Kara śmierci to najstarszy sposób uwalniania państwa lub społeczeństwa od niepożądanych jednostek – rękami kata lub za pomocą ognia, wody i ziemi. Była ona zasądzana przede wszystkim wobec buntowników; osób spiskujących przeciw władcy i władzy; planujących lub realizujących zamach na życie monarchy lub urzędników państwowych; dopuszczających się różnorakiej zdrady i nieposłuszeństwa; naruszających normy ustrojowe; popełniających wykroczenia przeciw obowiązującemu systemowi religijno-moralnemu; wreszcie – oskarżonych o przestępstwa kryminalne przeciw życiu, zdrowiu i mieniu. Wydanie oficjalnego wyroku śmierci mogło być też wynikiem mniej lub bardziej uzasadnionych podejrzeń lub fałszywych oskarżeń. Egzekucje wykonywano już w najstarszych cywilizacjach – przez zrzucenie ze skały lub muru, ukamienowanie, powieszenie, ścięcie, zakłucie, poćwiartowanie, ukrzyżowanie, uduszenie, zamurowanie bez pożywienia i wody, udzielenie trucizny lub jadu, rzucenie dzikim zwierzętom, spalenie na stosie, upieczenie, ugotowanie, pogrzebanie w ziemi, wleczenie za końmi, a także utopienie. Bez wątpienia szafowaniu wyrokami sprzyjały fale politycznych i religijnych prześladowań, a także atmosfera podejrzliwości towarzysząca rządom autokratycznym oraz układ społeczny starożytnych państwowości, gdzie na ochronę prawną mogła liczyć jedynie niewielka część społeczeństwa. Nb. w średniowiecznej i nowożytnej Europie do XVII/XVIII w. sytuacja wyglądała bardzo podobnie – zarówno z perspektywy prawnej, jak i społeczno-obyczajowej; co istotne, większym zmianom nie uległy też sposoby wymierzania kary śmierci.
O karaniu śmiercią mówił już kodeks Hammurabiego, oparty na surowej, pierwotnej sprawiedliwości, posługującej się prawem odwetu. Prawo to przejęła tradycja judeo-hebrajska (Wj 21,21-32), a za jej pośrednictwem – europejskie systemy jurydyczne; nb. jeszcze Andrzej-Frycz Modrzewski z aprobatą wypowiadał się o zasadzie „oko za oko, ząb za ząb”, którą uznawał za gwarant społeczno-politycznego ładu. Już w Starym Testamencie odnajdujemy sporo wzmianek o stosowaniu kary śmierci. Interesujący jest fakt, że Mojżesz uciekł z Egiptu po zabójstwie Egipcjanina, a w zasadzie po tym, „gdy faraon usłyszał o tej sprawie i usiłował [go] stracić” (Wj 3,15). Z kolei w Księdze Kapłańskiej wskazano konkretne metody przeprowadzania egzekucji, np. ukamienowanie za bałwochwalstwo (Kpł 20,2), „spalenie w ogniu” za seksualne obcowanie z matką żony (Kpł 20,14), a także – ogólnie – publiczne uśmiercenie za kazirodztwo (Kpł 20,17). Ponadto istniała duża grupa innych zapisów, w których nakazywano zgładzenie oskarżonego, nie podawano jednak sposobu wykonania kary np. za zabójstwo, handel ludźmi, czary, złorzeczenie rodzicom, uderzenie matki lub ojca, cudzołóstwo, obcowanie z żoną ojca, zoofilię czy związki homoseksualne. Kwestia ta została doprecyzowana dopiero w Księdze Powtórzonego Prawa, w której czytamy: „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie” (Pwt 21,22-23).
