Nos – ludowa medycyna, fizjonomika i wróżby

Nos wystający z twarzy jest częścią ciała typową dla człowieka – spełnia też określone funkcje biologiczne: stanowi rezonator mowy, jego kości osłaniają oczy, działa jak urządzenie klimatyzacyjne (chroni przed wiatrem i kurzem, przystosowuje powietrze trafiające do płuc), a także służy do wchłaniania zapachów i kichania. W kulturach tradycyjnych znaczenie nosa podkreślone jest dodatkowo przez traktowanie go jako jednego z cielesnych otworów, którym przypisywano zdolności mediacyjne – za pomocą otworów w nosie oraz jego wydzielin możliwa stawała się komunikacja między przestrzeniami o zupełnie innych właściwościach: ludzkim ciałem a tym, co na zewnątrz. Z obserwacji nosa można było wnioskować o cechach charakteru jego właściciela, zaś krew czy katar stawały się ważnymi wyznacznikami diagnostyki ludowej medycyny.

Współcześnie uważa się, że rozmiar i kształt nosa zależny jest od typu środowiska, w którym się mieszka oraz okoliczności klimatycznych. Biorąc pod uwagę, że nos jest pewnego rodzaju klimatyzatorem, mieszkańcy stref gorących i wilgotnych mają bardziej płaskie i szersze nosy, z kolei w strefach gorących i suchych – nosy duże i smukłe (Morris 1993: 71). W dawniejszych kulturach kształty nosa miały jednak mówić zdecydowanie więcej. W XVIII wieku wielkość i wygląd nosa uznawano za znak dobrego lub złego powonienia, a także konkretnych cech osobowościowych:

Benedykt Chmielowski : Nowe Ateny: 185

Nos długi znaczy bystrość odoru; mały nikczemnego, podły umysł y słaby odor.
Nosa Orlego Jastrzębiego człowiek iest też serca wspaniałego, Męskiego, a co większa signum prudentiae Nos takowy.
Nos simius , to iest człek nosa wklęsłego, iest niepowściągliwy w passach.
[…]
Nosa zbyt małego bywają Ludzie bardzo nikczemni.

Teorie fizjonomiczne szczegółowo rozbudowywały powyższe kwestie: nos mały, krótki i lekko zadarty: „jest znakiem naiwności, połączonej z dowcipem i dobrocią serca” (Ysabeau 1883: 58), nos krótki i zadarty o szerokich nozdrzach odznaczał będzie człowieka płytkiego i nadętego, nos długi znamionuje subtelny umysł, orli z kolei to znak silnej woli, czasem porywczości, a zawsze energii.

Alexandre Ysabeau : Lavater, Carus, Gall: zasady fizyognomiki i frenologii: wykład popularny o poznawaniu charakteru z rysów twarzy i kształtu głowy: 60

Podług Lavatera, nos idealnie piękny pod względem fizyognomicznym, będący symbolem najwyższych zalet, powinien odpowiadać warunkom następnym:
Długość równa wysokości czoła.
Lekkie wklęśnięcie przy zbiegu z czołem.
Grzbiet szeroki i rozszerzający się od połowy długości ku dołowi, to jest: ku końcowi nosa.
Koniec nosa średni, to jest: ani nadto śpiczasty, ani zbyt szeroki, ani twardy, ani zanadto mięsisty; linia dolna powinna być harmonijnie zarysowaną.
Spód nosa, patrząc z profilu, ma wynosić trzecią część długości całego nosa.
Nozdrza okrągłe i ku przodowi wyraźnie ostro zakończone.

