Ciało, dusza i duch – Krasiński

W Przypiskach autora do Irydiona Krasiński dał krótki wykład swej historiozofii osnutej wokół kategorii ciała/ duszy/ ducha, myśli będącej zamknięciem epoki arcydzieł i zarazem swoistym otwarciem na nowe ujęcia z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych XIX wieku.

Oto trzem epokom: starożytności, wczesnej epoce chrześcijańskiej i nadchodzącym wiekom średnim odpowiadają kategorie przeniesione z biblijnego modelu osoby: pogaństwo „już bez życia„– „jakby ciało we wszystkich częściach swoich, pysznie ubrane, leżące na marach”, chrześcijaństwo „dotąd bez ciała prawie, bez kształtu” – „podobne do ducha potężnego w pracy wcielania się swego”, do pełnego wcielenia owego ducha potrzebne jest „barbarzyństwo rozmaite” – „materia już wrząca, już gotowa stać się kształtem, przylgnąć jako ciało do ducha przechadzającego się w katakumbach – do chrześcijaństwa!”. (Krasiński 1967: 169). Dla Krasińskiego świat starożytny jako „świat liczb i kształtów” musi odejść konać „konwulsyjnie”, „tarzając się w materii swojej”. W tych poglądach historiozoficznych niewątpliwie pobrzmiewają sugestywne wyobrażenia „cielesne”, dookreślające charakter zmiany historycznej. To, co cielesne – dopowiedzmy – jest ukazane ambiwalentnie: bowiem ciało antyku jest stare, zgrzybiałe, podatne na konwulsyjne umieranie. Z kolei niepełnością odznacza się chrześcijańskie dowartościowanie ducha – stąd właśnie barbarzyńcy muszą ucieleśnić wczesne chrześcijaństwo, inaczej pogrąży się ono w marzeniach chiliastycznych, wytraci swą moc nowej siły duchowej, która zagrzebana w katakumbach może obumrzeć. A tak się przecież zdaniem Krasińskiego stać nie może.

Od połowy lat trzydziestych myślenie Krasińskiego organizują więc pojęcia wyprowadzone z biblijnej koncepcji osoby. Przejawiają się one – mówiąc słowami poety w wielkim i „malenieczkim”, w tworzonej przez lata całe i w istocie niedomkniętej koncepcji historiozoficzno-eschatologicznej. Przez karty korespondencji snuje się myśl o ciele, duszy i duchu – epoce bytu, myśli i czynu (ducha), znajdująca swoje systematyczne ujęcie w traktacie – niedokończonym – O stanowisku Polski z Bożych i ludzkich względów, czy w dziełach literackich, jak Przedświt czy Psalmy przyszłości; właściwie w każdym nieomal zapisanym ręką hrabiego tekście.

Jak Krasiński rozumie pojęcia: ciała, duszy, ducha? Jak widzi relacje między nimi? W antropologii poety obecne jest przekonanie o organicznym związku ciała – duszy – ducha. Triadyczne ujęcie osoby wyrasta oczywiście ze źródeł chrześcijańskich. Ciało i dusza znajdują się wprawdzie w relacji antagonistycznej, rozwijają się nierównomiernie, ale jako ideał są jednią w wyższym porządku transcendentnym, ku któremu winna zmierzać osoba. Dlatego w dążeniu do pojednania tej antytezy istotną rolę odgrywać będzie element duchowy jako konieczny pierwiastek przyszłej syntezy. Tak można byłoby spróbować encyklopedycznie przedstawić istotę poglądów Krasińskiego.

Duch jest niewątpliwie pojęciem nadrzędnym, swoistym „wehikułem” służącym ukonstytuowaniu świadomego „ja” osoby – jednoczy to, co widzialne i niewidzialne, ciało i duszę. Juliusz Kleiner starał się w następujący sposób wyłożyć charakterystykę myślenia Krasińskiego w interesującym nas zakresie:

Juliusz Kleiner : Krasiński. Studia: 96-97

Świat jest całością rozwijającą się i zmierzającą ku osiągnięciu najwyższej wartości. Tym, co się rozwija, jest solidarny ogół duchów. Przechodząc szeregi żywotów, dążą one po szczeblach coraz wyższych do zespolenia bytu i myśli ducha. Duch jest i przedmiotem rozwoju, i jego kresem, bo początkowo jest on jakby tylko zarodkiem, jakby możnością stania się duchem. Nie utożsamia bowiem Krasiński ducha z duszą; ciało (byt, materię) i duszę myśl, świadomość) pojmuje jako dziedzinę fizyczną i psychiczną przejawów ducha, rozwijających się nierównomiernie. Na stopniach najniższych, w przyrodzie panuje nieświadomość, u człowieka walka ciała i duszy. […] kiedyś byt zyska pełną świadomość, czyli stanie się myślą, myśl zrealizuje się czynem twórczym, stworzy sobie rzeczywistość, czyli stanie się bytem. Wtedy zacznie się zaziemski „żywot wieczny” ducha nie znającego śmierci, mającego pełną świadomość i pełną twórczość i coraz bliższego Bogu rosnącą świętości.

