Immanuel Kant w swojej Antropologii pyta i zaraz bez wahania odpowiada:
Immanuel Kant : Antropologia w ujęciu pragmatycznym: 56
W taki mniej więcej sposób można by scharakteryzować dominujący w zachodniej filozofii i kulturze pogląd na zmysł węchu, którego deprecjacja zaczęła się już od Platona. Europejska myśl, zasadniczo powiązana z problematyką rozumu i logosu, jest od zarania cywilizacją wzroku, a także słuchu i dotyku, jako że dostarczane przez nie dane wydają się najlepiej przekładalne na język idei i pojęć. Głównej przyczyny resentymentu należy wszakże upatrywać w tym, że tak naprawdę tylko wzrok, słuch i dotyk „wiodą podmiot poprzez refleksję do poznania przedmiotu jako pewnej rzeczy poza nami” ( (Kant 2005: 53)). Dezaprobatę dla powonienia odkryć możemy również tam, gdzie idee rozumu i wiedza traktowane są jako pochodna wrażeń zmysłowych; jak wyraził się jeden z uznanych sensualistów, „ze wszystkich zmysłów ten zdaje się najmniej wzbogacać nasz umysł” ( (Condillac 1958: 7)).
XX-wieczne badania z zakresu historii i (zainspirowane uwagami Luciena Febvre’a, rozwinięte przez Alaina Corbina) dowiodły wszakże, że wpływ powonienia na rozwój nowoczesnych europejskich społeczeństw był niewspółmierny wobec niskiego statusu, jaki temu zmysłowi przyznawała zwłaszcza oświeceniowa filozofia. Wbrew filozoficznemu désintéressement, Corbin właśnie na połowę XVIII wieku, czyli czas oświeceniowego apogeum, datuje zwrot określany przezeń mianem „dezodoryzacji”. Zaprzątała ona odtąd uwagę całego naukowego świata oraz polityków i arystokratów marzących o zaprowadzeniu powszechnych porządków higienicznych, które miały na celu ograniczenie zapachów tak w przestrzeni publicznej, jak i prywatnej. Pod przykrywką ówczesnych koncepcji medycznych i biologicznych, w ramach prawdziwej bądź rzekomej troski o uwolnienie świata od ognisk chorobowych, zapach stawał się stopniowo narzędziem represji i nietolerancji. Służył przeciwstawianiu pachnących i zdrowych tym, którzy śmierdzą i trują, a w rezultacie stawał się narzędziem wykluczania określonych grup społecznych i zawodowych z obszaru nowoczesnego społeczeństwa, później przekształconego w społeczeństwo mieszczańskie, które w XIX wieku bodaj najżywiej wprowadzało działania racjonalizatorskie w sferze zapachowej.
Alain Corbin : We władzy wstrętu: 291
Zdaniem francuskiego badacza wszystko to doprowadziło do powszechnej w XX wieku „olfaktorycznej ciszy”: żadne zapachy, poza zapachem perfum, kwiatów i może kilkoma innymi, nie są społecznie akceptowane.
Wszystkie te olfaktoryczne dominanty, powiązane z nimi fobie i działania racjonalizatorskie najpełniejszy wyraz znajdują w literaturze pozytywizmu. Zaabsorbowanie kwestiami higienicznymi było w tamtym okresie nie tylko nieskrywane, ale i eksplicytnie formułowane – wśród polskich autorów przodował w tym Bolesław Prus, żywotnie zainteresowany krzewieniem idei zdrowego i racjonalnego odżywiania, propagowaniem kultury fizycznej i ruchu (m.in. jazdy na rowerze), tępieniem ognisk chorobowych, które atakowały niezdrowymi miazmatami i groziły roznoszeniem mikrobów przez kontakt fizyczny i dotyk. Był to jeden z powodów, dla których zmysły zapachu, dotyku i smaku zaczęły odgrywać w piśmiennictwie drugiej połowy XIX wieku tak niepoślednią rolę. Jak gdyby w pigułce odnajdujemy te idee w kilku wersach wyjętych z utworu Marii Konopnickiej:
Maria Konopnicka : Jaś nie doczekał: 92
Porąbał stołek, rozpalił ognisko,
Przyzwał lekarza. Lekarz, człowiek młody,
Oświadczył, że tu jest powietrze zgniłe,
Że straszna wilgoć ma tutaj siedlisko,
Że dziecku trzeba dać lepsze wygody,
Izbę obszerną, jasną i ogrzaną,
Ciepłe okrycie, a przy tym co rano
Posiłek lekki, pożywny, gorący.
