Myśliwski – smaki – symbolika

Przyglądanie się roli zmysłu smaku w prozie Wiesława Myśliwskiego prowadzi do interesującej obserwacji: kolejne powieści składają się na historię „rozsmakowywania się” narratorów, dorastania do świadomej przyjemności jedzenia, które – w ujęciu klasyka – są naturalną ludzką potrzebą, odpowiedzią na cierpienie, jakie wpisane jest w kondycję ludzką. Tak bowiem Antheleme Brillant Savarin, autor Fizjologii smaku, wprowadza czytelnika do rozdziału Rozkosze stołu:

Antheleme Brillant Savarin : Fizjologia smaku: 133

Ze wszystkich czujących stworzeń na naszym globie człowiek bezspornie doznaje najwięcej cierpień.
Natura skazała go na cierpienie od samego początku, dając mu nagą skórę, szczególny kształt stóp, wojownicy i niszczycielski instynkt, który towarzyszy rodzajowi ludzkiemu wszędzie, gdzie się pojawi. (…)
Ten lęk przed cierpieniem sprawił, że człowiek bezwiednie spieszy w przeciwnym kierunku i oddaje się bez reszty nielicznym rozkoszom, które ofiarowała mu natura.

W pierwszej z powieści Wiesława Myśliwskiego, w Nagim sadzie, zmysł smaku jest przywoływany na dwa sposoby: po pierwsze narrator opisuje rozmaite smaki, aby – na zasadzie synestezji – określić inne doznania zmysłowe albo stany emocjonalne. Po drugie: smak pojawia się wówczas, gdy w świecie przedstawionym pojawia się jedzenie lub picie. Te dwa sposoby uobecniania się smaków obserwować można w całej prozie autora Nagiego sadu. W debiutanckiej powieści określenia smaku służą często do tworzenia poetyckich opisów – jak w przypadku tej oto polisensorycznej opowieści o upale:

Wiesław Myśliwski : Nagi sad: 17-18

Jak pola długie i szerokie dojrzewały zboża, a na niebie biała łuna stała. Powietrze zmętniało jak stara święcona woda w butelce na oknie. Od zaduchu dojrzewania i skwaru łzy kręciły się w oczach, rozum ciemniał, sól wargi ścinała, ale nie stać nas było nawet na tkliwość wobec samych siebie. Nie wiedzieliśmy, czy to prażą nas tak zboża dymiące, czy słońce, które szło krok w krok za nami, mściwe, żółte, oleiste, i kapało na nas.

Doznania smakowe – sól, oleistość (ta cecha oznacza nie tylko smak, ale i konsystencję) – są tu jednym z wielu elementów wielozmysłowego obrazu, towarzyszą odczuciom wzrokowym (biel, zmętnienie, ciemność, dym, żółć) i dotykowym (prażenie, kapanie). Obraz piekielnego, nieprzyjaznego upału, który atakuje wszystkie zmysły oraz słony smak potu powracają co jakiś czas w opowieści starego nauczyciela. Nawet „lepka słodycz wypełniająca wnętrze drzewa” (Myśliwski 1997: 33) jest w tym świecie niebezpieczna, zwabia osy, przypomina o dziecięcym lęku, jaki towarzyszył bohaterowi, gdy ukrywał się w gałęziach starej ulęgałki. Być może te intensywne doznania smaku wiążą się zawsze z niepokojem, dlatego, że zmysł smaku został właściwie odseparowany od czynności jedzenia. Owszem, samo pożywienie pojawia się w świecie bohaterów, ale pozbawione jest ono właściwie wartości innych niż zaspokajanie głodu i – jako konsekwencja – zapewnianie poczucia bezpieczeństwa. Kasza, ziemniaki, mleko, chleb i odświętny placek są nazywane, jednak nie pachną i nie smakują – ich podstawą, jedyną wartością jest zdolność do nasycania głodu i zapewniania poczucia bezpieczeństwa. Jak pisze Maguelonne Tousaint-Samat:

Maguelonne Toussaint-Samat : Historia naturalna i moralna jedzenia: 17

Obraz dymiącego na stole garnka pozostaje przede wszystkim symbolem rodzinnego szczęścia (…). Wspólnie spożywana zupa staje się symbolem skromnego, ale bezpiecznego bytowania minionych pokoleń oraz chłopskich lub mieszczańskich cnót, niemodnych i rozczulających.

