Białoszewski – percepcja świata w Obmapywaniu Europy – polisensoryczność

Percepcja świata w tomie Obmapywanie Europy, w którym Miron Białoszewski opisał swój rejs „Stefanem Batorym” wzdłuż wybrzeży Europy odbyty w marcu 1981, angażuje wszystkie zmysły. Interesująca jest zwłaszcza rola zmysłu wzroku w oswajaniu statku, podpatrywaniu zachowań pasażerów, tworzeniu przetransponowanej w materię języka mapy Europy. Bohater nie poprzestaje na byciu obserwatorem; pragnie doświadczyć wszystkimi zmysłami, zobaczyć z bliska, „wejść” w widok.

Gdy inni uczestnicy rejsu grzeszą obżarstwem i pijaństwem przy suto zastawionych stołach, bohater Obmapywania… konsumuje widoki, pożera świat. Określenie „konsumowanie na chama świata” (Trznadel-Szczepanek 1983: 33), użyte przez Białoszewskiego w wywiadzie, oznacza z jednej strony percepcję łatwą i nie wymagającą od obserwatora wysiłku: widoki same przecież podpływają do patrzącego, z drugiej staje się synonimem niezależności, wyborem drogi pod prąd, własnego „chamskiego” podejścia do różnorodności i bogactwa świata, bez pomocy mylących się wciąż przewodników i niekompetentnych historyków sztuki. „Konsumowanie na chama” zakłada bezpośrednie, zmysłowe spotkanie ze światem, poznanie przez autentyczne doświadczenie. Turysta przedstawia się jako ktoś więcej niż obserwator, ktoś, kto konsumując, bierze w posiadanie, podbija świat.

Realne, autentyczne spotkanie z wybrzeżami Europy, fizyczne, zmysłowe, namacalne poznawanie jej kształtu z pokładu statku zmienia się właściwie w tworzenie mapy na nowo, tym razem za pośrednictwem języka, mapy własnej, oznaczonej indywidualnymi przeżyciami, doświadczeniami, wrażeniami:

Miron Białoszewski : Obmapywanie Europy: 193

Objeżdżamy Europę. Objeżdżamy mapę. Znaną z dzieciństwa. Mapa wisi koło wejścia na jeden z górnych pokładów. Zawsze na niej zaznaczona najnowsza trasa. Jedziemy w stronę czubka Europy południowo-zachodniego. Czyli cypla Portugalii. Tak zwana Zatoka Baskijska. Kołysze mocniej niż poprzednio. Ale i tak jest dobrze. Zresztą to kołysanie wprowadza mnie w ekscytację.

W powyższym cytacie dwie podróże: realna i palcem po mapie, imaginacyjna, łączą się w jedno, nakładają się na siebie. Z jednej strony otrzymane informacje jednoznacznie wskazują, że przedmiotem opisu narratora-Mirona jest mapa, a nie widok z pokładu statku. Z drugiej jednak strony opis podróży przekracza charakterystyczną dla mapy umowność, mapa „znana z dzieciństwa” (Białoszewski 2000: 193) zostaje skonfrontowana z realnością, dochodzą nowe zmysłowe bodźce: kołysanie statku i towarzyszące temu wrażenie ekscytacji, które upewniają, że to coś więcej niż podróż palcem po mapie.

W dalszej części Obmapywania… padają słowa: „Objeżdżamy mapę Europy na żywo” (Białoszewski 2000: 201). Z perspektywy pasażera statku, gdy wszystko było w ruchu, wszystko podjeżdżało, podpływało” (Trznadel-Szczepanek 1983: 33), to właśnie kontynent okazywał się elementem dynamicznym, a podróżnik bez większego trudu mógł konsumować świat z pokładu widokowego. „Konsumowanie na chama” (Trznadel-Szczepanek 1983: 33) i „obmapywanie” „na żywo” (Białoszewski 2000: 201), dwie znacząco przez Białoszewskiego podkreślane czynności, przychodziły mu więc bez wysiłku.

