W świecie starożytnym osoby chore psychicznie oraz dotknięte epilepsją uznawano za napiętnowane boską karą. Tajemnicze zachowanie i duchowe cierpienia miały być wynikiem złych uczynków, braku moralności czy aktu zaniedbania wobec bogów. Chrześcijaństwo nie odrzuciło tej koncepcji, jedynie dokonało jej transformacji, w myśl której supranaturalistyczne siły zdolne szafować chorobami przyjmują kostiumdemonów i diabłów. Potwierdzeniem karzącej formy schorzeń były nadawane im nazwy – np. padaczkę określano jako „rózgę Boga”, „złą moc”, „pojmanie”. Wzorców postępowania i obchodzenia się z ludźmi dotkniętymi demonicznym opętaniem upatrywano w postawie Chrystusa. Uzdrowienia ludzi ogarniętych szaleństwem i epileptyków należą do najbardziej spektakularnych. Jezus objawia swoją władzę, rozkazując demonom, zmuszając je opuszczenia ciała człowieka, nakazując milczenie (uleczenie opętanego w Kafarnaum – Mk 1, 23-28; Łk 4,33-37; uleczenie opętanego z Gerazy – Mk 5,1-20; Mt 8,28-34; Łk 8,26-39; uzdrowienie epileptyka – Mk 9, 14-28; Mt 17, 14-20; Łk 9, 37-44; uzdrowienie opętanego – Mk 16,9; Łk 8,2; uwolnienie od złego ducha dziewczynki chorej na padaczkę – Mk 7,24-30, Mt 15, 21-28). Chrystus staje się pierwszym duchowym lekarzem, którego śladem podążą apostołowie, święci i duchowni odprawiający egzorcyzmy1Prototyp – struktura poznawcza wyznaczająca centrum kategorii. Początkowo podstawowym środkiem egzorcystycznym było przyzywanie samego imienia Chrystusa, później posługiwano się imionami patriarchów, aniołów oraz repertuarem gestów, m.in. znakiem krzyża i udzielaniem tchnienia (wetchnięciem). Wraz z rozkwitem epoki średniowiecza i mnożeniem się przypadków zbiorowej histerii rozrastały się formuły egzorcystyczne, które z kolei stawały się często kanwą literatury demonologicznej opisującej bardzo drobiazgowo m.in. objawy opętania.
Obłąkanych i opętanych zamykano w specjalnych wieżach (liczne Narrtürmer m.in. w Lubece i Hamburgu), umieszczano na statkach odbywających pseudo-uleczające kursy, tworzono dla nich miejsca odosobnienia (belgijska wieś Gheel). Dopiero w wieku XIV zaczęto tworzyć w szpitalach specjalne mini-oddziały dla obłąkanych. (W paryskim Hotel Dieu oddział taki funkcjonował od 1316 r., w londyńskim Bethlehem od 1370 r. Pierwszy szpital przeznaczony wyłącznie dla chorych psychicznie powstał w Walencji dopiero w 1409 r. W Polsce za najstarszy szpital psychiatryczny uznać należy placówkę ufundowaną przez mieszczan w Krakowie w 1534 r.) Wszystkie formy represji spychały chorych na margines społeczny, czyniąc z nich żebraków, włóczęgów, ludzi drogi budzących odrazę i lęk (w przypadku epileptyków jest to o tyle uzasadnione, że „choroba św. Walentego” uchodziła za zakaźną – dopiero XVI-wieczny pionier nowoczesnej patologii, Jean Fernel, stwierdził jednoznacznie, że nie można zarazić się epilepsją ani przez oddech, ani przez jakikolwiek inny bezpośredni kontakt).
Ludzi uznawanych za opętanych, w szczególności chorych na padaczkę, starano się leczyć nie tylko poprzez rytuały egzorcystyczne, ale także poddając ich zabiegom, w których specjalizowali się średniowieczni chirurdzy: kastracji i trepanacji czaszki (rejestrują to ówczesne traktaty chirurgiczne). Ilustracje zamieszczane w traktatach medycznychpokazują sam moment precyzyjnego zabiegu, często z postacią lekarza siedzącego za pacjentem. Ten typ przedstawień pojawia się już na przełomie XII i XIII w. Ikonografia chrześcijańska wykorzystywała inne środki by zobrazować stan choroby.
Egzorcyzm
Pierwszy typ przedstawień ukazuje sam egzorcyzm symbolizujący moment powrotu osoby chorej do świata. Egzorcyzm odprawiany nad chorym pojawia się najczęściej w ikonografii patronów obłąkanych, histeryków i chorych na padaczkę. Wzorcowy schemat odnajdujemy m.in. w przedstawieniach św. Walentego, który w większości ujęć trzyma księgę z egzorcyzmami i gestem uwalniania chorego od demona. Epileptyk, niejako podstawowy „atrybut”świętego, bywa ukazywany u jego stóp w najbardziej dramatycznym momencie choroby, w trakcie napadu toniczno-klonicznego (przykładem malowidło z kościoła w Nowem, II poł. XV w. – tu ukazano dwóch chorych; tryptyk z Krempach, 1516; predella ołtarza tragarzy z kościoła p.w. św. Mikołaja w Elblągu, ok. 1500 r.; zwieńczenie tryptyku z Libuszy, Małopolska, XVI w. – tryptyk uległ spaleniu).