W Nagim sadzie pojawia się antynomia pojęć głód – pożywienie, nie wpływa ona jednak w znaczący sposób na losy bohaterów. Inaczej motyw ten funkcjonuje w drugiej powieści, Pałacu, gdzie ranga wspomnianej opozycji staje się wyższa. Zderzenie między dwoma światami – chłopskim i pańskim – jest konfrontacją głodu z nadmiarem pożywienia, profuzją smaków i potraw. Głód w narracyjnym monologu bywa fetyszyzowany, nobilitowany, staje się zmysłowym konkretem.

Wiesław Myśliwski : Pałac: 68

A znasz ty głód, co tylko pustką jest w tobie? Wielką, tłoczna pustką, która niby pustką jest a wzdyma cię, rozsadza, co się w tobie pomieścić nie może? I dalej nabrzmiewa, pod serce się ciśnie, w piersi ci się wpycha, w gardle staje ci jak bulwa, dławi, mdli, a nie możesz nawet jej wyrzygać, bo się nie chce przez ciebie przecisnąć, jakby pazurami zaczepiona w tobie.

Jedzenie jest przyjemnością, dostarcza smakowych rozkoszy, jak pierwsze dwa kieliszki – słodkie, ciepłe, miękkie – rozkosznie obezwładniające owczarza, który chwilę wcześniej pokłoni się stołowi, suto zastawionemu do obiadu, nakrytemu białym obrusem, choć nikt jeszcze przy nim nie zasiadł. Jedzenie jest w tym świecie nie tylko misterium, jest zmysłową rozkoszą samą w sobie:

Wiesław Myśliwski : Pałac: 72; 73

Klusków? Może klusków. Ale na samiutkich jajach. I cieniutkich niczym babie lato. I jak słonko żółciutkich. Ze słoniną. Może z serem. Nie. Z makiem. Albo nie. Ze słoniną. Nie. Niech będą z makiem. (…) A może byś pierogów mi zszykował, co? Z czym? A z serem. Ze smażoną śmietaną. (Myśliwski Wiesław Pałac: 72; 73).

Pojawiają się w tej powieści także dwa wstrząsające obrazy śmierci: ojca, który zabija się, nie mogąc znieść widoku głodujących dzieci i młodego chłopa, który zanim powiesi się z rozpaczy, ucztuje bez opamiętania przez całą noc w pańskiej kuchni – jakby chciał dokonać zemsty na panu, który zhańbił jego niewinną, świeżo poślubioną żonę, korzystając z feudalnego prawa pierwszej nocy. Smak, jedzenie stają się w Pałacu motywami znaczącymi, znacznie wykraczającymi poza sens zmysłowy. Tak dzieje się także w kolejnym utworze.

Smak chleba, prowadząca do świętokradztwa potęga smaku – pojmowanego nie metaforycznie, po herbertowsku, lecz całkiem dosłownie – stanowią oś konstrukcyjną i problemową rozdziału Chleb w innej powieści, Kamień na kamieniu. Wspomnienia Szymka zaczynają się zupełnie niewinnie i, chciałoby się powiedzieć, powszednio: od apoteozy smaku chleba. Chleb to nie tylko codzienny pokarm – to pokarm wyjątkowo bogaty w rozmaitą symbolikę: jest najważniejszym bożym darem, w chrześcijaństwie – jak opłatek, hostia – jest ciałem Chrystusa i pokarmem duchowym. Dzielenie się chlebem oznacza dobre życzenia, chlebem i solą wita się nowożeńców i przybyłych z daleka drogich gości, wyzwolicieli. To, wreszcie, pokarm pierwszy, symbol pokarmu i dobrobytu w ogóle ” (Tousaint-Samat 2002: 225 – 226).

Obrazek - KaniewskaBogumi3aSMAK W PROZIE MY_LIWSKIEGO.2.jpg.JPG

W rodzinie Pietruszków kultywuje się piękny obyczaj: pierwsza kromkę z bochenka wypieczonego po żniwach, ukrywa się na strychu, by – gdy minie zima – nakarmić nią pole podczas pierwszej orki. Ten święty rytuał ma zapewnić dostatek, ale nade wszystko jest wyrazem przywiązania, szacunku dla ziemi. Codzienny, zwyczajny smak chleba staje się pożądany, wytęskniony na przednówku. Któregoś roku, z wyjątkowo kiepskim urodzajem, myśl o kromce ukrytej za krokwią na strychu staje się dla chłopaka obsesją.