Rozległy widok, a także znaczna — ze względu na rozmiary statku — wysokość, na której znajduje się pokład, pozwalają porównać sytuację percepcyjną obserwatora-uczestnika rejsu i obserwatora-mieszkańca wysokiego piętra bloku:

Miron Białoszewski : Obmapywanie Europy: 215

Kładę się na swoim łóżku na dziewiątym piętrze. Kołysze mną. Wspomnienie, teraźniejszość, pomieszanie. Idę do okna, wyglądam. Tak, jestem dalej na jakimś statku, tym czy nie tym, wszytko jedno. I wszystko jedno, czy to, co widać pode mną, płynie, czy nie płynie. Tak jakby płynęło.

Odautorska sugestia w Obmapywaniu zestawiająca w jedno pokój w mrówkowcu i kajutę na „Stefanie Batorym” zachęca do porównania, czy technika opisów widoków z pokładu statku przypomina tę charakterystyczną dla opisów prowadzonych z okna bloku. Zbieżna dla obu sytuacji jest bez wątpienia ciekawość narratora-Mirona zaintrygowanego wszystkim, co się dokoła niego znajduje, zarówno na osiedlu mieszkaniowym, jak i na statku. To właśnie ta bezinteresowna ciekawość świata, która w Chamowie popychała go do okna, na „Stefanie Batorym” zachęca do „latania” (Białoszewski 2000: 191) na górny pokład, wpatrywania się w fale z pozoru bardzo do siebie podobne. Wnikliwy obserwator potrafi rozróżnić ich zmienne kształty, tak jak w powtarzalnym rytmie życia blokowiska umiał każdego dnia dostrzec coś nowego. Bohater wpatruje się w widok nieruchomo, zahipnotyzowany przez wzburzoną wodę. Patrzenie w morze na kołyszącym się statku samo z siebie wprowadza w trans:

Miron Białoszewski : Obmapywanie Europy: 191-192

W dzień chodzę na górny pokład kryty, siadam na krześle obok innych ludzi, którzy też siedzą na krześle. I patrzę w morze, tak jak oni patrzą w morze. Można tak patrzeć godzinami. (…) Morze się kołysze. Morze. Ocean… Bardzo piękne. Nie wyobrażałem sobie, że aż tak. Zielone. Gdzieniegdzie brązowe koła. Pytałem starego marynarza, co to jest to brązowe. On mi wytłumaczył, że to plankton. (…)
Woda pieni się, iskrzy. Przybiera różne kształty. Kiedy tak siedzieć i wpatrywać się, a okręt do tego kołysze, popada się w trans.

Spojrzenie Mirona ma w sobie coś więcej niż tylko głód wizualnej konsumpcji. Bohater dokonuje selekcji, zdobywa się na wartościowanie — Atlantyk bardziej na niego oddziałuje niż spokojne Morze Śródziemne:

Miron Białoszewski : Obmapywanie Europy: 197

Morze niebieskie. Jeżeli się przyjrzeć z niższego pokładu, to jest zielone. Ale z wyższego jest niebieskie. Mniej ciekawe od Atlantyku. (…) Lubię chodzić na ten najwyższy pokład i patrzeć na morze. Nie wprowadza mnie już w takie zapamiętanie jak Atlantyk podczas zimnych wiatrów. Raczej takie zamyślenie, jednakowizna, ładność.

Wpatrywanie się w morze staje się rodzajem wizualnego eksperymentu, rozpoznania siebie, własnych odczuć, tych euforycznych, kontemplacyjnych i transowych. Opisy spotkania z morzem z Obmapywania prowadzone są przeważnie z punktu widzenia nieruchomego bohatera, który siedzi bądź stoi, wpatrując się w rozkołysane fale. Kontemplacyjne skupienie nie wyklucza dynamicznego odbioru rzeczywistości, wręcz przeciwnie — pozwala zanurzyć się w transie i jednocześnie prawdziwie zachwycić zmiennością świata.

