Klemens Bolesławiusz – sensualność

Przeraźliwe echo trąby ostatecznej autorstwareformataKlemensa Bolesławiusza (ok.1625-1689 (Kopeć 2010)) to barokowy poemat eschatologiczny, wydany po raz pierwszy w 1670 roku w Poznaniu. Utwór składa się z sześciu kolejnych cząstek – ech, opisujących quattor hominum novissima – cztery rzeczy ostateczne człowieka, i inspirowany jest średniowiecznymi wizjami, o czytelnej funkcji dewocyjno-dydaktycznej ( (Kowzan 2003: 327-345; Sokolski 2004)). Opis zmysłowych doznań grzeszników (Echo czwarte. O Piekle) oraz zmysłowej kompensacji zbawionych w niebiosach (Echo szóste. O chwale niebieskiej) w tym poemacie wykorzystuje model ignacjańskiej zasady applicatio sunsuum ( (Loyola 1969: 68,128; Vinge 1975: 85; Mrowcewicz 2005: 47-55)). Opierał się on na zastosowaniu wyobraźni zmysłów do medytacji i cieszył się znaczną popularnością, również poza ścisłym kręgiem ojców jezuitów ( (Kowzan 2003: 340)). Utwór Bolesławiusza jest najpełniejszą w literaturze staropolskiej realizacją omawianego tematu, spopularyzowanego przez poemat niemieckich jezuitów Mateusza Radera i Jana Niessiusza Cztery rzeczy człowieka ostateczne, przyswojony polskiej poezji przez Zygmunta Brudeckiego ( (Kowzan 2003: 299-325)). Staropolski kontekst poematu stanowią również Katownie więzienia piekielnego Jana Baptysty Manniego, (niektórzy badacze uważają, że uczony reformat był ich tłumaczem (Kowzan 2003: 344; Sokolski 2004: 17)), oraz późniejsze Refleksje duchowne Karola Mikołaja Juniewicza ( (Kowzan 2003: 347-375)).

Poemat ukazuje bieguny chrześcijańskiej wizji zaświatów. Wyobraźnia poetycka twórcy Przeraźliwego echa trąby ostatecznej w zakresie mąk piekielnych została zainspirowana średniowieczną legendą o wyprawie w zaświaty duszy rycerza imieniem Tnugdal (lub Tondal). Wizja Tnugdala, krążąc w wielu odpisach i wersjach, wywierała wpływ na kształt europejskich wyobrażeń o zaświatach przez wiele stuleci ( (Sokolski 1994: 163-166)). Porządek poetyckich opisów wykazuje tu na ogół dużą zgodność z wizjami średniowiecznymi oraz ówczesną refleksją religijno-moralistyczną. Na czoło wysuwają się: Wieczność piekielna Drexeliusza oraz Katownie więzienia piekielnego Giambattisty Manniego. Obaj jezuici chętnie rozprawiali o klasyfikacji i szczegółach piekielnych katowni zmysłów. Obrazowanie kaznodziejów i poetów opiera się na dwu zasadach: odpowiedniości doznań zmysłowych w zaświatach i na ziemi oraz eschatologicznej konwersji zmysłów ( (Drexeliusz 1640: 63)). Echo czwarte. O Piekle poematu Bolesławiusza podsuwało gotowe szkice tła medytacji, piętnujączmysłowe i duchowe grzechy człowieka, które tam spotkają swój kres i zapłatę:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 85

Więc człowiek, Boga że ciała zmysłami,
także wnętrznymi dusze swej siłami
obrażał, na tych – bez żadnej odmiany –
będzie karany.

Natomiast inspirowane biblijnym Widzeniem św. Pawła wizje średniowieczne oraz liczne łacińskie traktaty o niebiosach dostarczyły metody zobrazowania niewypowiadalnych niebiańskich rozkoszy. Również tutaj porządek zmysłów obowiązujący w opisach umożliwiał autorowi apelowanie do szlacheckiej wyobraźni. Ułatwiało to posługiwanie się językiem i obrazowaniem przesyconym konkretem, stanowiącym czytelny odnośnik do przeciętnej sarmackiej kultury ( (Sokolski 2004: 13-16)).