Zapewnił nadto, że jeśli chłopczyna
Wiosny doczeka, to wzmocni go słońce.
Typowym komponentem towarzyszącym dyskursom higienistycznym, nieobecnym jednak u Konopnickiej, jest poczucie wstrętu i abominacji. Nie przypadkiem w cytowanym na początku fragmencie z Immanuela Kanta wskazuje się właśnie na ten trop. Większość zapachów budzi odrazę, którą doskonale da się prześledzić u polskich pozytywistów. Nie dziwi fakt, że jednym ze znaczących atrybutów literackich stają się perfumy. Bolesław Prus, który ukuł w Anielce koniunkcję „rękawiczki i perfumy” ( (Prus 1994: 38)), w zwięzły i trafny sposób wyraził ducha epoki i trawiącego ją obrzydzenia: byle nie dotykać (brudu, mikrobów, zła) i nie wonieć – co najwyżej w jeden określony i dopuszczalny sposób. Satyrycznemu wykrzywieniu poddane zostają środowiska – głównie chłopi i Żydzi – które nie przeszły jeszcze olfaktorycznej przemiany. Chłopka, która u Prusa posłużyła się mydłem, również doznaje uczucia wstrętu, ale z punktu widzenia higienistycznie uświadomionego pozytywisty jest to wstręt śmieszny i godzien politowania: „Kiej wam powiadam, że jakem się umyła, to tak ode mnie pachniało, aż wstyd…” ( (Prus 1994: 62-63)). W Chamie Orzeszkowej niemal identyczną w treści tyradę wygłasza Awdocia, która nie wie, czym śmierdział lokaj z pałacu, ale słyszała, że „parfumami i pamadami” ( (Orzeszkowa 1973: 99)). Największą „ofiarą” Prusa okazuje się natomiast Żyd Szmul z Anielki, którego dla żartu spryskano wodą kolońską. Nieszczęśnik nie wie jeszcze, co to olfaktoryczna cisza i z fatalnym towarzyskim skutkiem daje sobie wmówić, że ma na sobie substancję chroniącą przed zarazą:
Bolesław Prus : Anielka: 169
Arendarza pot oblał. Nie myślał on już o Anielce ani o zaraźliwości choroby, ale o tym, ażeby ukryć swoją hańbę. Zdawało mu się bowiem, że miła woń, jaką dokoła rozlewał, jest występkiem cięższym aniżeli kradzież i oszustwo, za które także wytykają człowieka palcami.
Gdy znalazł się w salonie, gdzie leżała chora, on, taki zwykle sprytny, stracił wszelką władzę nad sobą i pragnął ukryć się choć w mysiej jamie. […]
– Przepraszam bardzo – wyjąkał Żyd. – Ja nie dlatego, że panienka chora, nie chcę iść, ale dlatego, że ja… troszkę śmierdzę… Ja tu potem wstąpię – rzekł i prędko wybiegł z pokoju.
Nie trzeba szczególnie głęboko szukać, by w tekstach literackich z drugiej połowy XIX wieku znaleźć ślady miazmatów, fetoru, stęchlizny czy zaduchu i związanej z nimi abominacji – choć nierzadko (np. u Orzeszkowej, w Chałacie Wiktora Gomulickiego, w Srulu z Lubartowa Adama Szymańskiego czy w prozie Aleksandra Świętochowskiego) towarzyszy im idea skracania społecznego dystansu, pokonywania barier o charakterze narodowym, kulturowym i ekonomicznym – wbrew odstręczającemu czynnikowi zapachowemu.