Nierzadko widzimy również chorego w momencie śpiączki zaraz po napadzie (figura z Kościana, pocz. XVI w.; rzeźba z ołtarza św. Anny w Mycielinie, ok. 1520; stalle z kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Chełmnie, XVII w.; obraz św. Walentego z kościoła p.w. św. Marii Magdaleny w Przemyślu, 1862). Część przedstawień prezentuje wreszcie akt dziękczynienia – moment tuż po wyzdrowieniu (kwatera ołtarza z Lipnicy Murowanej, XVI w. – obecnie Muzeum Diecezjalne w Tarnowie; rzeźba z Góry Śląskiej, ok. 1512)
Wyjątkowym ujęciem w tej grupie jest obraz ołtarzowy z kościoła p.w. św. Tomasza w Nowym Mieście Lubawskim z 1. ćwierci XVIII wieku. Ukazuje on leżącego epileptyka i św. Walentego w roli kapłana odprawiającego mszę we wnętrzu kościelnym w towarzystwie koncelebransa. Trudno określić stan chorego – być może artysta chciał przedstawić sam moment odradzania się chorego ciała, które przestaje być bezwładne i nabiera naturalnych ruchów. Chory zdaje się dopiero podnosić z ziemi, budzić ze snu.
Artyści ilustrujący epilepsję nie zawsze potrafili dokładnie oddać napad toniczno-kloniczny. Zdarzają się także ujęcia, które zamiast napadów padaczkowych rejestrują napady charakterystyczne dla histerii. Przykładowo, obraz niemieckiego artysty Bartholomäusa Zeitbloma (XV w.) przedstawia św. Walentego, który gestem dłoni nakazuje demonowi opuścić ciało młodego mężczyzny. Leżącą postać z obrazu Zeitbloma od momentu powstania obrazu określano jako epileptyka, jednak obecnie zwraca się uwagę na podobieństwo łukowatego wygięcia ciała chorego do pozy z czwartej fazy napadu histerii (arc de cercle). Czwarta faza histerii, nazwana w wieku XIX przez J. Charcota kloniczną lub błazeńską, miała charakteryzować się „zamaszystymi ruchami, świadomym wykonaniem skrętu ciała, teatralnymi gestami naśladującymi namiętności, przerażenie, strach, nienawiść, itp.” (Trillat 1993: 119). Obraz Zeitbloma dowodzi swoistego wymieszania pojęć czy raczej – obrazowego zrównania napadu histerycznego i padaczkowego jako objawów jednej i tej samej choroby wywołanej przez demona. Polskimi obiektami, które można porównywać z opisanym obrazem, są: kwatera ołtarza z Bardiowa autorstwa Mistrza Maciejowickiego (Małopolska, XV w.) i obraz z Wągrowca (Wielkopolska, XVI w.). W obu przedstawieniach ciało epileptyka charakteryzuje podobne łukowate wygięcie poświadczające atak histeryczny.
Jedną z odmian histerii była histeria tańca notowana na terenie Niemiec już w wieku XI. Dotknięci nią ludzie bez jedzenia i picia tańczyli do granic możliwości, po czym często zapadali w śpiączkę lub umierali z wycieńczenia. O tego typu przypadkach donosiły ówczesne kroniki, stąd wiemy np. o słynnej epidemii tańca, która miała miejsce w Utrechcie w 1278 r. (na miejskim moście tańczyło dwieście osób, co spowodowało zarwanie się mostu i śmierć wielu ludzi). W kolejnych stuleciach podobne zdarzenia odnotowano w Kolonii, Metz, Strasburgu. W Polsce tanecznictwo nigdy nie stało się epidemią – było przypadłością rzadką, uznawaną jednak za godną ikonograficznego zapisu. „Tancerzy św. Wita” leczono głównie przy pomocy egzorcyzmów. Kwatera ołtarza Świętej Rodziny z kościoła w Stobiecku (1519) przedstawia surową kaplicę, w której przy postaci św. Wita zgromadziły się cztery osoby. Dwie z nich leżą bezwładnie, dwie pozostałe modlą się w ich intencji. Św. Wit zaczął już odczytywać zaklęcia, błogosławiąc jednocześnie bezwolnie leżące ciała. Symboliczna wymowa kwatery ze Stobiecka rodzi różnorakie wątpliwości. Pamiętając, że święty był nie tylko patronem epileptyków, ale też ludzi szalonych i owładniętych pląsawicą (w ten sposób określane bywa tanecznictwo), trudno jednoznacznie stwierdzić, czy przedstawieni chorzy przeżywają napad padaczkowy, atak histeryczny czy też są wyczerpani tańcem.