Popularny poemat Klemensa Bolesławiusza wychodził na przeciw staropolskiej skłonności do unaoczniania zaświatów. Poetyckie kazanie uczonego reformata w dwójnasób odpowiadało na zapotrzebowanie społeczne: ujmował łącznie cały obiegowo funkcjonujący dublet: zmysły fizyczne i zmysły wyobraźni. Opisywał kolejne zmysłowe doznania zarówno w wizji piekieł, gdzie ukazywał karę za niewłaściwe użycie zmysłów z widzeniem na czele, jak w opisie niebios, gdzie prezentował zmysłowe nagrody zbawionych, angażując zarazem te właśnie zmysły w wyobraźni swych czytelników. Bolesławiusz stosuje czytelną kategoryzację na bazietoposu pięciu zmysłów, w zgodzie z wersją nadaną mu przez jezuicką szkołę medytacji. Zgodnie z topicznym uporządkowaniem zmysłowej piątki Echo czwarte prezentuje najpierw kary zmysłów niematerialnych: wzroku,słuchu oraz powonienia, a następnie materialnych – smaku i dotyku. Opisom zmysłowej kompensacji nagrodzonych chwałą niebieską w Echu szóstym dostarczyły inspiracji biblijne obrazy Nowego Jeruzalem oraz apokaliptycznych godów Baranka.

Wzrok

Obrazowanie wzroku wspierały liczne wątki zaczerpnięte ze średniowiecznych wizji oraz barokowych traktatów o katowniach tego zmysłu. Zasób proponowanych w nich doznań wzroku był szeroki, ich podstawę zaś zwykle stanowiła kara w postaci poena damni1Aplicatio sensuum – Jezuicka zasada zastosowania wyobraźni zmysłów do medytacji..

Wizje kar piekielnych w tradycyjnym porządku topicznym rozpoczyna deskrypcja wzrokowych umartwień:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 85

Nieszczęsne oczy, które źle patrzały,
postaci świata uwodzić się dały,
patrzając na to, czego zakazano,
pragnąć nie dano!

Trwogę czytelników potęgują sugestywne obrazy nieprzeniknionych ciemności, nie rozświetlanych najmniejszym nawet „światłem wesołym”. Zgodnie z ówczesnymi wyobrażeniami piekielny ogień (wbrew swej naturze a dla większego utrapienia grzeszników) nie daje światła. Wieczna noc napełnia rozpaczą potępionych, zwłaszcza że został zakłócony również kolejny element znanego porządku świata – noc, wbrew ziemskiemu doświadczeniu, nie stanowi czasu snu i odpoczynku:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 86

O jakby radzi by twardo posnęli
nieszczęśni ludzie, a tak utracili
nocy tak długiej, a sobie ulżyli
przy takiej chwili!
Lecz nędzny ich sen w łożnicy takowej,
w siarczystych dymach, w pościeli ogniowej,
między gadziną onych kąsającą
spać niedającą.

Oczy, z natury swej żywiące się światłem, zostają zmuszone do oglądania przybranych w maszkary „katów i czartów”. Dojmująca samotność, nieobecność bliskich i czegokolwiek zdolnego pocieszyć, czyli „ochłodzić wzrok”, dopełnia obrazu kaźni.

Wzrok akomodował Bolesławiusz również w rozważaniach o szczęśliwej eschatologicznej przystani, niebios zbawionych. Upragnione widzenie Boga „twarzą w twarz”, conditio sine qua non epistemologicznego nasycenia chrześcijanina, stało się najważniejszym elementem tego opisu. Skonstruował go zgodnie z wyznacznikami locus ammoenus2Locus amoenus – miejsce rozkoszne i powiązał z toposem niewypowiadalności duchowych rozkoszy, umieszczając wzorowany na apokalipsie obraz niebieskiego Jeruzalem. Poeta zainicjował obraz apostrofą do czytelnika, apelującą właśnie o „zastosowanie” wzroku:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 123

Podnieś człowiecze, kmieciu opłakany,
oczy ku górze, na kraj pożądany,
a obacz niebo w dziwne szerokości
i głębokości.

Antypody piekielnej ciemności wyznaczają światło, harmonijne sfery niebieskie, migotliwe piękno bogato zdobionego Miasta oraz „wszystko, co wdzięczne ku wejrzeniu oku ludzkiemu” ( (Kotarska 1998: 161-162)). Wpatrzone w niebieskie podwoje oko ludzkie doznaje poczucia piękna, bogactwa i harmonii.

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 134

W niebie zupełnie zmysły uraczone,
piękne rozkoszy mając pozwolone,
bez których przedtem niezmiernie tęskniły,
teraz je wzięły.
O, jaka rozkosz widzieć kochanego
Jezusa w swojej chwale będącego,
onę naturę ludzką uwielbioną,
z Bóstwem złączoną! . […]
Jako się oczy ludzkie ucieszycie,
jako się wdzięcznych rzeczy napatrzycie –
wszytko jest w niebie, co wam przyjemnego
i uciesznego.