Jak pisze Ziemowit Miedziński, doprecyzowując ustalenia Kleinera, poeta posługiwał się: „podwójnym pojęciem ducha – jako podmiotu i jako celu w procesie rozwojowym. Duch stanowił podstawową siłę napędową natury, prowadzącą do syntezy. Krasiński dopatrywał się w duchu tożsamości idei i natury, ogólności i jednostkowości, duszy i ciała” (Miedziński 1999: 55-56).

Sięgnijmy do źródła. Oto próbka z traktatu filozoficznego, z jego pierwszej części zatytułowanej O Trójcy w Bogu i o trójcy w człowieku (już sam ten podtytuł wyjaśnia wszystko). Warto tu wskazać, że w świetle wywodu poety sens historiozoficzno-eschatologiczny ludzkości wiąże się w trychotomicznym schemacie dziejów z przejściem przez kolejne epoki: bytu (ciała), myśli (duszy) do ostatniej czynu (ducha) i jest to zarazem droga człowieka jako bytu stworzonego „od c i e l e s n o ś c i do p e ł n i d u c h a” (Krasiński 1999: 9). Ta droga ma być ponowieniem drogi Chrystusa – w dowartościowaniu ciała i zarazem uwyraźnieniu konieczności wypracowania ducha, tak by ciało obecnej epoki, współczesnego człowieka mogło stać się niebawem ciałem, które można ujrzeć z innej strony grobu, tak jak Chrystus ujrzał świat po zmartwychwstaniu. Epoka ciał „niepsujących się” to moment odnalezionej pełnej harmonii, to pogodzenie sprzeczności – parafrazując Krasińskiego z traktatu: „kierunek m y ś l i” został pogodzony z „kierunkiem b y t u w nas” i tym samym „harmonijny, pełny duch” pozwoli wejść do epoki czynu (Krasiński 1999: 13-14).

Precyzacji tych ogólniejszych pojęć można dokonać, sięgając do listów poety, w których stara się on bliżej określić rozumienie duszy, ducha … i ciała (Bagłajewski 2005: 99-101). W liście do Konstantego Gaszyńskiego z 7 sierpnia 1841 roku pisze poeta o duszy jako żyjącym pierwiastku osoby. Krasiński rozróżnia „powierzchnię” duszy i jej „iściznę”. Warto dodać, że dyskurs o duszy odsyła u poety do pewnego ogólniejszego rozpoznania człowieka. Poznajemy go bowiem, zauważa twórca, kiedy ujawnia się „powierzchnia” jego duszy; w ruchu, zmienności, wirowaniu. Ale w środku jest stały jego punkt. Ów stały punkt, zwany „ideą”, „rdzeniem wnętrznym”, jest twardszy niż granit. Ruch jest konieczny, ale musi istnieć stały punkt. Musi być stałość w zmianie. „Człowiek, który by się w niczym nie odmienił, byłby mumią, taki, który by we wszystkim się przeobrażał, byłby tylko kombinacją chemiczną” (Krasiński 1997: 307). Naturą duszy jest osiąganie równowagi między „rdzeniem” a powierzchniowymi elementami, podlegającymi zmianom. Idea, rdzeń, owa „iścizna” duszy jest żywa – stanowi o istocie, jedyności tej właśnie osoby, a nie abstrakcyjnej persony w ogóle; „pełna niewidomej krwi i niedosłyszalnych tętn, rzeczywista, wiecznotrwała, ze świata duchów rodem” (Krasiński 1997: 307). Istota duszy jest więc żywa, konkretna, pulsująca, krąży ruchem to postępowym, to „cofliwym”. Myśli „znikome”, powierzchniowe „tańczą” wokół „myśli słonecznej, środkowej”. Można powiedzieć, że na sposób dialektyczny, tę niewzruszoną granitową myśl wprawiają w jakiś inny rodzaj ruchu, który pochodzi ze świata ducha. Pojawia się więc pojęcie „ducha” jako swoistej siły utrzymującej porządek ciała i duszy.