W Starym Testamencie odnajdujemy też wzmianki o egzekucjach przeprowadzanych w toku prześladowań religijnych np. za panowania Nabuchodonozora i Antiocha IV Epifanesa. Szczególnie istotne wydają się tu opisy z Drugiej Księgi Machabejskiej, ponieważ zarządzone przez króla Antiocha represje poświadczają ekspansję grecko-rzymskich procedur karnych, które nieco ponad dwa wieki później znalazły zastosowanie podczas dyskryminacji chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim. Biblijny autor wspomina m.in. egzekucję ubiczowanego na śmierć Eleazara, a także dwie młode kobiety, które za obrzezanie swych nowonarodzonych synów zostały publicznie oprowadzone po mieście z niemowlętami zawieszonymi przy piersiach, a następnie – strącone z murów miasta. Najbardziej drastyczny jest jednak opis męczeństwa tzw. Braci Machabejskich, w którym autor szczegółowo zreferował przebieg ich egzekucji, nadzorowanej – jak czytamy – przez samego władcę:
[brak autora] : (2 Mch 7, 3-41): (2 Mch 7, 3-41)
Rozgniewał się na o król i kazał rozpalić patelnie i kotły. Skoro tylko się rozpaliły, rozkazał temu, który przemawiał w imieniu wszystkich obciąć język, ściągnąć skórę z głowy i obciąć końce członków, na oczach innych braci i matki. Gdy był on już całkiem bezwładny, rozkazał go sprowadzić do ognia, bo jeszcze oddychał i smażyć na patelni. Gdy zaś swąd z patelni się szeroko się rozchodził, (pozostali bracia) wraz z matką napominali się, aby mężnie złożyć życie. […] przyprowadzono drugiego na miejsce kaźni, […] ściągnięto mu skórę z głowy razem z włosami, […] on także z kolei został poddany katuszom, jak pierwszy. […] Ostatnia po synach zmarła matka. (2 Mch 7, 3-41)
Egzekucja zatem nie zawsze przybierała postać jednorazowego, ostatecznego aktu. Zarówno w starożytności, jak i w czasach późniejszych – aż po wiek XVIII – niektóre wyroki śmierci wykonywano w kilku etapach; najpierw doprowadzano do publicznego poniżenia skazańca, następnie poddawano go torturom, a dopiero na końcu pozbawiano życia. Jak wiemy, kilkuetapowy przebieg miała pasja Jezusa Chrystusa; także egzekucje prześladowanych chrześcijan – o ile nie byli wysoko urodzeni – poprzedzano rozmaitymi katuszami; zaświadczają o tym zachowane passionesPassiones – passio: męczeństwo oraz przekazy hagiograficzne. Nb. w literaturze staropolskiej egzekucje wielkich męczenników przypomniał w Żywotach ŚwiętychPiotr Skarga. Zrelacjonowane przez pisarza sposoby uśmiercania skazanych chrześcijan były bardzo zróżnicowane, np. Wincenty został skazany na upieczenie na kracie; Jonasza z Jassy ogolono, polewano roztopioną smołą, by na koniec zmiażdżyć go w prasie i przeciąć na pół; Krescentian był szarpany hakami i przypalany ogniem. Z kolei w męczeństwie Antonina i Aleksandry „starosta”, wydawszy wyrok śmierci, rozkazał obciąć im ręce, „zawiesić i pochodniami boki ich palić a bić, i potym głęboki dół wykopać i w nim wielki ogień uczynić […] I wrzucono oboje w on dół, w ogień barzo wielki, pierwej ciała ich smołą namazawszy, a drugą do ognia na nie miotali” (Skarga 1605: 419). Bardzo brutalne obrazy przynosi wspomnienie o Febronii. Wyrok wydany w jej sprawie oraz przebieg egzekucji zostały ukazane z werystyczną dokładnością i – jak wolno sądzić – zgodnie z historycznymi realiami. Gdy kobieta, poddawana już wcześniej torturom, była rozpięta na czterech palach, prefekt wydał postanowienie:
Piotr Skarga : „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu”: 526-527
[…] urznijcie jej język, a zęby jej wybijcie. Tedy języka nie urzynając, zęby jej wszytki wybili katowie. Potym piersi jej panieńskie obrzynać kazał. I tak uczyniono […] A [potem] Selenus rany na piersiach ogniem palić i zasię zjętej z onego drzewa , uciąć obie ręce i jedną nogę kazał. A kat, gdy ręce obciął, nogi jednej aż za trzecim cięcim obciąć nie mógł. Febronia już konając i drugą mu nogę, jako mogła, podawała. Co bacząc Selenus, i drugą onę odciąć kazał. […] A Selenus rzekł do żołnierzów: I głowę tej psicy utnicie. I tak się stało.
Inny sposób stracenia przypomina męczeństwo Termesy i Ferbuty; kaci „je wyprowadziwszy z miasta, po obu stron drogi słupy wkopali trzy a trzy; i uwiązawszy je za szyje i nogi, piłą ich ciała święte na poły przetarli, i przetarłszy, na palach po połowicy ciał ich z tej strony i z owej zawiesili” (Skarga 1605: 291). O brutalności rzymskich egzekucji zaświadcza też Skargowski opis męczeństwa dziewicy Juliany; bez wątpienia jest to relacja całkowicie ahistoryczna, nad faktograficznym podobieństwem góruje cudowność charakterystyczna dla narracji późnoantycznych; nie zmienia to jednak faktu, że w legendarnej fabule zachował się bardzo wyraźny ślad procedur karnych, jakim byli poddawani prześladowani chrześcijanie:
Piotr Skarga : „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu”: 141-142
[Starosta] widząc, iż prózno ją męczył, zjąć ją a mocno związać, a przewlekłszy jedno długie żelazo przez przebodzione łysty jej, do ciemnice ją wrzucić kazał. […] W tym posłał starosta, aby wywiedziona była, jesliby jeszcze żywa została. […] Tedy wielki ogień z smolnej materyjej uczyniono, a gdy się wysoko płomień podniósł, wrzucono weń panienkę Bożą. A ona Panu się swemu się poruczając, łzy wylewać poczęła, i z onych […] łez jako dwie rzecze wyszły i ogień wszytek zalały. […]Jeszcze się tyran kusił: w kocioł pannę włożyć i smażyć w ogniu wielkim rozkazał. […] Dopiero […] widząc, iż już wszytkie jego morderstwa ustają, a panienka nad wszytkimi górę ma, musiał na nię uczynić dekret, aby ścięta była.