Świadomość ułomności „oka wyobraźni” w niczym nie umniejszała wpływu jezuickiej „akomodacji” na poetów, poszukujących nowej formuły poetyckiej modlitwy. Obserwowane echa zasady applicatio sensuum nie stanowią prostej recepcji jezuickiej dyrektywy, lecz twórcze jej zastosowanie. Różnorodne obrazy podsuwane przez wyobraźnię pobudzanemu i „otwieranemu” zmysłowi widzenia, objęły bieguny poetyckiej i prozatorskiej medytacji, krystalizując zarazem artykulację emocjonalnych doznań człowieka oraz jego egzystencjalnych doświadczeń.

Słuch

Przeraźliwe echo trąby ostatecznej niosło również aktywizację wyobraźni religijnej w zakresie zmysłu słuchu. Poemat zarówno w rozważaniu piekła jak i niebieskiej szczęśliwości zawarł opisy rozdzielonych wertykalnie wrażeń słuchowych. Już część poświęcona przygotowaniu do śmierci „światowego człowieka” przywołuje jedną ze sfer ludzkiej grzeszności – upodobanie w słuchaniu „namowy szatana”, szkodliwych rozmów i piosenek. Muzyczne upodobania szlachty – związane ze starożytnym etosem muzycznym, mają swą kontynuację w perspektywie metafizycznej. Niebieska i piekielna kompensacja ma za zadanie sycenie zmysłów. Analogia doznań ziemskich oraz tych przynależnych wieczności jest zasadą konstrukcji wizji reformata. Echo piąte o piekle przynosi obraz katowni słuchu. Jest ono rozwinięciem stosownych sugestii Loyoli. Założenie tego opisu jest praktyczne i czytelne – człowiek lubi, gdy wokół niego brzmi harmonia. Zrozumiałe jest zatem, że wyakcentowaniu uległa dysharmonia dźwięków otaczających potępionych w paszczy piekieł:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 87

Uszy, co tańców, muzyki słuchały,
sławę bliźniego smaczno pożerały,
słuchają teraz głosu, ach, gorzkiego,
uprzykrzonego.
Po wszystkim piekle nie msza śpiewana
pieśń i muzyka rzetelnie słyszana,
tylko, że „Biada, ach biada!” śpiewają,
a nie ustają.

Punktem wyjścia opisu Bolesławiusza jest ziemskie nasycenie słuchu – nakierowane narozrywkę oraz zabawę kosztem bliźniego, obmowę. W piekielnym wezwaniu: „biada” zawiera się cały dramatyzm sytuacji grzeszników ucha, boleśnie późno rozpoznających jego wartość. Autor z upodobaniem szkicuje „gęstość” piekielnej muzyki, podkreślając dystans wobec cierpiących drwiącym określeniem „kantorowie”:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 87

Takowi tam są wszyscy kantorowie,
piekła i czartów nieszczęśni więźniowie.
Jak wiele głosów, lecz wszytkie chrapliwe
smutne, brzydliwe.
Albowiem gorzkie gdy „Biada!” śpiewają
samego Boga w mękach przeklinają,
że ich gdy stworzył, a tu ich posłano,
wiecznie zamkniono.
Przeklinają dzień, co się weń rodzili,
czas, którego tu żywot prowadzili,
grzechy, rozkoszy, co ich kosztowali
i zażywali.
Rodzice swoje dzieci przeklinają,
mówiąc, że dla nich zbiorów przypłacają,
owe zaź z żalem rodzicom oddają,
na nich składają.
Takie koncenty gdy oni śpiewają,
czarci muzyki z ochotą dodają,
dmiąc ognistymi w uszy ich trąbami
jad z płomieniami.

Męka uszu została zespolona ze świadomością beznadziei oraz gwałtownego, lecz zbyt późnego przewartościowania ziemskich rozkoszy. Muzyka piekielna jest również znakiem utraty cech ludzkiej kondycji. Tak dramatyczna scena wzajemnych oskarżeń dzieci i rodziców miała uzmysławiać ogrom rozpaczy oczekującej grzeszników na dnie piekieł. „Nieszczęsne uszy” musiały jednak nie tylko uczestniczyć w powszechnym koncercie „biada”, lecz również doznawać palących mąk na skutek ognia, lanego w nie ognistymi trąbami. Ostatni element obrazu katowni słuchu przywołuje zarazem schemat całego poematu, sygnalizowany w tytule jako „echo trąby ostatecznej”. Ogniste instrumenty w czarcich rękach unaoczniają każdemu grzesznikowi realność zagrożenia, zwłaszcza temu rozkoszującemu się złą muzyką i obmowami bliźnich. Jest to czytelny motyw perswazyjny. „Usłyszenie” we właściwym momencie echa trąby ostatecznej zapobiegnie spotkaniu z ognistą trąbą piekieł – uszy duchowe muszą spełnić swe zadanie, gdy nieposłuszeństwo rozpoznają uszy cielesne.

