Passiones – literackie opisy męczeństwa

Tradycja piśmiennictwa pasyjnego – bardzo dobrze ugruntowana w literaturze chrześcijańskiej od starożytności do XVII w. – może wydawać się dość jednorodna, obejmuje bowiem zespół pism, których warstwa fabularna konsekwentnie wiąże się z zagadnieniem martyrium – męczeńskiej śmierci za wiarę. Co jednak istotne, ze względu na wartość historyczną narracji oraz ich literacko-kulturową proweniencję utwory pasyjne możemy podzielić na kilka grup: pasje ewangeliczne, pasje ewangeliczno-apokryficzne, akta męczenników, męczeństwa historyczne, hagiograficzne opisy męczeństwa oraz legendy męczeńskie. Pasje ewangeliczne wolno uznać za teologiczny i aksjologiczny fundament późniejszej literatury męczeńskiej. Z jednej strony, relacje o męce i krzyżowej śmierci Chrystusa (Mt 26,47-27,56; Mk 14,53-15,39; Łk 22,63-23,49; J 18,28-19,37) posiadają wartość medytacyjną i parenetyczną, z drugiej – stanowią źródło europejskiej topiki pasyjno-dolorystycznej, a także ważną inspirację literatury apokryficznej. Fizyczne cierpienia Jezusa – pojmanego, męczonego i ukrzyżowanego – już w chrześcijańskim antyku były przedmiotem refleksji modlitewno-liturgicznej i ascetyczno-mistycznej; w pierwszych wiekach powstały również pierwsze apokryficzne fabuły pseudohistoryczne (np. napisana w języku greckim Ewangelia Nikodema – tzw. Akta Piłata z IV w. upowszechnione w przekładzie łacińskim jako Acta Pilati). Co ciekawe, w wiekach średnich – od XII/XIII stulecia począwszy – sceny pasyjne stały się jednym z głównych obszarów manifestowania i przeżywania emocji związanych z doświadczeniem religijnym. Rozmyślanie i opłakiwanie męki Chrystusa, a także compassioCompassio – współcierpienie połączone z zewnętrznymi praktykami ascetyczno-pokutnymi, znalazło się w centrum zarówno prywatnej pobożności, jak i kultu publicznego. Szczególny nacisk kładziono na kontemplację fizycznego cierpienia Zbawiciela. Oczywiście, największy ładunek uczuciowy niosły ze sobą relacje o biczowaniu Chrystusa, o zadawanych mu torturach, o aktach poniżenia i jego bolesnym konaniu. Jak wiemy, obrazy te przez ewangelistów zostały przekazane w toku oszczędnej, subtelnej narracji, która okazała się jednak zbyt lakoniczna w kontekście potrzeb szerokich mas wiernych. Zachęcało to autorów do działań rekonstrukcyjnych, kompensujących niedostatek szczegółowych informacji na temat krzyżowej męki Zbawiciela. Tendencja ta przyczyniła się do powstania obfitego nurtu poetyckiej, prozatorskiej i misteryjnej twórczości apokryficzno-pasyjnej, popularnej także w polskim piśmiennictwie religijnym. Zachowały się zarówno utwory wierszowane – np. Władysława z Gielniowa Żołtarz Jezusów, jak i prozatorskie – np. Baltazara Opeca Żywot Pana Jezu Krysta, anonimowa Sprawa chędoga o Męce Pana Chrystusowej, polska adaptacja Ewangelii Nikodema czy Rozmyślania dominikańskie. Szczególnie interesujący wydaje się utwór ostatni, który powstał ok. 1530 r. i stanowił kompilację różnych źródeł łacińskich – wyselekcjonowanych tak, by jak najdokładniej zrelacjonować fizyczne cierpienie Chrystusa. Warto podkreślić, że polski tekst – nb. posiadający wyraźne cechy religijności ludowej – obfituje w werystyczne, niezwykle plastyczne opisy scen pasyjnych, niekiedy zdradzające „fizjologiczne” zacięcie autora, np.:
Anonim : Rozmyślania dominikańskie: 311 I był spracowan, aż się począł pocić krwawym potem, bo kropie krwawe przez sukienkę płynęły aże na ziemię. Bo w niem więcej krew panowała, bo był przeznaczysszej natury sangwinis. A przetoż krew jego rzuciła się ku sercu jego, potem rozeszła się ku stawum jego. Takoż ze wszech stawow i członkow płynęła krew czysta i błogosławiona kropiami przez sukienkę aż na ziemię.