Uśmiercenie połączone z wcześniejszym udręczeniem zagrażało również poganom, nie tylko zresztą spiskowcom i zdrajcom – np. filozofkę Hypatię wywleczono na powozie przed kościół Caseareum w Aleksandrii, zdarto z niej ubranie, wyłupiono oczy i dopiero wówczas zabito ostrakonamiOstrakony – gliniane skorupy o ostrych krawędziach.
Oczywiście, w wiekach średnich popularność kary śmierci nie zmalała; karano przede wszystkim za przestępstwa państwowe, kryminalne oraz występki przeciw moralności. Np. w XII-wiecznej Polsce do najpopularniejszych sposobów karania śmiercią należało ćwiartowanie, ukrzyżowanie oraz palenie na stosie; w następnym wieku przejęto wraz z prawem magdeburskim technikę łamanie kołem. Co istotne, w całej Europie od XIII wieku liczba egzekucji zaczęła gwałtowanie wzrastać w związku z działalnością inkwizycji i ściganiem za herezję, a później także za uprawianie czarów oraz konszachty z diabłem – tu najpopularniejszym sposobem zgładzenia oskarżonych było spalenie na stosie, najczęściej poprzedzone dodatkowymi mękami. Kuriozalny jest natomiast fakt, że począwszy od połowy XIII w. na karę śmierci skazywane były również zwierzęta, które stawały przed sądem za rzekomo popełnione przestępstwa. Być może wolno upatrywać w tym objaw późnej recepcji starotestamentowych przepisów karnych, zgodnie z którymi należało ukamienować wołu, który pobódł człowieka (Wj 21, 28-32) oraz uśmiercić zwierzę, z którym kobieta lub mężczyzna dopuścili się obcowania cielesnego (Kpł 20, 15-16). Co ciekawe, XIII-wieczne procesy nie okazały się chwilową modą czy przemijającą tendencją. Postępowania sądowe oraz publiczne egzekucje zwierząt odbywały się do końca XVI w. i były traktowane z największą powagą – zwłaszcza np. we Francji, Szwajcarii, pd. Niemczech, Austrii. Warto przywołać tu jedną z lepiej udokumentowanych spraw z 1386 r., kiedy stracono publicznie trzyletnią maciorę z Falaise. Zwierzę, oskarżone o śmiertelne pogryzienie niemowlęcia, ubrane „w kubrak i pludry” oraz „gacie na tylnych nogach i białe rękawiczki na przednich” (Langevin 1826: 12-13) po procesie i wydaniu skazującego wyroku zostało zawleczone przez konia na plac targowy, na którym ustawiono szafot. Ceremonii egzekucji przewodniczył królewski sędzia – Regnaud Rigault, a całej scenie przyglądali się mieszkańcy miasta, okoliczni wieśniacy oraz spore stado świń. Kat brutalnie odciął maciorze ryj i rozciął skórę na udzie; następnie założył jej ludzką maskę i powiesił za tylne nogi, aby wykrwawiła się na śmierć. Druga faza egzekucji została przeprowadzona na martwym już zwierzęciu (Pastoureau 2006: 36-37); świnia została odwrócona i powieszona – jak człowiek – za szyję, a następnie w celu ostatecznego pohańbienia wleczona wokół placu. Zmasakrowane szczątki umieszczono na stosie i spalono „na mocy wyroku przewidzianego dla tak ohydnej zbrodni” (Langevin 1826: 13).
Godny uwagi jest też XVI-wieczny opis egzekucji mężczyzny oraz owcy, oskarżonych w grudniu 1553 r. o zoofilskie praktyki. Jak zeznali świadkowie, winiarz Michel Morin zakupił owieczkę w celu „cielesnego z nią obcowania” (Pastoureau 2006: 46) i trzykrotnie dopuścił się seksualnych kontaktów ze zwierzęciem. Morin nie przyznawał się do przestępstwa, jednak zobaczywszy narzędzia tortur zdecydował się potwierdzić zeznania donosicieli – wiarołomnej żony oraz jej kochanków, wyjaśniając, że „faktycznie zakupił owieczkę w wyżej wymienionym celu, ale stosunek cielesny odbył z nią tylko raz” (Dubois-Desaulle 1905: 154-157). Na mocy tego oświadczenia oboje z owcą zostali skazani na śmierć; 15 stycznia 1554 r. winiarza powieszono, a następnie spalono wraz ze zwierzęciem w worku (Pastoureau 2006: 46).
