prosiętami”, pedział P. Jezus. „No, jak wis?”, gadajom żydzi. Oni tu odkrywajom, a tu akurat świnia z prosientami.

(Stanisław Ciszewski, Lud rolniczo-górniczy z okolic Sławkowa: 39)

Opowieść ta w dosłowny sposób wskazuje na pokrewieństwo Żydów ze świniami i tłumaczyć ma objęcie wieprzowiny zakazem kulinarnym: „Żydzi nie jedzą świni dlatego, że to ich ciotka” (Ciszewski 1887: 39). Już w ikonografii średniowiecznej Żyda przedstawiano jako potomka maciory, ssącego jej sutki lub obejmującego jej zad (Jeziorski 2009: 65). Posiadanie zwierzęcych przodków przypisywano także Mazurom, jednak ich rodowód był o wiele bardziej skomplikowany. Wierzono bowiem, że Mazur wykluł się z jaja zniesionego przez sowę i wysiadywanego kolejno przez: sowę, srokę, woła, wilka i diabła. Jego wychowania podjęły się natomiast gąsior i świnia, dlatego „Mazurowie syczą jak gęsi, a uparci jak świnie” (Benedyktowicz 2000: 128).

Przekonanie o zoomorfizmie obcych przetrwało także w potocznych nazwach grup lokalnych: mieszkańców Ościłowa (powiat ciechanowski) nazywano cielakami, podwielickich chłopów – rysiami, Żmudzinów – kukuciami (kukułkami), natomiast Górali – kwiczołami (Bystroń 1995: 104).

Ciało obcego, naznaczone cechami zwierzęcymi, musiało budzić odrazę i niepokój. Człowiek z ogonem lub nadmiernym owłosieniem lokował się na granicy świata kultury, zarezerwowanego dla prawdziwych ludzi, i świata natury, stanowiącego domenę zwierząt. Obcy nie mówił, tylko szwargotał bądź szczekał, wydając z siebie odgłosy bardziej zwierzęce niż ludzkie, rodził ślepe dzieci, a ponadto rozsmakowany był w ludzkim mięsie. Niemożność jednoznacznego przyporządkowania osobnika do którejś ze znanych rzeczywistości czyniły z przedstawicieli odmiennych grup istoty hybrydyczne. Odmawiano im zatem pełni człowieczeństwa i stawiano w hierarchii bytów znacznie niżej niż pełnowartościowych ludzi.

Za najbardziej nieludzką z cech obcych należy bez wątpienia uznać kanibalizm, który sytuował ich już nie tylko w pozycji zwierząt, ale wręcz potworów, czyli istot, które w radykalny sposób sprzeniewierzały się obowiązującemu porządkowi rzeczy. Jedzenie ludzkiego mięsa uważano bowiem nie tylko za wyłączające z ekumeny człowieczej, ale także wykluczające kanibala poza margines wszelkiego normalnego stworzenia i zbliżające go do sfery demonicznej.

Demoniczność obcych

Wśród często przypisywanych obcym cech należy wymienić czarność, zarówno narządów wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Ciemna barwa organów wewnętrznych kojarzona była przede wszystkim z obcymi terytorialnie i klasowo, ale nie etnicznie. Powodem takiego stanu rzeczy była oczywiście niemożność przypisania im czarności zewnętrznej, fizjonomicznie bowiem przedstawiciele tych grup niczym nie różnili się od osób reprezentujących społeczność „swoich”. O czarne zabarwienie podniebienia mieszkańcy południowo-wschodnich części Polski oskarżali Rusinów, a Mazurzy – Żmudzinów („czarny jak Żmudzin”), którzy w taki sam sposób postrzegali Mazurów („u Mazura czarna rura”). Ponadto chłopi przekonani byli o czarności szlachciców, twierdząc, że „u szlachcica w zadku czarno” (Bystroń 1995: 51). W Poznańskiem znana była przyśpiewka:

Czy widzisz tam z daleka,

Jak szlachcic z góry (…)

A skąd wiesz, że to szlachcic?

Bo czarną (…) ma.

(Jan Stanisław Bystroń, Czarność obcych: 181)

Czarność przypisywano także przedstawicielom obcych nacji, np. na Kaszubach – słowackim oraz szwedzkim handlarzom („czarny jak Szwed”) (Bystroń 1995: 52). Powszechnie za czarnych uchodzili też Żydzi (Gryciuk, Moroz 1993: 89).

Czarność zewnętrzna charakteryzowała natomiast Cyganów, których fizjonomia wskazywała jednoznacznie na tę właśnie cechę. Materiał paremiologiczny pozwala przypuszczać, że na przekonanie o cygańskiej czarności składał się nie tylko charakterystyczny dla danej grupy etnicznej typ urody: „Czarny jak Cygan” (Kolberg 1977: 91), ale także swoiste dla niej zamiłowanie do ciemnego stroju: „Mucha w mleku abo Cygan w bieli” (Kolberg 1977: 91). Za znamienny należy uznać też fakt, że w liryce ludowej Cygan lub Cyganeczka ma zawsze czarne oczy, które w świetle tradycyjnej fizjonomiki znamionują osoby fałszywe, rzucające uroki (Paluch 1995: 73).