Takie nosy mieli mieć najwięksi mędrcy i myśliciele świata, np. Sokrates, ale też Tycjan czy Napoleon. W kulturze ludowej utarło się przekonanie, że mały nos charakteryzuje dobrych, szczerych i uczciwych ludzi, długi: złych, kłótliwych, ale też twardych, zadarty zaś ludzi przemądrzałych i dowcipnych (Paluch 1995: 70). Przez długi czas uważano, że o ile wiele niedoskonałości charakterologicznych dałoby się ukryć, to kształt nosa niechybnie może zdradzić prawdę o swoim właścicielu:

Anonim E : Rozprawa o nosach: cyt. za: Zbigniew Libera, Wstęp do nosologii:12-13

Nos, spuszczony na kwintę, jawnie ci pokazuje ukryty smutek, rozpacz potajemną. Nos w górę zadarty, nos, którego nie dostać krukiem, dowodzi duszy, pychy, próżności. Chociażby głowa, przez podłość kłania się aż do ziemi. Miłość najemna potrafi ci wdzięcznie ułożyć oczy do najobrzydliwszego przedmiotu w świecie, zmusi ręce do podłych uściskań, usta do brudnych całowań; ale nos zawsze zachowa swą niepodległość i szlachetnie odwróci się od zdrady, w której wszystkie jego spół członki tak bezczelnie biorą uczestnictwo. Ciekawość zaczyna zawsze od wysunięcia nosa; zuchwalstwo dmucha ludziom pod nos, kokieteria kręci nosem.

Właściwie każdy element nosa mógł świadczyć o konkretnych cechach charakterologicznych – najczęściej podkreślano kształt i wielkość nosa, także szczegółowo nozdrzy, dziurek w nosie, ale bywało, że wnioskowano ponadto z jego koloru.

Andrzej z Kobylina : Gadki o składności członków człowieczych: 147

Po farbie też nosa może być obyczaj poznawan, jako nos biały trzeźwego a dobrze bacznego człowieka znamionuje, ale mgłego przyrodzenia, tak zasię nos zawsze czyrwony, posiniały, albo też czyrwonością zepstrzony ukazuje człowieka uczciwego, to jest wybornego pijaka, iż sobie nie da suknie zedrzeć, gdy go proszą na cześć, bowiem taki bywa zawsze pragnącu dla gorącości wątroby, też bywa gamratny i psotliwy.

Nos wiązano często z symboliką falliczną – potoczne myślenie uwzględnia zależność kształtu nosa od kształtów genitaliów. Dotyczy to przede wszystkim mężczyzn: mówi się, że długi nos musi znamionować długi członek. W przypadku kobiet relacja ta jest rzadziej określana, choć bywa, że uznaje się, że jeśli kobieta ma prosty i cienki nos, to jej vagina jest pojemna i szeroka (Kowalski 1998: 359). Zależności te w rzeczywistości nie istnieją, ale zachodzi pewne powinowactwo między męskim członkiem a nosem: oba organy „w czasie pobudzenia seksualnego ulegają przekrwieniu, przez co stają się obrzmiałe i bardziej wrażliwe, a także zwiększa się ich temperatura” (Morris 1993: 73). Podtekst seksualny dotyczący nosa zachował się w wielu powiedzenia, przyśpiewkach ludowych i staropolskich wierszach: „jaki u mężczyzny nos, taki i jego wacek”, „jaki nos u mężczyzny, taki i jego korzeń” (Libera 1996: 54):

Zbigniew Libera : Wstęp do nosologii: 55

Jeśliż prawda, jak dawno ludzie powiadają,
Że ci, co długi nos, też obzdłuż korzeń mają,
A tobie, gdy do góry ten pachołek wstanie,
Poczujesz go, ja wierzę, długim nosem, panie.

Wielokrotnie podejrzewano też, że nos ma właściwości erogenne, a choć nie są to informacje potwierdzone naukowo, to pocieranie nosami było i jest w wielu kulturach gestem intymnej gry miłosnej. Ruch pocierania zarezerwowany jest dla sytuacji ściśle erotycznych, ale zetknięcie czubków nosów bywa gestem powitania lub pożegnania, np. u ludów rejonu Pacyfiku (Morris 1993: 76).