Wiesław Myśliwski : Kamień na kamieniu: 388

Śnił się ten chleb na jawie i we śnie. Tęskniło się za chlebem jakby za kimś bliskim. A najgorzej wieczorem, bo wieczorem chleb jak duch się zjawia. Nagle zapachniało chlebem, jakby pod oknami ktoś przechodził z bułką chleba pod pachą albo u sąsiadów wyciągali chleb z pieca.

Szymek wykrada kromkę, wywołując straszliwy gniew ojca: poważył się przecież na świętokradztwo po to, by poczuć przez chwilę smak chleba. Tradycja, szacunek dla ziemi zostały zlekceważone dla kawałka zeschniętego chleba, który wyglądem nawet samego siebie nie przypomina. Świętokradczy gest Szymka jest gestem symbolicznym, pokazującym jego skalę wartości, jego bunt wobec ojcowskiej tradycji. Ta ostatnia będzie powracała po latach między innymi przez smak, zapisany w potrawach z dzieciństwa: „Nie wiem, czy Bóg umarł czy zmartwychwstał, czy to wszystko prawda, ale święcone jajka mają inny smak od nieświęconych” ( Myśliwski 1984: 307).

Także w świecie Widnokręgu zmysł smaku uwikłany jest w oś czasu, staje się funkcją pamięci, nośnikiem wspomnień. Funkcja ta ujawnia się w wątku przepisów matki, w jej opowieściach o potrawach i smakach. Rodzice Piotra istnieją jako dwie opowieści: epickie relacje z bitew ojca i kulinarno-odzieżowe monologi matki. Oboje tworzę światy równoległe: wojen i smaków, w których kryją się przed rzeczywistością: ojciec przed chorobą, matka przed materialnym niedostatkiem lat powojennych. Identycznie wygląda także wpływ tych opowieści na los Piotra: ojciec utrwali się w jego pamięci jako głos opowiadający o szczęku oręża, matka – jako przewodniczka po wyobrażonej krainie smaków. Jawi się ona niczym klasyczny przykład żeńskiego smakoszostwa, o którym pisze autor Fizjologii smaku: „Przez smakoszostwo rozumiemy również upodobanie do łakoci, a więc do dań nieobfitych, lekkich, delikatnych, do konfitur, ciastek etc.” (Brillant Savarin 1997: 99). Dla matki Piotra zbieranie przepisów jest rodzajem kompensacji, wyrazem tęsknoty do innego życia – w pięknej scenie palenia przepisów syn uświadamia sobie, że nie do końca przeniknął ów język wyobrażonych smaków, nie wie, co matka chciała nim wyrazić, jej życie, jej niespełnienia pozostaną zatem dla Piotra wieczną tajemnicą:

Wiesław Myśliwski : Widnokrąg: 385

Mogłem więc jedynie domyślać się, że ukryła w nich najbardziej samotne ze swoich myśli, westchnień, tęsknot, żalów, lęków, łez, te, z którymi nie zdradziła się ani przed ojcem, ani przede mną, które, być może, chciała także ukryć przed sobą. Domyślność ma jednak swoje granice, więc czy byłem w stanie czegokolwiek domyśleć się tak naprawdę? A chociaż przed wrzuceniem w ogień niektóre z tych przepisów czytałem po kilka razy, w niektóre wgłębiając się, aby coś wytropić, wyśledzić spoza tych wszystkich, ile mąki, ile jajek, ile masła, ile tego, ile tamtego, aż do najbardziej, zdawałoby się, błahych szczegółów, odstawić do ostygnięcia, niewiele więcej domyśliłem się niż mogła mi to podpowiedzieć wyobraźnia.

Piotr karmi przepisami ogień, który „zachłannie zabierał te wszystkie ciasta, mięsa, zupy, przetwory, desery” (Myśliwski 1996 : 386), syci nimi głód płomieni, ale syci nimi także własną tęsknotę – bo palenie przypisów to symbolicznie ostateczne rozstanie z matką.