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 129

Natomiast rozkosze słuchu w krainie zbawionych łączą się przede wszystkim ze skupioną na chwale Bożej muzyką niebieską. Jej źródłem są chóry anielskie:
Ci: „Święty, Święty, Święty” – na przemiany
śpiewają koncent; o, jak pożądany
w uszach wszytkiego dworu niebieskiego
słuchającego.

Muzyka niebieska ma charakter uporządkowany – jest harmonijna zarówno w wykonaniu, jak w odczuciu odbiorcy. Melodia nieba napawa wszystkich zbawionych niewypowiedzianą rozkoszą. Jej skalę obrazuje przekonanie, że mieszkaniec ziemi, który mógłby posłuchać niebiańskiej muzyki, nie potrafiłby już bez niej żyć:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 136

Uszy szczęśliwe, jaką rozkosz macie,
gdy melodyjej niebieskiej słuchacie –
Na ziemi taka nigdy nie śpiewana
ani słychana.
Tej gdyby jaką kropelkę słyszało
ucho na ziemi, umrzeć by wolało
i dać rozkoszy pomyślne wszytkiego
świata dla tego.
Tej wszytkiej święci nie tylko słuchają;
lecz Boga chwaląc, sami też śpiewają
z uciechą nigdy niewypowiedzianą,
od nich doznaną.

Miarą piękna i harmonii muzyki niebieskiej jest następny obraz przywołany przez autora – osiągana w raju całkowita wspólnota poruszeń duszy i ciała.

Oba warianty zaświatowej konwersji doznań słuchu – zarówno mąk, jak rozkoszy, nawiązują do zapisanego w ludzkiej kondycji upodobania do harmonii. Muzyka wieczystych krain jest konsekwencją raz dokonanego wyboru, gdyż ziemską egzystencją człowiek przygotowuje eschatologiczne „koncerty” – piekielne lamenty lub niebiańską harmonię.

Powonienie

Bolesławiusz ujął tradycyjnie zagadnienie cierpień grzeszników powonienia. Jego opis skonstruowany został wszakże z dużą dbałością o realizm oraz zakres doznań zapachowych dostępnych przeciętnemu szlacheckiemu odbiorcy (Sokolski 1989). Punktem wyjścia było zanegowanie ludzkiej skłonności do subtelnych zapachów (opozycja perfumy – parkot3Locus amoenus – Topicznie ukształtowane miejsce szczęśliwe.), gdyż w perspektywie wieczności są one doznaniami efemerycznymi, których piekielna kompensacja przepełnia grozą:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 88

Perfumów wonnych teraz zażywają
ludzie rozkoszni, tam ich przypłacają,
parkotu teraz wąchają brzydkiego
jak smrodliwego.

Obrazowanie katowni węchu oparte zostało na amplifikacji nieprzyjemnych ziemskich doznań zapachowych. Były one łatwo rozpoznawalne przez odbiorców – uczestników kultury ziemiańskiej, gdyż sięgały po doświadczenia z kręgu gospodarskiego, medycznego czy kulinarnego:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 88

Cuchną kałuże nigdy nie spuszczone,
o, jako śmierdzą gnoje nieskrzybane [nieczyszczone – B. C.],
pędracy w wrzodach, ropy rozcieczone
i zaśmierdzone!

Bolesna analogia z doznaniami każdego gospodarza objęła również przywołanie piekielnej apteczki na wzór opisywanych już, szlacheckich apteczek domowych. Stąd apteka sytuowana w piekle pełni rolę skarbca dręczących smrodów:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 88

Czarci też swoich wonności dodają,
gdy potępieńcom pod nos poddymają
jak gorzkie fumy z piekielnej apteki
z swojej paszczeki.

W poemacie zwraca uwagę znaczny ustęp poświęcony doznaniom obcym doświadczeniu człowieka współczesnego – wonirozkładających się zwłok. Waga przykładana do tego rodzaju doznań w siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej wydaje się oczywista, gdyż obcowanie ze śmiercią rodziło świadomość nieuchronnego rozkładu ciała, naznaczonego nieprzyjemnymi odczuciami zapachowymi. Jednak praktyka w tym wypadku mogła stanowić co najwyżej wspomożenie tradycji, która już od średniowiecza wprowadziła ten motyw we wzorzec męczeństwa chrześcijan, w czasach ich masowych prześladowań. Charakterystyczny jest przywoływany pośrednio w poemacie motyw wiecznej doskonałości zbawionych – pachnących i bytujących w świecie nasyconym urokliwymi zapachami oraz gwałtowny a mimo to nieustanny rozkład, destrukcja ciał tych, którzy swe istnienie na ziemi związali z materią ( (Drexeliusz 1640: 67)):