Są różne ciała w myśleniu i doświadczaniu poety. Jest ciało Krasińskiego – cierpiące, chore, zbolałe, poddawane rozmaitym eksperymentom medycznym. Ale – zdaje się – ważniejsze od tego ciała poddawanego konwulsjom, bólowi jest inne ciało. Ciało bowiem, tak jak dusza, to nieodłączny kształt występowania ducha. Mówiąc inaczej – duch ujawnia się przez ciało i duszę. Po śmierci – z ciała uchodzi dusza, by wieść swój dalszy żywot, ale warunkiem owego żywota kolejnego (a właściwie kolejnych żywotów) – żywota planetarnego – jest uzyskanie nowego kształtu cielesnego. Zarazem śmierć jest pozbawieniem ducha wysnutych zeń „organów ciała. I kiedy pozostaje po śmierci dusza, a ciało ulega degradacji, to duch skupia się w sobie: „jedno cicho i skrycie we wnętrzu swym duma, cierpi, tęskni, spodziewa się, wspomina, zewnętrznej wszelkiej promienności i działania niezdolny” (Krasiński 1997: 425). Śmierć nie jest więc, jak pisze Krasiński „odbytnieniem”, jest bowiem przejściem między życiem ziemskim a żywotem planetarnym. Duch tracąc jedno ciało, ciało ziemskie, pozostaje w duszy, czeka na przyjęcie nowego ciała: ciała planetarnego.

Potwierdzeniem tego doznania ducha samego w sobie, wyzwolonego z ciała ziemskiego, jest doświadczenie z eterem, uzyskiwane w drodze szczególnego eksperymentu. Eter unieważnia ból ciała i tym samym umożliwia uzyskanie stanu ducha podobnego do stanu pośmiertnego i pozwala, by ów pośmiertny duch uzyskał świadomość swej nieśmiertelności i swego bytu. Doświadczenia z eterem – zapisane w rozprawce w języku francuskim oraz wielu listach poety – unaoczniają, iż uzyskał on nowy kształt cielesny i rozpoznał swego ducha (larwę, sobowtóra). Wewnątrz siebie widział i czuł samego siebie, oddzielenie duszy od ciała, i jak pisze, ten jego duch „wrzeszczał” do śmierci, by przyszła, ale tchórzliwa śmierć przybyć jeszcze nie chciała. Był już gotowy w ramach owego eksperymentu wkroczenia duchowego w „stan pośmiertny” na ostateczną konsekwencję odkrycia nieśmiertelności ducha – czyli na śmierć ciała. Ten moment to wszakże punkt dojścia eksperymentów z eterem, ciałem, duszą i duchem.

O ich wcześniejszych etapach tego doświadczenia pisze Krasiński w liście do Jerzego Lubomirskiego z 28 lutego-3 marca 1847 roku. Najpierw pojawia się doznanie lekkości – wystarczą dwie uncje eteru, by uczuć „niezmierną lekkość” – „zdaje ci się, że ptasiejesz”. Potem następuje ścieśnianie, skupianie „punktu środkowego” jaźni – „z dębu stajesz się żołędzią”, ale żołędzią, jak precyzuje Krasiński, która uzyskuje świadomość swej nieśmiertelności; tak dociera się do istoty swego ducha. Nowe doznanie ciała/ducha, a właściwie ducha wydobywającego się z ciała Krasińskiego, ciało pozostaje jakby odłączone, oddawane jest poprzez przyrównanie do bycia żołędzią, granitem, ziarnkiem – cząstką Boga w istocie, boskiej nieśmiertelności jakby w czysty sposób odnajdywanej w duchu. Eter odrywa człowieka od jego ciała, ale wtedy jego duch twardnieje, krystalizuje się. Świadomość uwolniona od ciała przestaje lękać się śmierci, tak jak lęka się jej człowiek ziemski, bowiem u niego świadomość ducha jest jakby „zagłuszona”, rozproszona. Teraz głębokie „Ja”, tożsame z duchem, „Ja” nieśmiertelne, odrywa się od ciała i tak jak w życiu „rozlewa się w okrąg”, tak teraz, w stanie podobnym śmierci, jak w samej śmierci „ześrodkowywa się i twardnieje”. Pojawiają się w tym przypadku te same wyobrażenia, które służyły do obrony pojęcia nieśmiertelności duszy w polemice z „panteistami”. W wyobraźni Krasińskiego trwale zadomowiły się dwa szeregi obrazów: rozpraszania bytu (w odniesieniu do „panteistów”) i ścieśniania „Ja” nieśmiertelnego (własne stanowisko). Teraz eksperyment utwierdził prawdziwość uprzedniego rozpoznania wyobraźni – jej twórczy charakter uzyskał empiryczne potwierdzenie w eksperymencie z eterem. A przy tym eter, w mniejszych dawkach, leczy ciało – migreny, bóle zębów, melancholię (Krasiński 1997: 425-430).

Zygmunt Krasiński : Listy. Wybór: 425

Spróbować warto. Gdy ból zębów lub głowy nieznośnie nęka, ustąpić zaraz musi. Raz z migrenąm ponowił doświadczenie – jakby ręką odjął. Co nadzwyczajnego także to to, iż nazajutrz wcale nie czujesz ospałości i ciężkości, jak zwykle po opium i winie, owszem czujesz lekkość niezwyczajną i animusz do wszystkiego.

Artykuły powiązane