W języku smaków Widnokręgu występują jeszcze co najmniej dwa ważne słowa: słodkie, czekoladowe kakao, rytualny napój przygotowywany dla małego Piotrusia przez – coraz mniej skrępowane jego obecnością – panny Ponckie oraz jabłka, które jada Anna.

Obrazek - KaniewskaBogumi3aSMAK W PROZIE MY_LIWSKIEGO.1.jpg.JPG

Kakao u panien Ponckich ma smak luksusu, ale nie tylko – jest także pretekstem dla spotkań z cielesnością, z erotyczną kobiecością: ciepłą, piękną, fascynującą, choć niekoniecznie niewinną. Kakao ma zatem smak rozkoszy i niewinnego grzechu. Inaczej smakuje jabłko, wpisujące się w miłosny kod dwojga ludzi, odkrywających siebie w zawstydzeniu.

Traktat o łuskaniu fasoli w swojej warstwie fabularnej jest opowieścią o powrocie czy raczej o od-stwarzaniu świata młodości, nieuchronnie utraconego i odnajdywanego nie tyle w rzeczywistości, ile w narracyjnym monologu. Kształty, wyglądy, zapachy, doznania smakowe są tu opowiadane. Nie wszystkie przecież warte są opowieści, narrator wybiera te, które stanowią swoisty łącznik między przeszłością – traumatycznie utraconą – a czasem teraźniejszym. Podstawowym impulsem narracyjnym jest w Traktacie dojmująca samotność, smak staje się zatem także spoiwem ze światem zewnętrznym, z minionym. Zapewne dlatego smaki, jakie pojawiają się w powieści są smakami przeszłości przywoływanymi przez wspomnienie (jak wigilia w rodzinnym domu) bądź też odwrotnie: wspomnieniami przywoływanymi przez smak (miodu, ziół).

Absolutnie wyjątkowy charakter ma w Traktacie fragment poświęcony smakowi… ustnika.

Wiesław Myśliwski : Traktat o łuskaniu fasoli: 187

Ciągnęło mnie, nie powiem. Nieraz, gdy nie mogłem zasnąc, wyobrażałem sobie, jak gram, Słyszałem się, jak gram. Czułem w ustach samk ustnika. A tak, każdy ustnik ma swój smak, właściwie to stroik. Nawet czułem w rękach, że palcuję, opuszkami najwyraźniej dotykałem klap.

Sztuka, muzyka – jak w finale Pałacu – okazuje się kwestią zmysłów, nie ducha. To bardzo charakterystyczne dla świata prozy Myśliwskiego. Jego bohaterowie smakują świat wszystkimi zmysłami – i o tym pragną opowiadać nade wszystko. Materia, doznania sensualne, cielesność nie są w powieściach tego autora antynomiczne wobec uczuć, myśli, ducha – stanowią nierozłączną, niepodzielną całość, z której ulepione jest każde ludzkie istnienie.

Źródła

  • Brillant-Savarin Antheleme; „Fizjologia smaku”; tłum. Guze Joanna; Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997.
  • Myśliwski Wiesław; „Kamień na kamieniu” (1987); cyt za: Myśliwski Wiesław; „Kamień na kamieniu”; Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994.
  • Myśliwski Wiesław; „Nagi sad”(1967); cyt. za: Myśliwski Wiesław; „Nagi sad”; Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 1997.
  • Myśliwski Wiesław; „Pałac” (1970); cyt. za: Myśliwski Wiesław; „Pałac”; Glob, Szczecin 1988.
  • Myśliwski Wiesław; „Traktat o łuskaniu fasoli” (2006); cyt. za:Myśliwski Wiesław; „Traktat o łuskaniu fasoli”; Wydawnictwo Znak, Kraków 2006.
  • Myśliwski Wiesław; „Widnokrąg” (1996); cyt. za: Myśliwski Wiesław; „Widnokrąg”; Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 1996.
  • Pacławski Jan (red.); „O twórczości Wiesława Myśliwskiego”, Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 2001.
  • Pacławski Jan (red.); „O twórczości Wiesława Myśliwskiego II”, Kieleckie Towarzystwo Naukowe, Kielce 2007.
  • Toussaint-Samat Maguelonne; „Historia naturalna i moralna jedzenia”; tłum. Matusiak Anna Bożenna, Ochab Maria; Wydawnictwo WAB, Warszawa 2002.

Artykuły powiązane