W Rozmyślaniach nietrudno też dostrzec szczególne upodobanie autora do ekspozycji okrutnych, często makabrycznych elementów męki i konania Jezusa, które miały oddziaływać na emocje, wyobraźnię oraz pobożnościowe odczucia odbiorców. Była to tendencja dość typowa dla szeroko pojętej literatury pasyjnej – zarówno ewangeliczno-apokryficznej, jak i hagiograficzno-legendowej. Opisy męczeństwa miały bowiem funkcję medytacyjno-kommemoratywną; unaoczniały skalę okrucieństwa wrogów chrześcijaństwa, a przede wszystkim ewokowały rozmiar poświęcenia, miłości oraz heroizmu Chrystusa, nb. będącego archetypalnym wzorem dla późniejszych martyrum. Warto tu zwrócić uwagę na naturalizm i sensualne nasycenie pasyjnych deskrypcji:
Anonim : Rozmyślania dominikańskie: 312-313, 320, 324, 330 Jąwszy Jezusa, plwali i poszyjki ciężkiemi bili jego najśliczniejsze oblicze. I był tu Pan Jezus i zekrwawion. A kiedyż tak ciężko bili i targali Pana Jezusa powrozy i łańcuchy, ktoremi za szyję, za ręce i w poły zawiązali. I był brzęk i źwięk łańcuchow około Jezusa, siepając kożdy k sobie, sprośnie łając Jego miłości. I nie mogł się już pokrzepić na nogach od ciężkiego ubicia, padł jest na ziemię najmilejszy Jezus jako długi. A tedy oni nędznicy jęli barzo gniewliwie kopać i deptać jego Boskie ciało, jego głowę tłuc o ziemię. I jego oblicze naśliczniejsze nogami kopali i pchali przez lutojści, bili w głowę i po plecach, i włoczyli Jezusa za szyję po ogrodu. A drudzy skacząc nań kolany, tłoczyli ku ziemi. O, tu namilejszy Pan roztrącił o kamień twarz i oblicze swoje, i głowę, i płynęła tu krew z ust jego. […] A tedy przybieżawszy jeden mając zielazną rękawicę, uderzył Pana Jezusa między ocz, aż padł na wznak daleko i roztrącił się. A takoż wszyscy kopali nogami Pana wszej chwały, śmiejąc się z niego. A zasię posadziwszy go na stołku, jedni z tyłu w plecy, drudzy w piersi jednym razem uderzyli. Tako miły Jezus jęczał jako źwirzątko, bociem odetchnąć nie mógł przed ciężkiemi azy. Takoż siedział Pan wszego świata, skurczywszy się od boleści a oni biegając około Jezusa, pokrzykali, kopając nogą między oczy jego. […] A gdyż zwlekli Jezusa i wiedli na to miejsce, gdzie karano złośniki, jęli gotować nań miotły, bicze srogie, węzłowate i pęgi żelazne, i łańcuchy z aczkami, i powrozy. […] A kiedy Pan Jezus był na krzyżu silno rozciągnion, dopiroż jęli rękę prawą przybijać onem miąższem goździem. I bili ciężko młoty w prawą rękę, i był zwięk od młotow w miąższy gwoźdź, i przybili rękę Pana Jezusa. O, niewymownaż to boleść była, bo tego drudzy dowodzą, iż gwoźdź przybijali nie w dłoń ręki, ale w kość ręki. […] I przewlokły się żyły z ręki z gwoździem aże na drugą stronę krzyża.
