Sensualne pejzaże Ukrainy – zapach

O ile perspektywa optyczna w przedstawieniach Ukrainy wiąże się z doznaniami uogólnionymi (w pewnym sensie nawet obiektywnymi, przybierając postać rozpoznawalnych, schematycznych przedstawień), o tyle określenie jej smaków i zapachów odnosi się bardziej do wrażeń poszczególnych postaci, ma charakter zapisu wrażeń bezpośrednich – „jak tylko bezpośredni może być smak i zapach”. Charakterystyczny dla Ukrainy, utrwalony w tradycji literackiej, jest zapach wiśni i czeremchy często przywoływany przez Iwaszkiewicza, odnotowany także przez Schulza w Sklepach cynamonowych:

Bruno Schulz : Wiosna: 153-154

Potem horyzont chmurnieje raptownie jak przed wiosenną burzą, błyszczą tylko jaskrawo instrumenty orkiestr i w ciszy słychać pomruk chmurniejącego nieba, szum dalekich przestworzy, podczas gdy z pobliskich ogrodów zapach czeremchy nadpływa w skupionych ładunkach i rozładowuje się bezbronnie w niewymownych rozprzestrzenieniach.

Literackie reprezentacje doznań zapachowych często są elementem wspomnień z dzieciństwa lub młodości na Ukrainie. Obecność zapachów w opowiadaniach Schulza sugeruje już tytuł – Sklepy cynamonowe. Egzotyczne wonie w „szlachetnych handlach” są znakiem świata, który przemija, ale także indywidualnego czasu intensywnych doznań – „genialnej epoki”: „Słabo oświetlone, ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów”.

Zapachy współtworzą „dziwny obraz egzotyki codziennego ukraińskiego życia” w Godach jesiennych Iwaszkiewicza:

Jarosław Iwaszkiewicz : Gody jesienne: 111

W sieni było na wpół ciemno, pachniało wilgocią od czarnej dzieżki z wodą, stojącej w rogu, i jabłkami, które na półce szeregiem leżały; pod półką wisiały wianuszki czerwonego pieprzu i pęki kminu i anyżu. Razem cała ta gama zdrowych zapachów tworzyła symfonię […]

Poprzez zapachy przywoływane jest ukraińskie dzieciństwo także w jednym z ostatnich opowiadań tego pisarza – w Ogrodach. Wonie potwierdzają wielokulturowość „ojczyzny bałagulskiej” (przemieszane zapachy w dworze i chacie popa), ale także stają się przypomnieniem bliskiego kontaktu z naturą, która nie została jeszcze zawładnięta przez cywilizację. Podobnie w epopei huculskiej Stanisława Vincenza zapachy są elementem „świata górskiego”, który jest jeszcze „nieponumerowany, nierejestrowany po arendarsku”. Nad połoninami unosi się zapach traw i miodu, leśne wonie roznosi wiatr wiejący nad Pokuciem i Bukowiną, przypominając o „prawdzie starowieku”.

Pejzaż ukraiński z chmurami

Nad Prutem, w Jaremczach

Przywołanie zapachów i smaków staje się często wehikułem przenoszącym w przeszłość – na przykład w opowiadaniu Z Laczczyny Zygmunta Haupta zapachy ożywiają wspomnienia:

Zygmunt Haupt : Z Laczczyny: 422

Ale teraz ma być zima i sanie przysypane wymykającą się z nich słomą i zapach rzemieni, nie wyprawionej, surowej skóry, i ten proustowski zapach przypomina mi jarmark ułaszkowiecki na świętego Jura, zapach wapna świeżo wybielonych słupów podcieni „sklepów”, warowny obóz wozów, szprych, kół, dyszli, drabin, kramy obwieszone festonami świecideł, kolorowymi frędzlami batów z żółtej skóry i znów niezapomniany zapach juchtu, garbnika, chromu, uprzęży, szlej szytych smołowaną dratwą, powrozy, sznury, postronki, kłaki konopi srebrne i tęczowe, obręcze kół i ich dzwona, piramidy paszy, worki z owsem, mąka, góry harbuzów i kopce czereśni.

Doznania zapachowe w utworach tego autora przywołują realia galicyjskiego Podola, we Fragmentach podkreślają odmienność rodziny inteligenckiej „zagubionej wśród prymitywu”:

Zygmunt Haupt : Fragmenty: 235

Słabo pamiętam, że pomiędzy naszym domem i Seretem były pastwiska i pasły się tam podolskie woły, strzeżone przez pastuchów. Zachodziłem tam czy też zapełzałem jakimś sposobem do tych pastuchów, od których jechało zapachem, cuchem pazuchy chłopskiej i nie mytego ciała. Woły wielkie i przerażające, rogate i heliosowskie pasły się swymi wolimi gębami, a pastusi byli bardzo dorośli, dobroduszni i cyniczni cynizmem pierwotnego człowieka, i szło od nich dzikością.