Wyrok ten, wydany w renesansowej już Francji, może budzić zdziwienie, jednak trzeba mieć świadomość, że w Europie w okresie od XIII do XVIII stulecia bardzo wiele przestępstw – często zupełnie błahych i dziś w ogóle nie rozpatrywanych w kontekście prawa karnego – było zagrożonych karą śmierci. Nb. wątek zwierzęcy pojawił się także w XVI-wiecznym prawodawstwie polskim; oto za Speculum SaxonumSpeculum Saxonum – Zwierciadło Saksońskie Bartłomiej Groicki pisał: „Ci co zabijają ojca, matki, dziada, ciotki, krewne […] zaszyty w worze ze zwierzęty, które są w prawie napisane, ma być w wodę wrzucon a utopion” (Groicki 1559: gr).
Jak wiemy, za główny dowód winy oraz podstawę wyroku skazującego konsekwentnie przyjmowano przyznanie się oskarżonego – nawet wymuszone, choć już od czasów Domitiusa Ulpianusa (II/III w.) zdawano sobie sprawę z nikłej wartości zeznań pozyskanych na torturach. Natomiast sposoby przeprowadzania egzekucji były uzależnione od zapisów kodeksu, od zwyczajowych praktyk, wreszcie – od uznania sędziego. Ścięcie lub powieszenie uchodziło za najbardziej humanitarną karę, a jej zasądzenie stanowiło wyraz łaskawości sądu oraz znak uznania skruchy skazańca. Np. w 1609 r. w Krakowie Zofia i Helena, oskarżone o nieudaną próbę spędzenia płodu oraz o zamordowanie nowonarodzonego dziecka Zofii,
Źródło – B : „Actum in Praetorio Cracoviensi”: 220
[…] obiedwie zeznały wszystek swój zły uczynek; zaczym urząd wójtowski w kole, według prawa Bożego, o zgubienie duszy niewinnej osądził na śmierć, i miały według prawa mieć śmierć taką: kołem przebijać, kleszczami targać, jako się zachowuje o takie mężobójstwo; a za uproszeniem dobrych ludzi, też ich mił[ościwi] P[anowie sądziowie] raczyli nad niemi łaskę uczynić, iże ich skazali pod miecz, i tak szły na sąd Boży.
Podobnie akt łaski przedstawiał się w sprawach wyznaniowych. Np. w Dubnie w 1716 r. sądzone były dwie kobiety, które dopuściły się konwersjiKonwersja – zmiana wyznania na judaizm; obie zostały skazane na karę śmierci, przy czym jedną z nich – która pokornie uznała swój błąd i wyraziła żal – ścięto, natomiast jej towarzyszkę obstającą przy swojej decyzji o wychrzczeniu poddano najpierw szarpaniu kleszczami, a następnie spalono na stosie.
Podobnie jak w całej Europie, także w Rzeczypospolitej decyzja, „jaką śmiercią który złoczyńca ma być karan” (Groicki 1586: iiiiijr), zapadała w oparciu o regulacje kodeksowe. Dla wymiaru sprawiedliwości w dawnej Polsce ważnym źródłem było prawo magdeburskie, w Polsce zwane potocznie „krwawym saksonem”, a także nadrzędny zbiór praw polskich ze Statutu Koronnego. Szeregu interesujących przykładów zastosowania przepisów karnych w XVI w. dostarcza m.in. księga protokołów sądowych Actum in Praetorio Cracoviensi. Poszczególne „akty” referują konkretne sprawy, podając przewiny oskarżonych oraz zasądzone sposoby wykonywania wyroków śmierci; np. Piotr z Rogowa w 1554 r. za kradzież miał być „w koło wplecion”; Stanisław Śliwka z Wiślicy w 1555 r. za kradzież i zabójstwo został divisus in quatuor partesDivisus in quattuor partes – podzielony na cztery części; dwa lata później Katarzyna z Czubrowic została utopiona w Wiśle za uduszenie swego nowonarodzonego dziecka; natomiast w 1559 r. Stanisława – syna Jana Zyski – za świętokradztwo i zbezczeszczenie miejsca świętego skazano na spalenie nad Wisłą (Źródło A 1847: 208-215). Nb. na saskim Speculum opierał się także podręcznik Bartłomieja Groickiego – Artykuły prawa majdeburskiego z 1558 r. oraz napisany rok później Porządek sądów i spraw miejskich prawa majdeburskiego w Koronie Polskiej. Wynikało z nich, że:
Bartłomiej Groicki : „Porządek sądów i spraw miejskich”: iiiiijr
Złodziej ma być obieszon. Zdrajaca, rozbójnik, łupieżca w koło wplecion. Mężobójca, gwałtownik panien i który by na cudzołóstwie był pojmany, takowi mają być ścięci, jako napisano. […] Odszczepieniec wiary krzescijańskiej ma być spalon. Tąż śmiercią ma zginąć czarownik i kto by komu jad zadał.