Skracanie dystansu i walka z rozwarstwieniem nie przeszkadzała jednak w tym, by zwalczać źródła abominacji. Inaczej rzecz ujmując, pragmatyczni pozytywiści postanowili urzeczywistnić projekt, którego korzenie znajdują się w epoce odległej nie tyle czasowo, ile raczej – przynajmniej na pierwszy rzut oka – światopoglądowo. Literatura, będąc jednym z najlepszych i najchętniej wykorzystywanych świadectw takich przemian jak rewolucja olfaktoryczna, pozwala wobec tego pokazać „dyskursywną ciągłość” różnych okresów historycznych. Lektura klasycznych powieści polskiego pozytywizmu, wydawanych kolejno w latach 1888 (Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej), 1890 (Lalka Bolesława Prusa) i 1896 (Quo vadis Henryka Sienkiewicza), pokazuje, w jaki sposób węch i zapach mogą raz to wzmocnić, innym zaś razem wywrócić do góry nogami uznane i utarte interpretacje dzieł literackich. Czytane z namysłem nad kulturową historią zapachów, powieści te uzyskują zakotwiczenie w zazwyczaj utajonych, nie wypowiadanych eksplicytnie dyskursach, które organizowały życie społeczne w drugiej połowie XIX wieku.
Źródła
Omawiane teksty
- Gomulicki Wiktor; „Chałat” (1901); cyt. za: Gomulicki Wiktor, „Chałat”, [w:] „Z jednego strumienia. Szesnaście nowel przez dziesięciu autorów z przedmową Elizy Orzeszkowej”, Skład Główny w Księgarni: E. Wende i Spółka, Warszawa 1905.
- Konopnicka Maria; „Jaś nie doczekał” (1880); cyt. za: Konopnicka Maria, „Jaś nie doczekał”, [w:] tejże; „Poezje wybrane”; oprac. Alina Brodzka, Czytelnik, Warszawa 1960; cytaty na stronach: 92.
- Orzeszkowa Eliza; „Cham” (1888); cyt. za: Orzeszkowa Eliza, „Cham”, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1973, cytaty na stronach: 99.
- Prus Bolesław; „Anielka” (1880); cyt. za: Prus Bolesław, „Anielka”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994, cytaty na stronach: 38, 62-63, 169.
- Szymański Adam; „Srul z Lubartowa” (1887); cyt. za: Szymański Adam, „Srul z Lubartowa”, [w:] „Z jednego strumienia. Szesnaście nowel przez dziesięciu autorów z przedmową Elizy Orzeszkowej”, Skład Główny w Księgarni: E. Wende i Spółka, Warszawa 1905.
Opracowania
- Condillac Étienne Bonnot de; „Traktat o wrażeniach”; przeł. Wanda Wojciechowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958.
- Corbin Alain; „We władzy wstrętu. Społeczna historia poznania przez węch: od odrazy do snu ekologicznego”; przeł. Andrzej Siemek, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1998.
- Kant Immanuel; „Antropologia w ujęciu pragmatycznym”; przeł. Ewa Drzazgowska, Paulina Sosnowska, oprac. Aleksander Bobko, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2005.
- Kremer Józef; „Wykład systematyczny filozofii obejmujący wszystkie jej części w zarysie”; t. 2 („Rzecz o naturze i o duchu ludzkim”), nakładem i drukiem Józefa Zawadzkiego, Wilno 1852.
Artykuły powiązane
- Wilczyńska, Elwira – Zapach wsi – proza chłopska
- Czechowicz, Agnieszka – Potocki – węch
- Izdebska, Agnieszka – Terlecki – zapachy
- Bocheński, Tomasz – Witkacy – węch
- Kaniewska, Bogumiła – Myśliwski – zapachy
- Dutka, Elżbieta – Sensualne pejzaże Ukrainy – zapach
- Rybicka, Elżbieta – Sensoryczna geografia prozy polskiej XX wieku
- Rybicka, Elżbieta – Pejzaż zapachowy w prozie polskiej XX wieku
- Snopek, Jerzy – Zapachy socrealistyczne – funkcje