W przywołanych i innych fizjonomicznych wywodach powtarza się też zależność wielkości nosa do zdolności odczuwania zapachów. Nos służy przecież przede wszystkim do wąchania. Uważa się, że człowiek ma gorzej rozwinięty zmysł węchu niż zwierzęta. Kultura ludowa tłumaczyła ten fakt grzechem pierworodnym, który miał skutkować ograniczeniem zmysłów. Bóg miał ulepić Adama z gliny i tchnąć w niego życie właśnie przez nozdrza. Od tej chwili – wedle mniemania ludu – był on w stanie czuć całą naturę. Zdolność tę posiadają też osoby całkowicie bezgrzeszne (Libera 1996: 69). W wielu kulturach wierzono też, że to właśnie tym otworem w ciele dusza opuszcza ciało umierającego. Również teorie fizjologiczne tłumaczyły różnicę między powonieniem zwierząt i ludzi, człowiek ma gorszy węch:

Andrzej z Kobylina : Gadki o składności członków człowieczych: 22

Bowiem on ma mózg więtszy (a to według swej wielkości), wilgotniejszy też i zimniejszy nad insze bydło. Ale wonia wszelka w cieple albo przy rzeczy ciepłej więcej sie rozchodzi i czujniejsza bywa, przeto człowieczy mózg dla swej zimności nie może woniej dobrze czuć, tak iż też najdzie mnogie ludzie woniej nieczujące bynajmniej, a to jest pewne znamię złej kompleksyej.

Odczuwanie zapachów staje się sposobem poznawania i rozumienia świata. Rozróżniano zapachy miłe i nieprzyjemne, ale nie zawsze w rozgraniczeniu tym tkwiła motywacja estetyczna. Konsekwencje tego widoczne były wielokrotnie w języku, np. dla mieszkańców Polesia:

Kazimierz Moszyński : Kultura ludowa Słowian: 83

[…] smród znaczy tylko tyle, co bardzo silna woń; od zapachu dzieliłaby go jedynie różnica stopnia. Gdy Poleszuk mówi o kwiatach, że pachną, a zaś o silnie naperfumowanej pani dziedziczce, że śmierdzi, można by go oczywiście posądzić o wstręt do perfum; ale ten sam Poleszuk mięso, poczynające się psuć i wydające już charakterystyczną, wstrętną dla nas woń, nazywa pachnącym, zaś dopiero zepsute – śmierdzącym.

Elementy świata kwalifikowane przez zapachy opierają się raczej na polaryzacji: pachnące/swojskie i śmierdzące/obce. Z tego powodu dla mieszkańców wsi równie pachnące były kwiaty, zapachy lasu i pól, jak i wonie stajni, obejść czy potu. Ludzkie ciało śmierdzi istotom związanym z siłami nieczystymi (choć bardzo często przedstawiane są jako te, które nie mają nosa) – w bajkach magicznych wyczuwają je diabeł, smok, wiedźma (Libera 1996: 70).

Julian Tuwim : Czary i czarty polskie: 319

[…] diabeł nie cierpi gnoju człowieczego i nań nie ma mocy i sposobu żadnego. Sprawia to pycha jego (dla której z nieba strącony), że nie chce się lada jaka materią parać i mazać, a tak temu musi być contrarius.

Wiatry ludzkie mogą być skuteczną bronią przed niebezpieczeństwami czyhającymi ze strony demonów i czarownic, ale i odwrotnie: „Czarcie gówno / bździuch, koński wypierdek, tj. purchawka szkodzi ludziom na oczy, ale też służy przeciw czarom” (Libera 1995: 225). Z perspektywy człowieka śmierdzą diabły, boginki, południce, bo są „wysmarowane piekielnym łajnem” (Libera 1995: 168). Te same właściwości przykrego zapachu przypisuje się w kulturze ludowej obcym: „zesrał się jak Szwed”, „Niemiec gównem zalatuje”, Żyda czuć czosnkiem i cebulą (Stomma 1986: 31, 43). Obserwacje dotyczące obcych często próbują dyskredytować ich styl życia przez podkreślenie niskiego poziomu higieny cudzoziemców.