Spalenie na stosie groziło nie tylko heretykom, trucicielom i czarownikom, ale także winnym kradzieży dokonanej w świątyni oraz fałszerzom monet, którzy niekiedy bywali też gotowani w kotle z wrzątkiem. Nb. typowy zestaw metod egzekucji – ścinanie zabójców, wieszanie złodziei, łamanie kołem rozbójników – w XVII w. potwierdził w Dzienniku podróży do Polski Charles Ogier, sekretarz poselstwa francuskiego. Zachowane źródła potwierdzają ponadto, że do XVIII wieku w Europie i w Polsce nadal stosowano ćwiartowanie – zasądzane np. wobec sprawców krwawego rozboju. Ponadto do popularnych działań kata należało: zwieszanie na haku za żebro, rozrywanie końmi, grzebanie żywcem oraz wbijanie na pal. Literackie ślady tych praktyk są dość liczne; odnajdujemy je np. we fraszce Wespazjana Kochowskiego o wbiciu na pal zdrajcy i buntownika – Aleksandra Kostki-Napierskiego, albo też u Wacława Potockiego w Kazaniu do zbójców:
Wacław Potocki : „Kazanie do zbójców”: 204
I was, i was, z Bieszczadu jednych, drugich z chyżu,
Na pale, na szubienice, na haki, na koła –
Taka wasza zasługa nieomylnie woła.
A zatem na podstawie protokołów sądowych, ksiąg rachunkowych, postanowień dawnych kodeksów karnych i pojedynczych wzmianek literackich możemy z dużą dokładnością określić prawne uzasadnienia zasądzonych wyroków, formy egzekucji oraz ich historyczne postaci. Jeśli jednak idzie o dokładny przebieg egzekucji, jej społeczny odbiór, a także związany z nią kontekst kulturowy i psychologiczny, nieocenionym źródłem okazują się wszelkie teksty dokumentarno-wspomnieniowe, m.in. listy, diariusze, pamiętniki, itineraria, świadectwa historyczne. O polskich realiach informacji takich dostarczają dość liczne zapiski. Na szczególną uwagę zasługuje praca Giovanniego Battisty Fagiouliego – towarzysza podróży nuncjusza Andrei Santacrocego, który w odwiedzanych przez siebie krajach konsekwentnie śledził przebieg egzekucji i drobiazgowo odtwarzał je w swoich zapiskach, m.in. Diariuszu podróży do Polski z lat 1690-91. Fagiouli był mistrzem obserwacji – koncentrował się na reakcjach skazańca, na jego na stanie emocjonalnym, wreszcie – na technicznej stronie uśmiercania przestępcy. Wspomina on np. stracenie szlachcica Boińskiego, wielokrotnego zabójcy, który – jak czytamy – idąc na szafot zachowywał się dość niefrasobliwie, uchylał widzom czapki, a niesionym krzyżem wymachiwał „jak cygan w tańcu” (Fagiouli 1858: 273). Dopiero, gdy zbliżył się moment kaźni, Boiński
Giovanni Battista Fagiouli : „Diariusz podróży do Polski”: 273
[…] padłszy na kolana zaklinał oprawcę, aby starał się ściąć go jednym cięciem, co mu tamten przyrzekł bardzo grzecznie jeśliby jednak chciał trzymać głowę w sposób, jaki mu sam wskaże. Winowajca zaś obiecał, że się nie ruszy. Wtedy oprawca obnażywszy mu kark i nachyliwszy nieco głowę na piersi, porwał miecz oburącz i za pierwszym zamachem usłużył mu jak najdogodniej.
Co symptomatyczne, Fagiouli był zainteresowany nie tylko samym przebiegiem egzekucji, ale także szczegółami, jakie różniły warszawską i florencką „technikę katowską”. Warto przytoczyć tu jego obszerny komentarz, który zaskakuje dużą liczną proceduralnych szczegółów, które – jak oceniał autor – różniły praktyki stosowane w Polsce i we Włoszech:
Giovanni Battista Fagiouli : „Diariusz podróży do Polski”: 278
Godne uwagi, iż tu nie wieszają jak we Florencyi, ale raczej zawieszają, albowiem związawszy winowajcy ręce na krzyżach, kat go wyprowadza na drabinę tyłem i jakoby leżący, gdyż drabina jest ukośnie postawiona, nie zaś prosto jak u nas; a iż to wstępowanie wsteczne i w leżącej postawie staje się nadzwyczaj trudnym dla skazanego, tedy kat za pomocą sznura ciągnie go w górę za ręce, a pachołek katowski pomaga swemu pryncypałowi popychając z dołu za pięty, i takim sposobem nieborak wjeżdża stękając aż do krzyżownicy szubienicznej, w której tkwi spory ćwiek, a na nim jest zaczepiony powróz opasujący szyję przyszłego nieboszczyka, tak samo jak się zaczepia obraz na ścianie; poczem oprawca ze swym pachołkiem staczają go ledziuchno z drabiny, aż spadnie na dół i zawiśnie w powietrzu; co załatwiwszy, kat pociąga gwałtownie za węzeł powrozu i woła po dwakroć: Jezus! Jezus! Wtedy przytomni klękają, kat zaś ze swym pachołkiem odchodzi sobie spokojnie dokąd mu potrzeba, a ów nieszczęśliwy może sobie umierać dowoli, bez innej pomocy jak litość niewielu osób modlących się za nim w czasie tego bolesnego konania.