Obok opisów morza na kartach Obmapywania znalazło się też świadectwo spotkań z lądem — „podpływającą” (Trznadel-Szczepanek 1983: 33) do obserwatora Europą. Konstantynopol — cel wypraw krzyżowych — nie przestaje i w Obmapywaniu być czymś więcej niż tylko kolejnym punktem na mapie Europy czy jedną z wielu atrakcji rejsu. Choć bohater Obmapywania zdaje się odnotowywać wszystko, co towarzyszy pierwszemu zetknięciu z Konstantynopolem, z warunkami pogodowymi włącznie, w opisie samego widoku jest dość oszczędny w słowach. Patrzy, ale nie opisuje, raczej nazywa. Zdawkowe informacje układają się w pocztówkową panoramę Konstantynopola — widok z kilkoma kopułami i minaretami górującymi nad miastem. Podobnie „opisywał” Białoszewski panoramę z mrówkowca, wymieniając zarysowujące się na horyzoncie wieże i kopuły warszawskich kościołów. Równocześnie, jak w Rozkurzu reprodukcja obrazu El Greca pobudzała Mirona i Le. do dyskusji, a w Chamowie widoki z mrówkowca wymagały przełożenia na medium języka, by niewidoma Jadwiga mogła je „zobaczyć”, tak i podczas rejsu „Stefanem Batorym” doświadczenie wzrokowe budzi chęć wyjścia w stronę drugiego człowieka, domaga się językowego dopełnienia — rozmowy. Tak jak oglądając morze z pokładu widokowego, Miron — uczestnik rejsu chciał wiedzieć, co to jest „to brązowe” (Białoszewski 2000: 192), tak teraz w sylwecie miasta pragnie rozpoznać sławną Hagię Sofię. Oglądając wnętrze zabytkowej świątyni, bohater Obmapywania będzie pytać o subtelną zależność między widzeniem a wiedzą, konfrontować oczekiwania z realnym doświadczeniem.

Na kartach Obmapywania, ale też i innych próz Białoszewskiego, częstym zabiegiem jest porównanie obcego miasta, miejsca, architektury, zwyczajów — z tym, co swojskie i dobrze znane. W Obmapywaniu dominują nie tyle zestawienia miejsc obcych ze znanymi, a więc próby kulturowej przekładalności obcego na znane, co konfrontacje rzeczywistości naocznie doświadczanej w podróży z jej zapośredniczonym przez media obrazem przywoływanym z pamięci. Przez media należy rozumieć zarówno język, a więc świadectwa lektur i rozmów, jak i obraz — film, ilustrację, fotografię, malarstwo. W efekcie tworzą się wizualizacyjne porównania według wzoru: „coś jest jak na obrazku / w filmie”, przy równoczesnej możliwości zaprzeczenia podobieństwu: „coś jest inne niż na obrazku / w filmie”. W Obmapywaniu Europy wspomina się o londyńskich czerwonych piętrowych autobusach „jak na obrazku” (Białoszewski 2000: 188), bazarze w Konstantynopolu znanym „ze słyszenia i z obrazków” (Białoszewski 2000: 211), Samuelu Johnsie znanym „z czytania” (Białoszewski 2000: 188), ale i o uliczce przed kościołem św. Pawła w Londynie, na której nie ma tłumów jak w dickensowskim filmie. Percypowany widok przywołuje w pamięci obserwatora zapośredniczony, czy to przez lekturę czy film, obraz danego miejsca. „Teraz jestem tu” (Białoszewski 2000: 202) — mówi bohater Obmapywania, podkreślając w ten sposób, że oto mimo trudności udało się, spełniło się marzenie o osiągnięciu nieosiągalnego. Co jednak, gdy realna Raguza i prawdziwe Ajaccio nie przypominają tego z filmu / obrazka / książki, a nawet więcej — nie dorastają do wyobrażeń? Narrator-Miron pragnie autentyczności, chce poznać obcą rzeczywistość taką, jaka jest, a to wymusza konieczność zweryfikowania różnic między wyobrażonym a widzianym.

Widzenie aktywizujące wiedzę i pamięć, do mistrzostwa doprowadzone w Pamiętniku z powstania warszawskiego, jest obecne i w Obmapywaniu Europy. Obdarzony świadomością wizualną narrator-Miron po raz kolejny udowadnia, że nie „konsumuje na chama świata”. Jego spojrzenie, mimo prób upozorowania go na niewinne i nieuprzedzone, można raczej nazwać — zgodnie z klasyfikacją Johna Urry’ego (Urry 2007) —zapośredniczonym albo inaczej zmediatyzowanym (mediatised gaze), a więc takim, które wychwytuje i rozpoznaje motywy z innych mediów. „Tyle widziałem, w tylu miejscach już byłem” (Białoszewski 2000: 203) — mówi narrator-Miron. Tak bogatych wizualnych doświadczeń nie sposób odrzucić. Stale obecne w pamięci będą wpływać na odbiór tego, co oglądane w podróży.