Ogólnie nieprzyjemny zapach jest najczęściej sygnałem emanacji zła, przypuszcza się też, że smród jest właściwością piekła, z kolei na przeciwnym biegunie sytuować się będą zapachy raju, a w konsekwencji także wszystkiemu, co naznaczone jest sacrum. Cudowny zapach stanowi jeden ze stałych elementów objawiania się świętości, informacje takie znajdujemy np. w średniowiecznych źródłach hagiograficznych. Wielokrotnie dotyczy to Maryi bądź Chrystusa, którzy mieli nie defekować, a woń z ich ust była rozkoszna i słodka (Konkol 2010: 22). W żywotach świętych Jadwigi, Kingi czy Anny z kolei powtarza się wątek braku wstrętu wobec przykrych zapachów, motywowany pokorą i chęcią pogłębiania ascezy. O świętej Kindze pisano, że celowo wdychała smród palonych przez siebie łachmanów chorych

Weronika Konkol : Brud i smród w świetle polskich średniowiecznych źródeł hagiograficznych – próba rozpoznania tematu: 29

[…] aby mocniej jeszcze cuchnęły, i aby ostrzejszy fetor uderzał także zmysł powonienia, a i pozostałe członki i zmysły przenikał i dręczył ten przykry zapach.
[…] Chodziło jej o to, aby w miejsce delikatnych i słodkich zapachów, jakich używają szlachetne i swawolne niewiasty, wślizgnął się zapach cuchnący, który miał sprawić by wydała się wszystkim jeszcze bardziej godną pogardy.

W życiu świętych szczególnie miły zapach – odor sanctorum – pojawiać się może w momencie narodzin lub śmierci. Święta Rita z Cascia miała na przykład umrzeć w ogromnych męczarniach i fetorze z własnych ran, a po śmierci cela, przesiąknięta odorem, napełniła się światłem i cudnym zapachem. Podobne okoliczności podaje się w kontekście ojca Pio z Pietrelciny i wielu innych uznanych za świętych.

Zapachy, które uznawane zostały w toku zmian cywilizacji europejskiej za nieprzyjemne, starano się usuwać zabiegami higienicznymi i sztucznymi środkami, np. perfumami. Od XVIII wieku tendencje te nabierają siły i coraz ostrzej zwalcza się zarówno fetor wsi, miast, jak i wszelkie zapachy wydzielane przez ciało. Przewartościowaniu ulegały też zwyczaje wycierania nosa. Jeszcze do XV wieku opróżniano nos za pomocą palców. W XVI wieku wycieranie nosa w czapkę lub kaftan uchodziło za obyczaj typowo wiejski. Pojawiają się pierwsze nakazy używania chustek do nosa. (Elias 1980: 201). Od XVII wieku popularne stają się chustki do nosa, które zaczynają funkcjonować jako element budowania prestiżu właściciela – w wyższych sferach specjalnie się je oznacza, np. przez haftowanie inicjałów lub imienia posiadacza.

Szczególnie piętnowano również wkładanie palców do nosa, „a jeszcze bardziej obrzydliwe jest brać potem do ust to, co się wydobyło z nosa…” (Elias 1980: 205). Na rodzicach spoczywała odpowiedzialność nauczenia odpowiednich zachowań swoich dzieci, które przejawiały naturalne skłonności do tego typu czynności.

Samo wypróżnianie nosa i kichanie uznawano jednak za aktywność dobroczynnie wpływającą na zdrowie. W przekonaniu ludu nos połączony był z mózgiem kanałami, a więc wydzieliny usuwane za jego pośrednictwem oczyszczały „zaropiały, zaziębiony mózg, a dokładniej zepsutą wybielałą krew, która wydziela się w płucach i żyłami dochodzi do głowy, a następnie kanałami uchodzi do nosa” (Paluch 1995: 69).