Bardzo cenne i obszerne świadectwa pozostawili także czterej autorzy staropolscy: Jakub Sobieski, Samuel Maskiewicz, Jan Markiewicz oraz wspomniany już Wespazjan Kochowski. Jakub Sobieski, ojciec przyszłego króla Jana, odbył w latach 1607-13 oraz 1638 podróże po Europie; w maju 1610 r. przebywał w Paryżu. Był to czas, kiedy zamordowano króla Henryka IV i cała stolica żyła uroczystościami pogrzebowymi monarchy, a także sądem i egzekucją jego zabójcy – Françoisa Ravaillaca. Sobieski z dużą precyzją i werystyczną dokładnością odnotował przedśmiertne katusze skazańca:
Jakub Sobieski : „Dwie podróże Jakuba Sobieskiego”: 75-77
Jakoś we trzy niedziele po zabiciu króla, sądził parlament tego Rawaillaka, który króla zabił; i na inkwizycjach różnych i bardzo ostrożnych i mądrych, i potem na srogich mękach, nic się na nim więcej wypytać, ani wymęczyć nie mogli […]; jakoż i przy śmierci mało ukazował skruchy, […] i cudowną jakąsiś cierpliwością, i rzadko widzianą, srogie męki i srogą śmierć zniósł, gdy tedy z niego więcej wyczerpnąć nie mógł parlament, skazał go na taka śmierć, jaka się tu niżej opisze. Naprzód wiedziono go na tę uliczkę, kędy króla zabił, i na to miejsce, i tam dano w rękę nóż, którym króla zabił, zbroczony wszystek krwią królewską, i tak onę rękę palił w ogniu sztucznym z niewypowiedzianą męką jego, bo mu pierwej powoli odpadały członki i palce, wypadł potem i nóż z ręki, za onym nożem i ostatek ręki; potem tak zmęczonego wieziono na tejże karze para wołów, przed kościół katedralny, najprzedniejszy w Paryżu, Najświętszej Panny; nie miał na sobie jedno koszulę i pludry jakieś stare błękitne sukienne; tam go woźny począł obwoływać za zdrajcę, za zbrodniarza, za okrutnego królobójcę, który króla Henryka wielkiego zniósł z świata; tam się dopiero srogi okrzyk stał wielkiego gminu ludzi, łając mu i sromocąc. Stamtąd, gdy był na róg jeden przywiedziony, począł go kat targać w pierś jedne naprzód, potem z drugiego rogu, po obwołaniu takiemże jako i pierwej woźnego, drugą pierś; potem w dwóch rogach pod pachy kleszczami go targano, a zawsze toż woźny wołał jako i pierwej; ledwo woły mogły iść, od srogiej niewidzianej liczby ludzi, co go prowadzili […]; potem przyprowadzili go do rynku dosyć wielkiego […], gdzie więc tych większych złoczyńców tracą w Paryżu. […] i jam tam był sobie z książęty Radziwiłłami jedno okno najął, i przepłaciliśmy je dobrze. Ledwie tedy uczyniono miejsce […] kędy go tracić miano; gdy go targali końmi, umarł; dopieroż skoczyli jako szaleni kilkaset kawalerów z koni swych, i dobywszy swoich szpad, rozsiekali go prawie w sztuczki w największej wściekłości.
Oczywiście, przebieg egzekucji Ravaillaca był niezwykle drastyczny; trzeba jednak pamiętać, że przedśmiertne tortury zadane królobójcy, rozerwanie go końmi, wreszcie – akt zbezczeszczenia jego zwłok stanowiły przykład działań typowych dla ówczesnego systemu penitencjarnego. Autentyczną grozę budzi natomiast zakończenie relacji z 27 maja 1610 r.; otóż Sobieski nie tylko opisał rozgrabienie szczątków skazańca przez podekscytowanych widzów, którzy „sztuczki ciała tego Rawaillaka w chustki uwinąwszy, z sobą brali do domów” (Sobieski 1833: 77), ale także zaświadczył o akcie rytualnego kanibalizmu – pewien paryski introligator przyniósłszy do domu kilka fragmentów ciała Ravaillaca, „z wzgardy wielkiej i z jadu” usmażył je w jajecznicy, a następnie jadł, usiłując poczęstować potrawą autora Podróży oraz towarzyszącego mu Piotra Branickiego (Sobieski 1833: 77). Nb. w 1757 r podobnie potraktowano zamachowca – Roberta Françoisa Damiensa, który targnął się na życie Ludwika XV. Także w jego przypadku zastosowano szarpanie rozżarzonymi szczypcami, a ponadto zalewanie ran smołą, ołowiem i topionym olejem, wreszcie – rozrywanie ciała końmi (Skórska-Jarmusz 2003:125).