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 88

ze wszystkich ścierwów, trupów i zgniłości
zebrane smrody wszytkie do jedności
nic prawie nie są względem piekielnego
smrodu srogiego.
Śmierdzi grobowiec, w który trup włożony,
cóż grób piekielny, co jest nałożony
Prawie bez liczby trupami zgniełymi
jak śmierdzącymi!
Gdyby z nich jeden był tu postawiony,
świat jego smrodem byłby zarażony;
wszytkich ciał smrodu, którzy tam mieszkają,
w piekle wąchają.
Wiatr nie przechodzi przez pieczary one,
żeby powietrze czynił przeczyszczone.
Jadem śmiertelnym ludzie oddychają,
on połykają.

Motyw smrodliwego powietrza wywodzi się od św. Grzegorza (Dialogi), a dominacja wrażeń węchowych w obrazie piekła (skojarzenie z kloaką), to motyw wprowadzony i wyeksploatowany przez jezuitów ( (Turner 1996: 84)). Opis katowni powonienia u Bolesławiusza wieńczy ostateczna amplifikacja – wypełnienia smrodliwymi oparami całej przestrzeni rekonstruowanych piekieł:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 88

Jako smrodliwa mgła piekielna ona.
z siarki plugastwa wszelkiego wzniecona,
na ukaranie dana grzechowego
smrodu brzydkiego.

Drugi biegun refleksji o zaświatowych doznaniach powonienia stanowiły opisy kompensacji tego zmysłu w niebiosach. Cudowne rajskie wonie to stały składnik toposu locus amoenus, przywoływany przez poetów barokowych w opisach niebios. U Bolesławiusza opisy rozkoszy niebiańskiego powonienia znajdują się w Echu szóstym pt. O Chwale niebieskiej, również jako pochodna toposu rajskiego wirydarza, w którym wspaniałości wegetacji właściwej różnym porom roku występują równocześnie: woniejące kwiaty obok wspaniale pachnących „fruktów”. Istotny rys niebios, antytetyczny wobec doznań piekielnych, stanowiło panujące w nich świeże, przyjemne powietrze:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 136

lecz trwa powietrze ze wszech najwdzięczniejsze
najprzyjemniejsze.
Jakie perfumów wonności wzniecenia
dla rozkosznego świętych powonienia
tam się znajdują, trudno wypowiedzieć
i teraz wiedzieć.
Jako wonieją róże z lilijami,
tulipy śliczne, z fiołki z narcyssami
gęsto posiane w wirydarzach onych
dziwnie pieszczonych.

Zastosowanie węchu zostało przez Bolesławiusza podjęte w kontekście oczekujących człowieka czterech rzeczy ostatecznych. Inny wariant wiązał się z „pasyjną monografią” tego zmysłu, w której grzeszne skłonności ludzkiego powonienia odbijały się w doskonałej, lecz również zmysłowej naturze Chrystusa.

Smak

Kategorie smakowych kar i rozkoszy Przeraźliwe Echo trąby ostatecznej nie opierają się na zwykłej analogii. Dyrektywa: jaka wina – taka kara, najsugestywniej inspirowała wyobrażenia o piekielnych mękach zmysłów, Bolesławiusz (podobnie jak inni autorzy) odczuwał mniejszą swobodę przy opisach zmysłowych nagród zbawionych, najwidoczniej dostrzegając zagrożenie w postaci ewentualnego rysu frywolności ucztowania w niebiosach (Sokolski 1994: 234-235).

Opisując karę zmysłu smaku za grzech Guli, przedstawiał najwymyślniejsze i przerażające potrawy z płazów i gadów pomieszanych z nieczystościami, którymi diabli nasycali dotkliwy głód potępieńców:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 89

Biada obżercom, co rozkosznie żyli,
jak wieprze karmne brzuchy swe tuczyli,
i w bankietach się zbytecznych kochali,
jak zażywali. […]
Chcesz wiedzieć, w piekle co są za przysmaki? ;
wiedz, iże bankiet potępieńców taki,
(pomniąc na paszty przeszłe wyśmienite
i smakowite). […]
A wtym z piekielnej kuchnie jeść wydają,
dla głodnych gości półmiski stawiają,
z ochotą wielką one prezentują
i kredensują.
żaby, jaszczurki, parchate bufony [rodzaj nadętej jaszczurki – B. C.],
żmije rozjadłe i wężów ogony,
padalce, trzewa z gadziny brzydliwe,
wspomnieć straszliwe.