Czarna barwa symbolizowała grzech, śmierć, rytualną i fizyczną nieczystość (Benedyktowicz 2000: 134). Przed grzechem Kaina ziemia była kryształowo przezroczysta, dopiero w konsekwencji bratobójstwa i chęci ukrycia zbrodni przez zakopanie zwłok nabrała barwy czarnej jak zakrzepła krew (Zowczak 2000: 147). Jest to również kolor kojarzony ze śmiercią i mocami zaświatowymi, stąd wiara, że czarno umaszczone zwierzęta są wcieleniami demonów lub pomocnikami czarownic (Kowalski 1998: 225). Czarnym nazywano eufemistycznie samego diabła, a wyrażenia takie, jak „czarna rozpacz” czy „czarna przyszłość”, nie pozostawiają wątpliwości odnośnie do symbolicznej waloryzacji tej barwy (Kowalski: 1998: 225). Obok mitycznych sensów przypisywanych czerni, posiada ona także bardziej przyziemne, dosłowne znaczenie jako brud, zaniedbanie i nieczystość w sensie fizycznym (Benedyktowicz 2000: 133-134). Wobec nagromadzenia negatywnych znaczeń koloru czarnego nie dziwi fakt, że zewnętrzna czarność obcych etnicznie stawiała ich znacznie niżej w hierarchii grup ludzkich, gdzie na najwyższym szczeblu znajdowali się przedstawiciele społeczności własnej, następnie obcy-czarni wewnętrznie, a na samym końcu – obcy-czarni zewnętrznie jako najsilniej naznaczeni piętnem nieczystości (tak w planie symbolicznym, jak i materialnym).

O demonicznym charakterze obcych świadczyć miał też sposób, w jaki przyszli na świat. Należy wymienić tu dwa podstawowe zespoły wierzeń: pierwsze, dotyczące poczęcia przez istotę demoniczną, oraz drugie, koncentrujące się na porodzie. Pierwszą grupę najlepiej reprezentuje przekonanie o poczęciu Cyganów przez diabła. Cyganie mieli wywodzić się od „faraonów”, którzy zostali zatopieni podczas ucieczki Żydów przez Morze Czerwone, ale „ […] jedna Cyganka uratowała się […] Chwyciła się końskiego ogona i diabeł ją skurwił” (Zowczak 2000: 156). W tym krótkim zdaniu ludowy narrator zawarł wiele sensów, tłumaczących nieczystość narodu cygańskiego. Po pierwsze: zostali oni spłodzeni przez istotę demoniczną, waloryzowaną skrajnie negatywnie jako antagonista samego Boga. Po drugie: przyszli na świat wskutek pozamałżeńskiego aktu prokreacji i jako tacy otrzymują status bękartów, ludzi wykluczonych. Po trzecie wreszcie: Cyganka jako partnerka diabła sama nabiera cech istoty parademonicznej, wszak spółkowanie ze złym duchem stanowiło domenę czarownic, kobiet, które zaprzedały się diabłu i sprzeniewierzyły obowiązującemu porządkowi.

Druga sfera wyobrażeń o narodzinach obcych dotyczy momentu samego ich przyjścia na świat. Na szczególną uwagę zasługują w tym zakresie przekonania o Niemcach i Żydach. Ci pierwsi mieli narodzić się niewłaściwą stroną, to jest przez odbyt. Wierzono ponadto, że na świat wydał ich tym sposobem Piłat, co dodatkowo demonizuje rodowód narodu. Jeżeli bowiem protoplasta Niemców wydał wyrok na Jezusa, to ciężar tego grzechu i wynikające zeń potępienie – zgodnie z logiką myślenia mitycznego – spadły na jego potomków. W przypadku Żydów natomiast sądzono, że przychodzą na świat w sposób nienaturalny ze względu na budowę anatomiczną narządów rodnych Żydówek („Żydówki mają w poprzek”) oraz krótszą ciążę, mającą w przekonaniu ludu trwać tylko sześć miesięcy (Stomma 2002: 42). Wynaturzony poród stanowi jeden ze składników świata na opak, rzeczywistości przeciwstawnej wobec ustalonego porządku rzeczy, będącej domeną istot demonicznych. Przyjście na świat de culo czy rodzenie przez mężczyzn zinterpretować należy jako karykaturę porodu naturalnego, jego zaprzeczenie, a więc akt, który zgodnie z zasadą jednoznacznej waloryzacji opozycyjnych elementów, sytuować należy nie po stronie życia, ale śmierci. Podobnie wierzenia o budowie anatomicznej kobiet żydowskich każą ulokować Żydówki po stronie istot transgranicznych, zacierających naturalne podziały między kategoriami rzeczy i z tej przyczyny niebezpiecznych (Kowalski 2000: 26).