Na opisie kaźni Ravaillaca wzorowana była zapewne relacja Samuela Maskiewicza o mękach i egzekucji niedoszłego królobójcy – Michała Piekarskiego. Początek dramatycznych wydarzeń miał miejsce 15 listopada 1620 r., kiedy Zygmunt III Waza udał się piechotą na poranną mszę do warszawskiej katedry. Gdy wszedł do świątyni, nieoczekiwanie został zaatakowany przez młodego szlachcica, który czekanem próbował pozbawić władcę życia. Zamach udaremniono, zaś senat w trybie natychmiastowym skazał Piekarskiego na karę śmierci poprzedzoną torturami. Mimo brutalnych mąk i intensywnej indagacji, obłąkany szlachcic jedynie bredził i „plótł”. Nie uzyskawszy od niego żadnych informacji politycznych, odstąpiono od katuszy i na 27 listopada zarządzono publiczną egzekucję przez piętnowanie, przypalanie, rozrywanie końmi oraz spalenie na stosie. Maskiewicz – naoczny świadek stracenia – pisał:
Samuel Maskiewicz : Pamiętniki: 110-111
[Piekarski] był prowadzony na wozie czterema końmi, na którym uczyniono mu było siedzenie wysoko i katom, iż widać ich było wszystkim ludziom. Wyjechali z zamku na wał bramą, a wyjeżdżając na Przedmieście Krakowskie, także z ulicy w rynek wjeżdżając, z rynku w ulicę ku Nowemu Miastu, tak na Nowe Miasto w rynek wjeżdżając, siepał go kat kleszczami rozpalonemi, a tam mu na Nowym Mieście teatrum było zbudowane, na które z nim wszedłszy, oprawcy pod ręce na tam mu na Nowem Mieście teatrum było zbudowane, na które z nim wszedłszy, oprawcy pod ręce nazad związane, podsadzili dymnice z ogniem, siarki weń nasypawszy, palili je mieszkami dymając; potem zszedłszy z nim z góry, te cztery konie wyprzągłszy z wozu, poprzywiązywali postronki do rąk i do nóg, chcąc go roztargnąć, ale iż temu dosyć nie mogli uczynić, nacinał kat siekierą, a wycinając konie, urwali nogę mu prawą. Zatem samego wziąwszy, i te targane członki, włożyli na stos drzew i spalili.
Z kolei u Jana Markiewicza – krakowskiego kupca – odnajdujemy opis egzekucji Andrzeja Stockiego, straconego w 1667 r. za zabicie obojga rodziców. Charakterystyczny jest fakt, iż szczegółowa relacja, ujawniająca niezwykle okrutne szczegóły, została połączona z rozważaniami natury moralnej; nb. pojęcie „irrewerencyi” wydaje się tu swoistą aluzją do starotestamentalnych uwag o karaniu dzieci nieszanujących ojca i matki:
Jan Markiewicz : „Spis podatków i kontrybucyi”: 317-318
zostawszy ojco i matkobójcą, taką tego dnia ex decreto tribunali [z wyroku trybunału- A. K.] otrzymał w Krakowie exekucyją. Postawiono teatrum przy ratuszu od Brackiej ulicy, na którym mu naprzód obie ręce na pniaku ucięto, potem tyłem do słupa przywiązanemu piersi trzykroć kleszczami rozpalonymi targano, potem obróciwszy go, z pleców cztery pasy zdarto; na ostatek za miasto pod szubienicę wywieziono. Tam kości w rękach i nogach łamano i na kole przywiązanego podniesiono. Stąd łatwo się inferre może, że wszelka irrewerencyja [nieposzanowanie – A. K.] synów przeciw rodzicom winnaby być znacznie karana […].Znajdują się tacy, co rodziców, biją. A więcej takich, co im łają i z nimi się swarzą i przeklinają, ale najwięcej takich, co im źle myślą. Boże daj wszystkim upamiętanie, aby pomnąc na Twoje przykazania i wieczne kary, nie zarabiali na doczesne, jako ten Stocki miał.
Na koniec warto przytoczyć fragment Historyi panowania Jana Kazimierza Wespazjana Kochowskiego, który wspomniał m.in. o surowym wyroku wydanym na „zakamieniałego żyda” lekarza Matatyjasa, oskarżonego przez władze kościelne o wdawanie się w dysputy teologiczne z katolikami, a także o nakłanianie do rekonwersji dawnych wyznawców judaizmu, świeżo nawróconych na wiarę chrześcijańską. Sprawa miała charakter doktrynalny, zaskakuje jednak drastyczność zasądzonej kary. Jak czytamy, Matatyjas został schwytany, „do Piotrkowa do trybunału odesłany, gdzie za dowodem słusznym na spalenie osądzony, pierwej mu rozpalonymi kleszczami język wyrwano, potem rękę prawą, która bluźnierstwo pisała, spalono, a potem i sam na słomie [był] spalony” (Kochowski 1840: 249).