Udręki grzeszących na ziemi łakomstwem są wielostopniowe. Przede wszystkim odczuwają dotkliwy głód, który potęguje zachowana pamięć dawniej ulubionych smaków. Jest tak dokuczliwy, iż uczestnicy piekielnego bankietu próbują go zaspokoić kąsaniem własnego ciała. Grzech obżarstwa tradycyjnie wiązany był z przesłaniem ewangelicznej przypowieści o Łazarzu i bogaczu – nadmiernie zaspokajany głód jednych powoduje niedostatek pożywienia biedaków:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 89

a o ubogich, zgłodzonych nie dbali
wrota przed nimi zawierać kazali,
ubóstwa, nędze się ich nie litując
ani żałując. […]
Teraz głód srogi cierpią wycieńczeni,
zaczym jakby psi wściekli zajuszeni
ciała na sobie zębami kąsają,
wrzeszcząc zgrzytają.

Sam widok piekielnych potraw i ich obrzydliwy smak sprawia im dodatkową mękę. Na tym jednak nie koniec rozpaczy, gdyż wpychana do gardła „gadzina” nie zostaje strawiona lecz nieustannie kąsa wnętrzności nieszczęśników. W obrazowaniu mąk piekielnych związanych ze zmysłem smaku, pogardę narratorów-przewodników po piekle wzbudzają ludzie nadmiernie dbający o rozkosze brzucha. Motyw ten ma antyczno-biblijne pochodzenie. Dawne koncepcje antropologiczne – zwłaszcza platońskie, upatrywały właśnie tam siedliska dusz nieidealnych, również duszy pożądliwej. Apostoł Paweł w Liście do Filipian ostrzegał przed ludźmi, dla których brzuch jest bogiem (3,19). I tu zatem brzuch zdaje się być jedynie siedliskiem grzesznych popędów. Jednak biblijne przekleństwo brzucha wywodzi się już z rajskiego ogrodu – karą węża za spożycie przez człowieka owocu zakazanego było przecież czołganie. Obecność przeklętych, skazanych na pełzanie gadów w brzuchach ziemskich niewolników łakomstwa, potęguje efekt moralistyczny utworu. Księga Kapłańska zabraniała spożywać pokarmy ze zwierząt duszonych i pełzających (11,42). Zarazem jest komentarzem antropologicznym do statusu piekielnych biesiadników. Spożywanie zakazanych, nieczystych potraw ze zwierząt pełzających symbolizuje ich przynależność do Szatana. Dbałość jedynie o „potrzeby brzucha” i spożywanie zwierząt poruszających się z brzuchem przy ziemi, ukazują atrofię pierwiastka duchowego w naturze grzeszników, gdyż ta część ciała symbolizuje również ziemię – materię (Lurker 1989: 27-28).

Rejestr mąk piekielnych pomyślanych jako katownia smaku obejmuje również karę za pijaństwo. Tu także jest ona dwustopniowa: wielkie pragnienie zaspokajane jest piekielną miksturą:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 90

A kto pomyśli, jakowe pragnienia
ponoszą w piekle w pośrzodku płomienia,
pomniąc na przeszłe wyborne napoje,
wód żywych zdroje.
Teraz im leją piekielne likwory,
smołę ognistą na uschłe ozory
jadem śmiertelnym dobrze przyprawioną
i okraszoną.

Wspomnienia „wód żywych” mogą odsyłać do zignorowanego podczas ziemskiej egzystencji przesłania Jezusa – zdroju wody żywej.

Znacznie skromniejsze były zaproponowane czytelnikowi przez Bolesławiusza przedstawienia bankietu niebieskiego. Wyobrażenia rozkoszy niebiańskich, będących kompensacją cielesnego zmysłu smaku, znajdowały naturalny kształt w ewangeliczno – apokaliptycznym motywie zaproszenia na gody Baranka. Obraz prezentowany przez Bolesławiusza przemawia do wyobraźni przeciętnego szlacheckiego odbiorcy:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 130

Jako gospodarz Bóg świętych częstuje,
wszystkim ochotę wielką pokazuje,
sam się do stołu służyć nagotował,
by uczęstował. […]
Wzywa czeladki, żeby częstowała,
ochoty wdzięcznym gościom dodawała,
żeby na niczym wszyttkim nie schodziło,
lecz ich cieszyło. […]
Nie na półroka gości Bóg częstuje
i nie na trochę osób jak stół gotuje;
nieskazitelne potrawy stawiają,
onych dodają.

Uczta eschatologiczna przypomina radosny ziemski bankiet, choć autor unika szczegółowego opisu dań, by nie obniżyć rangi opisywanego zjawiska. Wystawny bankiet zgotowany przez niebieskiego Gospodarza składa się z przewybornych w smaku potraw, które gwarantują świętym wieczne zaspokojenie łaknienia. Na nieskazitelność proponowanego pokarmu wskazuje eucharystyczne znamię niebiańskiej uczty. Autor Przeraźliwego echa ukształtował motyw niebieskiego bankietu, obnażając nikłą zdolność werbalizacji rozkoszy niebieskich przysmaków:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 132

O, jako drogie, jako wyśmienite,
o, jako słodkie, jako smakowite
paszty wyborne świętym zgotowane,
kredensowane!