Andrzej z Kobylina : Gadki o składności członków człowieczych: 22

Bowiem nos sie ma u głowy, jakoby wychód u zamku albo u wieże, przez który flegma i wszytka plugawość głowna czyści sie od mózgu. Przeto jest trochę odsadzon, aby insze członki smrodem, z niego wychodzącym, nie były splugawione.

Teorie humoralne zaznaczały, że wilgotność mózgu świadczy o rozumie (stąd powiedzenie „mieć olej w głowie”), ale należało uważać, aby stopień tej wilgotności nie był zbyt wysoki, bo to z kolei skutkowało chorobami. „Nie należało powstrzymywać krwotoków z ran, nosa, dziąseł, kataru, bo uwalniały od »7 innych chorób«” (Libera 1995: 34). W zależności od regionu lud podawał inne powody powstawania kataru: powoduje go zatrzymywanie się w miejscach, w których ludzie sikają (Bochnia), wąchanie » kwiatów z grobu (Poznańskie), jedzenie z talerza, po którym kot przejechał ogonem (Dobrzyniacy), przyczyną jest demon siedzący w nosie zwany labożem (Krakowskie) itp. (Biegeleisen 1929: 173). Medycyna ludowa podawała też specjalne receptury mające na celu pozbycie się uciążliwego, zbyt obfitego kataru:

Henryk Biegleisen : Lecznictwo ludu polskiego: 173

Katar leczą w Sandomierskiem naparzaniem z palonego pierza, a mianowicie mężczyzna kadzi nos i usta (w razie chrypki), dymem z pierza kurzego, kobieta zaś z pierza koguciego. W 16-tym wieku zalecano dym z czarnuchy wpuszczany w nos. Na katar rzadzą też wąchać smalone pióro kuropatwy, lub przysmalony róg z kopyt końskich (Krakowskie). Zwolenniczanie leczą katar nastepującymi środkami: »W opłotkach oskrobać suchego łajna ludzkiego, rzucić je na gorące węgle, nakryć się i wciągać w siebie dym« […].

Generalnie w leczeniu kataru stosowano okadzanie, zmieniały się tylko środki, np. dym z gromnicy, jęczmienia, starej podeszwy, końca warzechy. Katar, jak każdą inną chorobę, można też było komuś podrzucić: gałganek, w który chory wytarł nos, porzucało się na drodze, a ten, kto go podniósł, męczył się z chorobowymi dolegliwościami; albo wydzieliną z nosa smarowano klamkę u drzwi, oddając go temu, kto pierwszy za nią chwycił (Biegeleisen 1929: 174).

Czynność okadzania tłumaczyć można specyficznym statusem przyznawanym nosowi w kulturach tradycyjnych. Skoro nos był jednym z otworów ciała, dochodzić mogło za jego pośrednictwem do mediacji między wnętrzem i zewnętrzem. Tak jak choroba albo siły nieczyste mogły wejść w ludzkie ciało przez konkretne otwory, tak mogły też je opuścić. Zakładano, że okadzanie spowoduje wydostanie się wydzieliny na zewnątrz, a z nią człowiek pozbywa się choroby lub demona. Równie pożądane okazywało się kichanie.

Andrzej z Kobylina : Gadki o składności członków człowieczych: 23

Bowiem jako sie płuca czyścia kaszlanim wczesnem, które flegmę wyrzuca, tak też mózg kichaniem. Przeto lekarze w niektórych niemocach dawają kichawkę, aby się mózg czyścił. Powiadają też, iż często kichający mają mózg zdrowy a mocny, takież niemocni, którzy nie mogą odkichnąć, rychło umierają. Znamię tego jest, iż ich mózg wszytek jest zaplugawion zbytkiem wilgości, które nie mogą być wyczyszczone.