A zatem ekspozycja skali doznań bólowych była w Rozmyślaniach nieodłącznym elementem „obrazków […] które człowieka wielce mogą pobudzić ku nabożnemu rozmyślaniu męki gorzkiej i niewinnej Jezusa miłościwego” (Anonim A 1996: 309). Warto podkreślić, że medytacyjno-kommemoratywna funkcja pasji Chrystusowej – wyeksponowana w tekście w sposób jawny i bezpośredni – służyła ukierunkowaniu recepcji tekstu i miała zapobiec zjawisku biernego odbioru fabuły. Oczywiście, w opisujących mękę Pańską zabytkach europejskich okrucieństwo również bywało poddawane teologicznej i psychologicznej interpretacji. Np. w apokryficznej legendzie na Wielki Piątek odnajdujemy konstatację, że męka Pańska była wielka pod względem „goryczy cierpienia i wyszydzań”, lecz dla ludzi płodna w trojaki pożytek: odpuszczenie grzechów, dar łaski i udział w chwale Zbawiciela. Dowiadujemy się także, że wielkość cierpienia Jezusa wynikała z pięciu przyczyn: hańbiącego miejsca śmierci, niesprawiedliwego skazania, cierpienia pośród bliskich oraz przyjaciół, delikatności ciała, wreszcie – bólu przenikającego wszystkie jego członki i zmysły (Jakub de Voragine 1983: 35). Z kolei najstarszymi tekstami zaświadczającymi o przebiegu prześladowania i sądzenia chrześcijan są akta męczenników (acta martyrum) oraz tzw. męczeństwa (passiones). Akta męczenników to posiadające walor dokumentarny oraz niepodważalną wartość historyczną relacje, które zostały sporządzone na podstawie oficjalnych stenogramów z publicznych procesów sądowych. Relacje te były przepisywane przez przekupionych sekretarzy lub przez wyznawców, którzy w związku z pełnionymi funkcjami administracyjnymi mieli bezpośredni dostęp do rzymskich archiwów. Szczegółowo odtwarzały one przebieg przesłuchania, a więc dialogu pomiędzy urzędnikiem a pojmanym. W zakończeniu dokumentu zawsze podawano wyrok, niekiedy dopisywano także – ręką chrześcijańskiego kopisty – informację o egzekucji oraz pochówku skazanych. Oto np. w Aktach męczeńskich św. Justyna i towarzyszy czytamy:
Anonim : Akta męczeńskie św. Justyna i towarzyszy: 24 Prefekt Rustykus taki wydał wyrok: „Ci, którzy nie chcieli ofiary złożyć bogom i usłuchać rozkazu Samowładcy, mają być ubiczowani i odprowadzeni na karę ścięcia, zgodnie z prawami”. Święci męczennicy, chwaląc Boga, szli na miejsce do tego przeznaczone, gdzie im głowy pościnano. I wyznając Zbawiciela, dokonali swego męczeństwa. Niektórzy wierni zaś zabrali ukradkiem ich zwłoki i złożyli je w miejscu stosownym z pomocą łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
Niestety, ocalała tylko niewielka część autentycznych źródeł procesowych, ponieważ władze cesarstwa konfiskowały i niszczyły wszystkie odpisy znalezione w czasie rewizji chrześcijańskich posiadłości, domów, kryjówek. Część akt próbowano odtworzyć z pamięci, jednak zrekonstruowane teksty nie miały z oczywistych względów pierwotnej wartości poznawczej. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na ocalałe pisma oryginalne tj. wspomniane powyżej Akta św. Justyna, a ponadto Akta męczenników scylitańskich czy Akta prokonsularne św. Cypriana. Nb. teksty te są istotne nie tylko ze względu na swój niezaprzeczalny walor historyczny i parenetyczny, ale także z uwagi na ich znaczenie dla rozwoju europejskiej tradycji hagiograficznej i legendowej. Natomiast tzw. męczeństwa – passiones – to autentyczne relacje naocznych świadków z aresztowania, pobytu w więzieniu, procesu i egzekucji chrześcijan, nierzadko uzupełnione obszernym odautorskim komentarzem teologicznym, moralnym, obyczajowym. Podobnie jak w przypadku akt, wiele tekstów pasji zaginęło, a ustne świadectwa – z upływem czasu zatracające rys dokumentarny, realistyczny – stały się fundamentem egalitarnej tradycji pasyjnej, w której drastyczne opisy oraz sceny przemocy podlegały szczególnie intensywnej amplifikacji (zob. poniżej) i były swoistym potwierdzeniem nadludzkich możliwości świętych. Natomiast ocalałe starożytne zapisy męczeństwa możemy uznać za w pełni wiarygodne źródła do poznania historycznych postaci męczenników oraz realiów związanych z prześladowaniami starożytnego Kościoła. Do zachowanych zabytków należą chociażby Męczeństwo Polikarpa, Męczeństwo Perpetuy i Felicyty czy Listy gminy z Vienne i Lyonu do gmin chrześcijańskich w Azji i Frygii. Warto przytoczyć fragment przynajmniej jednej z tych relacji, zwracając szczególną uwagę na jej psychosocjologiczną dojrzałość, na skąpość naturalistycznych akcentów oraz na pogłębienie duchowej warstwy tekstu, zrealizowane m.in. przy użyciu niezwykle nośnych i czytelnych toposów „atlety Chrystusowego”, „wieńca zwycięstwa” oraz „ofiarnej rzezi”:
Anonim : Listy gminy z Vienne i Lyonu: 26 Tak więc Maturusa, Sanktusa, Blandynę i Attalosa zaprowadzono do amfiteatru na pastwę dzikich zwierząt i na publiczne widowisko dla nieludzkich pogan. Był to dzień walki ze zwierzętami, dla naszych właśnie męczenników przygotowanej. Maturus i Sanktus przeszli w amfiteatrze znowu przez wszelkiego rodzaju katusze, tak jakby zgoła jeszcze nic nie wycierpieli, a raczej jak atleci, którzy przeciwnika już w całym szeregu zapasów pokonali i stają tylko do walki o wieniec zwycięstwa. Raz jeszcze, według miejscowego zwyczaju, musieli znieść biczowanie, szarpanie przez dzikie bestie, i wszystko, czego w swym szaleństwie lud żądał wśród okrzyków, podnoszących się ze wszystkich stron. W końcu posadzono ich na żelazne krzesło, skąd ich dusił swąd własnych ciał przypiekanych. Lecz i to nie zaspokoiło pogan, ale szaleństwo ich jeszcze się wzmogło, bo chcieli pokonać ich wytrwałość. Mimo wszystko jednak z ust Sanktusa nic innego nie usłyszeli, jak tylko słowo wyznania, jakie powtarzał od samego początku. Wszyscy długo pozostali przy życiu wśród tej walki zaciętej, a wreszcie poszli na rzeź ofiarną. Przez cały ten dzień oni sami dawali światu widowisko i sami zastąpili inne urozmaicenia, jakie zwykłe dawano przy walkach gladiatorskich.
W tym samym nurcie teologiczno-ideowym oraz estetycznym pozostają passiones wchodzące w skład elitarnych, zakorzenionych w tradycji patrystycznej pism hagiograficzno-parenetycznych, które powstawały zarówno w starożytności, jak i w wiekach średnich oraz w dobie potrydenckiej. Fundamentalną cechą wszystkich tych zabytków jest troska o wierność faktom historycznym, a co najmniej o realizm prezentowanych obrazów. Heroizm męczenników ukazywany jest tu bez wynoszenia bohaterów ponad ludzką kondycję, bez epatowania czytelnika ich ponadnaturalną odpornością na ból czy nadludzką psychiczną wytrzymałością, wreszcie – bez relacjonowania rozmaitych aktów nadprzyrodzonej ingerencji ze strony Bożej opatrzności. Przykładem psychologicznego wyczucia i narracyjnej powściągliwości jest m.in. pasyjna relacja przekazana przez Hieronima ze Strydonu w żywocie Pawła Tebańskiego:
Hieronim ze Strydonu : Żywot św. Pawła: 92 Podczas gdy pewien męczennik trwał niezachwianie w wierze i zwycięsko pokonywał katusze zadawane przy pomocy konika i rozżarzonych blach, oprawca rozkazał nasmarować go miodem i wystawić z rękoma związanymi z tym na działanie palącego słońca, aby ten, który wcześniej pokonał rozpalone patelnie, poddał się teraz z powodu ukąszeń much.
Oczywiście, w hagiograficznych opisach męczeństwa odnajdujemy pewne konwencjonalne, topiczne obrazy, które jednak nie powinny być odczytywane w sposób literalny, lecz poddawane interpretacji zgodnie z ich tradycyjnym kontekstem teologicznym i kulturowym. Np. kiedy w apoftegmatycznej opowieści o śmierci abba Mojżesza oraz towarzyszy czytamy o siedmiu męczeńskich koronach unoszących się nad głowami zamordowanych mnichów, nie możemy odczytywać narracji w kategoriach relacji fantastycznej. Obraz koron trzeba bowiem potraktować jako wyrazistą metaforę zwycięskiej walki człowieka ze strachem przed śmiercią; metaforę ewokującą ideę chrześcijańskiego heroizmu, wyjednującego męczennikowi miejsce w Królestwie Niebieskim:
Anonim : Apoftegmaty Ojców Pustyni: 299-300 Pewnego razu u […] abba Mojżesza przebywali bracia i on rzekł do nich: „Dziś do Sketis dotrą barbarzyńcy. Wstańcie więc i uciekajcie”. „A ty abba nie uciekasz?”, spytali. On odrzekł: „Ja od wielu lat oczekuję tego dnia, w którym wypełni się słowo Pana mojego Jezusa Chrystusa, który powiedział: Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną”. Oni rzekli na to: „My też nie będziemy uciekali, lecz umrzemy z tobą”. Pozostało z nim siedmiu braci i ci rzekli: „Oto barbarzyńcy już zbliżają się do bramy”. Ci wnet wpadli do środka i wszystkich wymordowali. Jeden z braci, przejęty strachem, uciekł i skrył się za plecionkami palmowymi. Ujrzał on siedem koron, które zstępowały i wieńczyły abba Mojżesza i sześciu braci razem z nim zamordowanych.