Dotyk

W Przeraźliwym echu trąby ostatecznej. Klemens Bolesławiusz stworzył też najobszerniejszy w polskiej poezji barokowej opis pośmiertnych doznań lubieżników. W czwartym echu opis sensualnych mąk potępionych wieńczy obraz ziemskich niewolników dotyku. Bolesławiusz w tańcu dostrzegał jedno z największych zagrożeń dla cielesnego dotknienia. Częsty dotyk towarzyszący tańcom stawał się wstępem do otwarcia tej sfery zmysłowej na grzech:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 90

Biada złoczyńcom, biada okrutnikom,
biada niewstydom, biada wszetecznikom!
Ach na co przyszły tańce i radości,
ciała lubości!
W płomieniach teraz nieszczęśni tańcują
z czarty, którzy im gorzko przyśpiewują,
O, jakby radzi biesiady przestali
lecz grają dalej.

Krańcowe doznanie ogni piekielnych stanowi czytelny motyw perswazyjny. W celu dokładniejszego zobrazowania męki niewolników dotyku, zmuszonych ponosić konsekwencje grzechów całym ciałem, posłużył się poeta porównaniem do wypalanej w ogniu cegły. Długi opis dążył do ogarnięcia całej gamy doświadczanych dotykiem doznań:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 90

Drudzy na łoża ogniste włożeni
płacą rozkoszy ciała przymuszeni,
gadziną jakby pierzyną odziani
leżą związani.
Drugich w siarczyste studnie narzucano,
rozkosznej łaźnie zażywać kazano;
ścierają nędznych ostrymi hakami
i osękami.
Potym w jeziora wrzuceni zmrożone
znowu wniść pragną w huty rozpalone:
tak zażywają w przemianę swobody,
nędznej ochłody.

Repertuar cierpień związanych z dwoma skrajnymi żywiołami: ogniem i lodem, nie wyczerpuje poetyckiej wizji piekła dotyku. Osobne miejsce w poemacie Bolesławiusza zajmują gady i płazy, kąsające ciała potępionych. Ich dotyk stanowi piekielny substytut cielesnych pieszczot:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 91

Pasmo padalców na głowę włożono,
na miejsce włosów żmije zawieszono,
jaszczurowie zaś jagody kąsają,
cery dodają.
Piersi wężowie gryzący pilnują,
żaby zaś usta rozkoszne całują,
jad zaraźliwy w nie z siebie wpuszczając
a nie przestając.

W opisach doznań lubieżników prowadzących „życie pieszczone” splotły się różne tradycje: wizyjna, kaznodziejska oraz ikonograficzna. Zasiliły one poetycką wyobraźnię wspartą ignacjańskim ideałem pobożności.

Zdecydowanie skromniej przedstawia się w kontekście dotyku zmysłowa wizja niebios. Tym razem – inaczej niż to miało miejsce w przypadku smaku, Bolesławiusz okazał się zgodny z zastrzeżeniami Cartheniusa wobec zastosowania materialnych zmysłów. W poemacie Bolesławiusza, w niebezpiecznym wymiarze dotyku, rozkosze zbawionym zapewnia piękna i przyjemna szata oraz otaczające ich w raju ożywcze powietrze:

Klemens Bolesławiusz : Przeraźliwe echo trąby ostatecznej: 136

Tam ostre zimno nigdy nie panuje
ani gorące ciepło następuje,
lecz trwa powietrze ze wszech najwdzięczniejsze
najprzyjemniejsze.

Zastosowanie dotyku w wyobraźni – tactus imaginationis, wiązało się z pobudzającą wyobraźnię poetycką różnorodnością i bogactwem oferowanych przez ów zmysł doznań. Szczególną popularnością wśród twórców cieszyło się perswazyjne ujęcie motywu, ukazujące pośmiertną konwersję dotyku, czekającą jego ziemskich niewolników. Natomiast doznania tego zmysłu w niebiosach z reguły podlegały ograniczeniom z uwagi na zagrożenie frywolnością.