Doznania zapachowe w opowiadaniach Haupta uświadamiają fragmentaryczność wspomnień, niemożność odtworzenia tego, co minęło, rozkład pamięci:

Zygmunt Haupt : Baskijski diabeł: 586

Kiedyś, przed laty, za pierwszego słonecznego pobytu w Krzemieńcu, w swoich włóczęgach natknąłem się w polu na rozwalony kopiec zamarzłych w zimie kartofli. Straszliwy odór gnijącej materii na kilkadziesiąt kroków wstrzymywał przechodzącego. Dzisiaj, pod naciskiem obsesji tego faktu, skierowałem się w stronę Szumska i Katrynburga. Z kopca naturalnie, ani śladu. Ale o umysł mój uderza i zaczadza fala wspomnień w rozkładzie.

W prozie Haupta doświadczenia zapachowe, a także inne doznania zmysłowe, podkreślają zajmujący pisarza problem trwania i przemijania, bytu, rzeczy i czasu – zagadnienia filozoficzne, wiążące się w tej twórczości z konkretem „siecią intymnych związków”.

W Mieszaninach obyczajowych Andrzeja Kuśniewiczawspomnienia z okolic Lwowa i Trembowli wywoływane są przez nazwy wyszukanych potraw, opisy wystawnych przyjęć (menu wigilijne, dania serwowane po polowaniach itp.).

W powieści Włodzimierza Paźniewskiego Krótkie dni poprzez zapachy i smaki poznaje krainę dziadków (Krzemieniec) narrator-bohater, którym jest kilkunastoletni chłopiec: „Fartuch mojej babki pachniał pietruszką, młodym koperkiem i smażoną cebulą”. Dziecko rozróżnia swojskie zapachy domowe, egzotyczne wonie w sklepie towarów kolonialnych: pieprzu, goździków, cynamonu i gałki muszkatołowej, a także zapachy ulic, miasta, pól, bezdroży i peryferii. Zapachy w tym utworze oddają wielokulturowość Ukrainy:

Włodzimierz Paźniewski : Krótkie dni: 167

Naszą krainę tworzyły trzy wymieszane zapachy, składające się razem na wspaniały cuch, dziwną do opisania jedność, godzącą różne temperamenty i przyzwyczajenia, spójność zbudowaną na kruchych podstawach, wznoszącą swoje wspaniałe wizje jakby na przekór groźnym wydarzeniom. Zapachy kościoła łacińskiego, cerkwi i bożnicy, pozornie do siebie niepodobne łączyły się w woni zbutwiałych książek zaciągniętych zaciekiem na strychu […].

Doświadczenia zmysłowe w Krótkich dniach okazują się swego rodzaju syntezą krainy, ale także różnych sposobów jej poznawania (bezpośrednie doznania i przekazy znane z tradycji) – szczególnie znacząca jest „woń zbutwiałych książek”, sugerująca dawność, może nawet archaiczność „dziwnej krainy”.

Sensualne pejzaże Ukrainy wyznaczają różnie odbierane (waloryzowane) zapachy. W wielu utworach można dostrzec przejście od zapachów przyjemnych do woni odpychających. W prozie Odojewskiego wspomnienia dzieciństwa wiążą się z zapachami domu. Zapach lawendy przypomina dawne poczucie bezpieczeństwa.

Pole lawendowe

Został on jednak przysłonięty przez inne wonie: krwi, spalenizny, potęgujące poczucie grozy, przerażenie. „Mdląca słodkawość” rozkładających się trupów w cyklu podolskim unosi się nad całą Ukrainą, w sposób szczególny bohaterowie doświadczają tej „straszliwej woni” nad rozkopanymi mogiłami w lesie katyńskim, ale przeniknięta nią jest cała okolica – „zewsząd tchnęło grozą i przyczajoną śmiercią”, metonimicznie łączy się z obrazem ziemi ukraińskiej w czasie zagłady. Podobnie w Czarnym potoku Leopolda Buczkowskiego sensualny pejzaż Ukrainy tworzy duszący, gorzki zapach spalenizny, czadu i kurzu, pogorzelisk, zwęglonych rzeczy i ciał. Na zgorzeliskach pachną mokre łopuchy, wiatr „niósł w przestrzeń zapach i dym dopalających się zrębów Foresty”. Ludziom trudno sobie przypomnieć inne zapachy, niż te, które wiążą się ze śmiercią, trupi jest nawet zapach jesiennej trawy: „Trawa leśna w jesieni jest biała i pachnie rybą, zapajęczona i sprężysta”. W mrocznym świecie przedstawionym w Czarnym potoku ludzie ciągną za sobą specyficzną „woń śmierci”: „Raz Buchsbaum śmierdział wiatrem, drugi raz śniegiem. Codziennie wykręcał się śmierci. Żarły go wszy i krosta, głód i zimno”. Ukrywające się zmoknięte i czekające na śmierć dzieci także otacza specyficzny zapach, mówi o tym Chaim: „Coś mnie dławi, ale nie wiem, co to jest […] a zapach od tego idzie, jakby tam owce spędzili”.