Źródła
Starodruki
Groicki Bartłomiej, „Porządek spraw i sądów miejskich prawa majdeburskiego w Koronie Polskiej”, Drukarnia Łazarza Andrysowica, Kraków 1586, cytaty na k.: iiiiijr.
Groicki Bartłomiej, „Zwierciadło saksońskie”, Drukarnia Łazarza Andrysowica, Kraków 1589, cytat na k.: gr.
Kochowski Wespazjan, „Epigrammata polskie”, Drukarnia Wojciecha Góreckiego, Kraków 1674, cytat na k.: 29.
Skarga Piotr, „Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień przez cały rok”, Drukarnia Andrzeja Piotrkowczyka, Kraków 1605; cytaty na k. 141-142, 291, 419, 526-527.
Edycje XIX-wieczne i współczesne
Anonim A, „Listy gminy z Vienne i Lyonu” (powst. ok. 178 r.), cyt za: Drączkowski Franciszek, „Patrologia”, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin – Lublin 1998, dostępne także na stronie internetowej: mikolaj.bydgoszcz.pl/czytelnia/patrologia.pdf.
Dubois-Desaulle Gaston, „Etude sur la Bestialité au point de vue historique, médical et juridique”, Charles Carrington, Libraire-Editeur, Paris 1905, cytat na s.: 154-157.
Grabowski Ambroży, „Starożytności miasta Krakowa”, „Biblioteka Warszawska” 1847, t. 4/XXVIII, cytat na s. 222.
Fagiouli Giovanni Battista, „Diariusz podróży do Polski”, przeł. Władysław Kulczycki, „Czas. Dodatek Miesięczny” 1858, t. XI, r. III, cytaty na s.: 273, 278.
Langevin Pierre Gilles, „Recherches historiques sur Falaise”, Falaise 1826, cytaty na s. 12-13.
Markiewicz Jan, „Spis podatków i kontrybucyi zapłaconych przez Markiewicza od roku 1644 do 1683”. Nakładem Księgarni Gubrynowicza i Schmidta, Lwów 1880, cytat na s. 317-318.
Maskiewicz Samuel, „Pamiętniki Samuela Maskiewicza początek swój biorą od roku 1594 w lata po sobie idące, wydane z rękopisów Biblioteki Szczorsowskiej hrabiego Chreptowicza”, Drukiem Teofila Glücksberga, Wilno 1838, cytat na s.: 110-111.
Potocki Wacław, “Wiersze wybrane”, oprac. Stanisław Grzeszczuk i Janusz Gruchała, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1992, cytat na s. 204.
Sobieski Jakub, „Dwie podróże Jakuba Sobieskiego, ojca króla Jana III, odbyte po krajach europejskich w latach 1607-13 i 1638”, Nowa Drukarnia Pompejusza i s-ki, Poznań 1833, cytat na s.: 75-77.
Źródło A, „Liber maleficorum seu damnatorum 1554-1625”, cyt. za:Grabowski Ambroży, „Starożytności miasta Krakowa”, „Biblioteka Warszawska” 1847, t. 4/XXVIII, cytaty na s: 208-215.
Źródło B, „Actum in Praetorio Cracoviensi”, cyt. za:Grabowski Ambroży, „Starożytności miasta Krakowa”, „Biblioteka Warszawska” 1847, t. 4/XXVIII, cytaty na s.: 220.
Foucault Michel, „Nadzorować i karać”, przeł. TadeuszKomendant, Aletheia, Warszawa 2011.
Pastoureau Michel, „Średniowieczna gra symboli”, przeł. Hanna Igalson-Tygielska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006.
Skórska-Jarmusz Agnieszka, „Zbrodnia i kara w świetle wybranych listów i pamiętników drugiej połowy XVII”, „Annales Academiae Paedacogicae Cracoviensis. Studia Historica II” 2003, fol. 17.
Tazbir Janusz, „Okrucieństwo w nowożytnej Europie. Prace wybrane 2”, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych, Universitas, Kraków 2000.
(ur. 1974 r.) – historyk literatury i socjolog kultury, badaczka staropolskiego i współczesnego piśmiennictwa hagiograficznego, homiletyki historycznej i najnowszej, humanistycznej antropologii i prototeorii kultury, a także tradycji klasycznej i patrystycznej w europejskim piśmiennictwie teologicznym. W latach 1998-2001 r. asystent w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego; od 2002 r. adiunkt w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Autorka publikacji i opracowań dotyczących piśmiennictwa parenetycznego i teologicznego różnych epok, w tym monografii „Żywoty Świętych” Piotra Skargi. Hagiografia – Parenetyka - Duchowość.