Demon choroby
Drugi typ ikonograficzny wiąże się z prezentacją demona choroby – w postaci uskrzydlonego smoka bądź małego diabełka ulatuje on z ust chorych postaci. Ten typ ujęć, bardzo popularnych w sztuce zachodniej, w Polsce nie należał do szczególnie częstych. Interesujący przykład stanowi kwatera tryptyku św. Bartłomieja z kościoła p.w. św. Bartłomieja w Niedzicy (ok. 1450-1455 r.). Awers ukazuje akt uzdrowienia opętanej córki króla Indii, Polemiusza – na znak błogosławieństwa świętego i w obecności samego króla z małżonką, z ust młodej, urodziwej dziewczyny, wylatuje pokaźny diabeł. Scena została zainspirowana Złotą Legendą Jakuba de Voragine, w której czytamy:
Po wypracowany w sztuce średniowiecznej schemat przedstawiania wyzdrowienia osoby opętanej (motyw diabła opuszczającego przez usta ciało chorego) chętnie sięgano również w sztuce nowożytnej. Do grupy obiektów wykorzystujących ten typ przedstawienia zalicza się m.in. XVIII-wieczny obraz ołtarzowy z kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Gidlach. Umieszczony w kaplicy św. Jacka obraz przedstawia świętego Wincentego Ferreriusza, wokół którego tłoczy się tłum chorych na ciele i duszy czekających na cud uzdrowienia. Obok świętego, uzdrawiającego gestem błogosławieństwa, widoczny jest kaznodzieja wspomagający egzorcyzmowanie dźwiękiem odstraszającego zło dzwonka. Z prawej strony obrazu widnieje młody mężczyzna, z którego ust wylatuje skrzydlaty, miniaturowy smok. Ciało chorego, jeszcze całkiem bezwolne i bezwładne, przytrzymuje starszy mężczyzna, być może ojciec. Nieharmonijny układ postaci opętanego, gwałtowne, drapieżne ruchy i nieprzyzwoite gesty są typowe dla przestawień ludzi „oblężonych” czy „osaczonych” przez demony.
Zarówno ikonografia europejska, jak i rodzima w wyraźny sposób akcentuje uzdrowienie osoby opętanej poprzez symboliczne wydostanie się demona na zewnątrz ciała przez usta – bramę graniczną wnętrza i zewnętrza człowieka. Diabeł nie wypełnia całego ciała opętanych, ale jego części: gardło, brzuch, jelita, trzewia. Wierzono, że szczególnie preferuje przewód pokarmowy. Jak pisze Wojciech Brojer, „w utrwalonym przez kaznodziejską fabułę obrazie usta opętanego wydają się całkowicie tracić ludzki wymiar i anatomiczny kontekst, stają się otworem, szczeliną, przez którą dobywa się głos demona” (Brojer 2003: 539). Kierunek wnikania demona w ciało człowieka uznać można za symboliczny. Usta, przełyk i brzuch wraz z żołądkiem były uznawane za organy szczególnie cenne, kształtujące kondycję chrześcijanina. Jak pisała św. Hildegarda z Bingen, usta pozwalają rozróżniać, posiadają cenny dar rozsądku, zapewniają relację z Bogiem i przypominają o dziele stworzenia: „Bóg naznacza »usta« człowieka swoim »Słowem«, poprzez które wszystko stworzył, tak jak za pomocą ust, przez brzmienie ducha, wszystko jest wypowiedziane” (Betz 2007: 73). Hildegarda stwierdzała także, że przełyk pozwala przekazać w głąb boskie przykazania odebrane pierwotnie przez uszy i ramiona. Żołądek przyrównała wreszcie mniszka do ludzkiej duszy: „jak […] żołądek przyjmuje potrawy i jest połączony z wnętrznościami, tak też czyni dusza ze wszystkimi wytworami w człowieku, gdzie albo wzrasta w dobrym, albo zamiera w złym” (Betz 2007: 49). Podobnie jak żołądek, pusta może być także dusza, która poprzez czynienie zła wysusza się i zamiera. Wywołany przez demona chorobliwy stan przełyku, żołądka i brzucha uniemożliwia człowiekowi normalne funkcjonowanie. Dodać warto, że w przekazach ludowych diabeł bądź demon dostaje się do wnętrza człowieka podczas ziewania (szczególnie w nocy), zatem i w tej tradycji usta są narządem, który przyczynia się do powstania stanu chorobowego (Theopold 1978: 119).
Artykuły powiązane
- Jagla, Jowita – Kołtun
- Jagla, Jowita – Rana symboliczna
- Jagla, Jowita – Choroby skóry w sztuce
- Jagla, Jowita – Epidemia w sztuce średniowiecznej i nowożytnej
- Jagla, Jowita – Kalecy żebracy w sztuce średniowiecznej i nowożytnej
- Jagla, Jowita – Karły
Bibliografia
- 1Prototyp – struktura poznawcza wyznaczająca centrum kategorii