Skoro można podróżować nie wychodząc z domu, to można też „obmapować” rzeczywistość, „obmapować” Europę na żywo, przy udziale swojej cielesności, unieruchamiając kontynent w niby-dziennikowej prozie. Nieprzypadkowo na kartach Obmapywania tak często mówi się o fizjologii: poszukiwaniu pisuaru czy toalety, przypadkowym seksie współlokatora z przyjaciółką z innej kajuty, obżarstwie uczestników rejsu, sflaczałych ciałach turystów opalających się na pokładzie statku. Podróż „Stefanem Batorym” to podróż cielesna, zmysłowa. Stworzony przez Białoszewskiego bohater męczy się, odczuwa ból serca, ma odciski i pęcherze na stopach. Podróż wypełnia jego codzienną aktywność, przenika do jego snów. Odczucia ciała bywają czasem tak intensywne, że odwracają uwagę od zabytków, stają się wobec nich konkurencyjne. A to powoduje, że w kadr spojrzenia przedostają się szczegóły z codzienności, które zbliżają europejskie miasta i Chamowo: bezpańskie żółte psy na ulicach Aten, śliskie schody na Areopag, przekupka sprzedająca pocztówki za grosze. Narrator odnotowuje też swoje percepcyjne zdziwienia, jak choćby to, że londyński plac Piccadilly jest trójkątny, a nie okrągły, „Erechtejon w rusztowaniach” (Białoszewski 2000: 206), a „kariatydy małe” (Białoszewski 2000: 206). To naturalne, że takie konfrontacje się pojawiają. Muszą się pojawić na przecięciu wiedzy, czyli tego, co już się widziało, czego się obserwator spodziewa, i widzenia, czyli tego, co tu i teraz naocznie obecne, percypowane w takim, nie innym kontekście, oświetleniu, stanie ciała i ducha. Dopiero wówczas powstaje pełny obraz rzeczywistości, w którym znajdzie miejsce także to, co na pozór marginalne i nieistotne. Białoszewski niejednokrotnie zaświadcza swoimi tekstami, że równie ważne może być to, co obok, poza oficjalną trasą zwiedzania.

Źródła

Źródła

  • Białoszewski Miron, „Obmapywanie Europy, czyli dziennik okrętowy” (1988), cyt. za: „Utwory zebrane”, t. 9: „Małe i większe prozy opublikowane po roku 1980”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000.

Opracowania

  • Trznadel-Szczepanek Anna, „To w czym się jest. Rozmowa z Mironem Białoszewskim w dniu 2 II 1983”, „Twórczość” 1983, nr 9, s. 29–38.
  • Czermińska Małgorzata, „Małe i wielkie podróże Mirona Białoszewskiego”, [w:] „Pisanie Białoszewskiego. Szkice”, pod red. Michała Głowińskiego i Zdzisława Łapińskiego, Wydawnictwo IBL, Warszawa 1993.
  • Kajtoch Jacek, „Gadane dzienniki podróży”, „Gazeta Krakowska” nr 257 z 3.11.1988.
  • Korwin-Piotrowska Dorota, „Językowy obraz świata w Obmapywaniu Europy Mirona Białoszewskiego”, [w:] tejże, „Powiedzieć świat. Kognitywna analiza tekstów literackich na przykładach”, Universitas, Kraków 2006, s. 65–81.
  • Michałowski Piotr, „Mironistyka, czyli ostatnia książka Białoszewskiego”, „Nowe Książki” 1989, nr 12
  • Pieńkosz Konstanty, W Ameryce jak w Garwolinie, „Literatura” 1988, nr 1
  • Sobolewski Tadeusz, „Nie bój się nic”, „Res publica” 1989, nr 5.
  • Świrek Anna, „Relacja z podróży (Obmapywanie Europy, czyli dziennik okrętowy)”, [w:] tejże, „Z gatunkiem czy bez… O twórczości Mirona Białoszewskiego”, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Zielona Góra 1997.
  • Urry John, “Spojrzenie turysty”, przeł. Alina Szulżycka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007.
  • Wieczorkiewicz Anna, „Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży”, Universitas, Kraków 2008

Artykuły powiązane