Nb. strach przed śmiercią – o ile nie skutkował apostazją, zdradą czy zatajeniem wiary – nie był piętnowany jako uczucie dyskredytujące prawdziwego chrześcijanina. W niektórych pasjach należących do nurtu elitarnego męczennicy – podobnie jak Chrystus w Ogrójcu – odczuwali lęk, niekiedy paniczny, ujawniając w ten sposób swoje autentyczne człowieczeństwo, cielesną słabość, nieodporność na ból. Np. Bruno z Kwerfurtu tak pisał o ostatnich chwilach św. Wojciecha: „Powiadają świadkowie walki ostatecznej, że pobladły biskup nie wyrzekł ani jednego słowa, tylko wówczas, gdy związanego prowadzili na górski wyskok, gdzie siedem oszczepów przeszyło piękne ciało, […] słabym głosem skierował [do oprawcy] to jedno pytanie: „Czego chcesz ojcze?” (Bruno z Kwerfurtu 1966: 144). Nie zmienia to faktu, że uczucie lęku nie było zbyt chętnie eksponowane przez autorów pism hagiograficzno-pasyjnych – nawet w literaturze parenetycznej o wysokich ambicjach teologicznych. Wolno sądzić, że autorzy żywotów i pasji obawiali się reakcji odbiorców, którzy mogli zinterpretować strach jako objaw słabości wiary męczenników lub jako wyraz ich braku pewności przekonań. Dlatego mówiąc o emocjach poniżanych i torturowanych bohaterów, dość często rezygnowali z psychologicznego realizmu i stosowali skonwencjonalizowane formuły narracyjne, które pozwalały ukryć niepożądane, „desakralizujące” dyskurs fakty. Dzięki tym zabiegom męczennicy objawiali w pasyjnych opisach pełnię swojego heroizmu, manifestującą się przez stan całkowitej apatheiApathea – stan niepodatności na wzruszenia, beznamiętność, nieczułość na bodźce fizyczne i emocjonalne, potwierdzonej modlitewnym uniesieniem lub mistyczną ekstazą. Jednym z autorów przejmujących taką strategię był Piotr Skarga, który świętość portretowanych w Żywotach bohaterów chętnie podkreślał przez amplifikację ich entuzjastycznej radości z męczeńskiej śmierci. Np. w pasji męczenników angielskich pisał: „Rychło po tym na śmierć skazany czcigodny i siwy starzec z wesołą twarzą i z gorącym do ludzi upominaniem szyję pod siekierę za prawdę Chrystusowę podał śpiewając: »Te Deum laudamus«, na której pieśni żywota niniejszego dokonał, a on przyszły zaczął” (Skarga 1605: 1102). Oczywiście, powyższej strategii nie należy utożsamiać z zabiegami fabularno-narracyjnymi, jakie stosowano w legendach pasyjnych przeznaczonych dla szerokich mas wiernych. Egalitarni odbiorcy byli obdarzeni magiczną mentalnością i szukali potwierdzenia świętości bohaterów przede wszystkim w niezwykłych zjawiskach towarzyszących ich życiu oraz śmierci. Nieustraszona postawa męczenników była tylko jednym z elementów pożądanego paradygmatu fabularnego. W jego centrum znajdowały się natomiast niezwykle drastyczne, epatujące okrucieństwem sceny tortur i egzekucji, które bez wątpienia miały zaspokajać społeczne zapotrzebowanie na sensację i krwawe efekty. Co istotne, w legendach pasyjnych obserwujemy odejście od realizmu na rzecz specyficznej hybrydy hiperidealizmu – eksponującego ponadnaturalne możliwości świętych oraz nadzwyczajne ingerencje Boga w przebieg męczeństwa – oraz skrajnego weryzmu, który wpływał na estetyczną warstwę relacji, przede wszystkim na jej brutalizację. Znakomitych przykładów dostarcza tu Złota legenda Jakuba de Voragine. Co ciekawe, wzorzec fabularny jego pasyjnych opowieści jest powtarzalny. Prezentowani