Wśród nietypowych właściwości ciał ludzi obcych etnicznie pojawia się specyficzny, nieprzyjemny zapach, który jednocześnie stanowić miał pretekst do ich unikania (Bystroń 1995: 55). Powszechność tego przekonania ilustruje porzekadło: „Żyd cuchnie czosnkiem i cebulą, Rosjanin – wódką, Niemiec – gównem, a Francuzom od jaj zalatuje” (Stomma 2002: 44). Każde z zawartych w przysłowiu stwierdzeń miało swoje uzasadnienie w szczególnym upodobaniu dla konkretnych pokarmów lub napojów (Żydzi i Rosjanie), w specyficznej dla danej grupy genealogii (Niemcy) czy przekonaniu o monstrualnych rozmiarach przyrodzenia (Francuzi), która to cecha znamionowała także diabła. Bardzo szeroko rozpowszechnione w całej Europie było przeświadczenie o smrodliwej woni wydzielanej przez ciała Żydów. Zapach ten często definiowano jako zapach kozła czy zdechłej kury (Gryciuk, Moroz 1993: 90) bądź jako odór czosnku i cebuli (Cała 1992: 25). Warto zauważyć, że wymienione rośliny, właśnie ze względu na swój intensywny aromat, uchodziły za doskonałe apotropeiony – ich woń miała odstraszać złe moce, dlatego wykorzystywano je w ludowej medycynie, zabiegach magicznych i wróżbiarstwie (Kowalski 1988: 42-45). Nie oznacza to jednak, że Żydzi z racji typowego dla siebie zapachu wolni byli od podejrzeń o kontakty z zaświatami – wręcz przeciwnie. Właściwości czosnku i cebuli, które w sytuacji obrzędowej (przeciwstawnej wobec stanu normalnego) stanowią o ich ochronnym charakterze, w momentach nienacechowanych oddziaływaniem sacrum działać będą odwrotnie, przyciągając siły nieczyste. Wobec tego każdy, kto pachnie zbyt intensywnie i nieprzyjemnie, może zostać posądzony nie tylko o zaniedbanie w sferze higieny, ale o kontakty ze światem demonicznym. Zgodnie z zasadą przeciwieństw, nienaturalnie piękny zapach charakteryzować miał osoby boskie, świętych i ludzi naznaczonych przez styczność z sacrum w wymiarze pozytywnym.

Obcych wprost utożsamiano z samym diabłem, który w powszechnej opinii pojawiał się jako istota na poły ludzka, na poły zwierzęca, „ (…) w postaci czarnego człowieka z rożkami na głowie, z nogami końskiemi, to koziemi lub koguciemi, z krowim ogonem lub krótkim zajęczym” (Rybowski 1906: 214). Nierzadko przypisywano i diabłu, i przedstawicielom obcych nacji również kulawość czy dziwny chód, co podkreślano m.in. w obrzędach kolędniczych, zwłaszcza w odgrywanych postaciach Żydów (Fiderkiewicz 1989: 125), a nawet w wytwarzanych zabawkach, czego świadectwem jest kiwająca się za sprawą sprężyny figurka Żyda (Pilichowska 1989: 130). W wypadku przedstawicieli ostatniej nacji związek z biesem w świetle ludowych przekonań był zdecydowanie silniejszy, czego świadectwem mogą być zabawki ukazujące diabła do spółki z Żydem, jak również przysłowia: „Gdy diabeł nie może Żyd mu dopomoże” czy „Myślał, że ujął Żyda za nogi, a on chwycił diabła za rogi” (Pilichowska 1989: 133).

Samego diabła często przedstawiano w stroju typowym dla grupy sąsiedzkiej, w Polsce głównie niemieckim. Jeśli podstawowe cechy diabła porównamy z opisem Tatara, okaże się, że obie postaci są niemal tożsame:

Tatar to wyglądał strasznie: był silny, gruby, barczysty, brzuch mioł obwisły, nogi krótkie, a stopy jak podolski złodziej. Kark mioł gruby, łeb jak świeć, papucie mioł okropne, okropne, a na środku czoła mioł jedno ślipie. Broda zaś mioł przyrośnięto do piersi, która mu nigdy nie pozwoliła podnieść głowy do góry. Ale jeszcze jedną mieli straszną wadę te Tatary (…): piekli ludzi żywcem w piecach chlebnych i to potem zjadali!

(Janina Hajduk-Nijakowska, Nie wszystko bajka: 28)

Powyższy opis stanowi nagromadzenie cech zarówno zwierzęcych, jak i demonicznych, czyniąc z Tatara istotę bliską diabłu, być może nawet odeń gorszą, bo lubującą się w jedzeniu ludzkiego mięsa. Obok cech fizycznych powszechnie przypisywanych demonom, również deformacje scharakteryzowane jako zoomorficzne zbliżają obcych do zaświatów. Każde bowiem wykroczenie poza ustalone kategorie stanowi akt transgresji, przejścia ze świata ludzkiego, rządzonego prawami boskimi do świata demonicznego, w którym rządzą reguły stanowione przez szatana.

Artykuły powiązane