Literackie reprezentacje zapachu tworzą w istotny sposób pejzaż sensualny Ukrainy w Lekcji martwego języka Andrzeja Kuśniewicza. Wrażliwy na wonie jest umierający porucznik. Choroba wyostrza zdolności percepcyjne mężczyzny, doznania zapachowe łączą się płynnie z innymi, budując polisensoryczny pejzaż okolicy (otoczona lasami miejscowość Turka, nadleśnictwo Smorze, okolice Sambora, Kowenic i Matkowa – rodzinnych stron pisarza):

Andrzej Kuśniewicz : Lekcja martwego języka: 14

Stąd również ten towarzyszący wszystkiemu, co się tutaj dzieje i jeszcze dziać będzie, co się tutaj wydarzy, mocny, upajający zapach świerkowych szpilek i świerkowej żywicy. Tworzy tło nie tylko węchowe, lecz jednocześnie i muzyczne, a także barwne. Cała bogata gama kolorów dla każdego, kto potrafi je rozróżniać i rozumieć. Porucznik Alfred Kiekeritz twierdzi na przykład, iż pod wieczór, gdy góry błękitnieją, przechodząc całą skalę od perłowosrebrnej po niemal czarną, przysypaną granatowym pyłem, który iskrzy się, to znów przygasa, zapachy nasilają się najmocniej, a on, gdy trwa cisza wieczorna, słyszy najwyraźniej fragmenty którejś symfonii Mahlera.

Bohater silnie odczuwa te wonie, które wiążą się ze śmiercią (rozkładających się liści i zwłok). Intensywność doznań, wywołana przeczuciami własnej śmierci, rodzi odczucie przesytu:

Andrzej Kuśniewicz : Lekcja martwego języka: 69-70

[…] w zapachu kwitnących lip i malw, na romantycznym, urzekającym tle pożarów, dymów i kręcących się w dymie motyli, pszczół oraz bąków, cały ten koktajl zapachów, a także melodii przyplątanych i towarzyszących jak szelest płomieni, łopoty ognia, jakby tysiąca diabelskich skrzydeł, którą rodził i podsycał pożar […] wszystko to razem wydawało się zrazu wspaniałe, niebywałe, urzekające, lecz po jakimś czasie spowszedniało, przestało fascynować, zaczynało nużyć.

Sensualne pejzaże Ukrainy, wyznaczane przez doznania zapachowe, potwierdzają znany z tradycji podział na arkadyjskie i apokaliptyczne wizje tej ziemi w literaturze polskiej. Mimo subiektywności tego typu doświadczeń w przywołanych powyżej utworach okazują się one mocno związane z przedstawianymi wydarzeniami historycznymi i tradycją literacką.

Źródła

  • Buczkowski Leopold; „Czarny potok” (1954); cyt. za: „Czarny potok”, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszwa 1986.
  • Haupt Zygmunt; „Pierścień z papieru” (1963), „Szpica” (1989), utwory rozproszone (1937–1950)’ cyt. za: „Baskijski diabeł. Opowiadania i reportaże”, zebrał, oprac. i posłowiem opatrzył Aleksander Madyda, Czytelnik, Warszawa 2008.
  • Iwaszkiewicz Jarosław; „Gody jesienne”; [w]: tegoż, „Legendy i Demeter” (1921), cyt. za: „Dzieła. Proza poetycka”, Czytelnik, Warszawa 1958.
  • Kuśniewicz Andrzej; „Lekcja martwego języka” (1977); cyt. za: „Lekcja martwego języka”, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1994.
  • Odojewski Włodzimierz; „Zasypie wszystko, zawieje…” (1973); cyt. za: „Zasypie wszystko, zawieje…”, Twój Styl, Warszawa 2001.
  • Paźniewski Włodzimierz; „Krótkie dni”; Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1983.
  • Rembowska-Płuciennik Magdalena; „W cudzej skórze. Fokalizacja zmysłowa a literackie reprezentacje doświadczeń sensualnych”; [w]: „Literackie reprezentacje doświadczenia”, pod red. Włodzimierza Boleckiego, Ewy Nawrockiej, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, Warszawa 2007.
  • Rutkowski Krzysztof; „W stronę Haupta”; „Teksty Drugie” 1991, z. 1/2.
  • Schulz Bruno; „Sklepy cynamonowe” (1933), „Sanatorium pod Klepsydrą” (1936); cyt. za: „Sklepy cynamonowe, Sanatorium pod Klepsydrą”, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1985.
  • Vincenz Stanisław; „Na wysokiej połoninie. Pasmo I: Prawda starowieku. Obrazy, dumy i gawędy z wierchowiny huculskiej” (1936); cyt. za: „Na wysokiej połoninie. Pasmo I: Prawda starowieku. Obrazy, dumy i gawędy z wierchowiny huculskiej”, Pogranicze, Sejny 2002.
  • Vincenz Stanisław; „Na wysokiej połoninie. Pasmo III: Barwinkowy wianek” (1979); cyt. za: Vincenz Stanisław, „Na wysokiej połoninie. Pasmo III: Barwinkowy wianek. Epilog”, posłowie Andrzej Vincenz, Pogranicze, Sejny 2005.

Artykuły powiązane