przez dominikańskiego autora męczennicy zawsze odmawiają złożenia ofiar pogańskim bożkom i bez wahania wystawiają się na wymyślne cierpienia ze strony prześladowców. Bardzo często – na wzór młodzieńców z Księgi Daniela (Dn 3, 1-30) – bez szwanku wychodzą z ognistego pieca, potwierdzając w ten sposób swoje zjednoczenie z Bogiem. Ponadto dzięki Boskiemu wstawiennictwu zwycięsko przechodzą próbę ołowiu lub smoły; łagodnieją przy nich dzikie zwierzęta, a niekiedy z nieba zstępują aniołowie, przynoszący świętym ulgę w cierpieniu lub chwilowo uwalniający ich od prześladowców. Emblematycznym przykładem będzie tu legenda św. Juliany, w której możemy zaobserwować typową „kaskadowość” opisów męczeństwa oraz szczególnie duże natężenie brutalnych detali:
Jakub de Voragine : Legenda na dzień św. Juliany: 156 Gdy Juliana przybyła do prefekta ten kazał ją rozciągnąć na kole w ten sposób, że wszystkie jej kości połamały się i szpik trysnął. Jednak anioł Boży rozbił koło, a ją samą w jednej chwili uleczył. Widząc to wszyscy obecni uwierzyli i natychmiast ścięto 500 mężów i 130 kobiet. Następnie zanurzono Julianę w naczyniu pełnym roztopionego ołowiu, lecz ołów natychmiast przyjął temperaturę ciepłej kąpieli. […] Wreszcie rozkazał ją ściąć.

Źródła

Starodruki

  • Skarga Piotr, „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień przez cały rok”, Drukarnia Andrzeja Piotrkowczyka, Kraków 1605; cytat na k. 1102.

Edycje współczesne

  • Anonim A, „Rozmyślania dominikańskie” (powst. XV/XVI w.), cyt. za: „Cały świat nie pomieściłby ksiąg”, oprac. Wojciech Rzepka, Wiesław Wydra, Maria Adamczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa – Poznań 1996, cytaty na s.: 309, 311, 312-313, 320, 324, 330.
  • Anonim B, „Akta męczeńskie św. Justyna i towarzyszy” (powst. ok. 165 r.), cyt za: Drączkowski Franciszek, „Patrologia”, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin – Lublin 1998, dostępne także na stronie internetowej: mikolaj.bydgoszcz.pl/czytelnia/patrologia.pdf, cytat na s.: 24.
  • Anonim C, „Listy gminy z Vienne i Lyonu” (powst. ok. 178 r.), cyt za: Drączkowski Franciszek, „Patrologia”, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin – Lublin 1998, dostępne także na stronie internetowej: mikolaj.bydgoszcz.pl/czytelnia/patrologia.pdf, cytat na s.: 26.
  • „Apoftegmaty Ojców Pustyni. Kolekcja systematyczna” (1992, powst. V/VI w.), przeł. Marek Kozera, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1995, cytat na s.: 299-300.
  • Bruno z Kwerfurtu, „Żywot drugi” (powst. 1004 r.), cyt za: „Piśmiennictwo czasów Bolesława Chrobrego”, przeł. i oprac. Kazimierz Abgarowicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1966, cytat na s.: 144.
  • Hieronim ze Strydonu, „Żywoty mnichów, Pawła, Hilariona, Malchusa” (I poł. XVI w., powst. II poł. IV w.), tłum. i oprac. Bazyli Degórski, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1995, cytaty na s.: 92.
  • Jakub de Voragine, „Złota legenda” (powst. II poł. XIII w.), przeł. Janina Pleziowa, oprac. Marian Plezia, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1983, cytaty na s.: 35, 156.

Opracowania

  • Drączkowski Franciszek, „Patrologia”, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin – Lublin 1998, dostępne także na stronie internetowej: mikolaj.bydgoszcz.pl/czytelnia/patrologia.pdf.

Artykuły powiązane