Kichanie w oczach ludu może być jednak tyleż pożyteczne, co niebezpieczne, bo wraz z wykonaniem tego gestu, istnieje zagrożenie wyrzucenia z siebie duszy. Zasłanianie ręką ust i nosa podczas kichania ma głębsze znaczenie niż tylko względy higieniczne i savoir vivre`u (Kowalski 1998: 357). Skutecznym zabezpieczeniem przed szkodliwymi następstwami jest życzenie komuś zdrowia po kichnięciu, albo uczynienie znaku krzyża. W wielu kulturach podobna motywacja towarzyszy umieszczaniu w nozdrzach kółek i kolczyków, które nie spełniają funkcji estetycznych, ale apotropeiczną – mają magicznie chronić człowieka (Kowalski 1998: 357). Wiara, że dusza opuszcza ciało nosem, była powodem określonych gestów podczas obrzędów pogrzebowych wielu ludów.

Kichanie mogło także stanowić prognostyk dotyczący najbliższej przyszłości – mówiono, że kicha się „na zdrowie”, „na wódkę”, „nie na wodę” itp. Jeśli kichnie się trzy razy z rzędu – zapowiada to seks, jeśli w poniedziałek – pomyślność, w piątek – pogrzeb, przed wybraniem się w drogę – powodzenie w podróży (Paluch 1995: 70). W starożytności astrolodzy układali szczegółowe tablice, w których uwzględniano relację kichania do konkretnych pór roku, godzin, faz księżyca (Libera 1996: 103). Ludowe przesądy dotyczące kichania uzależniają pomyślność wróżby lub jej brak od okoliczności (np. podczas wkładania butów, wstawania z łóżka – nieszczęście, podczas chrztu – szczęście i długie życie niemowlęcia), od przestrzeni (w domu – dobry omen, w kościele, na cmentarzu – zły), od kierunku (w myśl zasady, że prawa strona jest konotowana pozytywnie, lewa negatywnie), oraz od pory dnia, dnia tygodnia, czasu świątecznego (Libera 1996: 105 – 109). Kichanie zdradza też prawdomówność.

Henryk Biegleisen : Lecznictwo ludu polskiego: 175 – 176

Gdy, kto mówiąc, kichnie, znaczy, że to, co mówi, jest prawdą, lub gdy mówi o przyszłości, że rzecz ta się spełni. Tak samo, gdy ktoś mówi, a słuchająca osoba kichnie, widać, że mówca mówi prawdę. Wreszcie, gdy ktoś o czemś myśli a wtedy kichnie, myśl jego się spełni.

Wróżby związane z nosem ustalało się również przez obserwacje jego świerzbienia i krwawienia. Swędzenie nosa w górę oznaczać miało miłość, w dół z kolei – śmierć, pogrzeb w rodzinie, po prawej stronie – złość, po lewej – miłość, co mogło wynikać ze skojarzenia usytuowania serca (a więc miejsca uczuć) po lewej stronie, a wątroby (zbierającej żółć) – po prawej (Libera 1996: 63). Niekiedy tłumaczono sobie świerzbienie nosa jako zapowiedź odwiedzin, listu, prezentu, nowiny lub upicia się. Krwawienie z nosa było jednoznacznie niepokojącym prognostykiem. Uważano, że krew jako substancja nieczysta znamionować musi otwarcie na kontakt z zaświatami (w niebezpieczeństwie był nie tylko krwawiący, ale i świadkowie takich wydarzeń), niekiedy podejrzewano też, że osoba, której często zdarzają się krwawienia z nosa, ma szczególne zdolności mediacyjne (Kowalski 1998: 358).

W myśli magicznej nos stawał się zatem kolejnym elementem, za pośrednictwem którego opowiadano o świecie – obraz ciała był równocześnie obrazem świata. Rzeczywiste funkcje nosa (oddychanie, powonienie) schodziły na dalszy plan, a szczególne czynności i gesty towarzyszące działaniom związanym z nosem, wynikały z przekonania o jego sile mediacyjnej cielesnego otworu.

Artykuły powiązane