***

Skupiona na akomodacji zmysłów w imaginatio czytelnika praca poetyckiej wyobraźni Bolesławiusza, zasada applicatio sensuum kazała poszukiwać najbardziej plastycznego i zarazem najbardziej stycznego z sarmacką wizją świata obrazu zaświatów. Poemat ten odpowiadał na szerokie zapotrzebowanie społeczne związane z refleksją eschatologiczną oraz ignacjańską medytacją. Opisane kolejno zmysłowe doznania grzeszników w piekle, podobnie jak rozkosze zbawionych w opisie niebios, angażowały zarazem te właśnie zmysły w wyobraźni swych czytelników, przybliżając i unaoczniając rzeczy ostateczne przeciętnemu odbiorcy dojrzałego baroku, z jasno wyznaczonym celem dydaktycznym.

W ugruntowaniu popularności sensualnych wizji eschatologicznych, zwłaszcza katowni zmysłów, miało swój udział również barokowe kaznodziejstwo, chętnie operujące tym tematem w kontekście adwentu (Kowzan 2003: 263-295) oraz w okresie roku najbardziej dla zmysłowości chrześcijan niebezpiecznym – podczas mięsopustu. Środki perswazyjne szczególnej kondensacji uległy w późnym baroku, w obliczu pogarszającej się w czasach saskich moralnej kondycji społeczeństwa ( (Cieszyńska 2006)).

Źródła

Źródła

  • Bolesławiusz Klemens, „Przeraźliwe echo trąby ostatecznej” (1670), cyt. za Bolesławiusz Klemens, „Przeraźliwe echo trąby ostatecznej”, oprac. Jacek Sokolski, Wydawnictwo IBL, Warszawa 2004, „Biblioteka Pisarzy Staropolskich” t. 29, cyt. na s. 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 123, 129, 130, 136.
  • Drexeliusz Jeremiasz, „Wieczność piekielna bo o ogniu, więzieniu i mękach, które w piekle cierpią ludzie potępieni. Obrazu wieczności część wtóra”, tłum. Jan Chomętowski, Drukarnia Krzysztofa Schedla, Kraków 1640, ref. i cyt. na s. 63, 67.
  • Loyola Ignacy, „Ćwiczenia duchowne” (1548), cyt za: Loyola Ignacy, „Pisma wybrane. Komentarze”, t.II, oprac. Bednarz Mieczysław, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1969, ref. do s. 68, 128.
  • Manni Jan Baptysta, „Katownie więzienia piekielnego”, współwydane z: Bolesławiusz Klemens; „Przeraźliwe echo trąby ostatecznej”, Księgarnia popularna, Warszawa 1914.

Opracowania

  • Cieszyńska Beata, »Okna duszy«. Pięć zmysłów w literaturze barokowej”, Point, Bydgoszcz 2006.
  • Kopeć Paweł, „Życie i działalność naukowa ojca Klemensa Bolesławiusza OFMRef. (ok. 1625-1689). Studium historyczno-teologiczne”, praca doktorska napisana na seminarium naukowym z historii Kościoła pod kierunkiem ks. prof. dra hab. Józefa Swastka, Papieski Wydział Teologiczny, Legnica 2010. Dostępne także http://www.dbc.wroc.pl/Content/7463/Kopec.pdf; ostatni dostęp 30.06.2012.
  • Kotarska Jadwiga, „Nad blask pereł i piękno kamieni…”, [w:] tejże, „Theatrum mundi. Ze studiów nad poezją staropolską”, Wyd. Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 1998.
  • Kowzan Jacek, „Quattuor hominum novissima. Dzieje serii tematycznej czterech rzeczy ostatecznych w literaturze staropolskiej”, Wyd. Akademii Podlaskiej, Siedlce 2003.
  • Krzewińska Anna, „Perspektywy eschatologiczne w poezji polskiego baroku”, [w:] „Religijność literatury polskiego baroku”; red. Czesław Hernas i Mirosława Hanusiewicz, TN KUL,Lublin 1995.
  • Lurker Manfred, „Słownik obrazów i symboli biblijnych”; tłum. Romaniuk Krzysztof, Pallotinum, Poznań 1989.
  • Mrowcewicz Krzysztof, „Trivium poetów polskich epoki baroku: klasycyzm – manieryzm – barok. Studia nad poezją XVII stulecia”, Wydawnictwo IBL; Warszawa 2005.
  • Sokolski Jacek, „Staropolskie zaświaty”, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław 1994.
  • Turner Alice K., „Historia piekła”, przeł. Jarniewicz Jerzy, Marabut, Gdańsk 1996.
  • Vinge Louis, „The Five Senses. Studies in a Literary Tradition”, C. W. K. Gleerup; Lund 1975.

Artykuły powiązane

Bibliografia

  • 1
    Aplicatio sensuum – Jezuicka zasada zastosowania wyobraźni zmysłów do medytacji.
  • 2
    Locus amoenus – miejsce rozkoszne
  • 3
    Locus amoenus – Topicznie ukształtowane miejsce szczęśliwe.